czwartek, 6 marca 2014

Rozdział 58.

Zdążyłam nalać soku do szklanki a zapikał mój telefon informując mnie o nadejściu smsa. Odczytałam wiadomość, która była od Nathana, że czeka na skype. Zabrałam więc szklankę ze sobą i poleciałam na górę. Usadowiłam się wygodnie na łóżku kładąc laptopa na kolanach oczekując aż się włączy. W międzyczasie starałam się uspokoić głaskaniem Ann, która fikała mi w brzuchu jak poparzona. Ziewnęłam jeszcze przeciągle i w końcu ukazała mi się wyczekiwana ikonka, że dzwoni Sykes.
- Heeeeeeeeeej! - krzyknęłam rozpromieniona nim jeszcze zdążyła się załadować jego mordka na moim monitorze.
- Cześć skarbie - uśmiechnął się. Też leżał na łóżku i widać było, że dopiero co wstał, bo oczka miał jeszcze malutkie i zaspane. Na dowód moich domniemywań przeciągnął się słodko i ziewnął delikatnie
- Oh jaki śpiący królewicz - zaśmiałam się
- No bo wstałem dopiero- tłumaczył się - Jak się czujesz?
- Właściwie to sama wstałam z drzemki niedawno. Tom mnie obudził
- Jak to? - zdziwił się - Tom?
- Nooo tak. - uśmiechnęłam się - Dostał ode mnie prezent, więc zadzwonił podziękować
- Jak od ciebie prezent dostał?
- Kels mu przekazała
- To Kelsey tu jest? - otworzył szeroko oczy
- No niespodziankę mu zrobiła. No chyba nie myślisz, że jego urodzin by z nim nie spędziła?
- No nie wiem, mówiła, że nie może, bo jakieś tam sprawy miała, więc myślałem, że jej nie będzie
- Pozory, kochanie - puściłam oczko - W każdym bądź razie, Kels dała mu prezent ode mnie i...
- Nic mi nie mówiłaś, że szykujesz dla niego prezent - przerwał mi
- Oj no bo nikomu nie mówiłam, miała być niespodzianka
- No ale mi nie powiedziałaś?!
- No tobie, tobie - zaśmiałam się - Jeszcze byś mnie wydał i co?
- Skarbie.. - zrobił pobłażliwą minę - Ja? Wydać? CIEBIE?! No błagam...
- Dooooobrze, skończ już - zaśmiałam się - Bo mam inną nowinę do przekazania
- No to słucham - poprawił się i usiadł wygodniej
- Pogodziłam się z Tomem
- Oooooooo serio? - ucieszył się
- Mhm - uśmiechnęłam się - Topór wojenny zakopany i mam nadzieję, że chłopak wam tam odżyje
- No też mam taką nadzieję, bo ciężko było z nim wytrzymać przez ten tydzień... - pokręcił głową
- Ale byliście wyrozumiali mam nadzieję?
- Jasne - uśmiechnął się - Dobra, powiedz mi jak tam u ciebie? Jak malutka?
- Jak widzisz - pokazałam na brzuch, który był pomiędzy moją twarzą a laptopem - Kręci się niemiłosiernie i nie daje mamie normalnie funkcjonować
- Oooo... skarbeczku bądź grzeczna. Nieładnie tak mamusi dawać popalić jak jeszcze cię nie widzi! Tęsknię za wami - spojrzał w kamerkę smutno
- My też tęsknimy, Nath... - westchnęłam - Wiecie już kiedy wracacie? Czy to jeszcze w ciągu dalszym temat tabu?
- No nie do końca wiadomo... - spuścił wzrok - Trochę zamieszania tu i mamy trochę spotkań, nagrań... Ja jeszcze więcej będę miał od reszty pracy
- Jak to? - zdziwiłam się
- No bo właśnie wczoraj Scooter mi powiedział, że planuje dla mnie duet
- Ooo z kim?
- Z Arianą Grandę. Kojarzysz? - zapytał a ja pokręciłam przecząco głową - No trudno... No ale w każdym razie mam z nią nagrać duet i zrobić teledysk
- Ale jak to... Przecież jesteście zespołem i w ogóle... Planujesz karierę solową? - zdziwiłam się
- Nieee - zaśmiał się - No coś ty. Po prostu Scooter też jest jej menagerem i tak sobie to wymyślił. To jednorazowa akcja, spokojnie.
- Mhm... A ten... - zaczęłam bawić się palcami - Poznałeś już tę Arianę?
- No poznałem
- I jaka jest? - spojrzałam na niego nieśmiało
- Czyżbyś odczuwała nutkę zazdrości? - uśmiechnął się szeroko
- Ja? Niieeeeeeeeee
- Jaaasne - zaśmiał się - Kochanie, nie musisz być zazdrosna
- No i nie jestem przecież!
- Ehe... Widzę ten wzrok - dalej się nabijał
- Śmiej się śmiej! Ja po prostu się boję, że jakaś mi cię zabierze
- Skarbie... Kocham tylko ciebie - uśmiechnął się czule
