poniedziałek, 30 czerwca 2014

Rozdział 64.

Zanim jednak zaczął grać jeszcze się odezwał.
- Jej tytuł to heartbreak story – uśmiechnął się. Zrobiłam zaciekawioną minę, bo tytuł nie był zbyt radosny. Tym bardziej, że jak mówił napisał tę piosenkę dla mnie – Po prostu posłuchaj – dodał widząc moją konsternację. Nacisnął pierwsze klawisze, a wraz z nimi zaczął śpiewać.

She was staring at the window
And the snow it was falling
Seemed like everything I used to know
It was crumbling

She cannot cope and it hurts inside her mind
Couldn’t let it go, let it go
Couldn’t bear to ever be alone
She wondered how this had happened

Wiedziałam, że słowa piosenki nawiązują do sytuacji z… Marcinem. Byłam pod wrażeniem tego jak Nath bardzo wczuł się w moją sytuację i to, jak wtedy odczuwałam to rozstanie. Momentalnie przypomniałam sobie te chwile rozstania z byłym i zrobiło mi się ciężko na duchu. Moje serce w tym momencie koił głos Nathana i dźwięki pianina. Zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w najpiękniejszy dla moich uszu dźwięk

He gave You up and then he let you down
And all the trust is broken now
You can’t remember how it used to be
Doesn’t have to be a heartbreak story
Just say You’ll let me in Your heart
I should’ve been there from the start

Otworzyłam oczy i spojrzałam na Nathana. Myślałam, że ta piosenka będzie o moim rozstaniu. Coś w stylu pomocy zapomnienia całkowicie o mojej przeszłości. A po ostatnich wersach miło się rozczarowałam! To było tak niesamowite uczucie, że rozczuliłam się i poczułam łzy w moich oczach, po czym uśmiechnęłam się szeroko do bruneta, który kontynuował patrząc mi prosto w oczy.

I promise you as long as you’re with me
There’ll never be a heartbreak story

Girl there is no need to hide away
What’s done is done now
Tangled up you and I lay
Here together as one now

I’ll surround you and keep you safe
Every day, every day
I know you never like to be alone
And now you don’t have to

Przerwał na chwilę tylko po to, by cmoknąć mnie w czubek nosa przez co uśmiechnęłam się delikatnie I wytarłam spływające łzy.

He gave You up and then he let you down
And all the trust is broken now
You can’t remember how it used to be
Doesn’t have to be a heartbreak story
Just say You’ll let me in Your heart
I should’ve been there from the start
I promise you as long as you’re with me
There’ll never be a heartbreak story

