wtorek, 24 września 2013

Rozdział 33.


- A konkretniej? - zapytal Jay
- Musimy pomoc Nadii pomyslec nad imieniem dla dziecka - powiedzial Max i usiadl na kanapie obok Izy, na co ona sie do niego usmiechnela, a ja usiadlam na fotelu, zeby wszystkich dokladniej widziec
- A wiesz juz jaka plec?
- Jeszcze nie, Siva. Moze pojutrze sie dowiem, mozemy pomyslec nad dwiema opcjami. Ale najpierw zamowmy jedzonko, bo zglodnialam. -Ustalilismy zamowienie i po 40 minutach zajadalismy sie juz pizza
- No to zaczynamy z tymi imionami - odezwal sie Max z pelna buzia
- To moze dla corki Elizabeth? - zaproponowala Kelsey
- Albo Emily - odezwal sie Tom
- W ogole zacznijmy od tego czy chcesz zeby mialo polskie czy angielskie imie - wtracil sie Nathan
- Wlasnie - Iza
- Szczerze mowiac to sama nie wiem... Dlatego najlepsze by bylo takie co ma podobnie brzmiacy odpowiednik jednego i drugiego. I ktore po polsku jest ladne - zasmialam sie - Nie chcialabym pospolitej Zosi czy Jasia. 
- Ale my nie wiemy jakie sa odpowiedniki naszych imion na wasze... - powiedzial Jay
- No to rzucajcie propozycje a ja z Iza bedziemy wiedzialy czy dane imie sie nadaje - usmiechnelam sie
- Caroline? - rzucil Siva
- Podoba mi sie i podobnie brzmi po polsku
- Marie? - Jay
- Zbyt pospolite...
- Julie? - Nathan
- Ladnie - usmiechnelam sie do niego
- A moze po prostu Ann? - tym razem odezwala sie Iza. Spojrzalam na nia, a ona wyslala mi smutny usmiech
- Mysle... ze to bedzie idealne imie... I nie wiem czemu sama o tym nie pomyslalam... - Nikt sie nie odzywal i przygladal sie to mi, to Izie - Moja mama miala tak na imie - wytlumaczylam i spuscilam wzrok. Nikt sie nie odzywal, bo chyba nikt nie wiedzial co powiedziec- Dobra, to pomyslmy nad chlopczykiem - odezwalam sie po chwili i usmiechnelam sie lekko
- Ja mysle, ze Tomus pieknie brzmi - zasmial sie wiadomo kto
- Tak, Tom. Wszyscy wiemy, ze jestes boski, nie musisz nam o tym przypominac - zasmialam sie z wszystkimi
- Dobrze, ze chociaz wiecie - wyszczerzyl sie - A tak serio, moze Mark?
- Noo nawet, nawet, ale nie porywa
- James? - Siva
- Taylor? - Nareesha
- Justin? - Max
- Albo John? - Jay
- John, to wlasnie Jas, o ktorym mowilam. Za pospolite...
- A moze George? - wyszczerzyl sie Max
- Nastepny boski - zasmialam sie - Jakos polski Jurek mi sie nie podoba
- Oj tam nastepny... George po polsku to Jurek? - zapytal ucieszony lamiacym polskim
- Dokladnie. Od dzisiaj mowie na ciebie Jurek wiec sie przyzwyczajaj - usmiechnelam sie do niego
- Oho, nowa ksywa - zasmial sie 
- Dobra, dawajcie dalej
- A Michael? - znow Iza zaproponowala
- Noo - zamyslilam sie - Calkiem
- Jack? - Kelsey
- Srednio... - odpowiedzialam
- Peter? - zaproponowal Jay
- Tez fajne - usmiechnelam sie do niego
- Antony, Dominic, David... - rzucali kolejne propozycje, a mi wlasnie wpadlo do glowy jedno imie
- A co powiecie na Philip? Po polsku brzmi prawie identycznie - usmiechnelam sie i rozejrzalam po wszystkich
- Idealnie - powiedziala Iza
- Mi tez sie podoba - Kelsey sie usmiechnela
- Ladne - Nareesha powiedziala rowno z Jay'em i Nathanem
- Mi srednio, ale to tobie ma sie podobac - powiedzial Max
- Mysle, ze jakby nie bylo brzmi lepiej niz Jurek - zasmialam sie, a Lysolek sie wyszczerzyl. Komus zaczal dzwonic telefon. Tom wyciagnal swoj sprzet i odszedl na bok zeby odebrac, po chwili wrocil.
- Dzwonil Scooter. Powiedzial, ze ma z nami do pogadania i wpadnie jutro kolo 13.
- A powiedzial o co chodzi? - zapytal Jay
- Cos wspomnial o koncertach, ze chce ustalic z nami daty koncertow i tak dalej
- No to znow sie zaczyna praca... - Max wstal - Ktos chce cos do picia? - Nikt sie nie odzywal, wiec poszedl do kuchni i po chwili wrocil z puszka coli.
- Czyli co, imiona wybrane? - usmiechnal sie i otworzyl puszke
- Mysle, ze tak. W sumie szybko nam poszlo - usmiechnelam sie - Teraz tylko czekac az sie dowiemy, czy to bedzie Ann czy Philip
- Ja mysle, ze to bedzie chlopczyk - powiedzial Nathan, a Kelsey i Siva go poparli
- Ja stawiam na dziewczynke - odezwala sie Nareesha poparta przez kiwanie glowy Jaya
- Tez mysle, ze rosnie nam mala Ann - usmiechnela sie Iza - a ty jak myslisz? - zapytala mnie
- A ja nie mam pojecia w sumie, co mysle - zasmialam sie - No ale niedlugo sie dowiem - wstalam - A tymczasem was opuszczam, bo jestem padnieta - zrobilam koleczko i pocalowalam kazdego w policzek - Dobranoc - powiedzialam na odchodne i poszlam wziac kapiel. Po niej usiadlam jeszcze na lozku i napisalam do Kasi smsa o wybranych imionach i o tym, ze strasznie za nia tesknie. Ktos zapukal do drzwi. 
- Prosze - krzyknelam i przede mna stanal nie kto inny jak Nathan
- Moge? 
- Jasne, wchodz - przesunelam sie na lozku pokazujac w ten sposob zeby usiadl - co tam sie stalo?
- Niiic... Chcialem sie tylko upewnic, czy na pewno sie na mnie nie wsciekasz i nie masz pretensji o wiesz...
- No przeciez ci powiedzialam, ze nie mam - usmiechnelam sie
- Ale tak dzisiaj siadalas dalej ode mnie, na cmentarz poszlas z Maxem...
- Nathan - zasmialam sie - Max to tez jest moj przyjaciel, tak samo jak reszta... On akurat byl pod reka to zapytalam czy by ze mna nie poszedl...
- Ale ja tez bylem pod reka...
- Natty... - poczochralam go po wlosach - Nie badz zazdrosny o innych, co? - wyslalam mu usmiech
- Ale ja nie jestem, tylko...
- Wiem - przerwalam mu - Ale to nie oznacza chyba, ze tylko z toba mam spedzac czas, co?
- Nooo... - zastanowil sie - nie... Masz racje - w koncu na mnie spojrzal - Przepraszam - usmiechnal sie - Juz ci nie przeszkadzam, lec spac - pocalowal mnie w policzek i wstal
- Hej, Nathan - zawolalam go
- Tak? - odwrocil sie
- A co powiesz na film? Odechcialo mi sie spac - usmiechnelam sie do niego szeroko
- Jestes pewna? - zapytal ale widzialam jak az rwal sie, zeby jeszcze troche ze mna posiedziec
- Jasne. To znaczy zrozumiem jak masz jakies ciekawsze rzeczy do roboty... 
- Och daj spokoj - zasmial sie i usiadl obok mnie - To co ogladamy?
- Zaraz cos wybierzemy - powiedzialam i wlaczylam laptopa. Zdecydowalismy sie na "Incepcje" i zaczelismy ogladac, co i rusz zmieniajac pozycje, bo nie moglismy znalezc idealnego miejsca. Kiedy poczulam, ze moje oczy juz sie lepia, chcialam powiedziec Nathanowi, ze wymiekam, ale moj towarzysz juz slodko sobie pochrapywal. Usmiechnelam sie pod nosem, wylaczylam laptopa i przykrylam go koldra. Nie moglam oderwac od niego wzroku jak spal. Wygladal na tak spokojnego i zadowolonego, ze nie mialam serca go budzic i wypedzac do siebie. Dlatego popatrzylam jeszcze chwile na niego, pocalowalam delikatnie w policzek i polozylam obok zamykajac oczy. Zasnelam z usmiechem na ustach.