- Mam taką nadzieję - westchnęłam i spojrzałam na niego z takim samym uśmiechem
- Dobra, będę się zbierał, bo muszę się ogarnąć i lecieć do studia
- Myślałam, że macie wolne dzisiaj
- Chłopaki tak, ja nie... - wykrzywił się
- Aha... Czyżby uroczy dzień w towarzystwie niejakiej panny... jak ona miała?
- Ariana - zaśmiał się - Zazdrośniku
- Oj tam, oj tam! Ale z chłopakami będziesz się dzisiaj bawił mam nadzieję?
- No pewnie. W końcu urodziny kumpla!
- To się cieszę. No dobra... To ogarniaj się tam, a my - spojrzałam na brzuch i się pogłaskałam po nim - Może coś zjemy?
- Koniecznie - uśmiechnął się - Uważaj na siebie, dobrze?
- Cały czas uważam przecież. A ty się pilnuj, dobrze?
- Dobrze - pokiwał głową
- I bawcie się dobrze dzisiaj, uchlejcie Toma do nieprzytomności, ty lepiej za dużo nie pij i opiernicz Izkę ode mnie, że się nie odzywa w ogóle.
- Ona chodzi i mówi to samo - zaśmiał się - Że się do niej nie odzywasz
- To ona jest moją ciotką, więc to ona powinna się martwić
- Coś racji w tym jest - uśmiechnął się - Dobra, śmigam - ziewnął - Kocham cię
- Ja ciebie też - odpowiedziałam czule
- Później napiszę
- To będę czekać, pa
- Pa - uśmiechnął się jeszcze i zniknął z ekranu, a ja od razu weszłam w internet i wygooglałam pannę Grande
- Ooooo, no nieźle... - powiedziałam pod nosem. Skubana jest... ładna. A nawet mało powiedziane... Spojrzałam na swój wystający brzuch i w myślach przedstawiłam siebie obok niej i nabrałam takich kompleksów, że trzasnęłam z hukiem laptopem i odrzuciłam go gdzieś na łóżko.
- Kochanie, nie wiesz czy Kels już doleciała, bo miała dać znać a nie odbiera telefonu? - do pokoju weszła Nareesha
- Doleciała szczęśliwie, wszystko w porządku - odpowiedziałam
- Coś się stało? - zapytała widząc mój obojętny wyraz twarzy
- Nie, no co ty - wymusiłam uśmiech, ale mulatka nie dała się tak łatwo zbyć
- No przecież widzę - usiadła obok mnie - Co tam się stało? - spojrzała przenikliwie, a ja westchnęłam ciężko wiedząc, że i tak to ze mnie wydusi
- No bo... Nareesha - spojrzałam na nią twardo - Wyglądam jak wieloryb - wykrzywiłam się
- Co ty w ogóle gadasz? Jesteś w ciąży, więc czego oczekujesz? Płaskiego brzuszka? - zaśmiała się
- No nie, ale... Nathan będzie nagrywał z tą całą Arianą, a ona jest jak patyczek, śliczna i do tego bez dziecka...- powiedziałam cicho
- Aaaaaaaaa no to ja już wiem, co się dzieje - uśmiechnęła się szeroko - Jesteś zazdrosna i boisz się, że zabierze ci Nathana, tak? - zapytała a ja tylko na nią spojrzałam nie odpowiadając - Kochana - zaśmiała się i przytuliła mnie - No błagam cię... Po pierwsze, Nathan nigdy by cię nie zostawił, po drugie, co według ciebie ona ma czego ty nie masz?
- Jest taka śliczna... - jęknęłam
- A ty prześliczna! Kobieca, z cudownymi kształtami i szczególnie jest jedna rzecz, której ona nie ma i na pewno mieć nie będzie
- Jaka? - zapytałam nie rozumiejąc co ma na myśli
- Miłości Nathana - uśmiechnęła się - To ciebie kocha, głuptasie
- No może masz rację - kąciki moich ust uniosły się lekko do góry - Co nie zmienia faktu, że wyglądam teraz jak wieloryb
- Szczerze mówiąc dziwiłam się, że wcześniej na to nie narzekałaś, bo kobiety w ciąży z reguły w końcu łapie ten kompleks na punkcie wyglądu i już martwiłam się, że z tobą jest coś nie tak, ale mnie uspokoiłaś - zaśmiała się - Skarbie, wyglądasz cudownie. A ten brzuszek dodaje ci tylko uroku. Poza tym, wolałabyś nie mieć Ann, ale za to dalej swój dawny wygląd?
- No nie... Cieszę się, że ją mam
- No więc właśnie. Urodzisz ją i znów wrócisz do dawnej sylwetki - uśmiechnęła się - To tylko przejściowe - mrugnęła okiem
- No dobra - westchnęłam ze śmiechem - Wbiłaś mi co nieco do głowy. Kochana jesteś - przytuliłam ją
- Chodź, zjemy coś, hm? - zapytała
- Jasne, umieram z głodu - westchnęłam i razem zeszłyśmy do kuchni dołączając do Sylwii.

