środa, 26 marca 2014

Rozdział 60.

- O boże! Lekarz! Potrzebujemy doktora! - krzyknął mój chłopak
- Spokojnie, nie krzycz - upomniałam go
- Co się dzieje? - na korytarzu pojawiła się pielęgniarka
- Ona rodzi! - powiedział Nathan po angielsku
- Pani rodzi? - zapytała się mnie po polsku
- Tak, ja rodzę - zaśmiałam się pod nosem z tej interesującej wymiany zdań, a potem jęknęłam z powodu kolejnego skurczu
- Który to miesiąc?
- Ósmy
- Od kiedy ma pani skurcze?
- Dopiero się zaczęły
- Dobrze, idę po wózek i po lekarza, może uda się powstrzymać poród, żeby odbył się w terminie
- Ale mi już odeszły wody...
- No to trzeba było tak od razu! Biegnę po lekarza i idziemy na porodówkę. Proszę usiąść i poczekać - powiedziała i tak jak powiedziała tak zrobiła, a ja usiadłam na ławce
- Jezu, ja przecież nic tu nie mam - spojrzałam na Nathana - Żadnych rzeczy dla Ann ani dla mnie... Zadzwoń do Izy, błagam cię i powiedz jej, że rodzę i potrzebuję rzeczy do szpitala - kiwnął tylko głową i wyjął telefon, w który postukał a potem przyłożył do ucha i gestykulując oraz krzycząc do niego tłumaczył Izie, co się dzieje. Chyba denerwował się bardziej niż ja sama. Ja skupiłam się na oddychaniu i na znoszeniu bólu przez kolejne skurcze
- Nie denerwuj się, kochanie. Na pewno Kasia wzięła więcej jakiś ciuszków dla dzieciątka niż potrzeba, więc ci pożyczy - uśmiechnęła się zdenerwowana mama mojej przyjaciółki
- Kto by pomyślał, że będziecie rodzić tego samego dnia - pokręcił głową jej tata i się zaśmiał
- Dziękuję - uśmiechnęłam się do kobiety - Też się nie spodziewałam - zwróciłam się do mężczyzny
- Powiedziała, że postara się jak najszybciej. Nic się nie martw, wszystko będzie dobrze - pojawił się obok Nathan i pocałował mnie w czubek głowy - Jeeeezu... - jęknął i opadł na ławkę obok mnie
- Nathan... Ty się nie denerwuj tak, proszę cię. Jesteś mi potrzebny, bo ja sama tego nie przetrwam...
- Chcesz... żebym był przy porodzie?
- A dasz radę? - zapytałam nieśmiało i spojrzałam na niego
- Pewnie, że dam. Będę z tobą - uśmiechnął się czule
- Dzię...
- Zapraszamy - przerwała mi pielęgniarka, która właśnie pojawiła się z wózkiem - Lekarz już czeka w sali. - Wpakowałam się na wózek, a Nathan trzymając mnie za rękę udał się razem z nami.
- Powodzenia! - krzyknęli rodzice moich przyjaciół, a ja przez kolejny skurcz nie dałam rady już im podziękować. Weszliśmy do sali i pielęgniarka pomogła mi się położyć, po czym podłączyła mnie do KTG, żeby sprawdzić puls dziecka i do USG czy jest odpowiednio ułożone.
- Puls w porządku, pozycja też - powiedział lekarz - Sprawdzimy rozwarcie. Dasz radę się rozebrać?
- Nathan pomożesz mi? - zapytałam go po angielsku?
- W czym?
- Muszę zdjąć spodnie
- Ale jak to zdjąć spodnie?! - spojrzał na lekarza a potem znów na mnie dając mi do zrozumienia, że przeszkadza mu inny mężczyzna w tym pomieszczeniu
- Jezu, Nathan! To jest lekarz! Nie będę rodziła przecież przez spodnie!
- A no faktycznie - potrząsnął głową
- Błagam cię, myśl... - powiedziałam i usiadłam, a brunet zdjął mi dolną część ubrania po czym znów się położyłam na łóżku i 'nastawiłam' lekarzowi, który sprawdził jak wygląda sytuacja.
- No to musisz jeszcze trochę pocierpieć
- Jak to?
- Nie ma w ogóle rozwarcia, dlatego musimy poczekać jak się pojawi i dopiero przejdziemy do porodu. Najlepiej jakbyś teraz spacerowała, bo to bardzo pomaga
- Ja nie dam rady przecież - jęknęłam - To cholernie boli!
- Oj uwierz mi, że dasz - uśmiechnął się - Myślisz, że dlaczego to kobiety rodzą a nie mężczyźni? Jesteście o wiele bardziej wytrzymałe na ból - puścił mi oczko
- Nie wiele mi to pomogło...
- Dasz radę, naprawdę. Jeszcze trochę i będziesz miała swoje dziecko przy sobie. Znasz płeć? - zapytał a ja się ubierałam z pomocą Nathana
- Dziewczynka... Doktorze, czy to nie jest za wcześnie? Ja się tak boję, że coś będzie nie tak...
- Spokojnie, wiele dzieci rodzi się w ósmym miesiącu, a nawet i wcześniej. Jeśli będzie miało prawidłową wagę, powyżej 2kg, będzie potrafiło samodzielnie jeść od razu po narodzinach to nie ma powodu do obaw, naprawdę. Martwić będziemy się jak zobaczymy już malutką na świecie - uśmiechnął się - Teraz proszę skupić się na skurczach i spacerować, później sprawdzimy czy rozwarcie się pojawiło. Będziesz rodziła z mężem? - zapytał, a ja mimowolnie uśmiechnęłam się na to określenie
- To nie mąż, ale tak. Mój chłopak będzie ze mną - spojrzałam na niego i złapałam za rękę
- No dobrze, to w takim razie dostaniecie salę do porodów rodzinnych. Macie tam wygodną kanapę i wannę jeśli potrzebowałabyś się zrelaksować. Naprawdę pomaga woda, złagodzi twój ból trochę, ale przede wszystkim chodź, dobrze?
- Jasne... - jęknęłam i wypuściłam głośno powietrze
- Tam będziemy też rodzić, jeśli rozwarcie nastąpi, więc możecie tam spokojnie się zadomowić na ten czas. Zaprowadzisz ich do sali? - zwrócił się do położnej
- Oczywiście, panie doktorze - kiwnęła głową i wsparta na Nathanie powoli człapałam za kobietą
- Gdzie idziemy?
- Do sali, w której będziemy czekać na poród
- Jak to? To jeszcze nie rodzisz?!
- Wytłumaczę ci zaraz wszystko dobrze? - zapytałam
- A czemu nie teraz?
- Skarbie, ledwo idę! W tym momencie żałuję, że nie mówisz po polsku... Przynajmniej nie musiałabym ci wszystkiego tłumaczyć
- Przepraszam... - powiedział pod nosem zdenerwowany
- No przecież nie mam do ciebie o to pretensji
- Biorę się za naukę polskiego jak już będzie po wszystkim! I to ty mnie będziesz uczyć!
- Niech ci będzie - jęknęłam po raz kolejny i odetchnęłam z ulgą kiedy już pojawiliśmy się w sali .
- Jeśli czegoś będzie pani potrzebowała lub jeśli coś się będzie działo tutaj jest przycisk, który jeśli pani naciśnie ktoś się pojawi. Czegoś pani potrzebuje teraz może?
- Nie, póki co nie, dziękuję - starałam się uśmiechnąć
- To zostawiam państwa samych i tak jak mówił lekarz, proszę spacerować
- Oczywiście, dziękuję - odpowiedziałam i opadłam na kanapę żeby chwilę odpocząć, po czym wytłumaczyłam wszystko Nathanowi