Obudzilo mnie uczucie, ze ktos mnie obserwuje. Otworzylam szeroko oczy i kogo ujrzalam przed soba? Oczywiscie Natha usmiechajacego sie do mnie. 
- Moglbys nie budzic ludzi w tak brutalny sposob? - zasmialam sie i przykrylam glowe koldra
- Wybacz, nie moglem oderwac od ciebie wzroku jak slodko sie usmiechasz przez sen
- Mhm - mruknelam i unioslam kaciki ust do gory korzystajac z okazji, ze chlopak tego nie widzi
- Wstawaj, Spiochu. Nie na marne robilem ci sniadanie do lozka - zdjelam momentalnie koldre z siebie, usiadlam i spojrzalam na niego. On spojrzal na moj stolik nocny, co i ja uczynilam. Chlopak wzial do reki tace i polozyl mi na kolanach. 
- Mmm... czytasz mi w myslach - powiedzialam wachajac nalesniki, ktore mialam przed soba - Z czym sa?
- A na jakie masz ochote? - zapytal przygryzajac warge i oczekujac na moja odpowiedz
- Z bananami i nutella... Ale nawet inne zjem
- Ah ta moja meska intuicja - ucieszyl sie
- Nie chce nic mowic, ale to kobiety maja niezla intuicje, nie mezczyzni. Wy tylko robicie cos i liczycie na cud - puscilam mu oczko, a on wystawil mi jezyk. Zjadlam pierwszy kes mojego sniadanka - Pyszniutkie... Mozesz tak codziennie?
- No ale wiesz... - usiadl obok mnie. - To w ramach podziekowania, ze nie wypchnelas mnie sila z lozka wczoraj. Wiec musielibysmy spac codziennie razem, zebym mogl ci robic nalesniki - wyszczerzyl sie
- No dobra - powiedzialam zachowujac neutralny wyraz twarzy. 
- Ee... zrozumialas moje pytanie?
- Tak, Nath, a co? Cos w tym dziwnego? - spojrzalam na niego popijajac sok. Parrzyl na mnie wzrokiem pokazujacym, ze mysli i ze cos mu nie pasuje. Nie wytrzymalam i zaczelam sie smiac
- Zartowalam przeciez, Glupolu
- No wlasnie nie bylem pewien, bo po tym, co gadalas przez sen...- spojrzalam na niego przerazona, co moglam wygadywac?!
- "Nathan... Nathan... Pragne cie..." - nasladowal "mnie", po czym zaczal sie smiac
- Kiepski zart w odwecie, cwaniaczku...
- Zebys widziala swoja przerazona mine... - chichral sie
- Spadaj... Ja nie moge sie denerwowac, bo w ciazy jestem! A co jakbym... Ał... - jeknelam i zlapalam sie za brzuch skulajac sie
- Co sie stalo, matko przepraszam... - zaraz spowaznial i pojawil sie blisko mnie
- Ale ci faceci latwowierni... - wyprostowalam sie i jakby nigdy nic zaczelam dalej jesc nalesniki
- To juz bylo ponizej pasa... 
- Oj Nathan... - usmiechnelam sie do niego i wyslalam buziaka
- Ooo... Podoba mi sie - nagle sie rozpromienil - Ale tu poprosze - pokazal policzek
- Ehe... Znam te numery... - spojrzalam na niego unoszac jedna brew
- Obiecalem ci przeciez wczoraj, tak? A ty sie ze mna nawet pozadnie nie przywitalas - wyszczerzyl sie
- Gorzej niz z dzieckiem - przewrocilam oczami i ze smiechem dalam mu tego buziaka 
- Zadowolony?
- Nawet nie wiesz jak - usmiechnal sie
- Wszyscy wstali? 
- Noo o tej godzinie to raczej wszyscy normalni ludzie od dawna sa po sniadaniu
- To ktora jest godzina? - spojrzalam na niego zdziwiona 
- Po 13 - juz chcialam wybaluszyc oczy ze zdziwienia, ale cos mi sie przypomnialo
- Sorry, Nath. Ale zarcik ci nie wyszedl, bo o 13 mial byc u was Scooter. Wiec jakby bylo po pierwszej to bys teraz siedzial na dole z chlopakami - wyslalam mu usmiech
- Ale z ciebie Sherlock... Jeszcze ci usmazyc? - zapytal widzac, ze zjadlam ostatni kes
- Nieee, dziekuje - popilam sokiem - Ale jestem pelna. Dobra, dziekuje za sniadanko. Lec na dol, a ja zaraz zejde
- Poczekam
- Nathan... Chcialabym sie ubrac...
- Mi tam nie przeszkadza - pomachal brwiami
- Ale mi przeszkadza, zboczencu - zasmialam sie - Na dol! Ale to juz!
- Dobra, dobra... nie krzycz - zasmial sie, wzial tace zostawiajac szklanke na stoliku nocnym "przypadkiem", ale nie uszlo to mojej uwadze, wiec zaraz po jego wyjsciu zamknelam drzwi na klucz, zostawiajac go w zamku. Przyszykowalam sobie stroj do ubrania i tak jak myslalam, po chwili klamka zaczela sie ruszac, a ja zaczelam sie smiac. Wzielam szklanke i otworzylam drzwi z jedna uniesiona brwia i usmiechem na ustach
- Chyba PRZYPADKIEM - zaakcentowalam drugie slowo - cos zostawiles? - chlopak stal zdezorientowany
- Ee...- Nie tak trudno cie przejrzec - dalam mu szklanke - ty podgladaczu jeden - zasmialam sie i zamknelam drzwi znow je zakluczajac jak poprzednio. Poszlam sie ogarnac i po pol godzinie bylam juz na dole.







No witam ;**
Na wstepie wybaczcie, ze nie bylo mnie tak dlugo, ale nauka mnie tak pochlonela, ze dopiero dzisiaj mialam ostatni egzamin i moge odetchnac :) 
Dziekuje za Wasze wsparcie i powodzenia :)) Przydaly sie, bo wszystkie trudne egzaminy zaliczylam, w co dalej nie moge uwierzyc, bo mialam moment, w ktorym myslalam, ze juz bede powtarzac rok... Dowalili nam tak trudne poprawki, ze polowa ludzi ma conajmniej dwa warunki... Ja na szczescie mam tylko jeden ;D ale i tak nie zepsuje mi dobrego humoru zwiazanego z zaliczeniem ekonometrii i ekonomiki ;DD 
Takze wracam do pisania i bede sie starala czesciej dodawac ;) 
Przepraszam, ze pisze bez polskich znakow, ale pisze w telefonie i tak mi po prostu latwiej :) a ze zepsul mi sie komputer (btw przed sama sesja ze wszystkimi notatkami do nauki :))), to musze jakos sobie radzic ;) 

Nie przedluzajac, tesknilam za Wami, kocham Was bardzo i zapraszam po raz kolejny na drugiego bloga ;))

Do napisania, Skarbeczki moje ;**

Sciskam! ;**

wtorek, 10 września 2013

 Rozdział 32.