Kilka dni później wstałam w dość podłym humorze, bo nie dość, że Ann wierciła mi się i nie pozwalała się wyspać, to jeszcze pogoda była nieciekawa i zapowiadało się na deszczowy, pochmurny dzień. Jak co rano najpierw napisałam do Nathana, żeby powiedzieć mu dzień dobry i zapytać jak mija mu dzień, a dopiero potem leniwie zwlekłam się z łózka i poszłam ogarnąć się do łazienki. Ogarnęłam się jako tako, a potem się ubrałam i zeszłam na dół. Dziewczyny musiały jeszcze spać, bo nikogo nie było w kuchni, więc zrobiłam sobie ciepłej herbatki i zalałam płatki mlekiem, które spałaszowałam na śniadanie. Nie chciało mi się totalnie nic, więc z kubkiem w ręce poszłam do salonu polenić się przed telewizorem. Skakałam po kanałach i nic ciekawego nie przykuło mojej uwagi do czasu, w którym mignął mi na ekranie Nathan. Zatrzymałam się na tej stacji i zwiększyłam głośność wsłuchując się o czym mówi prowadząca program:
- Nathan Sykes, jeden z członków znanego zespołu The Wanted ostatnio widywany jest z Arianą Grande. Jak udało nam się dowiedzieć nagrywają razem piosenkę, która promować będzie film Dary Anioła: Miasto Kości. Młodzi wokaliści będą nagrywać również wspólnie teledysk do tej piosenki. Fani są zachwyceni i już pojawiają się spekulacje o romansie Nathana z Arianą. Na zdjęciach widać, że dobrze czują się w swoim towarzystwie i naprawdę słodko ze sobą wyglądają, więc kto wie jak to się zakończy - mówiła i jednocześnie obok niej pojawiały się zdjęcia, na których był MÓJ chłopak w towarzystwie tej całej Grande... Wyłączyłam telewizor rzucając pilotem gdzieś na kanapę. Starałam się uspokoić, bo wiedziałam, że to tylko głupie gadanie mediów i tak dalej, ale kiedy się słyszy spekulacje na temat związku własnego chłopaka z kimś innym to nie da się tego przyjąć na spokojnie. Potrzebowałam powietrza i świeżego oddechu, więc złapałam telefon i portfel i wyszłam z domu z zamiarem zrobienia małych zakupów. Szłam powoli, z każdym krokiem uspokajając się coraz bardziej. Całe szczęście nie padało, nie wzięłam ze sobą parasolki i miałam nadzieję, że nie zacznie kropić dopóki nie wrócę do domu, bo nie widziało mi się przemoknięcie i nie daj boże przeziębienie, kiedy jestem w ciąży. Doszłam do małego skrzyżowania, rozejrzałam się szybko, nic nie jechało, więc weszłam na jezdnię. Nagle z prawej strony pojawił się samochód, który pojawił się nie wiadomo skąd. Ze strachem i przerażeniem odskoczyłam szybko do tyłu, przez co samochód we mnie nie wjechał i zdążył wyhamować.
- Nic pani nie jest? - kierowca wyskoczył nie mniej przerażony niż ja. Spojrzałam na niego spanikowana i już chciałam powiedzieć, że nie kiedy poczułam skurcz w brzuchu. Złapałam się za niego i jęknęłam z bólu.
- Może mnie pan zawieźć do szpitala? - jęknęłam
- O mój boże, pani rodzi?! - krzyknął i złapał pod ramię prowadząc do samochodu
- Mam nadzieję, że nie. To za wcześnie! - przeraziłam się i zaczęłam panikować. Wpakowałam się na tylne siedzenie i starałam się oddychać głęboko i modląc się w duchu, żebym tylko nie urodziła. To o dwa miesiące za wcześnie! - Proszę jak najszybciej! - powiedziałam do kierowcy
- Za dwie minuty będziemy, szpital jest niedaleko. Proszę się uspokoić, który to miesiąc?
- Dopiero 7
- Moja żona też miała skurcze w 7 i w szpitalu się nią zajęli i wszystko było w porządku, proszę się nie martwić
- Oby - jęknęłam po kolejnym sprawiającym ból skurczu. Tak jak powiedział ten facet, dwie minuty później byliśmy w szpitalu i pomógł mi dostać się do środka, gdzie od razu pielęgniarka posadziła mnie na wózku i zaprowadziła do sali, w której chwilę później pojawił się lekarz.
- Co się dzieje? - podszedł do mnie
- Nie wiem, mam skurcze - powiedziałam spanikowana
- Który to miesiąc?
- Dopiero 7
- Powstały samoistnie, czy coś na to wpłynęło?
- Chyba stres, o mało nie potrącił mnie samochód
- Dobrze, proszę głęboko oddychać i starać się uspokoić. Sprawdzimy zaraz czy z dzieckiem wszytko w porządku - powiedział i podłączył mnie do KTG, potem zrobił jeszcze USG i podczas wykonywania wszystkich badań, skurcze się uspokoiły i były bardzo delikatne aż w końcu zniknęły całkowicie