Nathan skończył śpiewać i zdjął ręce z klawiszy, ale nie dałam mu mnie przytulić.
- Zagraj jeszcze raz, proszę – powiedziałam cicho i spojrzałam na niego błagalnie. Nie musiałam go prosić. Zrobił to od razu i znów wsłuchiwałam się w słowa, które śpiewał. Śpiewał dla mnie. Śpiewał o mnie. Było to dla mnie niesamowite wyróżnienie i najpiękniejszy prezent jaki kiedykolwiek w życiu dostałam. Pochłaniałam każde słowo po słowie starając się uzyskać z tego jak najwięcej doznań. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie i nigdy się nie kończyć. Wiedziałam jedno. To będzie najpiekniejsza moja chwila spędzona z Nathanem. Tym razem zaśpiewał refren dwa razy na końcu dając mi dłużej cieszyć się jego głosem.
- Boże, Nathan! – pisnęłam i tylko na tyle było mnie stać, kiedy skończył. Zaśmiał się delikatnie i przytulił mnie do siebie mocno, a ja to odwzajemniłam. 
- Nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham – wyszeptał w moje włosy
- Teraz już wiem – spojrzałam na niego rozczulona – i wiem też, że tak samo mocno jak ja ciebie – dodałam i się uśmiechnęłam. On uczynił to samo po czym zbliżył swoje usta do moich i pocałował mnie tak czule, że aż po ciele przeszły mi dreszcze. Już tyle pocałunków za nami, a ja dalej przy każdym odczuwam to samo cudowne mrowienie jakby to był nasz pierwszy raz. Nigdy wcześniej nie zależało mi na kimś tak bardzo i nie ulokowałam swoich uczuć tak głęboko jak w nim. To co było z Marcinem, to jakby porównać szklankę wody do całego oceanu.  To Nathan był moim oceanem, moją ostoją i moim przeznaczeniem. Jeżeli jego miałoby kiedyś nie być, to nie będzie już nikogo na jego miejscu. Nasze usta nie mogły się od siebie oderwać i ciągle stykały się w pocałunkach, którymi wymienialiśmy się non stop. Nie spieszyliśmy się z nimi, były słodkie i delikatne, ale jednocześnie pełne namiętności. Stykaliśmy się ze sobą cali jak najbardziej się dało, a ręce błądziły po ciałach przyciskając je do siebie bardziej. Nathan swoją dłoń skierował na mój kark i delikatnie po nim przejechał, przez co aż zadrżałam. Uśmiechnął się na moją reakcję, co sama odwzajemniłam.  Chciałam mu się odwdzięczyć tym samym, więc delikatnie przejechałam mu po szyi kierując się do obojczyka. Znowu się uśmiechnął, ale tym razem szerzej i przywarł do mnie jeszcze bardziej i zaczął całować mnie bardziej zachłannie. Wiedziałam do czego to zmierza i cholernie mi się to podobało. Minęło tyle czasu od naszej ostatniej bliskości przez mój poród, że nasze pragnienie osiągnęło maksymalną skalę. Musiało kiedyś w końcu wybuchnąć i to był ten moment. Nathan chyba pomyślał o tym samym, bo nie wahając się nawet chwili złapał za koniec mojej bluzki i jednym ruchem zdjął ją ze mnie, a potem zrobił to samo ze swoja.  Znów przywarł swoimi ustami do moich i sięgnął do zapięcia mojego stanika , sprawnie je odpiął i zdjął go ze mnie uwalniając moje piersi, które zamknął w swoich dłoniach. Jęknęłam czując na swoim rozpalonym ciele chłód jego rąk. Usiadłam na nim okrakiem i całowałam go mocniej czerpiąc z jego ust jak najwięcej przyjemności. Złapał mnie za pośladki i za nie ścisnął, co spotęgowało moje pragnienie. Czułam doskonale, że i on jest spragniony, a jeszcze bardziej upewniało mnie w tym wybrzuszenie, które doskonale pod sobą czułam. Przestałam go całować nie spuszczając z niego wzroku i mając na ustach przebiegły uśmiech zeszłam z niego i sięgnęłam do jego spodenek, które z niego zdjęłam. Złapałam za bokserki, żeby pozbyć się i ich i już miałam je z niego ściągnąć, kiedy Tomek zaczął płakać na górze. Zastygłam w tej samej pozycji i z ciężkim westchnięciem spuściłam głowę.
- No po prostu nie wierzę! – jęknął ze śmiechem Nathan
- Chłopak ma wyczucie – dołączyłam do niego. Zarzuciłam na siebie swoją bluzkę i poszłam na górę do syna. Wyjęłam go z łóżeczka i usiadłam na łóżku po czym przyłożyłam go do piersi, bo wiedziałam, że na pewno jest głodny.
- Czegoś zapomniałaś – doszedł do nas Nathan szeroko uśmiechnięty machając moim stanikiem trzymanym w dłoni. Założył z powrotem spodenki, ale koszulkę już pominął.
- Spadaj – zaśmiałam się
- Może się dołączę z drugiej strony – pomachał brwiami i podszedł bliżej
- Głupek z ciebie – przewróciłam oczami
- Ale za to mnie kochasz – odgryzł się – A Ty to masz wyczucie! – powiedział do Tomka i pogłaskał go po główce
- No idealne wręcz – dodałam, a mały przestał jeść i uśmiechnął się słodko
- Zobacz, zrozumiał!
- No na pewno – zaśmiałam się
- Mój mądry syn – pękał z dumy
- To trzymaj tego swojego syna i go uśpij, a ja idę się położyć – podałam mu go
- Tylko nie zasypiaj beze mnie – mrugnął. Podeszłam do niego i zbliżyłam się do jego ucha.
- Będę czekać – szepnęłam i przygryzłam płatek jego ucha, co wywołało u niego dreszcze. Uśmiechnęłam się szeroko i dodałam – Naga… - po czym odsunęłam się od niego nie spuszczając wzroku
- Jesteś niesamowita! – jęknął – Synu! Idziesz szybko spać, bo rodzice muszą poważnie porozmawiać! – powiedział i zaczął nim kołysać, a ja się zaśmiałam. Poszłam do sypialni, ale nie zrobiłam tak jak mówiłam. Słuchając zasady, w której mowa o tym, że czasami bardziej pociągająca jest bielizna niż nagość, założyłam komplet, który kupiłam kiedyś będąc na zakupach z dziewczynami w Londynie. Czułam się trochę nieswojo, bo nie wiedziałam jak zareaguje na to Nathan, który nigdy nie widział mnie jeszcze w takim wydaniu. Korzystając z chwili, w której jeszcze usypia Tomka, podeszłam do toaletki i podmalowałam się trochę bardziej. Kiedy rozpuszczałam właśnie włosy i oceniałam całość przed lustrem, do środka wszedł mój mężczyzna. Spojrzałam na niego obawiając się reakcji, ale moja obawa uleciała momentalnie, kiedy tylko zobaczyłam jego święcące oczy i wzrok, którym dosłownie mnie zjadał. Podszedł do mnie powoli cały czas zjeżdżając mnie brutalnie z góry na dół.
- Wow…. – szepnął – Wyglądasz… - szukał słów – Zjawiskowo!
- Podoba ci się? – zapytałam przygryzając wargę
- Cholernie mocno. Jesteś prześliczna - objął mnie ręką w talii i pocałował w obojczyk – Cudowna – przeszedł do drugiego obojczyka – Niesamowita – ugryzł mnie w płatek ucha – I do tego mega seksowna – spojrzał mi w oczy rozochocony.