Po drodze wstąpiliśmy do restauracji na obiad, bo doszliśmy do wniosku, że w domu jeszcze nikogo nie będzie. Mieliśmy racje, bo po wejściu odpowiedziała nam głucha cisza.
- No to chata wolna - Nath pomachał brwiami i się do mnie uśmiechnął
- Daruj sobie - zaśmiałam się i wzięłam od niego moje zakupy
- Ale dlaczego? - złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie nie przestając się uśmiechać
- Nathan - ręce mi opadły - Nie wiem co ci dzisiaj odbiło, ale dałbyś w końcu spokój...
- Nie potrafię się opanować... - zaczął mnie całować po szyi - Szaleję za tobą... - poczułam jego usta ns policzkach, a po chwili i na ustach. Musnął je delikatnie i znów zniżył się do szyi kładąc równocześnie dłoń na moim karku
- Nathan - wyszeptałam - proszę cię przestań... - przymknęłam oczy
- Dobrze wiesz, że tego nie chcesz... - powiedział i pocałował mnie nie dając mi dojść do głosu. Zmiękłam i torby opadły na podłogę, a ja zarzuciłam ręce na szyję bruneta. Przestałam myśleć racjonalnie i nie myślałam dosłownie o niczym. Skupiłam się na ustach Nathana całujących mnie z taką pasją i czułością , że aż miękły mi nogi. Gdyby nie to, że chłopak trzymał mnie mocno, to już dawno leżałabym na ziemi. Wplotłam ręce w jego włosy uprzednio zdejmując mu czapkę i rzucając ją na podłogę. Przyciągnęłam go bliżej siebie i poczułam jak się uśmiecha. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi i od razu odskoczyłam od Nathana schylając się po torby.
- Oho, chyba wrócioiśmy za wcześnie - zaśmiał sie Max
- To może my wrócimy później... - wyszczerzyła sie Iza, złapała Łysego za rękę u wyciągnęła na zewnątrz zamykając drzwi. Zrobiła to tak szybko, że nie zdążyłam nawet zaprotestować. Chwyciłam torby i nie oglądając się za siebie pognałam do mojego pokoju. Dopiero jak zamknęłam za sobą drzwi to odetchnęłam głeboko. Usiadłam na łóżku i zakryłam twarz dłońmi. Żal mi byłi samej siebie, że tak łatwo uległam. Nim zdążyłam zmienić pozycję usłyszałam pukanie do drzwi, a po chwili zza nich wyłoniła się głowa Nathana.
- Mogę? - zapytał, a ja pokiwałam tylko głową. Wszedł i usiadł obok mnie, lecz w pewnej odległości. Oparł się na kolanach i bawił swoimi dłońmi. W końcu się odezwał:
- Jesteś na mnie zła? - spojrzałam na niego. Był przejęty i zmartwiony.
- Raczej na siebie
- Dlaczego na siebie - zdziwił się
- Bo przestałam myśleć i chwilowo straciłam głowę...
- Ale co w tym złego, że pokazałaś co czujesz?
- Nathan... Rozmawialiśmy już o tym, proszę cię... Daj mi skończyć - widziałam, że chciał już coś powiedzieć - Ja naprawdę chcę i muszę skupić się na moim dziecku. Ja nawet jeszcze do końca sie z tym nie oswoiłam, że będę mamą i to jest kolejna ogromna zmiana w moim życiu. Póki co wystarczy mi tych zmian. A naprawdę chcę dla niego jak najlepiej i nie chcę popełnić żadnego nawet najmniejszego błędu. Posłuchaj - usiadłam po turecku i złapałam go za rękę, żeby na mnie spojrzał - chxę żebyś mi obiecał dwie rzeczy... - czekałam aż potwierdzi. Patrzył mi prosto w oczyi dopiero po chwili ledwo słyszalnie powiedział
- Obiecuję...
- Po pierwsze przestać naciskać i nie dopuścić do kolejnej sytuacji jak ta sprzed 10 minut.  Ja też to obiecuję. A po drugie - wzięłam głęboki oddech - Nie będziesz się oglądał na mnie i jeśli w międzyczasie pojawi się jakaś dziewczyna, która ci się spodoba...
- Tego nie mogę ci obiecać- przerwał mi - Ja dalej będę czekał i nie zmuszaj mnie do zmiany swoich uczuc, bo tak się nie da, Nadia. Poza tym ja nie chcę ich zmieniać - wstał- Moje serce należy do ciebie i mam nadzieję, że kiedyś je przyjmiesz do siebie - pocałował mnie w czubek głowy - Idę przygotować jakąś kolację. Jak coś to czekam na dole - dokończył i wyszedł z pokoju nie zamykając za sobą drzwi. Z jednej strony ucieszyłam się, że nie obiecał mi tej drugiej rzeczy, ale równocześnie nie wiedziałam czy zmienię moją decyzję, choć bardzo bym chciała... jednak tym razem to rozsądek wygrywał z sercem. Zeszłam na dół, a Nath właśnie robiłherbatę.
- Masz jakieś życzenia co do kolacji?
- Nie dawno zjedliśmy obiad, więc nie jestem głodna. Może po prostu zamówimy pizze jak już wszyscy wrócą?
- W sumie masz rację... To co? Idziemy obejrzeć jakiś film? - uśmiechnął się
- Jasne - odwzajemniłam gest. Zdecydowaliśmy się na "siedem dusz" i mimo że uwielbiam ten film, to w pewnym momencie po prostu usnęłam ze zmęczenia...

"Jechałam samochodem. Co dziwniejsze ja prowadziłam. I to BMW x6. To samo, które należało do mojej mamy. Ta sama tapicerka, radio... figurka św. Krzysztofa, którą ode mnie dostała. Czyli mama... mama żyje? Niemożliwe, przecież dwa lata temu miała wypadek. Spojrzałam na siedzenie obok. Siedziała tam i się do mnie uśmiechała.
- Mamo- krzyknęłam i chciałam ją wyściskać, ale nie miałam jak, bo prowadziłam samochód. Próbowałam je zatrzymać, ale odmawiało mi posłuszeństwa. - Nie mogę się zatrzymać - powiedziałam przerażona.
- Tęskniłam za tobą, córeczko - usłyszałam jej ciepły głos, którego tak mi brakowało. - Czas żebyś do mnie dołączyła, skarbie - ciągle się uśmiechała
- Nie rozumiem... - cały czas naciskałam hamulec
- Już zbyt długo na ciebie czekam.
- Mamo... Ja jestem w ciąży. Będziesz babcią.
- Wiem, Robaczku. Z nami będzie szczęśliwe. Tam gdzie jestem
- Ale ja nie chcę umierać. Nie jestem gotowa... - przeraziłam się. Dlaczego ten samochód nie chce się zatrzymać? Ciągle tylko przyspieszał... gnał już 120 km/h...
- Ja też nie byłam. A wiesz już, że historia lubi się powtarzać...
- Mamo, zaraz się zderzymy! - krzyknęłam widząc światła TIR-a jadącego prosto ma nas
- Będę na was czekać, skarbie. Bądź dzielna - powiedziała i już jej nie było.  Moje dziecko! Nie chcę... Zaczęłam łkać starając się zatrzymać lub zmienić kierunek jazdy samochodu. Nic to nie dawało, ale i tak nie przestawałam walczyć do samego końca...
Później widziałam już tylko jasność, która mnie oślepiła. Gdy światło zniknęło zobaczyłam coś małego leżącego całego we krwi kilka metrów ode mnie. Dopiero jak moje oczy przyzwyczaiły się do panującego półmroku ujrzałam małe dzieciątko. Dotknęłam swojego brzucha. Był plaski i... zakrwawiony. Moje dziecko! Podbiegłam do niego i wzięłam na ręce. Malutka dziewczyneczka, która nie oddychała. Ona nie żyje... moja cudowna córeczka nie żyje! Zaczęłam krzyczeć, żeby ktoś mi pomógł, ale nie było nikogo obok. Potok łez, który lał się z moich oczu był niczym w porównaniu z bólem, który czułam w sercu. Krzyczałam i płakałam żałośnie aż ktoś zaczął mnie szturchać w ramię. Po chwili byłam już w czyichś objęciach..."