- Z dzieckiem wszystko w porządku, jeszcze nie jest gotowe na przyjście, bo nawet ułożone jest jeszcze nóżkami, a nie główką, więc wygląda na to, że zaczęła pani mieć po prostu skurcze przepowiadające - uśmiechnął się
- Co to znaczy?
- Macica przygotowuje się i można powiedzieć, że ćwiczy do prawdziwych skurczy porodowych. W większości przypadków nie są one aż tak silne, jak pani je odczuwała, ale podejrzewam że wpłynął na to stres. Dlatego musi się pani oszczędzać jak tylko się da i uważać. I przede wszystkim nauczyć się rozróżniać skurcze przepowiadające od porodowych, bo te pierwsze może panie mieć teraz częściej.
- A jak je rozróżnić? Da się jakoś?
- Przede wszystkim skurcz porodowy nabiera na sile i staje się coraz częstszy. A przepowiadający, tak jak pani teraz zauważyła był cały czas ten sam, a później delikatnie się uspokaja.
- No tak... - westchnęłam uspokojona - Czyli wszystko jest w porządku i mogę wrócić do domu?
- Jak najbardziej - uśmiechnął się - I proszę na siebie uważać
- Będę na pewno, dziękuję - odwzajemniłam gest i wyszłam z sali. Wyszłam ze szpitala i złapałam jedną z taksówek stojących przed nim. Nie chciałam ryzykować kolejnych ekscytujących przeżyć, więc wróciłam do domu samochodem.
- Gdzieś ty była? - zapytała Sylwia, kiedy weszłam do domu - Myślałyśmy z Nareeshą, że jeszcze śpisz
- A daj spokój - pokręciłam głową i udałam się do salonu, żeby opaść na kanapę
- Co się stało? - zaniepokoiła się i usiadła obok. Westchnęłam i opowiedziałam jej wszystko zaczynając od rewelacji, które usłyszałam w telewizji.
- Ty to nie możesz usiedzieć spokojnie?! - krzyknęła - Dorobisz się w końcu! Ciągle tylko chodzisz i albo się stresujesz albo się przemęczasz. Od tej pory siedzisz grzecznie na tyłku i na krok się nie ruszasz!
- Oj nie krzycz na mnie, wszystko jest w porządku...
- Skoro po dobroci nie rozumiesz jak wszyscy do ciebie mówimy, to będę krzyczeć! A co jeśli by nie było w porządku? Co jeśli teraz byś urodziła?
- Nie wiem... - odpowiedziałam cicho
- Nadia... Musisz dbać o siebie, żeby urodzić Ann całą i zdrową. Jeśli nie martwisz się o siebie, to zacznij o nią
- Ale przecież ja się martwię o nią cały czas! - zaprzeczyłam
- Jakoś nie widać - uniosła brew do góry - Ciągle się stresujesz, ciągle się przemęczasz... A to obiadek sradek, a to jakieś spacery ci w głowie... Ogarnij się!
- Czyli chcesz mi powiedzieć, że jestem złą matką? - zapytałam
- Dobrze wiesz, że nie.. - jęknęła - Po prostu o siebie nie dbasz zapominając, że jednocześnie wpływa to na Małą - powiedziała już miękko i spokojnym tonem przytulając mnie
- Masz rację - westchnęłam - Myślałam, że jestem twardsza niż jestem. Obiecuję, że od tej pory będę spokojnie leżała i nic nie robiła, ok? - uśmiechnęłam się lekko
- I to mi się podoba - puściła oczko - Jadłaś coś?
- Rano śniadanie. Gdzie Nareesha?
- Bukuje sobie bilet, bo leci do Sivy
- Ooo i ona nam ucieka do nich?
- No niestety
- A kiedy?
- Zależy jak jej się uda bilet kupić. Ale chce jak najszybciej, bo pozałatwiała wszystkie sprawy i chce skorzystać z wolnego
- Ale jej dobrze... - mruknęłam
- No nie? Dobra, idę zrobić jakiś obiad, a ty leż i odpoczywaj
- No dobra... - westchnęłam i położyłam się, a Sylwia poszła do kuchni. Wieczorem umówiłam się z Nathanem na skype i mimo że czułam się źle i humor mi nie dopisywał przykleiłam uśmiech na usta nie dając nic po sobie poznać. Nie chciałam go martwić, więc cały czas się uśmiechałam i mówiłam, że wszystko jest w porządku. Oczywiście milczałam na temat mojej dzisiejszej wizyty w szpitalu i wypytywałam go jak tam u nich. Nathan powiedział mi, że teraz mają kilka dni oddechu i skończył nagrywać już piosenkę i będą zaczynać z Arianą kręcić teledysk. Rozmawialiśmy ze sobą z godzinę aż w końcu moje dzisiejsze stresy dały znać i poczułam się tak zmęczona, że oczy same mi się przymykały mimo wczesnej godziny. Była dopiero 19, a ja już padałam. Pożegnałam się więc z Sykesem i poszłam wziąć szybką kąpiel po czym padłam na łózko i zasnęłam szybciej niż się spodziewałam...