- To teraz mi pokaż jak bardzo – puściłam mu oczko, a ten uśmiechnął się zadziornie po czym wpił się w moje usta z takim temperamentem, że aż przeszła mnie fala podniecenia. Pragnęłam go cholernie mocno i jeśli Tomek znów zacząłby płakać to chyba bym wybuchła. I sądząc po zaangażowaniu bruneta, on zrobiłby to samo. Dlatego nie ociągaliśmy się zbyt długo, żeby nikt nie przerwał nam chwili, którą w końcu mamy tylko dla siebie…









Heeeej Misie! :*
Wiem, że rzadko tu bywam ostatnio, wiem że nawalam, mimo że obiecuję poprawę...
Ale teraz tak trudno znaleźć mi choć chwilę by usiąść i coś napisać!
A jak już mam czas, to najzwyczajniej w świecie padam na twarz i nie mam siły po pracy :(
Głowę mam pełną myśli i coraz to nowszym, wyskakujących nie wiadomo skąd problemów. Jakie to jest irytujące, że człowiek pozbędzie się jednego, to wyskakuje drugi, bo idealnie nigdy być nie może -.-
Mam nadzieję, że niedługo to minie, bo ile można?!
Natomiast przyzwyczajam się do mojego trybu pracy i postanowiłam sobie, że w każdą sobotę wieczorem choćby się waliło i paliło siadam i piszę dla Was rozdział, pomimo wstania o 4 rano i stania w pracy 9 godzin. Takie moje poświęcenie w ramach mojej długiej nieobecności :)
Tę sobotę muszę pominąć, ponieważ robię moją urodzinową imprezę, więc chyba raczej na pewno nie będę w stanie :P Co prawda urodziny mam 24 lipca, ale że robię je z przyjacielem, który swoje obchodzi kilka dni wcześniej i akurat w tę sobotę on ma wolną chatę, to tak się złożyło, że bawię się wcześniej ;D Ktoś chce wpaść? :D Serdecznie zapraszam! :D W sumie mamy już na liście 30 osób, ale Was na pewno gdzieś się wciśnie! :D
Dobra, za dużo prywaty, więc przejdźmy do tego, co tu się dzieje ;D
W zamian za to, że mnie nie było, zafundowałam Wam trochę uczuciowy rozdział i jak Wam się podoba? :D
Nikaaaaa zgadłaś, że Heartbreak story! <3 
To co? Wracamy do Londynu już chyba w następnym, co? :D Czas powoli dochodzić do momentu kulminacyjnego, na który oczekuję ;D 
Robaczki moje, powolutku od jutra po pracy, przed snem zaczynam nadrabiać Wasze opowiadania. Wybaczcie, że mnie nie było <33
I tak bardzo się cieszę, że mimo tych przerw na blogu dalej jesteście ze mną i cały czas wchodzicie tutaj sprawdzając, czy nie ma czegoś nowego <3
Kocham Was za to jak Nadia Nathana i nie mogłabym wymarzyć sobie lepszych czytelniczek! <3 Jesteście cudowne!

Chciałyście, więc proszę bardzo! :)

THE
:D

ŚCISKAM! <3

wtorek, 3 czerwca 2014

Rozdział 63.