- Nadia, obudź się... - usłyszałam przerażony głos Tom'a. Otworzyłam oczy. Byłam cała zapłakana.
- Moje dziecko - usiadłam przerażona i dotknęłam się po brzuchu. Był cały czas pełny. Czułam maleństwo w sobie.
- To był tylko sen, skarbie... - powiedziała miękko Izs ściskając mnie za rękę. Obok siedział Nathan. Wtuliłam się w niego i zaczęłam płakać. Tym razem z ulgi, że to był tylko koszmar. Starałam się uspokoić i złapać powietrze. Gdy już jako tako ochłonęłam, usiadłam odsuwając się od Sykes'a i wytarłam twarz z łez. Iza, Max, Tom, Kels i Nath wpatrywali się we mnie z troską i czekali aż w końcu się odezwę
- Dziękuję że mnie obudziliście. To było straszne
- Co ci się śniło, myszko? - Iza znów złapała mnie za rękę dodając mi otuchy.
- Mama... Pierwszy raz od... odkąd jej nie ma... - zaczęłam i opowiedziałam im cały sen
- Ale wszystko jest w porządku, skarbie... Maleństwo ma się dobrze, nic mu nie grozi...
- Wiem, Kels, ale to było przerażające... Widzieć je takie ... pokiereszowane, bezbronne - łzy zaczęły mi się zbieraç do oczu - I mama, która tego chciała... Żebyśmy do niej dołączyli - głos mi się załamał. Max przytulił mnie do siebie
- Już dobrze, malutka. Nie płacz - pocałował mnie w czoło
- Max - wyszeptałam
- Tak?
- Zawieziesz mnie na najbliższy cmentarz?
- Jasne, jutro pojedziemy
- Teraz chcę - wyszłam z jego objęć i spojrzałam proszącym wzrokiem - Tylko trochę się ogarnę
- Jak chcesz
- Dziękuję - powiedziałam i poszłam do łazienki umyć twarz. Zarzuciłam na siebie sweterek i oznajmiłam, że jestem gotowa.
- Daleko ten cmentarz?
- Jakieś 5 minut samochodem

- To zrobimy sobie spacer - powiedziałam i wyszłam z domu a zaraz za mną Max. Szliśmy praktycznie się do siebie nie odzywając. Przed oczami cały czas miałam widok małego zakrwawionego ciałka... Ten sen był tak realny, że ciężko mi teraz było dojść do siebie. Mama... Jej głos... Wróciły mi wspomnienia i mimowolnie uroniłam kilka łez. Wytarłam je szybko, bo dochodziliśmy do cmentarza. Kupiłam dwa znicze i razem z moim towarzyszem weszliśmy do środka. Tym razem to ja szłam pierwsza uważnie rozglądając się na boki.
- Nadia, będziemy tak tu chodzić bez celu?
- Jeszcze chwile, Max... Szukam czegoś
- Czego, przecież nigdy tu chyba nie byłaś...
- Nie byłam, dlatego musze się troche rozeznać... - powiedziałam. Po chwili się zatrzymałam - Chyba jest...
- Co?
- Najbardziej opuszczony grób, na który nikt nie przychodzi od lat... - spojrzałam na nagrobek, który miał conajmniej kilkadziesiąt lat. Zwykly kamień, bez żadnych zdobień, ani jednego znicza ani kwiatka. Jedynie masa chwastów rosnąca dookoła zasłaniająca nawet płytę nagrobka, że nie było wiadomo kto tu leży.
- Max... Poszedłbyś po jakąś wiązankę?
- Znasz tę osobę?
- Nie
- To po...
- Max, proszę... - przerwałam mu i spojrzałam na niego
- Ok... Zaraz wracam - odpowiedział, odwrócił się i poszedł. Ja zdjęłam sweterek i torebkę, położyłam na ławeczce i wzięłam się za wyrywanie zielska. Jak już właśnie kończyłam, to pojawił się Max.
- Co ty robisz? - zbulwersowal się, odłożył wiązankę na bok i zaczął wyrywać końcówkę roślin, odsuwając mnie delikatnie, żebym sobie odpoczęła. Usiadłam na ławce i patrzyłam jak powoli odsłaniają się literki, pokazujące, kto został tam pochowany. Chwilę później widziałam już calą tabliczkę.
- Elizabeth Lokhart - czytałam na głos - urodzona 4 sierpnia 1900 roku i zmarła... 10 września 1939... - wyszeptałam datę śmierci. Max się do mnie dosiadł - Ta sama data śmierci, oprócz roku i ten sam wiek, co moja mama...
- Naprawdę? - zapytał, a ja pokiwałam tylko głową. Byłam w lekkim szoku. Wstałam i położyłam wiązankę na środku nagrobka. Jeden znicz połoźyłam na górze, a drugi na dole. Max pomógł mi je zapalić.
- Czemu właściwie tu przyszliśmy? - zapytał
- Nie mam możliwości pójścia do mamy na grób. Dlatego postanowiłam, że znajdę jakiś zapomniany i na nim zapalę światełko dla niej i dla właścicielki nagrobka. Ale nie sądziłam, że znajdę kobietę w tym samym wieku o tej samej dacie śmierci... - usiadłam ponownie na ławce, a Max otoczył mnie ramieniem.
- Może właśnie ona w jakiś sposób cię tu przyprowadziła
-Może... Trafiłeś idealnie z wiązanką - uśmiechnęłam się - Uwielbiała herbaciane róże...
- Cieszę się - też się uśmiechnął i podał mi sweterek, żebym go założyła, bo troche wiało.
- Żałuję, że was nie poznała... Chociaż pewnie i ja bym was nie poznała, gdyby żyła... Ale na pewno by was polubiła. Tak sądzę. Co ja bym dała, żeby się do niej chociaż jeszcze jeden raz przytulić, Max... Żebym mogła się z nią pożegnać, tak jak trzeba... - zaszkliły mi się oczy, a chłopak mocniej mnie przytulił głaszcząc po ramieniu. - Tak bardzo bym chciała, żeby poznała swoją wnuczkę...
- Wnuczkę?
- Albo wnuka - dodałam. - W śnie to była córeczka - złapałam się za brzuch i delikatnie go gładziłam
- Na pewno będzie patrzeć z góry i was pilnować...
- Pewnie tak... Ale brakuje mi jej tutaj...
- Wiem, slońce... Ale widocznie tak musiało być. Poza tym ona na pewno tu jest i patrzy na ciebie. I na pewno nie chce żebyś płakała, tylko była twarda - uśmiechnął się do mnie i wytarł łzę z policzka. Też się lekko uśmiechnęłam.
- Pewnie masz rację... I będę twarda, mamo. Obiecuję - powiedziałam wpatrując się w płomień znicza...