Następnego dnia byłam już bardziej rześka i wypoczęta. Mimo dobrego samopoczucia Sylwia wsparta przez Nareeshę nie odpuszczała i cały dzień nie robiłam nic oprócz siedzenia albo leżenia i odpoczywania aż w końcu nuda, która mnie owładnęła koło 17 zmusiła mnie do drzemki. Oczy przymknęły mi się pomimo moich protestów i spałam około godziny aż zrobiło mi się za ciepło pod kocem, którym zostałam przykryta. Rozciągnęłam się delikatnie i ziewnęłam po czym ściągnęłam z siebie koc i dalej leżałam, bo nie chciało mi się ruszyć z miejsca.
- Dzień dobry - usłyszałam głos i momentalnie podniosłam głowę patrząc w stronę fotela, z którego nadszedł najpiękniejszy dla mnie dźwięk.
- Nathan! - krzyknęłam i podniosłam się jak najdelikatniej i jednocześnie jak najszybciej potrafiłam. Jednak chłopak był szybszy i znalazł się tuż obok na kanapie zamykając mnie w uścisku, a potem słodko pocałował okazując tęsknotę, którą razem odczuwaliśmy.
- Co ty tu robisz? - zapytałam chwilę później
- Przyleciałem - uśmiechnął się - Mamy chwilę wolnego, więc skorzystałem, bo się zdenerwowałem, chyba wiesz dlaczego? - uniósł brew do góry, a ja przygryzłam wargi
- Kto ci powiedział? - zapytałam
- Sylwia. Po naszej rozmowie na skypie do niej zadzwoniłem, bo czułem, że czegoś mi nie mówisz. Całe szczęście miałem samolot i przyleciałem od razu. Dlaczego nic mi nie powiedziałaś? Nadia, miałaś mi mówić o wszystkim... - przytulił mnie
- Nie chciałam cię martwić... - powiedziałam cicho i wtuliłam się w niego ciesząc się z tego, że znów mam go obok siebie.
- I tak się martwiłem, bo wiedziałem, że coś jest nie tak
- Nie za dobrze mnie znasz przypadkiem?  - zaśmiałam się lekko i spojrzałam w jego oczy
- Nie zmieniaj tematu - pstryknął mnie w nos i się uśmiechnął
- Nawaliłam wiem - westchnęłam - Ale naprawdę nie chciałam żebyś się zamartwiał. Tym bardziej, że wszystko jest w porządku i nic się nie stało...
- Ktoś o mało cię nie potrącił, a ty mi mówisz, że nic się nie stało?! - uniósł głos
- Oj nie krzycz... Już się od Sylwii wczoraj nasłuchałam. Od tej pory będę ci mówić wszystko, dobrze? - spojrzałam na niego
- Na to liczę! - przytulił mnie do siebie - Tęskniłem - uśmiechnął się zmieniając temat
- Ja też - odwzajemniłam gest i znów złączyłam nasze usta korzystając z chwili, w której mam go przy sobie, bo zdawałam sobie sprawę, że nie będzie ona trwała długo.