Kilka dni później w końcu razem z moim synem mogliśmy wrócić do domu. Z Tomkiem było wszystko w porządku, a moja rana po cesarskim cięciu ładnie się goiła. Kasia z racji, że rodziła naturalnie i w terminie wyszła ze szpitala dwa dni wcześniej, dzięki czemu Daniel odwiózł nas do domu, bo miał w samochodzie fotelik dla dzieci.
- Wszystko spakowałeś? - zapytałam Nathana
- Tak, już zostaliście tylko wy - uśmiechnął się
- No to zbieramy się do domu - odwzajemniłam gest i po szybkim buziaku Nathan zabrał torbę a ja Tomka i wyszliśmy ze szpitala po czym wpakowaliśmy się do samochodu.
- Jak tam Kasia? - zapytałam Daniela
- W porządku, trochę się nie wysypia, ale jest dzielna i daje radę
- Doskonale ją rozumiem - westchnęłam ze śmiechem - A Ty jak się czujesz tatuśku?
- Cudownie! To jest tak niesamowite patrzeć na swoje dziecko takie małe i bezbronne, że nie odrywałbym od niej wzroku gdybym mógł. Ale niedługo będę musiał wrócić do pracy, bo tata sam nie daje za bardzo rady z firmą
- I pewnie Kasia póki co nie chce cię do pracy puścić, co? - zaśmiałam się
- Za dobrze ją znasz - puścił mi oczko w lusterku i się uśmiechnął. Droga minęła nam bardzo szybko mimo tych 40 km z Warszawy do mojej rodzinnej miejscowości. W końcu mogłam się czuć całkowicie swobodnie, bo będę u siebie z dzieckiem i Nathanem, a nie w szpitalu. Marzyłam o własnym, wygodnym łóżku, w którym przytulę się do poduszki i momentalnie usnę, bo w szpitalu nie raz się męczyłam żeby usnąć, co niestety odbijało się na moim samopoczuciu. Daniel pomógł nam wziąć nasze rzeczy, Nathan wziął Tomka na ręce a ja szłam przy ich boku. Mały słodko spał, ale wiedziałam, że niedługo się obudzi, bo na pewno zgłodnieje. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Zdjęłam w przedpokoju buty i udałam się w stronę salonu, a tam aż dech mi zaparło.
- Niespodziaaaanka! - rozległ się cichy krzyk. Byli tam wszyscy mi bliscy. Kasia z małą Nadią, cała ekipa The Wanted wraz z dziewczynami i Izką, Sylwia z rodzicami, Daga z narzeczonym i Karen z Jess i James'em. Teraz, kiedy weszła i nasza czwórka dom był pełen ludzi, których kochałam całym sercem. Uśmiechnęłam się szeroko, a w oczach miałam łzy szczęścia, że mogę tu z nimi być i że wszyscy przyjechali specjalnie po to, żeby przywitać mojego synka.
- Nie spodziewałam się was wszystkich! - powiedziałam wzruszona
- Mamy wyjść?  - zaśmiał się Jay
- Głupek! - też zachichotałam i przywitałam się z każdym po kolei. Całą uwagę i tak zebrał mały Tomek śpiąc na rękach Nathana. Ten z kolei nie chciał nikomu dać go potrzymać, nawet własnej mamie, która miała większe doświadczenie od niego. To był znak dla mnie, że będę z nim musiała o tym porozmawiać, bo jak tak dalej pójdzie, to i mi nie pozwoli się do niego dotknąć.
- Kochanie - podeszłam do niego i wystawiłam ręce, żeby mi go oddał. Zrobił to bez oporów, więc przejęłam malucha i po pocałowaniu go w czółko oddałam Karen, która była przeszczęśliwa móc go trzymać i teraz wszyscy skakali wokół niej, żeby popodziwiać dzieciątko. Nathana odciągnęłam na bok za rękę i podeszłam z nim do Kasi, która zajmowała się swoją córką. Porozmawiałam z nią chwilę, a potem z każdym po kolei. Było nas sporo jak na jeden niezbyt duży mój dom, ale daliśmy radę.
- Jak się czujesz, Kochanie? - zapytała mnie Karen, kiedy usiadłam powoli na kanapie w salonie.
- Dobrze - uśmiechnęłam się - Rana jeszcze trochę rwie i boję się całkowicie wyprostować, ale poza tym wszystko w porządku
- Zmęczona chyba jesteś, co?
- Troszkę...
- To może leć się połóż i się zdrzemnij, wszystkim się zajmiemy - uśmiechnęła się
- Nie, jeszcze chwilę posiedzę. Tak się stęskniłam za wami wszystkimi...
- Ale prędko nie wyjeżdżamy, więc jeszcze się nacieszysz, a musisz być wypoczęta
- Skarbie, idź się połóż - dołączył do Karen Nathan - Tomek póki co nie płacze, to możesz się zdrzemnąć
- Zaraz będzie głodny, więc poczekam, nakarmię go i pójdę, dobrze?
- Jak chcesz - uśmiechnął się i bawił się rączką naszego synka.
- Dobra! - Daniel klasnął w dłonie - Nathan, oddawaj syna kobietom, a my uciekamy
- Jak to uciekamy? - spojrzałam na niego