Po 15 minutach bezczynnego siedzenia w końcu zebraliśmy się, żeby wracać do domu. Po drodze zapytałam Max'a jak jego spotkanie z Izą.
- Oh, było świetnie..  naprawdę, miałem okazję ją lepiej poznać, cały czas gadaliśmy, praktycznie o wszystkim i powiedziała, że seksownie wyglądam w koszuli - wyszczerzył się
- No proszę, czyli miałam rację
- Zdecydowanie, poza tym sama powiedziała, że musimy częściej razem wychodzić, bo świetnie się bawiła
- Ooo... Cieszę się - uśmiechnęłam się - To teraz masz szerokie pole do popisu
- Nie mogę się doczekać kiedy ją pocałuję, już dzisiaj miałem na to ochotę
- To lepiej się z tym nie spiesz, Max. Bo tym możesz wszystko popsuć
- Wiem, wiem... Niestety - zaśmiał się
- Wytrzymasz. Już tyle czekasz, to...
- To i teraz poczekam, wieeem - przerwał mi i z uśmiechem objął ramieniem - A ty kiedy masz kolejną wizytę u lekarza?
- Pojutrze. Może w końcu się dowiem, czy mam córkę czy synka
- A co byś wolała?
- Żeby było zdrowe to najważniejsze, a cieszyć będę się z każdej ewentualności
- A jak czujesz?
- Nie wiem... wcześniej miałam przeczucie, że to chłopiec, ale ten sen, że to dziewczynka zamotał mi w głowie
- A myślałaś już nad imionami?
- Szczerze mówiąc jeszcze nie - uśmiechnęłam się - Ale będę musiała nad tym niedługo pomyśleć
- To może ci pomożemy? - zapytał otwierając mi drzwi do domu
- W sumie to nie głupi pomysł
- Mówisz masz - zacieszył i wszedł do salonu - Moi drodzy, zamawiajcie pizze, mamy pewną sprawę do obgadania - powiedział do wszystich zebranych w głównym pokoju...









 Hej, Slońca ;** 
Jak tam szkoła? Pewnie każda z Was (prócz studentek) cierpi z powodu rozpoczęcia nauki ;p 
Ja niestety do Was dołączam, bo zaczynam się uczyć na poprawki... pierwsza w tę sobotę... Liczę na cud :p
Co do tych milszych rzeczy, jak Wam się podoba rozdzial? ;) I jak myślicie, jaka będzie płeć dzieciątka? :) Jakieś propozycje, co do imienia? ;> Co prawda ja już je znam, ale propozycje się przydadzą do debaty, więc piszcie swoje pomysły ;)
Tak jak obiecałam w dzisiejszym poście nominuję osoby do VBA ;) Będę pisała loginami, bo tak mi prościej: Alicee, San, kololowa98, Smile, Strange Sykes, Ronnie, WikaTW, NikaTW, Szalona, Neytri Glou, Berry (która mi tu ostatnio znika :p) oraz w podziękowaniu za nominacje od nowych czytelniczek: Camille Lelek, Rita L, Alexandra, Pat ka i Indica (co prawda jesteś trochę dłużej, ale dalej nie mam jeszcze czasu żeby do Ciebie wpaść :( Ale na pewno zrobię to po poprawkach! :))

Zapraszam też na drugie opowiadanie, które piszę razem z moją Alicee <3
http://twinspowerwanted.blogspot.com/
Opis: Historia bliźniaczek Armstrong. Modelki, bratanice znanego wujka, Billie'go Joe z Green Day'a. Pełne życia imprezowiczki i swoje wierne kopie, które z zamkniętymi oczami potrafi rozpoznać jedynie Alex Gaskarth z All Time Low, chłopak młodszej z sióstr. Jak zmieni się życie bliźniaczek kiedy z tętniącego życiem Nowego Yorku polecą na wakacje do deszczowego Londynu? Czy związek Blue i Alexa przetrwa? Czy jakiemuś przystojniakowi uda się w końcu usidlić i zatrzymać przy sobie Charlotte? Zapraszamy do czytania :)
Już za dwa rozdziały do akcji wkraczają chłopaki z The Wanted ;D
Opis by Alicee <333

No to na dzisiaj tyle, do napisania! 
KOMENTUJCIE LUB KLIKAJCIE ;)

Ściskam! ;***

środa, 4 września 2013

Rozdział 31.



Kiedy otworzyłam oczy ujrzałam przed sobą Nathan'a siedzącego na moim łóżku robiącego coś na laptopie. Zdjęłam z siebie koc i usiadłam obok niego ziewając.
- Wyspana? - uśmiechnął się do mnie
- Aż zanadto. Długo spałam?
- Może ze dwie godziny
- O matko - przetarłam oczy - Kasia miała dzwonić!
- I dzwoniła - wyszczerzył się - Trochę sobie pogadaliśmy. Ty w sumie też, bo leżałaś mi na ramieniu.
- Ooo nic nie słyszałam...
- Starałem się cicho mówić - puścił mi oczko
- I co ciekawego mówiła?
- Kazała cię wyściskać i wycałować, cieszyła się, że się pogodziliśmy, opieprzyła mnie za moją głupotę, mówiła, że u niej wszystko w porządku, babcia lepiej się czuje, maleństwo rośnie, mówiła że się odezwie do ciebie jak będzie miała trochę czasu, bo ma dużo na głowie teraz ze ślubem, kazała przekazać, że za tobą tęskni i cię kocha - wyliczał - a no i nie może się doczekać aż nas znów zobaczy - skończył i wyszczerzył się na koniec
- O... Nie sądziłam, że aż tak dużo się od ciebie dowiem. Podziwiam - uśmiechnęłam się do niego
- Starałem się wszystko spamiętać - zdjął laptopa z kolan i odłożył na łóżko - A teraz chodź - rozłożył ramiona. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem - No mam cię wyściskać od Kasi, tak? - zaśmiałam się i wtuliłam w niego, a on objął mnie mocno ramionami. Po chwili rozluźnił uścisk podniósł moją głowę, żebym na niego spojrzała i powiedział 
- No i wycałować - i przyłożył swoje usta do moich. Jak zwykle nie potrafiłam im się od razu oprzeć. Działały na mnie hipnotyzująco i kiedy tylko czułam jego ciepłe wargi na moich ustach rozpływałam się i marzyłam, żeby ta chwila trwała wiecznie... Ale musiałam się ogarnąć i oderwałam się od niego, usiadłam obok wyswobadzając się z jego uścisku.
- Wiem... - powiedział, kiedy właśnie otwierałam usta żeby coś powiedzieć - Przepraszam, ale nie mogłem się oprzeć... - złapał moją dłoń i ją pocałował - Po prostu szaleję za tobą, nic na to nie poradzę... 
- Nathan... Nie ułatwiasz tym wszystkiego... - wyszeptałam
- Oboje to sobie ułatwmy - przysunął się bliżej - przecież wiesz, że oboje chcemy być ze sobą, oboje się kochamy
- Rozmawialiśmy już na ten temat. Nie zmieniłam decyzji, uszanowałeś ją, więc proszę cię zachowujmy się jak przyjaciele... Tylko przyjaciele - spojrzałam mu prosto w oczy
- Ale ja nie chcę być tylko twoim przyjacielem, Nadia. Proszę cię, daj mi szansę
- Nath... Dla mnie temat jest skończony - wstałam z łóżka
- I tak będę próbował - powiedział, a ja westchnęłam. 
- Idziesz na dół czy zostajesz?
- Tam gdzie ty, tam ja 
- Jeszcze trochę i będę musiała cię posądzić o prześladowanie - zaśmiałam się i wyszłam z pokoju, zaraz dogonił mnie brunet
- To i tak cię nie uratuje od mojego starania się żebyś zmieniła zdanie - powiedział wesoło i złapał mnie za rękę. Przewróciłam tylko oczami z uśmiechem. 
- Co tam, małolaty? - zapytał Max siedzący w salonie rozwalony na kanapie przed telewizorem. 
- A nic nowego, mój niedoszły chłopaku - usiadłam obok niego z Nathan'em
- Skończycie kiedyś w końcu z tym nabijaniem się? 
- Oj BabyNath, nie denerwuj się tak, bo ci lakier z grzywki się pokruszy i będziesz brzydko wyglądał. Swoją drogą, mógłbyś nie trzymać mojej dziewczyny za rękę? - zaśmiał się Łysy, a ja zachichotałam. Brunet puścił moją dłoń i skrzyżował ręce na piersi udając obrażonego.
- Dobra, koniec żartów, Max, bo znów nie będzie się do nas odzywał kilka godzin - zaśmiałam się i poczochrałam włosy Nathan'owi. Ten od razu się uśmiechnął i objął ramieniem. Wpatrzyliśmy się w telewizor, ale nie szło niczego obejrzeć, bo chłopak trzymający pilota cały czas skakał po kanałach. 
- Max, mógłbyś z łaski swojej zatrzymać się na jednym kanale chociaż 10 sekund? Skaczesz jakbyś się z kimś ścigał!
- No bo nie ma nic ciekawego...
- A skąd możesz to wiedzieć, skoro tylko klikasz a nie oglądasz?
- No to proszę, moja najmądrzejsza. Znajdź - podał mi pilota
- A proszę bardzo! - przełączyłam na kanał, na którym zawsze lecą jakieś nowości filmowe. Akurat zaczął się jakiś film. 
- No i mamy co oglądać - uśmiechnęłam się triumfalnie i zapatrzyłam w ekran telewizora.