- Ja nie wiem jak ty możesz być taka spokojna, ja cały się trzęsę! - wystawił mi pod nos rękę pokazując jak drży.
- Ja też się denerwuję, Nathan awwwwwwwww - jęknęłam i wypuściłam głośno powietrze - Ale staram się opanować, bo stres w niczym nie pomoże. Muszę chodzić - zaczęłam wstawać a brunet od razu wstał i ujął mnie pod ramię, żeby było mi łatwiej.
- Nawet nie wiesz jak cię podziwiam - powiedział po chwili jak już staliśmy, a ja na niego spojrzałam - Naprawdę, jesteś niesamowita... Aż nie wiem jak to nazwać. Kocham cię za to, że potrafisz tak racjonalnie myśleć, zawsze masz jakieś dobre rady i nawet jak tobie się nie układa to myślisz o innych. Jesteś cudowna - uśmiechnął się, a ja to odwzajemniłam
- O jak tu cię nie kochać? - powiedziałam tylko, a on się nachylił i mnie pocałował krótko, ale czule
- No to co? Spacerujemy?
- Nie mam wyjścia - powiedziałam i pomimo bólu i skurczy przez bite pół godziny nie usiadłam tylko cały czas chodziłam albo chociaż stałam. W końcu rozdzwonił się telefon Nathana, który od razu go odebrał rzucając hasło, że dzwoni Izka.
- Zaraz wracam, pójdę tylko po nią i po Maxa, bo już są
- Czekam - odpowiedziałam i dalej chodziłam w tą i z powrotem
- O mój boże! - krzyknęła moja ciotka jak weszła do sali
- Też się cieszę, że cię widzę - powiedziałam cicho i tym razem usiadłam już na kanapie, bo nie miałam siły chodzić - Macie rzeczy dla mnie?
- Wszystko jest - uśmiechnął się Max pokazując torbę i położył ją na ziemi
- Oj tam rzeczy! Jezu ty rodzisz! - wyszczerzyła się blondynka
- Ja z wami nie wytrzymam, jesteście nienormalni!
- O co jej chodzi? - zwróciła się do Nathana, a ten tylko wzruszył ramionami
- Po prostu chcę mieć to już za sobą.. aaaa - jęknęłam głośniej, bo mocniejszy skurcz się pojawił
- Co się dzieje? - wstała - Rodzisz?! Już wychodzi?! Jezu, leć po lekarza!
- Uspokój się! Cały czas mam skurcze i to BOLI wyobraź sobie. A Jezus raczej po lekarza ci nie poleci...
- Bardzo zabawne... Ale w ogóle to dlaczego tu jestes? Dlaczego nie ma tu lekarza, nie siedzisz rozwarta i nie przesz? Co to, jakieś nowe metody porodu, czy jak?
- Tak, siedzę, zwijam się z bólu i liczę na cud
- Widzę, że poczucie humoru też się trzyma
- Odeszły mi wody, są skurcze i nie ma rozwarcia, wiec muszę pocierpieć i pochodzić, żeby móc zacząć w końcu rodzić
- No i trzeba było tak od razu. Kasia już urodziła?
- Nie mam pojęcia, możesz iść zapytać jej rodziców
- A gdzie są?
- Nathan może cię zaprowadzić, bo wie gdzie
- Pójdziesz ze mną? - zapytała go, a on spojrzał na mnie
- Spokojnie, wszystko w porządku, więc możesz iść
- Pilnuj jej - zwrócił się do Maxa i razem z moją ciotką wyszedł z sali
- Jak się czujesz? - zapytał George
- Bywało lepiej - odpowiedziałam i wstałam
- Pomóc ci? - wstał też
- Nie, poradzę sobie.
- Byliśmy jeszcze w sklepie, więc masz też rzeczy dla małej
- Naprawdę? Jezu, dziękuję wam, bo o to martwiłam się najbardziej
- To był mój pomysł - wypiął się dumnie
- Domyślam się, że nie Izki - zaśmiałam się - Jak tam w ogóle między wami? Nie miałam kiedy zapytać
- Szczerze? Jeszcze uczę się znosić jej dziwne akcje, ale jest cudownie - uśmiechnął się
- Uwierz mi, nigdy się nie nauczysz. Ja próbowałam przez 21 lat i mi się nie udało
- Nie pocieszyłaś mnie
- Sorry - zaśmiałam się i w tym momencie mogłabym powiedzieć 'o wilku mowa', bo do środka weszła Iza z Nathanem
- Jeszcze rodzi
- Ale wszystko w porządku?
- No raczej tak, a ty jak się trzymasz?
- Dobrze - odpowiedziałam i dalej chodziłam oddychając głęboko. Minęło kilka godzin, a ja cały czas chodziłam, robiąc krótkie przerwy na siedzenie. Było już koło północy, a ja dalej nie odczuwałam żadnej zmiany
- Aaaaaaa - jęknęłam. Tym razem zabolało naprawdę porządnie aż się wystraszyłam - Nathan, kliknij ten przycisk, który pielęgniarka pokazywała
- Co się dzieje?
- Nie wiem, boli o wiele bardziej - opadłam na kanapę i zwinęłam się żeby ból chociaż trochę zelżał
- Spokojnie, nie panikuj, oddychaj. Pamiętaj wdech, wydech - Izka złapała mnie za rękę i gadała jak najęta, a ja nawet nie dałam rady jej uciszyć. Po chwili do sali wpadła położna
- Co się dzieje?
- Boli o wiele bardziej, nie wiem co się dzieje - powiedziałam i znów krzyknęłam z bólu
- Proszę pomóc jej się położyć - powiedziała i podeszła do łózka szykując urządzenia. Położyłam się, a pielęgniarka podłączyła mnie najpierw do KTG
- Puls dziecka w porządku, nic się nie dzieje, teraz zobaczymy czy pojawiło się rozwarcie - powiedziała i znów wykonałam ten sam manewr z tym, że Nathan od razu zaciągnął Maxa do łazienki i tam zostawił, żeby nie patrzył na mnie kiedy będę rozebrana do połowy.
- Rozwarcia dalej nie ma... Chodziła pani?
- Tak jak lekarz mówił. Cały czas...
- To jeszcze zajrzymy do dziecka...- Posmarowała mi brzuch i przyłożyła urządzenie od USG po czym zaczęła się bacznie przyglądać
- Wszystko w porządku? - zapytałam widząc jej wnikliwą minę
- Momencik... - patrzyła dalej - Proszę się nie ruszać, zaraz wracam - Wstała i prawie że wybiegła z sali
- Co się dzieje? - zapytał Nathan
- Nie mam pojęcia - odpowiedziałam zaniepokojona - Mam nadzieję, że wszystko w porządku...
- Na pewno - złapał mnie za rękę i mnie w nią pocałował. W tym samym momencie pielęgniarka już wróciła, ale nie sama.
- Już patrzymy, co tu mamy - lekarz usiadł na krzesełku obok i znów przyłożył urządzenie do brzucha
- O tutaj, widzi pan doktor? - zapytała pielęgniarka i pokazała coś na monitorze
- Mhm... - powiedział i dalej się przyglądał
- Czy ja się dowiem, co się do cholery dzieje? - nie wytrzymałam. Wkurzało mnie to że nic mi nie mówili
- Spokojnie, nie ma powodów do nerwów. Wygląda na to, że nie ma rozwarcia, bo dzieciątko zahaczyło rączką o pępowinę. Musimy rodzić przez cesarskie cięcie.
- Jak to się zahaczyło?!
- Spokojnie, czasami tak się zdarza. Musimy cię przenieść na salę operacyjną. Pan oczywiście może iść z nami - zwrócił się do Nathana
- On nie mówi po polsku