- No a pępkowe, to kto opije?! - zbulwersował się wyszczerzony - Ja muszę opić córę, a Nathan syna, więc wszyscy mężczyźni dzisiaj znikają - pomachał brwiami. Spojrzałam na Kasię, a ta tylko z westchnięciem wzruszyła ramionami po czym się zaśmiała
- No dobra, tylko opijcie porządnie ich zdrowie!
- Siostra, ja to nie wiem czy tu wrócę w jednym kawałku, tak będę opijał! - Tom przytulił mnie od tyłu i pocałował w czubek głowy zadowolony
- To lepiej w tym jednym kawałku wróć, bo inaczej nie ręczę za siebie - wtrąciła się Kels, a po salonie rozległo się głośne "uuuuuuuuu"
- Spokojnie, będę go pilnował - oplótł ją ramieniem Jay
- O nie, nie, nie. To ja już wolę żeby sam siebie pilnował
- Przepraszam, czy ty mi własnie ubliżyłaś w jakiś sposób? - zastanowił się nad jej słowami
- Nieeee, skąąąąd - uśmiechnęła się słodko
- Tom! Jeżeli ta kobieta ma być twoją żoną, to ja ci stary współczuję!
- Nie pyskuj! - blondynka pogroziła mu palcem
- Nie śmiałbym! - podniósł ręce w obronnym geście - Uważaj na nią - szepnął do Toma, po czym się zasmiał razem z samą zainteresowaną i przysłuchującym się tej wymianie zdań.
- Dobra, dawaj Tomka - zwróciłam się do Nathana - I uciekajcie
- Już chcesz się mnie pozbyć - zaśmiał się, a ja spojrzałam na niego kpiąco. Położył na moich wyciągniętych rękach malucha - Potrzebujesz czegoś?
- Kochanie, poradzę sobie. Nie zostajemy tu sami - uśmiechnęłam się - Baw się dobrze
- Jak coś, to dzwoń - pocałował mnie
- No już na pewno - puściłam mu oczko, a on pogroził mi palcem
- Uważajcie na siebie tylko - odezwała się Karen
- Spokojnie, nie będziemy latać długo po mieście. Potem zawitamy u nas - uśmiechnął się Daniel
- To Kasia z Nadią śpią u mnie? - ucieszyłam się, a ta pokiwała głową
- Jeśli możemy oczywiście - puściła mi oczko
- No pewnie! Bedziemy obie wstawac do dzieci - usmiechnelam sie - Tylko ze nie mam tu lozeczka...
- I myslisz, ze my tu wszystkiego nie ogarnelismy? - odezwala sie z wyrzutem Izka - Slabo nas oceniasz
- Kochaaaaana - wyszczerzylam sie - Ja wiedzialam, ze jestescie cudowni!
- Jasne, jasne - wytknela jezyk
- Nie bylo sensu kupowac wszystkiego dla Twojego Tomka, bo i tak bedziecie wracac do Londynu a tam wszystko masz, wiec lozeczko, wozek i inne rzeczy pozyczylismy od mojej siostry ciotecznej, ktora miala wszystko po Karolu
- Od Madzi? Jej podziekuj jej strasznie...
- Odwiedzimy ja z maluchami, to sama podziekujesz - Kasia sie usmiechnela
- Koniecznie!
- To my uciekamy - podszedl Daniel i pozegnal sie ze swoja zona, Nathan ze mna, a cala reszta ze swoimi partnerkami.
- No to ladies party? - zasmialam sie
- Pewnie! Tylko jeden rodzynek nam zostal - zasmiala sie Kels - Ale przynajmniej Nathan zniknal to moge go spokojnie potrzymac - przewrocila oczami i nadstawila rece, na ktorych polozylam jej malucha.
- Chyba za bardzo wzial sobie do serca tatusiowanie - powiedziala Izka
- Oj daj spokoj. Po prostu czuje sie odpowiedzialny
- Ale to nie znaczy, ze kazdy poza toba i nim zrobi mu krzywde
- Po prostu sie boi o niego. Moze troszke przesadza, ale to slodkie, ze tak sie przejmuje - usmiechnelam sie
- Troszke?! Prosze cie - jeknela Nareesha - Nawet bal sie oddac Tomka Karen, a przeciez to jego mama, ktora ma wiecej doswiadczenia
- Minie mu to, zobaczycie - odezwala sie mama Nathana - Mezczyznom czasami odbija na punkcie swojego dziecka i chca go bronic za wszelka cene. James tez tak mial, kiedy urodzila sieJessica. Ale po czasie zobaczyl, ze niky jej krzywdy nie zrobi i sie uspokoil. Z Nathanem bedzie tak samo i na pewno w koncu dorosnie do tego zeby dzielic sie ze wszystkimi moim wnukiem - usmiechnela sie, a mi sie zrobilo tak milo na sercu, ze nazwala Tomka swoim wnukiem, ze az nie wiedzialam przez chwile co powiedziec
- Karen, jestes taka kochana! - jeknelam w koncu i ja przytulilam
- Wiem, wiem - zasmiala sie i Tomek zaczal plakac, wiec nadszedl czas zeby go w koncu nakarmic. Potem musialam sie zdrzemnac, bo juz ledwo zylam, ale po kilku godzinach wrocilam do dziewczyn razem z Kasia, ktora tez sie przespala i dyskutowalysmy do wieczora.