Wstałam któregoś dnia rano nawet całkiem wyspana, mimo że nie mogłam długo usnąć przez kopanie mnie od wewnątrz przez pewnego małego osobnika. Myjąc zęby wybrałam ciuchy, w które zamierzałam się ubrać i położyłam na łóżku. Po wykonaniu porannej toalety wzięłam się za ubieranie. No i mamy mały surprise. Nie mogłam dopiąć się w spodniach ze względu na spory już brzuszek. Wyjęłam kolejne i to samo. Kolejne kilka par - efekt identyczny... No to może sukienka? Rozejrzałam się po wieszakach, żadna mi nie pasowała... Przewaliłam szafę i po 30 minutach w końcu udało mi się w coś ubrać. Spódniczkę musiałam mieć pod brzuchem, który był jeszcze bardziej widoczny przez opinającą się na nim bluzkę, no ale trudno. Zeszłam na dół, dziwiąc się, że wszyscy są na dole i zajadają się śniadaniem.
- Cześć wszystkim - powiedziałam i usiadłam na wolnym krześle, odpowiedziało mi chóralne 'cześć'.
- Jak się spało? - zapytał Nath
- Dobrze
- A coś więcej
- A coś więcej to muszę kupić, bo w nic się już nie mieszczę - oparłam głowę na rękach - Dzisiaj pół godziny szukałam stroju...
- To po śniadaniu pojedziemy na zakupy - uśmiechnął się brunet i położył przede mną talerz z jajecznicą.
- No dobra - odwzajemniłam gest i zaczęłam jeść śniadanie. W międzyczasie dostałam herbatę zrobioną przez Tom'a.- A wy jakie macie plany na dzisiaj? - zapytałam pozostałych
- My zaraz zmykamy na pokaz - powiedziała Nareesha
- Ja porywam Kelsey na dzień we dwoje - Tom pocałował swoją dziewczynę w czubek głowy
- A ja się dzisiaj umówiłem - wyszczerzył się Jay
- No proszę... z kim? - Nathan się ucieszył
- A taka jedna. Ma na imię Lilly. Słodka jest - wsadził talerz do zmywarki
- To powodzenia - uśmiechnęłam się do niego
- Dzięki - odpowiedział i poszedł na górę
- Ja to bym do kina poszła - zamyśliła się Iza - Nie chcesz iść ze mną? - spojrzała na mnie
- Po zakupach pewnie nie będę miała siły... Ale na pewno Max z Tobą z chęcią pójdzie - spojrzałam na niego wyszczerzona
- No pewnie. - uśmiechnął się do mnie i przeniósł wzrok na Izę
- No dobra, to o której jedziemy?
- Za godzinę?
- No dobra, to idę się ogarnąć - powiedziała i poszła do siebie
- Dziękuję - powiedziałam i odstawiłam talerz na bok, który po chwili wziął Nathan i poszedł wsadzić do zmywarki
- Ubóstwiam cię - szepnął do mnie ucieszony Max i pewnie gdyby nie reszta to krzyknął by z radości i zaczął skakać po stole
- Wiem - uśmiechnęłam się - baw się dobrze. I załóż jakąś koszulę. Ona nie potrafi się im oprzeć - puściłam mu oczko.
- Dziękuję - pocałował mnie w czoło i uciekł z kuchni.
- Nath, zbieramy się?
- No pewnie, pójdę tylko się przebrać - powiedział i po kilku chwilach był na dole w czapce i okularach na nosie. 
- I myślisz, że cię nie poznają? - zapytałam ze śmiechem
- Zawsze jest jakaś nadzieja - też się zaśmiał i poszliśmy do garażu.