- O, no tak... - odpowiedział i tym razem przekazał mu informację po angielsku i wytłumaczył przy okazji co się dzieje. Nathan tylko kiwnął głową i pomógł mi założyć spodnie, po czym posadził mnie na wózku, który lekarz prowadził na salę operacyjną. Iza z Maxem szli zaraz za nami, ale zostali przed salą, bo tam mogłam wejść tylko ja z Nathanem, który został odpowiednio ubrany w fartuch, czepek i maskę. Mi została założona odpowiednia koszula i taki sam czepek. Kiedy już leżałam na stole i byłam gotowa, pielęgniarka poszła po anestezjologa, który dostał od Izy wszystkie moje badania, które zabrała z domu. Dzięki temu wiedział jakie znieczulenie i w jakiej ilości mi podać. Zostałam też podłączona do odpowiednich urządzeń monitorujących mój puls.
- Proszę położyć się na boku i skulić jak najbardziej da pani radę, dobrze?
- Dobrze... - odpowiedziałam i zrobiłam o co prosił, a po chwili poczułam delikatne ukłucie w okolicach lędźwi. Samo ukłucie nie bolało, ale wstrzykiwanie znieczulenia czułam aż za bardzo i było to bardzo nieprzyjemne. Później już leżałam płasko z czymś, co leżało na wysokości klatki piersiowej i miało na celu zasłonięcie mi widoku brzucha
- Mam nadzieję, że nie jest pan wrażliwy za bardzo na takie widoki? Bo jeżeli tak, to może lepiej jak pan zaczeka na zewnątrz, bo nie chcielibyśmy żeby pan nam zemdlał - powiedział lekarz prowadzący do Nathana
- Dam radę - odpowiedział i stanął przy mojej głowie chwytając mnie za rękę
- No dobrze, to poczekamy chwilę aż znieczulenie zacznie działać. Czujesz mrowienie poniżej pasa? - zwrócił się do mnie
- Tak - odpowiedziałam i chwilę jeszcze leżałam aż lekarz dotykał mnie w niektórych miejscach pytając czy czuję jego dotyk. Kiedy już znieczulenie w pełni zaczęło działać lekarz chwycił narzędzie i zaczął mnie ciąć
- O mój boże... - zamknęłam oczy
- Co się dzieje? - spanikował Nathan
- Nic, po prostu dziwne uczucie...
- O mój boże... - powtórzył to samo i wpatrywał się w rozcięte miejsce
- Jest pan pewien, że chce pan zostać? - zapytał lekarz a on jakby wyszedł z odrętwienia i potrząsnął głową
- Tak, tak... - spojrzał na mnie i uklęknął obok żeby mieć to samo pole widzenia, co ja, czyli nie widzieć naciętego miejsca. Uczucie, które odczuwałam, było tak masakrycznie dziwne, że nawet nie potrafię tego opisać. Nie odczuwałam bólu, czułam tylko ruch wewnątrz mojego brzucha. To tak jakby ktoś wsadził mi rękę i zaczął nią kręcić... I w sumie tak było. Sam zabieg trwał może z 10 minut aż w końcu lekarze 'dokopali się' do mojego dziecka.
- No i mamy naszą zgubę - uśmiechnął się lekarz i po chwili po sali rozległ się płacz mojego dziecka, mojej małej Ann. Poczułam łzy szczęścia w oczach i ogromną ulgę, że już jest.
- Chcę pan odciąć pępowinę? - zapytał lekarz
- Co? - zapytał głupio Nathan cały zielony na twarzy i przełknął głośno ślinę.
- Ok, nie było pytania - uśmiechnął się i sam to zrobił - Wasza córka jest nazbyt wyposażona - zaśmiał się
- Jak to?
- Gratuluję, pięknego synka - przesunął niżej tę 'barierkę', która zasłaniała mi brzuch i położył mi go na piersi
- Synka? Miała być córeczka - uśmiechnęłam się zapłakana i pocałowałam maleństwo w czubek głowy
- No cóż. Widocznie ginekolog się pomylił
- Cześć skarbie - powiedziałam do mojego syna. Ta radość, te emocje i przede wszystkim to uczucie... To wszystko jest nie do opisania
- Jest prześliczny - uśmiechnął się widocznie poruszony Nathan - Cudowny... - patrzył na niego i nie mógł oderwać wzroku
- Najpiękniejszy na świecie - szepnęłam i sama wpatrywałam się w to małe cudo, które na mnie leżało
- Musimy go na chwilę zabrać, żeby zważyć, zbadać i umyć, a ciebie zaszyć - powiedział lekarz - Jeszcze się nim nacieszysz - dodał widząc moje rozżalenie, że musiałam go oddać. Pielęgniarka zajęła się obrządzeniem mojego dziecka, a lekarz zaszywał mi mój brzuch.
- Równe 2,5 kg! - powiedziała uśmiechnięta pielęgniarka. - Jak na ósmy miesiąc całkiem dużo - dodała po czym go zmierzyła - No i mamy 45 cm - uśmiechałam się cały czas mimo zmęczenia i tego że łzy dalej ciekły mi z oczu. Nathan cały czas trzymał mnie za rękę i podążał wzrokiem za ruchami pielęgniarki patrząc na to jak obchodzi się z dzieckiem. Rozczuliło mnie to jak bardzo się tym przejął. Zupełnie jakby to on sam był biologicznym ojcem. Jego zachowanie dało mi stu procentową pewność, że naprawdę chce je za takie uważać. Reszta poszła szybko. Pielęgniarka umyła mojego synka, Nathan poszedł przekazać nowinę Izie i Maxowi, a ja zostałam całkowicie zaszyta i obrządzona po czym przewieziona do sali, w której byłam na początku. Nathan poszedł za pielęgniarką oczekując wieści jak się ma mój syn
- O mój boże jak się cieszę - pisnęła Iza ze łzami w oczach - Tak bardzo jestem z ciebie dumna - przytuliła mnie - Nie mogę się doczekać aż zobaczę mojego siostrzeńca, bo to mój siostrzeniec, prawda? - zamyśliła się
- Chyba cioteczny wnuk - zaśmiałam się
- Gratuluję - Max się wtrącił i też mnie przytulił całując w policzek
- WNUK?! To ja co? Cioteczna babcia? - kontynuowała Izka
- No na to wychodzi
- W życiu! Ja jestem za młoda na takie określenia... Nawet 30 lat nie mam!
- Tak wychodzi z genealogii, wybacz
- A pieprzyć taką genealogię, będę ciotką i koniec - Max zaczął się śmiać
- A ty co się śmiejesz? Też jesteś ciotecznym wujkiem... nie... ciotecznym dziadkiem? Czy wujkiem dziadkiem? - plątała się - Oj nie ważne, w każdym razie dziadkiem! I co, dalej cię to bawi?
- A czemu nie? - dalej chichotał
- Głupi jesteś, wiesz?
- Za coś musisz mnie kochać, wariatko - przytulił ją mocno do siebie i pocałował i w tym samym czasie drzwi do sali się otworzyły i ujrzałam najcudowniejszy widok a na moje usta wkradł się szeroki uśmiech. Nathan stał z małym zawiniątkiem na rękach i cicho szepnął
- Heeeeej - cały rozpromieniony rzucając mi szczęśliwe spojrzenie, po czym znów skierował je na dzieciątko.
- Iiiiii - pisnęła Izka
- Cicho bądź, bo go obudzisz! - 'krzyknął' szeptem Nathan
- Wybacz - złapała się za usta. Zmieniłam pozycję i leżałam teraz na boku a brunet położył malucha obok mnie bardzo delikatnie po czym pocałował mnie czule w usta z uśmiechem i zrobił miejsce dla Izy i Maxa, żeby mogli go zobaczyć