Witajcie moje Skarbeczki! :**
Wiem, naczekałyście się trochę na ten rozdział, ALE! złapało mnie choróbsko i naprawdę byłam tak osłabiona przez kilka dni, że nie miałam siły pisać :< Temperatura schodziła mi momentami poniżej 35 stopni i czułam się jakby mnie połknęli, przeżuli kilka razy i wypluli :(
Ale już jest lepiej! Został mi tylko kaszel :)
Potem ciotka (btw. opowiadaniowa Izka ;) jak zwykle sama nie potrafi sobie poradzić i musiałam jej pomagać w załatwianiu spraw urzędowych, bo wychodzi za mąż. A że jej narzeczony nie mówi po polsku, wszystko spadło na nią ;) Swoją drogą strasznie trudno jest zrozumieć angielski w wykonaniu Nigeryjczyka xD

Dobra, koniec prywaty - w następnym rozdziale powoli zaczynamy akcję porodową ;D Podekscytowane ? :D Bo ja bardzo! :D
Lecę nadrabiać Wasze blogi, więc do napisania! :) :**

19 komentarzy:

  1. Rozdział suodki :D
    Ale ja nie lubię jak w opowiadaniach pojawia się Ariana, zawsze kojarzy mi się to z kłopotami. Mam nadzieję że tu tak nie będzie ...
    Weny Kochana i do nn *_*

    OdpowiedzUsuń
  2. TAK TAK TAK!
    wreszcie po 2 latach czytania blogów o TW doczekam się opisanego porodu bohaterki:D
    a rozdział jest strasznie słodki pod koniec<3
    tylko mam nadzieję, że panna Grande nie namiesza w ich związku...
    ehh ta nasza Nadia... już się wystraszyłam, że coś się stało:)
    i po prostu będę cię wielbić jeżeli Nathan będzie przy porodzie<3
    no nic to czekam na nexta:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej *-* Cudowny rozdział :) Tak długo czekałam i jest! :d Już myślałam, że będzie rodzić...ale czekam nadal z niecierpliwością na narodziny małej Ann! <3 Jak słodko, że Nath przyleciał.. Kochany jest! <3 Strasznie się rozczuliłam.. ;D A ten samochód, już się wystraszyłam... Czekam na nexta, mam nadzieje, że go dodasz szybciutko, weny Kochana! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. akcja porodowa ?
    Nigeryjczyk ?
    potrącenie ?
    Arianka Grande ?
    Nathan ?

    ale się działo :D
    nie bój się, zostajesz usprawiedliwiona długim, ciekawym rozdziałem, nie to co ja hehe
    mniejsza o to, do następnego i szybciutkiego powrotu do pełni sił :*

    OdpowiedzUsuń
  5. http://this-is-our-fight.blogspot.com/ Wpadnij i napisz co o tym sądzisz ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cuuuudowny rozdział <3
    Jakie szczęście że wszystko w porządku z Nadią i Ann :)
    A jeśli chodzi o Arianę to ani mi się waży aby coś popsuła między nimi... Inaczej zamorduję *vvvvvv*
    Nath jest takiii słodki że przyjechał do niej :D
    Czekam z niecierpliwością na następny :*
    Pozdrawiam i zdrowiej <3
    I duuuużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. fantastyczny rozdział:)
    o kurde już myślałam że jej coś się stanie albo zacznie rodzić wcześniej:)
    no i dobrze że Nareesha i Sylwia ją pilnują:)
    ale niespodziankę jej zrobił jaki słodko i troskliwy:D
    nawet nie waż się wsadzać tej Ariany między nich bo wtedy będę zmuszona znaleźć Cie i poważnie porozmawiać:D
    jakbyś mogła to zrób tak żeby media dowiedziały się że Nath będzie miał dziecko żeby już nie łączyli go z ta lalką barbie;p
    oj już nie mogę się doczekać porodu liczę że Nathan będzie obecny przy nim nie wyobrażam sobie inaczej:)
    weny dużo życzę i czekam na next;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowny rozdział !! :*
    Ariana mam nadzieję ze nic nie zrobi
    Nathan przyjechał cudowny jest :)
    Nadia zacznie rodzic mam nadzieję ze wtedy całe tw już będzie w domu i że nathan będzie przy nadi jak będzie rodziła
    Czekam na nexta ! Weny!

    OdpowiedzUsuń
  9. wkońcu się doczekam akcji porodowej. Już to widzę jak Nath biega i panikuje. :)) Dawaj szybko nexta

    OdpowiedzUsuń
  10. Hmm.... nie wiem, co do końca napisać.
    Zaskoczyłaś mnie to fakt... no bo skąd tak nagle się pojawił Nathan?! Boże, jak on ją kocha, skoro wziął pierwszy lepszy samolot i przyleciał sprawdzić, czy naprawdę wszystko w porządku. Boże! Nie mogę się napatrzeć na ten fragment, gdy ona się budzi a ten jej chamsko "Dzień Dobry". Nie mógł siedzieć koło jej główki i dać jej buziaka od razu?! Eh...