Po 30 minutach byliśmy już w centrum handlowym i weszliśmy do pierwszego ze sklepów. Nic mi się nie spodobało, więc poszliśmy do kolejnego i kolejnego i kolejnego...
- Ugh... Chyba nic dzisiaj nie znajdę - opadłam na ławkę
- Jakbyś była mniej wybredna to byś znalazła - zaśmiał się
- Wcale nie jestem wybredna... Po prostu jeszcze nie znalazłam nic ciekawego - wystawiłam mu język i spojrzałam przed siebie. Sklep z artykułami dziecięcymi. Od razu wstałam i udałam się w tamtym kierunku, Nathan szedł zaraz za mną. Weszłam do środka i rozejrzałam się dookoła. Wózki, ubranka, łóżeczka, przewijaki, zabawki, buteleczki, smoczki... Po prostu wszystko. Szłam przez sklep i dotykałam każdej rzeczy po kolei, coraz szerzej się uśmiechając. 
- Chcę tu coś dzisiaj kupić, Nath - spojrzałam na bruneta
- Normalnie powiedziałbym, że to chyba za wcześnie, ale jak widzę ile radości ci sprawia sama obecność tutaj, to nie mam serca cie powstrzymywać - uśmiechnął sie i pocałował mnie w czoło.
- Można w czymś państwu pomóc? - zapytała ekspedientka mająca na oko około 30 lat.
- Właściwie to tak. Chciałabym wiedzieć jaki wózek dziecięcy mogłaby pani polecić?
- Zapraszam za mną - uśmiechnęła się i poszła w kierunku wspomnianego sprzętu.
- Myślę, że z czystym sumieniem moge polecić ten - pokazała na jeden - Sama z takiego korzystałam i jestem zadowolona. Wózek bardzo łatwo i lekko się prowadzi praktycznie po każdej nawierzchni, jest głęboki, przez co i bezpieczny oraz bardzo funkcjonaly, bo praktycznie rośnie, razem z dzieckiem. Spokojnie starczy i do 5 roku życia. Ma też rączki, które można regulować do wzrostu. Więc nawet i przyszły tata może z przyjemnością wozić maluszka - spojrzała na Nathan'a, a ten nie zaprzeczył, że nie jest tatą, tylko szeroko się uśmiechnął. Podszedł do wózka, uregulował rączki odpowiednio i popchnął delikatnie wózek do przodu i z powrotem.
- Faktycznie lekko sie prowadzi. To co, kochanie? Bierzemy? - wyszczerzył sie do mnie. 
- Bierzemy - odpowiedziałam i uśmiechnęłam sie do ekspedientki
- Mamy również bardzo fajne łóżeczka, nie chcą państwo zobaczyć? 
- Oczy... - zaczął Nath, ale mu przerwałam
- Następnym razem. Narazie zostaniemy przy wózku. - cały czas patrzyłam na bruneta. Poszłam zapłacić za wózek i zamówiłam jego dostawę do domu, bo w małym BMW chłopaka raczej by się nie zmieścił. Jak tylko wyszłam ze sklepu od razu złapałam Nathan'a za rękę i odciągnęłam na bok.
- To co kochanie, bierzemy?! Co to miało być?
- Oj nie wściekaj sie - zaśmiał się i otoczył ramieniem - Nie mogłem się powstrzymać
- Daruj sobie takie zabawy następnym razem, co? Prosiłam cię...
- Żebyśmy zachowywali się jak przyjaciele. Wiem - przerwał mi zabierając ze mnie swoją rękę - Już będę grzeczny, obiecuję - puścił mi oczko i się uśmiechnął. 
- Masz szczęście, że nie umiem się na ciebie gniewać - pogroziłam mu palcem - A teraz chodź, bo mam zakupy do zrobienia - uśmiechnęłam się i ruszyłam przed siebie. Na szczęście w następnym sklepie już w końcu mi się coś spodobało i mi pasowało, więc zakupy mogliśmy uznać za udane. Kiedy szliśmy już w stronę parkingu, grupka dziewczyn szła w naszą strone wyraźnie rozochocona.
- Oho... Nadzieja matką głupich, Nath. - zaśmiałam się - Poczekam w samochodzie
- Postaram się szybko uwinąć - wysłał mi przepraszające spojrzenie i dał kluczyki od auta. Uciekłam szybko zanim mała banda młodych hienek się na niego rzuciła z pazurami. W samochodzie spędziłam blisko 40 minut kiedy w końcu zauważyłam Nathan'a bięgnącego do mnie. 
- Przepraszam, ale jak już jedne odchodziły to następne się pojawiały... starałem się...
- Nath - przerwałam mu - Przecież ja nie mam do ciebie o to pretensji, to po co się tłumaczysz? - uśmiechnęłam się - Jedź juz, bo zgłodniałam 
- Kocham cie - patrzył się na mnie szeroko uśmiechnięty - Jak przyjaciel - dodał i odpalił silnik
- Nie mam do ciebie sił - pokręciłam głową i cieszyłam się, że nie jest w stanie usłyszeć jak szybko zaczęło bić moje serce kiedy to powiedział...











WRÓCIŁAM!!! :d W końcu jestem i nawet nie wiecie jak się za Wami stęskniłam :))  Trochę nie wyszło mi to automatyczne dodawanie rozdziałów - wybaczcie :( Ale na szczęście mam moją cudowną Alice, która dodała te dwa poprzednie rozdziały. Także możecie jej podziękować (ja też dziękuję, chociaż chyba już to robiłam ^^).
Ronnie - wypoczęłam strasznie! Aż żal było wracać :) 
Chciałam powitać nowe czytelniczki! Bardzo się cieszę, że jesteście i obiecuję, że do Was wpadnę jak tylko będę miała taką możliwość, bo narazie mam małe problemy z internetem... Stąd dość krótki rozdział, bo w telefonie pisze się baaaaardzo długo, tym bardziej, że staram się pisać z polskimi znakami ;p
BARDZO SIĘ CIESZĘ, że zaczęłyście mi pokazywać, że to czytacie :) Po pierwsze wzrosła ilość komentarzy, a po drugie zaczęłyście klikać w interakcje "przeczytane" :) Jestem z Was dumna :)) Chociaż brakuje mi w komentarzach kilku stałych komentatorek :(
Kolejna sprawa ;) DZIĘKUJĘ za nominacje do VBA! Dostałam ich od Was aż 9 :) co za tym idzie muszę napisac 63 fakty o mnie :p Nie wiem czy będzie chciało się Wam to czytać, aleeee napisałam ^^
 A więc po kolei: Jeszcze raz dziękuję za nominacje każdej z Was, od której dostałam, czyli: Camile Lelek, Strange Sykes, San, kololowa98 (razy dwa ;), Pat ka, Rina L., Indica, Neytri Glou<3 Wybaczcie, ale że korzystam na razie z telefonu to ciężko mi wgrać ten pucharek xp Blogi, ktorę nominuję też napiszę w następnym rozdziale z tego samego powodu. Mam nadzieję, że mi wybaczycie ;*

No i fakty o mnie:

1. Jestem leniwa niestety
2. Kocham spać!
3. Zawsze jak ktoś mówi, że ma 19 lat, to prawie krzyczę, że ja też i dopiero później sobie uświadamiam, że już mam 21 :(
4. Jak byłam mała to nie lubiłam tego, że urodziłam się w wakacje, bo nie mogłam dzielić się z dziećmi cukierkami.. 
5. W grudniu minie 4 rok jak jestem ze swoją miłością :)
6. Poznaliśmy się... przez internet ;)
7. Jak pierwszy raz zobaczyłam teledysk do IFY to... zafascynował mnie głos Nathan'a. I od tego się zaczęło ;) 
8. Wizualnie najbardziej podoba mi sie Tom i Max ;)
9. Pierwszą piosnką TW, której nie mogłam przestać słuchać bylo "Gold forever" 
10. Chyba nie umiałabym teraz wybrać ich mojej ulubionej piosenki...
11. Jak byłam mała to chciałam zostać archeologiem ;p
12. Uwielbiam oglądać filmy kilka razy
13. To samo mam z czytaniem książek ;)
14. Myśl, że w tym roku będę pisać licencjata a wakacje zacznę dopiero 14 lipca mnie załamuje...
15. W klasie maturalnej więcej byłam na wagarach niż w szkole :p (Ale mature zdałam bezproblemowo ^^)
16. W liceum co roku miałam innego wychowawce :p A ten z drugiej klasy stwierdził, że cytuję: "mam w domu worek z gównem zamiast drzwi" :))) Wesoły człowiek, doprawady... Tyle co nam wrzucał na lekcjach to chyba w całym moim życiu nie słyszałam :p Ale przynajmnien każda historia i każdy wos to była godzina wychowawcza :D
17. Trenowałam siatkówkę od 2 klasy podstawówki i żałuję do tej pory, że przestałam...
18. W podstawówce na zawodach z koszykówki (mistrzostwa województwa o pierwsze miejsce) popłakałam się na koniec z całą drużyną, bo przez jedną z naszych w ostatniej sekundzie przegrałyśmy mecz jednym punktem...
19. Mam w domu około 20 medali i dwie statuetki ze swoim imieniem z różnego rodzaju zawodów sportowych :))
20. Na koniec liceum dostałam stypendium sportowe :D
21. Moje jedyne czerwone paski na świadectwie, które miałam to te z 4, 5 i 6 klasy podstawówki, później się zepsułam :p
22. Mój starszy brat zatarł szlaki i miałam większe luzy niż moi rówieśnicy ;)
23. Moi rodzice rozwiedli się prawie dwa lata temu...
24. Mój chłopak nie wie o tym opowiadaniu :p Za to przypadkiem dowiedział się o drugim i je czyta, a potem się nabija :p ale i tak go kocham ;)
25. Uwielbiam jeździć na łyżwach
26. Mieszkam w mieście, w którym kiedyś była mafia i tylko z tego to miasto jest znane :p a no i jeszcze z dawnej fabryki ołówków i kredek bambino ;)
27. Z moim bratem zaczęłam normalnie rozmawiać dopiero rok temu :p
28. Moimi ulubionymi przedmiotami w szkole zawsze był wf i matematyka :) Za to nie znosiłam historii i geografii...
29. Kocham wszystkie samochody marki Audi <3 szczególnie Audi R8 i A8L :D
30. Kiedyś topiłam się nad morzem w basenie takim, co się ze zjeżdżalni do niego zjeżdża :p wody miałam do pasa, ale się topiłam :p 
31. Nauczyłam się płynnie czytać jak miałam 4 i pół roku i czytałam lepiej od mojego starszego o 3 lata brata. Który zresztą sam mnie nauczył, bo powiedział, że jak pójdę do zerówki i nie będę umiała to inne dzieci będą się ze mnie śmiać :(
32. A na dwukołowym rowerku jeździłam jako 3 latka :D zdolna byłam :D
33. Mój pierwszy prawdziwy pocałunek był opsiany w tym opowiadaniu ;)
34. Kiedyś zajęłam pierwsze miejsce w wojewódzkim konkursie plastycznym :)
35. Po komunii świętej ścięłam moje włosy sięgające za pupe... Do długości kończącej się za uszami... Największy fryzjerski błąd mojego życia :p
36. W podstawówce mój inteligentny kolega podstawił mi dla żartów nogę jak zbiegałam ze schodów i spadłam z jakiś 10 schodków mocno skręcając noge. Miałam ją później dwa miesiące w gipsie. A nie była złamana i do tej pory nie wiem po jaką cholerę tak długo trzymali mi ten gips -.-
37. Na moje bodajże 19 urodziny moi przyjaciele i chłopak zrobili mi przyjęcie niespodziankę :) A na 20 tata zrobił tort, mimo że mówiłam, że nie chcę ich obchodzić, bo było mi smutno, że już nie jestem nastolatką :(
38. Uwielbiam wesołe miasteczka!!! :D
39. Moim marzeniem jest skok ze spadochronem :) Szkoda, że mojego taty licencja z wojska na nauczanie już jest nieaktualna :/
40. Chciałam iść do liceum lotniczego w Dęblinie, ale przestraszyłam się odpowiedzialności, że jakbym nie zdała, w którejś klasie to wszelkie koszty szkoleń, akademiku i innych moi rodzice musieliby zwrócić...Ale nie żałuję, bo w moim liceum poznałam moje dwie najlepsze przyjaciółki :)
41. Mam "fazy" na muzykę. Raz słucham popu, raz rocka, raz reggae, raz hip-hopu, a innym razem jeszcze czegos innego. Nie lubię się ograniczać do jednego gatunku ;)
42. Chodziłam do jednej klasy w liceum z córką jednej z aktorek ;) Bardzo normalna i zabawna dziewczyna, mimo popularności swojej mamy :)
43. Mam ogroooomną rodzinę. Ostatnio policzyłam, że jakby moja prababcia od strony mamy chciała spędzić święta TYLKO ze swoimi dzećmi i ich dziećmi, to musiałoby starczyć miejsca na 53 osoby, a gdzie reszta rodziny? :p podobnie jest od strony taty :)
44. Mam manię na punkcie lakierów do paznocki. Mam około 60 buteleczek z różnymi odcieniami, a ciągle dokupuje nowe... :D
45. Zawsze marzyłam żeby mieć oczy koloru głębokiej zieleni *.*
46. Razem z siostrą cioteczną jako jedyne w naszym towarzystwie nie jesteśmy jeszcze zaręczone :p Czuję, że się starzeję... :P
47. Kocham dzieci! Marzę o trójce swoich z czym dwójka to bliźniaki :)))
48. Kocham zwierzęta! Psy w szczególności :) Dom bez jakiegoś małego ssaka to dla mnie nie dom (Chodzi o mój dom, żeby nikt tego nie brał do siebie :p)
49. Miałam w życiu chyba z 10 świnek morskich i z 5 chomików :p i jednego szczurka ^^
50. Za to nigdy nie rozumiałam fascynacji posiadania rybek o.O nawet nie można ich pogłaskać!
51. Razem z moją przyjaciółką zawsze miałyśmy jakąś wspólną cechę dotyczącą naszych chłopaków ;) Taraz na przykład jej już mąż ma tak samo na imię jak mój chłopak :p
52. Mój mężczyzna jest zazdrosny o The wanted ^^
53. Nie mogę strawić jak ktoś mówi o swoich rodzicach starzy... mi przez gardło nie może przejść nawet "ojciec" czy "matka". Za to często mówię do nich po imieniu w żartach :p
54. Ciężko było mi zrozumieć i przeżyć śmierć ukochanego wujka 5 lat temu... Do tej pory to do mnie nie dochodzi, że jego już nie ma...
55. Moja babcia jest przezabawna, mimo że klnie jak szewc i czasem wstyd z nią iść ulicą :p Ale mimo wszystko jest kochana :)
56. Niczego w życiu nie żałuję, prócz rzucenia siatkówki i... jeszcze jednej rzeczy. 
57. Miałam 1.5 roczku jak rodzice przekuli mi uszy :p I ponoć nawet nie zapłakałam :p
58. Raz udało mi się zaraz po osiemnastce oddać krew. Chciałam być honorowym dawcą krwi, ale pech chciał, że od dwóch lat choruję na niedoczynność tarczycy i do końca życia nie będę mogła już nikomu pomóc w ten sposób :(
59. Cieżko mi znosić widok jak kogoś bliskiego coś boli... Wolałabym wtedy sama cierpieć żeby tej osobie ulżyło.
59. Facet, który nie wstydzi się łez cholernie zyskuje w moich oczach!
60. Jak miałam jakieś 6 lat i byłam akurat na rowerze z kolegami, zaczął padać grad. Widziałam go wtedy pierwszy raz na oczy a był ogromny (bynajmniej tak mi się wydaje ^^). Jechałam jak najszybciej potrafiłam do domu płacząc i krzycząc ze strachu na cały głos "Ratunkuuu! Maaaamooo kamieniami rzucają!" Cała ulica miała ze mnie ubaw :p
61. Zawsze płaczę jak widzę cierpienie zwierząt, którego zaznały przez niektóre potwory zwanych ludźmi :(
62. Uwielbiam zapach wanilii i kokosa *.*
63. Ludzie mają ubaw z mojego śmiechu :) 

Tyle na dzisiaj, mam nadzieję, że się Was nie zanudziłam ;) całuję Was mocno i do napisania! :) 

Komentujcie, albo chociaż klikajcie PRZECZYTANE :)

Ściskam! ;**