- Jezu, jaki śliczny... - Iza się rozczuliła - Jakie ma włoski, jaki nosek malutki i uszka i stópki...
- Cały jest malutki - powiedział Max i uśmiechnął się szeroko - Piękny po mamie - puścił mi oczko
- No przecież - też się uśmiechnęłam - Co powiedzieli lekarze? - zapytałam Nathana
- Zdrowy jak ryba. Wszystko jest w porządku, jak tylko się obudzi musisz spróbować go nakarmić i dać znać czy potrafi już sam jeść. A ty jak się czujesz?
- Zmęczona, ale dobrze. Znieczulenie chyba powoli schodzi bo strasznie mnie wszystko swędzi...
- Tylko się nie drap przypadkiem. Lekarz powiedział, że musisz wytrzymać. Później przyjdzie zobaczyć jak się czujecie
- Przez opatrunek i tak nie dam rady - odpowiedziałam i wróciłam wzrokiem do malucha. - Chyba nigdy się na niego nie napatrzę - uśmiechnęłam się i pogłaskałam delikatnie po główce
- Jeszcze będziesz miała dość jak zacznie biegać i niszczyć wszystko na swojej drodze - zaśmiała się Izka
- Mój syn będzie grzeczny. Nie to co cioteczna babka - wytknęłam jej język
- Spadaj - zrobiła to samo i się uśmiechnęła
- Kasia też urodziła już - powiedział Nathan
- Skąd wiesz?
- Idąc tu podszedłem pod jej salę i zapytałem. Zdrowa córeczka ponad 3 kg waży - uśmiechnął się - Urodziła równe 10 minut po tobie
- Szkoda, że nie o tej samej godzinie, byłoby śmiesznie
- To już by była przesada - zaśmiał się Max
- Zdziwiłbyś się ile rzeczy razem nas łączyło, o których nie miałbyś pojęcia i w życiu byś nie przypuszczał. Mnie by to nie zdziwiło - uśmiechnęłam się szeroko
- Jesteście jakieś dziwne
- Oryginalne - poprawiłam go ze śmiechem, a drzwi do sali znów się otworzyły. Tym razem stanął w nich Tom.
- Tom! - krzyknęłam i od razu złapałam się za usta i spojrzałam na dzieciątko czy go nie obudziłam, ale dalej słodko spał.
- To my pójdziemy zobaczyć jak ma się Kasia - powiedział Nathan i wyciągnął prawie siłą Izkę z Maxem z sali i zamknął drzwi po drugiej stronie mimochodem po drodze witając się z Parkerem, który odprowadził ich wzrokiem, a potem skierował go na mnie i uśmiechnął się nieśmiało. Odwzajemniłam ten uśmiech i czekałam aż podejdzie.
- Hej - szepnęłam
- Cześć - też szepnął i spojrzał na małego - Jakie cudo... Myślałem, że zdążę
- Kiedy przyleciałeś?
- Przed chwilą, z lotniska właśnie przyjechałem. Max zadzwonił jak zaczęłaś rodzić. Przyleciałem pierwszym samolotem. Nawet nie miałem czasu żeby się spakować i tak jak stałem tak przyleciałem
- Kels jest z tobą?
- Nie. Ma jutro, właściwie to dzisiaj - spojrzał na zegarek - casting. Ale zaraz po nim przyleci. Jak się czujesz?
- Zmęczona... I szczęśliwa - dodałam i się uśmiechnęłam patrząc na synka
- Nie dziwię się - też skierował na niego swój wzrok - Wszystko w porządku? Za wcześnie urodziłaś
- Tak, jest zdrowe - przytaknęłam i nastała chwilowa cisza, którą przerwał Tom
- Nadia... Możemy porozmawiać? No wiesz... o tym co wtedy zaszło? - zapytał a ja na niego spojrzałam i kiwnęłam głową
- Posłuchaj, ja... Kurde tak sobie układałem w głowie, co mam ci powiedzieć, a teraz mam pustkę w głowie... - spuścił wzrok i po chwili go podniósł - Tak bardzo cię przepraszam, nie mam nawet jak się usprawiedliwić, bo na to nie ma usprawiedliwienia. Zachowałem się jak dupek i wszystko co wtedy powiedziałem, było w złości. Wcale tak nie myślę, błagam cię uwierz mi. Powiedziałem ci to tylko dlatego, bo chciałem wtedy żeby cię to dotknęło... Rodzina zawsze była dla mnie najważniejsza, ojciec był dla mnie wzorem, kimś nietykalnym jeżeli chodzi o złe słowo, a ty mówiłaś o rzeczach, które burzyły całe moje zdanie o nim, moje dzieciństwo, wszystko co związane z tatą... Wiem, że miałaś rację. Szczerze mówiąc, czułem że mnie nie okłamujesz, bo nigdy wcześniej tego nie zrobiłaś, ale uczucie obrony mojego ojca było silniejsze od wszystkiego. Teraz cały ten mur zaufania, który wokół niego zbudowałem runął i już nigdy nie powstanie z powrotem. Czuję się oszukany, zdradzony... Nawet nie wiem jak to nazwać. Było mi tak cholernie źle, kiedy mi to wszystko potwierdził... Ale jeszcze gorzej czułem się dlatego, że odepchnąłem osobę, która zawsze była po mojej stronie i nigdy mnie nie okłamała - spojrzał na mnie smutno - I to jeszcze tak cię potraktowałem... Wstyd mi za samego siebie, czuję wstręt do siebie. Jak sobie przypomnę, co wtedy powiedziałem i zrobiłem... - zamilkł i pokręcił głową jakby chciał wyprzeć te wspomnienia, a w jego oczach pojawiły się łzy, które sprawiły, że nagle wypełniły i moje oczy. Nie dlatego że sama wspomniałam to wydarzenie, a dlatego że tak cholernie było mi go żal.
- Tom - tym razem ja przerwałam ciszę - Rozumiem cię. I uwierz mi, że pomimo tego wszystkiego nie mam do ciebie żadnych pretensji, wiesz dlaczego? - zapytałam, a on pokręcił głową - Bo tak jak ty miałeś wzór w ojcu, ja miałam go w mojej mamie. I jeżeli ktoś próbowałby ją obrazić w mojej obecności lub powiedziałby jakiekolwiek złe słowo, zachowałabym się tak samo jak ty. Tak samo twardo bym jej broniła nie zważając na słowa i na nic innego. Widocznie to u nas rodzinne - uśmiechnęłam się delikatnie, a on zrobił to samo - Posłuchaj, zapomnijmy o tym całkowicie. Zacznijmy od nowa tak jakby to się nigdy nie wydarzyło
- Naprawdę? - zapytał z nadzieją, którą widziałam w jego załzawionych oczach
- Naprawdę - odpowiedziałam - I przestań się mazać. Musisz dać przykład młodszej siostrze - uśmiechnęłam się, na co on się zaśmiał i wytarł łzy
- Kocham cię, siostro - powiedział i mnie przytulił
- A ja ciebie, bracie - objęłam go i odetchnęłam z ulgą, że mamy to już za sobą. Tom usiadł z powrotem, a ja spojrzałam na synka i w głowie zarysowała mi się pewna myśl.
- No i w końcu masz swoją małą Ann - uśmiechnął się po czym i ja uczyniłam to samo, bo nawiązał poniekąd temat, który miałam teraz w głowie
- To jest jednak chłopczyk - poprawiłam go
- Serio? O kurcze, fajnie - rozpromienił się - To czekaj, jakie miało być imię dla chłopczyka? Philippe, tak?
- Takie miało być, ale zmieniłam zdanie - i nie odrywając wzrok od synka powiedziałam - Właśnie patrzysz na małego Toma - uśmiechnęłam się