Cztery tygodnie pozniej wieczorem obudzilam sie po drzemce i zajrzalam do lozeczka Tomka, ktory slodko spal. Zeszlam wiec na dol i w salonie zastalam samego Nathana, ktory siedzial przy pianinie.
- A gdzie wszyscy? - zapytalam
- Mieli ochote sie zabawic, wiec poszli do klubu - usmiechnal sie. Karen z Jamsem i Jess byli u nas niestety tylko tydzien, bo musieli wracac do pracy a Jessica do szkoly.
- No to dobrze, nalezy im sie oderwanie od nocnych placzow Tomka - zasmialam sie - Ide zrobic sobie herbatki, chcesz tez?
- Buziaka chce - wyszczerzyl sie, a ja sie zasmialam. Podeszlam do niego i go cmoknelam
- Prosze bardzo - usmiechnelam sie i poszlam do kuchni, zrobilam napoj i z parujacym kubkiem wrocilam do salonu.
- Pamietasz jak bylismy tutaj w lipcu i po slubie Kasi i Daniela napisalem dla ciebie piosenke? - zapytal z usmiechem
- Jasne. Powiedziales, ze pokazesz mi ja dopiero jak napiszesz tez do niei muzyke
- No wlasnie. Chcesz posluchac? - puscil mi oczko
- Nathan! - pisnelam - Oczywiscie! - podeszpam do niego i usiadlam obok patrzac jak kladzie palce na klawiszach.