    I O MÓJ BOŻE! Nawet nie wiesz, jakiego stracha napędziłaś człowiekowi, kiedy pojawił się ten samochód! Dobrze, że wszystko w porządku :)

    P.S. Nie wiem dlaczego, ale gdy czytałam twój komentarz, przed oczami stanął mi widok Nathana, który już wraca do przyjaciół i tak stojąc w kolejce z odprawą, dostaje telefon od... Sylwi!, że musi pilnie wrócić, bo Nadia rodzi ^^

    Głupie to, ale z drugiej strony fajne :)
    I tak to się nie pojawi, ale może uśmieszek wywołam :P

    Trzymaj się Blondyneczko i dziękuję za nadrobienie jednego bloga :)
    Jakby coś, to na drugim też się ostatnio pojawiło :p

    Trzymaj się, trzymam kciuki za załatwienie spraw urzędowych, no i pozbywaj mi się szybko tego kaszlu!

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział super ;)
    Dzieciak ma być zdrowy ;P
    Weny i do nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie mogę się doczekać akcji porodowej!! Musisz szybko dodać ten rozdział.
    Chciałabym też przeczytać o Nadii i Tomie ;)
    Do następnego ;**

    OdpowiedzUsuń
  13. Aaa Nathan is back !
    Całe szczęście że już wrócił , chociaż Nadia już nie będzie sama :)
    I powiadasz że w przyszłym rozdziale będzie akcja porodowa...
    Już sobie wyobrażam Natha : Nadia, spokojnie, oddychaj. Kochanie już jedziemy do szpitala.
    Oj, będzie się działo :D

    they-are-my-weakness.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam nadzieję że nic się nie stanie z tą Arianą :P
    Jakk słooodko! Przyleciał!! ^^
    Wgl weź nie strasz ;-; Co by było gdyby jednak ją potrącił...
    Nie mogę się doczekać poroduu
    no i jestem ciekawa jak się zachowa Nathan xD
    Weny Kochana ;*

    OdpowiedzUsuń
  15. Ooooooo nie nie nie. Ariana = kłopoty w związku... oby nie tu! Nadia i Nath są parą idealną. Ale wyczuwam, że Grande będzie próbowała zakręcić się wokół Nathana albo Scooter wpadnie na jakiś "genialny" pomysł ,____,
    Wow, już się przestraszyłam, że Nadie auto potrąci.... ale na szczęście nic się nie stało! E dodatku te skurcze... myślałam, że poród juz :0 dopiero 7 miesiąc jest (bądź co bądź ja np. Sie urodziłam w 7 hahahaha :D )
    Nareesha ucieka do swojego ukochanego :D a Nath taki słodki ♡ Nadia teraz przynajmniej przez parę dni tęsknić nie będzie ♥
    Ale jej niespodziankę zrobił! Też taką chcę haha :")
    Pisz szybko nexta słońce :)
    Wenyyy ♥

    OdpowiedzUsuń
  16. Po pierwsze to strasznie się opieprzasz z dodawaniem ;p
    No, ale tym razem nie będę krzyczała, bo wiem jak się czułaś ;****
    Ale ja mam już 60, a miałyśmy dodawać równo..

    Wracając do rozdziału^^
    O jest w końcu pani Grande ;D jupi!
    Jeszcze kogoś mi brakuje hihuhihu ;D
    You know what I mean :D
    Sory, ale muszę to napisać..Głupia Nadia!
    Co ona odwala? Ma leżeć i nigdzie nie wychodzić!
    Co z tego, że Nath łazi gdzieś z Arianą ;P musi myśleć o dziecku ^^
    Hahaha xD
    Wiedziałam, że Nathan przyleci :D
    Nawet jak nie wiem, to wiem co planujesz hihhuhihu :D
    Wiadomo dlaczego ♥♥
    Już będzie poród? No to musisz przyspieszyć z akcją xd
    Szykuje się długi rozdział coś czuję ^^

    Łiiii pan czekoladowy inglisz xD
    Nadal nie mogę z tej Twojej ciotki xp
    Ale zobaczymy jak jej to wyjdzie ;p

    Żeby Cię już nic nie bolało ;*****
    Kocham Cię Małpeczko ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  17. O JEZUSKU NAZAREŃSKI DROGI NASZ!
    Ty mnie chcesz zabić! Ty chcesz zabić Nadie vel Ann?! Rany Boskie!
    Ty mały nicponiu ja tu takie stresy przeżywam jem sb spokojniutko pizze a tu nagle bach! Ariana kurde potem znów bach jakieś potrącenie i szpital! Nosz kurdełkę kobito ty ;D

    W ogóle to... nie nie nie! Jak ja usłyszałam o tej całej Grande to myślałam ,że zaraz tą całą pizze zwymituję -,- hajefbcsdhfjbvcjds bxjk grrrr -,-! niech ona zginie w czarnej mogile -,- niech mi tylko na nią spoglądnie to dostanie kopy w dupe pokojeli od wszystkich -,- no!