Siemaneeeeeeczko! :D 

No i okrągły 60 rozdział uczczony porodem ;) Mam nadzieję, że Was tym rozdziałem nie zawiodłam. Naprawdę się starałam żeby wyszedł mi dość urzeczywistniony. A nie jest to łatwe, jeśli samemu się tego jeszcze nie przeżyło. Oglądałam nawet filmiki z cesarskiego cięcia (nie polecam!), więc mam nadzieję, że docenicie moje poświęcenie :P Zapewne większość (jak nie wszystkie) spodziewałyście się porodu naturalnego (Przyyyyyyyyj xD), ale ja jednak postawiłam na cesarskie cięcie. Dlaczego? A sama nie wiem. Chyba było mi po prostu łatwiej z tego względu, że jedna z moich koleżanek tak rodziła i opisała mi to dość szczegółowo ;P 

I mamy malucha na świecie! Zaskoczone, że to jednak synek? :D Nawet nie wiecie jak trudno mi było nie palnąć wcześniej i nie dać poznać, że jednak nie będzie Ann :D Stwarzałam pozory do samego końca i jestem z siebie dumna, że się nie wygadałam, bo czasami mam z tym problem :D Dowodem na to jest to, że wygadałam się Alicee, ale tak w sumie... Czy jest coś o czym Ona nie wie? Eeee... Paulinko, chyba za dużo Ci rzeczy zdradzam xD 

No nic, w każdym razie zostawiam Was z tym na górze i liczę na naprawdę SZCZERE opinie. Nawet jeśli czujecie się zawiedzione lub ten rozdział Was nie usatysfakcjonował dajcie mi proszę znać.Co prawda już tego rozdziału nie zmienię, ale będę wiedziała, że następnym razem muszę przyłożyć się bardziej. Nie wiem, może następnym razem specjalnie zajdę w ciąże i urodzę, żeby napisać to lepiej? :P Mój chłopak chyba nie byłby zachwycony, ale cóż ;P 

Jeszcze chciałam Wam powiedzieć, że ten rozdział chodził za mną tak bardzo, że od kilku dni, co noc śniło mi się, że sama urodziłam. To uczucie, kiedy się budzę i muszę się zastanawiać czy to był sen czy rzeczywistość i jestem mamą - bezcenne! 
Chyba się za bardzo rozpisuję, ale to dlatego, że jest dokładnie 4:53 nad ranem, ptaszki za oknem mi już śpiewają, a ja jestem nazbyt pobudzona i sama nie wiem why :P 

Ostatnia sprawa, jeśli chcecie żebym Was powiadamiała na tt o nowych rozdziałach, proszę o Wasze nicki :) Zaznaczam, że możemy się 'folołować', a ja mogę nie wiedzieć, że jesteście z bloggera :)

Więc kończę, spadam, kocham Was bardzo i do następnego !