CCzesc, moje slodkie Misie! :*
Az nie wiem od czego zaczac... Nie bylo mnie dlugo, bardzo dlugo i jak patrze na ostatnia date dodanego rozdzialu, to az sie we mnie gotuje... 
Ale musicie mi to wybaczyc. Tyle dzialo sie w moim zyciu niekoniecznie dobrego, ze nie mialam kiedy i jak pisac :(
Pelno problemow, tych osobistych, tych rodzinnych jak i z moja nie zawsze madra ciotka.
Kiedy zasiadalam do pisania, to ciagle cos mi wyskakiwalo. A tesknilam za Wami i za pisaniem jak cholera, co tez wiele mi nie ulatwialo...
Oczywiscie trwa tez sesja, wiec wiele czasu spedzilam nad ksiazkami. Naprawde wiele sie dzialo w moim zyciu! 
Ale wszystko sie uspokaja i stabilizuje, wiec mam nadzieje, ze juz w koncu wracam!
Mowcie mi co u Was, jak zyjecie? Pewnie tez macie wiele nauki w zwiazku z koncem roku szkolnego, co? :)
Mam u Was sporo zaleglosci, ale uzupelnie je na pewno! Dajcie mi tylko jeszcze chwile oddechu :)
Z nowosci u mnie, to jeszcze dodam tyle, ze zrobilam w koncu moj wymarzony tatuaz i jestem mega szczesliwa z tego powodu :)
Bylam tez z moja ciotencja na USG i widzialam jej maluszka, ktory machal raczka i to bylo taaaaakie slodkie! Az nie moge sie doczekac listopada kiedy w koncu bedzie z nami :) bede dumna ciocia i mama chrzestna ! :)
Co do rozdzialu, niezbyt specjalny, ale niech tylko wroca do Londynu! ^^ jak myslicie, jaka piosenke Nathan napisal dla Nadii? ^^
Trzymajcie sie cieplutko i do napisania :***

ŚCISKAM! :**