    A teraz przejdźmy do neeex akcja czyli kolejna bomba atomowa na hiroszimę w twoim pieknym wykonie Misiek! ;D serio jak tylko zaczęłam czytać o jakimś spacerku i akcją z samochodem to normalnoe myślałam ze tam Nadie przejadom i nie wieadomo co będzie z Ann ale chwała tobie wszystko git majonez a opiepsz od reszty bardzo słuszny nie nie nie i jak potem NATH PRZYJECHAŁ! O W MORDE! ja myślałam na pocztku że jej się to śni xd ale potem jednak nie ;D

    I ty mi tu nie pitol o jakiejś akcji porodowej byle nie za wczesnie!!!
    Ale ty t ty pewno znów cos wywiniesz <3 A własnie tak se ostatnio leże i sie skapłam że juz po lutym i jest marzec (taaa bardzo inteligentne xd) i nagle dostałam olśnienia bo przypomniało mi się że przedtem wspominałaś coś,że w tych okolicach Nadia urodzi! "O kurdeee nie moge tego przegapić!' jak się poderwałam z leżanki ale neta nie miałam i po akcji ;/ xd hah!

    Aaa się rozpisałam <3 Ty Małp dzika z puszczy ;) ja bym ci chciałą nieco energy wysłać! Aaaa! Że nigeryjczyk no! Ale że taki bronzowy wow! niezłego będziesz tam miała szwagiera czy kogoś (sory nie znam się xd) ;D
    Pozdrawiam haha i całuję i czekam czekam bo się nie doczekam na neeext! ;**

    OdpowiedzUsuń
  18. Cześć Blondaskuuuu ;* !
    wybacz ze dopiero teraz, ale dopiero dorwalam sie do blogow, bo wczesniej nie mialam jak -.-

    od deski do deski przeczytane i moge dwiema lapkami podpisac sie pod Sylwia ktora wjechala na Nadie - dziewczyna ma sie oszczedzac, a nie latac jakby w ciazy nie byla ! tez sie strasznie zbulwersowalam, ojeju ! i jak ten facet w nia malo co nie wjechal to juz sie zestresowalam ze porod bedzie na srodku ulicy. ale na szczescie uf nie !
    poza tym jak to porod bez Nathanowskiego stworzenia ?? no helloł z czym do ludzi ?! ;p
    co jak co, ale mam nadzieje ze zorganizujesz rodzinny porod Ann na ktora kazdy czeka z niecierpliwoscia ;)

    o Ariane nie ma co byc zazdrosna, bo kazdy wie co to jest za ... pipa ( ? ) ;D i Nadia jest totalnie niezagrozona- jakby trzeba bylo to moge to naszej przyszlej Mamuśce wypersfadowac i nastukac do glowki ze jest bardzo wartosciowa i kochana :)
    i jejć ! Nath zrobil niespodziewanke ! swoja droga na miejscu Nadii w takim wypadku, specjalnie nie mowilabym wszystkiego skoro chlopak specjalnie przez to przylecial ;d ... heheszki, zartuje rzecz jasna ;) bo przeciez my wiemy ze w zwiazku najwazniejsze jest zaufanie i szczerosc, yes ? ;>

    dobra San, do rzeczy -.-

    do rzeczy - ciesze sie ze wszystko w porzadeczku w tym rozdziale sie zrobilo i nie ma zamoty jeszcze z porodem, bo serio - zestresowalam sie ;p

    ojjj biedaczku - dobrze ze juz wyzdrowialas ;* ! oooooołł i slub sie szykuje ;) jak cudownie ! eeee to swiatowcem bedziesz - Nigeryjczyk w familii ;p. zycze szczescia Twojej Cioci ;* !

    3maj sie Kotenieńku i do napisania/ przeczytania ;*

    <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale o ! i prosze mi z domu po 22 nie wychodzic ! ( w odpowiedzi na poruszony przez Ciebie watek u mnie w komentarzu ) bo bede sie denerwowala czy jestes cala i zdrowa !!!!!!!!

      Usuń

Dziękuję! :)