ŚCISKAM! <3

21 komentarzy:

  1. Poczułam się, jakbym to sama była na miejscu Nadii :/
    Współczuję dziewczynie i sobie również, bo teraz jakoś odechciało mi się mieć własne dziecko :/ Chociaż ta ciąża... w nią mogłabym spokojnie zajść, ale gorzej z porodem.
    Natty ^^ Jaki dzielny chłopiec! Przetrwał do końca cały poród, za co mu szczerze gratuluję (mam nadzieję, że mu to przekażesz, skoro mówiłaś, że masz znajomości :p )
    Co po za tym... A! Już wiem!









    CHŁOPIEC?! ?! ?! ?! ?! ?! ?! ?! ?! ?! ?!
    Niby kiedy dawałaś wskazówki? Bo chyba nie mówisz o tym, że był bardzo nieśmiały przy USG.

    O Boże! Właśnie coś do mnie dotarło... Nathan, szykuj się kochanie na zakupy, bo Twoja dziewczyna kupiła same damskie fatałaszki... chociaż, a nie, jakieś kilka sztuk męskich ubranek ma.

    Duży Tom i mały Tom. Duża Nadia i mała Nadia. Jak to fajnie wygląda :)
    Jeszcze bym się uśmiała, gdyby duży Tom latał za małą Nadią, a duża Nadia za małym Tomem... Albo Tom za Tomem, a Nadia, za Nadią.

    Ja i moja logika!

    OOOOOO.... duży Tom przyjechał do siostry bardzo szybciutko. Słitaśnie to było i chłopak właśnie udowodnił, jak bardzo kocha swoją siostrę :* Rzucił wszystko i od razu przyleciał!

    Coś przegapiłam... Nathan, jak on słodko musiał wyglądać, kiedy przyszedł z synkiem (jak to brzmi!) do mamusi, a jak się mu przyglądał, kiedy go pielęgniarka oglądała :) Będzie z niego dobry ojciec!
    To co, teraz czekamy na Karen i Jess, które przyjadą zobaczyć wnuczkę(a) i ich reakcja, że to jednak nie Ann. A szkoda :( Powiem Ci, że jak mówiłaś o tych komplikacjach, to myślałam, że bliźniaki się nagle zrobiły! Nie wiem, dlaczego akurat o tym pomyślałam, no ale niestety, mózgu nie da się opanować. Już się nie mogę doczekać dalszych przygód, już ten kochanej trójki i zobaczymy, jak długo pozostali wytrzymają z jednym dzieckiem w domu. A właśnie! Myślisz, że obietnice chłopaków z dnia, gdy wymyślali imiona, będą spełnione? Chociaż może nie Nathan, bo dla niego nie ma żadnego zadania.... chociaż... ma się zajmować mamusią ^^

    Trzymaj się Mała i wyczekuj niebawem pudełka na peronie :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, za tak długi komentarz, ale należał się!
      W końcu nie co dzień jest taka akcja ^^

      Usuń
    2. Coś mi nagle zaświtało w głowie!

      "- Jeszcze będziesz miała dość jak zacznie biegać i niszczyć wszystko na swojej drodze - " <- centralnie zobaczyłam w głowie, jak biega po garażu, piwnicy, czy gdzie tam będzie stała perkusja wujka Jaya i nagle puf! Wszystko poleci! I ta mina loczka ^^

      Usuń
  2. Po przeczytaniu rozdziału, stwierdzam, że nigdy, przenigdy nie chcę mieć dzieci. Nadię tak bolało ;(
    Ale rozdział super ;)
    Fajnie, że chłopczyk. Tom awwwwwwwwwww ;)
    Weny i do nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. aww rozczuliło mnie to zachowanie Nathana<3
    Taki czuły i opiekuńczy:*
    ze świecą takich szukać
    A Nadia jaka dzielna i wytrwała<3
    chodzić tyle godzin z mocnymi skurczami... wyczyn godny podziwu:)
    i Nathan z malutkim Tom'em w drzwiach<33
    będą piękną rodzinką:)
    zaskoczyłaś mnie tą cesarką, bo tak szczerze to byłam pewna, że napiszesz poród naturalny:D
    Ale to w sumie nawet lepiej dla Nathana, bo nie wiem czy biedak wytrzymałby krzyczenie na cały szpital Nadii...
    no nic to czekam na następny z niecierpliwością:*****

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojeju ! Jest mały Tom <33 szczerze to jak powiedziałaś o pewnych komplikacjach to pomyślałam że bliźniaki nagle bedą ! ;D i ten moment kiedy Nath wniósł synka do sali do Nadii awwwwww bezcenny widok <33 taki kochany *.* wenyy i do następnego ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. O KUTWA ALE POLECIAŁAŚ Z TEMATEM.! :D
    Szczerze.? To rozwaliłaś mnie tym rozdziałem. ^^
    Ja tu myślę sobie o tym "Przyyyyyyyyj" a ty tu cesarkę wcisnęłaś. xd
    Ale mimo wszystko, wyszedł bardzo dobrze. ;D
    Dobre było też z tym :
    "- Muszę zdjąć spodnie
    - Ale jak to zdjąć spodnie?! - spojrzał na lekarza a potem znów na mnie dając mi do zrozumienia, że przeszkadza mu inny mężczyzna w tym pomieszczeniu
    - Jezu, Nathan! To jest lekarz! Nie będę rodziła przecież przez spodnie!" - beka na całego, ale to tylko jeden z kilku małych epizodzików. ^^
    Ten poród, znaczy się cesarka, no wiesz o co chodzi, wydał mi się taki realistyczny. Good job.! :D
    "- Co się dzieje? - wstała - Rodzisz?! Już wychodzi?! Jezu, leć po lekarza!
    - Uspokój się! Cały czas mam skurcze i to BOLI wyobraź sobie. A Jezus raczej po lekarza ci nie poleci..." - znowu rechotałam na całą chałupę...i ta bezcenna mina mamy... xd

    Wgl mina Nathana jak lekarz pytał się czy chce przeciąć pępowinę. - widziałam gdzieś gifa, który mniej więcej przedstawiał to, ale gdzieś go zgubiłam. :D No ale mniejsza. ;)

    Ommmmmm.. Tom przyjechał do...małego Toma. <3 Wgl Parkera mowa mnie powaliła, seriously.

    Nathan z malutkim dzieckiem na rękach - moja wyobraźnia działała cuda. ^^ To musiało być taakie słodkie. <3
    Wgl to Nadia będzie miała mały problemik, bo kupowała ciuszki dla dziewczynki, a to surprise! - chłopczyk. :D
    TAK MI PRZYKRO NATH. Znowu tyle łażenia po sklepach. :D

    Wgl Max i Iza - jakie z nich zakochańce. Pasują do siebie idealnie. <3

    Ahh i ta "cioteczna-babka"..- twoja kreatywność powala na kolana. :D
    "- Jeszcze będziesz miała dość jak zacznie biegać i niszczyć wszystko na swojej drodze - zaśmiała się Izka" - coś czuję, a moje przeczucie często mnie nie myli, że będzie z niego rozrabiaka. Pójdzie w chrzestnego...
    NO WŁAŚNIE.!
    Tomcio będzie chrzestnym tak.? Oby mnie moje przeczucie nie zawiodło. ^^
    A tak właściwie...
    TO WIDZISZ ANKA, ZNALAZŁAM CZAS ŻEBY WPAŚĆ. DO CIEBIE - ZAWSZE.! <3

    Powiem ci, że masz baardzo dziwne sny. ;p Ale ty chyba moich nie słyszałaś.. xd
    No to także ten....
    Trzymam kciuki(nie wiem za co, ale zawsze za coś. xd), życzę duuuuuuuuuuużo weny i czekam na następny. <3

    An_a

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kuźwa... Wiesz, chyba zacznę brać się za takie dłuugie komentarzowanie, bo po dodaniu są najlepsze miny z pytaniem - to ja tyle napisałam.?! O.O :D

      Usuń
  6. *-*
    Cudo *-*
    Jestem zaskoczona, szczęśliwa i wszystko co najlepsze!
    Uwielbiam twój blog!
    A ten rozdział jest cudowny, świetnie wszystko opisałaś ;D
    Zaskoczyłaś mnie :d Mały Tom! <3 Mała Nadia! <3
    Nathan będzie świetnym ojcem, to jak opisałaś wejście Nathana z małym Tomem był poprostu aw...<3
    Aww.... <3
    Uwielbiam cię za tego bloga! <3 Kij, że się powtarzam, będę to powtarzać cały czas! :*
    Weny i czekam na następny, bo teraz będą genialne te rozdziały jestem tego pewna!
    :*:*:*:*:* <3

    OdpowiedzUsuń
  7. O mamusiu !
    No i po porodzie :D
    Ale teraz cała rodzinka w komplecie :)
    Mamy małego Toma XD
    Napisalas takie cudo że aż się wyruszyłam
    Nath jaki zdenerwowany był :P
    Prawie zemdlał na tym porodzie
    Weny Kochana *_*

    OdpowiedzUsuń
  8. Heeeeeeej !!!!!!!!! ;**

    aaaaaaa ona urodziłaaaaaa ! jejc przegenialnie to wszystko opisalas ! i trochu mnie wystraszyl ten opis przedporodowy, ale potem szczescie mamy wypelnily wszystkie zle mysli i wrogie nastawienie do porodu :)
    wymiana zdan o rodzeniu na poczatku samym rozdzialu zbrechala mnie xd.
    hahahah a potem zbulwersowany Nath kiedy Nadia musiala miec sciagniete spodnie, no panie Sykes...rodzic przez spodnie ?? tego jeszcze w sumie nie grali xD
    Natty jak sie trzasl caly biedny, juz tak mi go kurcze bylo szkoda ze ojej !
    hahahahaha euforia Izki ? bezcenna xD!!
    idealnie wyobrazilam sobie Nathana zaciagajacego Maxa do toalety zeby to Łysolek nie widzial pol nagiej rodzacej. Haha az zbyt dokladnie to sobie wyobrazilam moja droga xD ...
    na sali operacyjnej "O moj Boze" Nathanowskie i wiecej nie bylo mi trzeba - padlam na calego xD ... i jeszcze jego reakcja na odciecie pepowiny xd o jaaaaaa no przepraszam, ale smialam sie bez opamietania mimo ze tam Nadia cierpiala :P
    oooooo i synek jest jednak, braaaawooooo !!! Tomuś ;) !

    koncowka taaaaka slooodka :) a rozdzial bardzo mocno na TAK !
    wczulas sie niezle w role rodzacej widze ;) szacuneczek i bardzo dziekuje za realne przedstawienie porodu, a nie za pisanie farmazonow, specjalistko Tyyy ;*

    uwielbiam Blondaska ! <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Jejuuuu :) jaki cudowny rozdzial :) (jak zwykle zreszta :D )
    Taki szczesliwy dla wszystkich :)
    Nadia ma w koncu swojego dzidziusia przy sobie, Nath juz sie czuje jak ojciec i Tom jest z Nadia w zgodzie :)
    Bedzie mały Tommy :)
    :) weny i do nexta ♥♡♥
    PS: hahhah szok Izki jak sie dowiedziala ze bedzie cioteczna babcia... hahahahahahah dalej sie z tego smieje :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Boże cudowny rozdział !! poryczałam się :D
    Nadia ma synka Toma małego Toma !!! ma imię o wujku i może talent odziedziczy :D Nathan będzie fantastycznym ojcem :D
    hahaha cioteczna babcia to było dobre hahaha
    Czekam na nexta !!! już nie mogę się doczekać
    Weny !!

    OdpowiedzUsuń
  11. O JEZUSIE ! AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!
    Rozdział sofadvnaosurnfosunhgosua aż się opisać nie da ! Genialny- to zdecydowanie za mało !
    THOMAS, MAŁY THOMAS ! AAAAAAAAAAAAAWWWWWWWWWWW JEZUSIE !
    Aż nie wiem co z wrażenia napisać normalnie !
    WENY KOCHANA< WENY !

    OdpowiedzUsuń
  12. Rzeczywiście, spodziewałam się tego ''Przyyyyj'' xD
    Ale to też było niezłe!!!
    Jejuu no nie mogłam z Nathana. Ale n normalnie takii kochanyyy jak zobaczył dziecko :D
    Wgl ten rozdział wyszedł ci bosko!!!!
    No i jednak chłopaaak i w dodatku mały Tom!!
    NIESAMOWITY!!!
    Weeeny ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. O BOŻE!
    .
    .
    .
    .NIE WIEŻE ŻE TO JUŻ
    .
    .
    .
    CHOELRA JUZ PO WSZYSTKIM >

    .
    .
    .AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA Matko o mato omg! Nadia jest martką omg O ŻESZ NO KUWA!
    .
    .
    .
    Sory ale mam wrażenie że mi sie to sni tak jak tobie xd Dobra terazz będe pisać normlanie ale dalej sie całą czepie z tych emocji ;D
    JEZU JAK SIE CIESZE NO JA PIERDOLE ;D kocham cię normalnie miszczu!
    dfvdfvnfdjvndfjvsv no nie moge wyrazić swoich słów xd
    matko aaaa dobra nie czytaj tego bo to głupokowato zaczyna brzmieć.
    Słonko , jesteś miszczem no i ile ja ci to mam razy powtarzać co? <3333
    Serio uwarzam że jesteś swietną pisarką która zawsze przyłoży się do swojej pracy , ma talent ,motywacje , mnustwo pomysłów i mege mega to wszystko gra! <3 omg ja tu takie rzeczy pisze i sb czytam a w telewizorze lecą jakieś szatańskie egzorcyzmy na czarownicach które mój ojciec ogląda xd
    Yaaaay! Nath jaka panika jeeju ale spodziewałam się ;) Hahah myślałam ,że zemdleje biedak i to pytanie o obcinanie pępowiny a on taki coooo? ;D hahaha kocham kocham!
    I na koniec punkt programu czyli baaah! Osz ty mała małpoko z lasa cwana! Ładnie oszukaństwo się tam odbyło jeeeeej a ja juz sie nastawiłam na słodką Ann i różowy pokoik i w ógóle córeczka Nathana fshjfvhzbdsjvhssbvjszbvsikvbjhzdsvbick jak to brzmi sdhgkjvhdfgjsdshkufv ;D
    No Rany Boskie Świętego! Tommy lil Tom OMG!!! nie wieże w to to jest jakiś kosmos ;D cos czuje że mi sie to będzie śniło jak tobie hah ;)
    Nathan ojcem zabijcie mnie ! <333333 to jest za piękne <3333
    Nie moge ;D

    musze konczyć tak chyba najwyrzszy czas bo się przestraszysz to czytając haha szczególnie początek ;D
    JESTEŚ MISZCZEM NASZYM MISZCZEM! <333 Amen.
    Do następnego daj jutro bo cie zabije (:
    Genusz brak słów no szapoba.
    Weny Skarbie! ;***

    pisała miotana emocjami Strange

    OdpowiedzUsuń
  14. Kurze, aż sama poczułam jakbym rodziła !
    Warto było poczekać :)
    A to żeś mnie zaskoczyła , że to nie mała Ann.
    Jednak nasza pani ginekolog się pomyliła :)
    Ale chłopaki też są spoko (wiem, bo sama jestem ciocią trójki chłopaków:)
    Ciekawe jak mu da na imię...
    Nie mogę uwierzyć, że to już !
    Nie wiadomo kiedy minęło...
    Weeeny !
    Czekam na kolejne opisy pierwszych dni 'małej Ann :)'

    they-are-my-weakness.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. No i po porodzie ;)
    Jak Ty to wszystko fajnie opisałaś...
    Te wszystkie akcje z Nathanem xD
    Widać, że Tomowi zależy na siostrze, tak rzucił wszystko i do niej przyjechał
    Jak słoooodko ;3 będzie mały i duży Tom <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Cudowny rozdział <3
    Trochę szkoda że nie urodziła naturalnie :/
    Ale i tak świetnie zrobiłaś cały poród :D
    Ale Nath w tym wszystkim najlepszy :P
    A Tom bardzo troszczy się o siostrę, to widać <3
    Jak się cieszę rzucił wszystko dla niej i przyleciał :)
    I teraz będzie Tom junior i Tom senior ;)
    Nie mogę doczekać się nn <3
    Pozdrawiam i weeeeeeeny :*

    OdpowiedzUsuń
  17. Ile było w tym rozdziale momentów, które chciałam teraz przytoczyć, ale tego jest całe mnóstwo, np wymiana zdań -Ona rodzi. -Pani rodzi ? -Tak, ja rodzę. xD
    Jak fajnie, mały Tom będzie bawił się z córeczką Kasi ^^
    Kurczę zaskoczyłaś mnie, miała być dziewczynka, a jest chłopiec i trzeba bd zmieniać wystrój pokoiku :)
    Tom przyleciał i ta jego wypowiedź, no świetna rzecz. Strasznie mi się podobały jego słowa przeprosin, genialne to było.
    Sam poród też mnie zaskoczył, cięcie, no ciekawie. Dziękuję za to poświęcenie z twojej strony, ale lepiej będzie jak nie zajdziesz w ciążę specjalnie na potrzeby bloga haha.
    Ogólnie to bardzo mi się podobał rozdział, cała ta scena z porodem, z przeprosinami no i wg. Synek śliczny, sala też nie najgorsza no i Nathan w roli Męża, Ojca. So sweet. Już się nie mogę doczekać co teraz się będzie działo. Jak to wszystko połączysz i opiszesz. Kiedy młodzi rodzice wrócą do Anglii, kiedy będą oświadczyny, ślub, pierwsze kłótnie, nieprzespane noce. No wszystkiego jestem bardzo ciekawa, a ciekawość to bardzo zła cecha :P
    Trzymaj się, nie lękaj się tego, że rozdział jest zły, bo tak nie jest, pisz szybciutko nexta, bo się wszyscy doczekać nie możemy i śpij ! Bo w nocy się śpi, a nie pisze hahaha. Wiadomo wena łapie w różnym czasie.
    Do następnego :*** <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Wiem Wszystko Bejbe :D
    Nie mam słów Kochanie.. Radość, łzy, śmiech i rozmowa z Tomem.
    Wszystko było w tym rozdziale *-*
    Genialny, wspaniały i genialny :D
    Jeden z moich ulubionych spod Twoich Rączek :D ♥
    Koooooooooooooooooocham ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję! :)