piątek, 11 października 2013

Rozdział 35.


Usiadlam na lawce i wpatrywalam sie w jeden punkt. Nie wiedzialam, co myslec. Zadawalam sobie w glowie ciagle jedno pytanie "Dlaczego ciagle cos mi sie przytrafia?" i nie potrafilam znalezc na nie zadnej odpowiedzi. W oczach ciagle mialam lzy i co jakis czas jedna splywala po moim policzku. Gdy tylko ujrzalam biegnacego chlopaka w fullcapie wstalam z lawki i doslownie rzucilam sie w jego ramiona. Nathan otoczyl mnie mocno ramionami i dawal mi cieplo, ktorego teraz potrzebowalam najbardziej. Uspokajalam sie powoli, a Sykes glaskal mnie po plecach. Kiedy juz przestalam plakac odsunelam sie delikatnie od niego i usiadlam na lawce wyciagajac chusteczki z torebki. Chlopak usiadl blisko mnie i otoczyl ramieniem.
- Powiesz mi co sie stalo? 
- Mhm... - mruknelam i wytarlam nos i policzki. Nathan caly czas nie spuszczal oczu z mojej twarzy. Ja patrzylam na chodnik i bawilam sie chusteczka
- Lekarz powiedzial mi, ze  moje dziecko moze urodzic sie chore... - powiedzialam cicho
- Boze... - powiedzial pod nosem i przyciagnal mnie do siebie - Ale moze, czyli to nie jest pewne, nie wiadomo jak bedzie, tak? - chcial sobie sam to wmowic
- Jest tylko 40% szans, ze bedzie zdrowe
- Nie mozesz tak myslec, slyszysz? To ma byc AŻ 40 % ! - powiedzial stanowczo
- Nie wiem, co bedzie...
- Ale masz sie nastawic na dobra opcje, slyszysz? - odsunal mnie od siebie i ujal dlonmi moja twarz patrzac prosto w oczy z powazna mina - Twoje dziecko bedzie zdrowe, ja w to wierze i ty tez musisz. Musisz dac mu sile do tego by z 40% zrobilo sie 100%. Bez wiary nic nie zdzialasz - sluchalam go wpatrujac sie w jego teczowki, ktore w tym swietle mialy odcien wzburzonego oceanu. Byl stanowczy do tego stopnia, ze jego slowa rozchodzily sie po calym moim ciele sprawiajac, ze zaczelam myslec jak on
- I nie mozesz juz plakac. Zacznij sie cieszyc z tego, co masz - powiedzial widzac lzy w moich oczach. Jego oczy wpatrywaly sie w moje, na chwile zbaczajac na moje usta. Widac bylo, ze walczy ze soba zeby mnie nie pocalowac, ale w koncu to zrobil jednak kierujac swoje wargi na moje czolo. Przymknelam na chwile oczy i gdy je otworzylam usmiechnelam sie do Nathana. 
- Mam corke - powiedzialam zmieniajac temat na lzejszy. Postanowilam, ze nie bede o tym myslec. Co ma byc, to bedzie.
- Serio? - ucieszyl sie - Czyli jednak mam slaba intuicje - zasmial sie - Bedzie tak sliczna jak mamusia
- Piekniejsza!
- Nie da sie - usmiechnal sie
- Zapomnialam zapisac sie na nastepna wizyte - zmienilam temat i wstalam - Pojdziemy do przychodni i mozemy wracac do domu, ok?
- Jasne - tez wstal z lawki. Poszlismy do przychodni i zapisalam sie na pierwszy wolny termin, ale juz do doktor Blackburn. Na poczatku lipca, czyli jeszcze przed wyjazdem do Polski. Wrocilismy do domu i od razu wszyscy na mnie naskoczyli, co sie stalo. Spojrzalam na Nathana
- No jak zadzwonilas to wyskoczylem z domu i powiedzialem, ze cos sie stali bo dzwonilas zaplakana... - wyjasnil. Westchnelam
- Zrobcie mi herbaty i pogadamy, co? - powiedzialam i odlozylam torebke. Chwile pozniej juz siedzielismy w kuchni i mialam przed soba kubek z goracym napojem.
- Powiedz co sie stalo, bo my tu od zmyslow odchodzilismy - odezwal sie Tom
- Bylam u lekarza i powiedzial mi, ze dziecko moze urodzic sie chore...
- W jakim sensie chore? - zapytal Jay
- W takim, ze moze byc niepelnosprawne umyslowo i zatrzymac sie na poziomie rocznego dziecka... - Kelsey zlapala mnie za dlon dodajach otuchy. Usmiechnelam sie do niej blado - Ale jest aż - powiedzialam i przy ostatnim slowku spojrzalam sie na Nathana, ktory wyslal mi usmiech - 40% szansy, ze urodzi sie zdrowe. I nastawiam sie na te opcje. Dlatego prosze was, zebysmy o tym po prostu nie rozmawiali. Nie chce myslec o tych 60% i zapomniec o tej dzisiejszej wizycie. Bedzie mi wtedy latwiej w to wierzyc
- Urodzisz cudownego, zdrowego bobaska - Nareesha sie do mnie usmiechnela
- Coreczke - wyszczerzylam sie - Urodze coreczke
- Lekarz potwierdzil? - zapytala ucieszona Kels
- Tak
- Gratuluje, kochanie - przytulila mnie
- Wujek Jay nauczy ja grac na perksuji - powiedzial Loczek
- A wujek Tom z wujkiem Siva na gitarze - wyszczerzyl sie Parker
- A ja na pianinie
- No to widze, ze bede miala bardzo muzykalna corke - zasmialam sie
- No nie ma innej opcji. Od malego bedzie walic w bebny
- Zobaczymy, Jay kiedy bedziesz mial jej dosc
- Nigdy. Zobaczysz, to bedzie pierwsza kobieta, ktora skradnie moje serce
- No w to nie watpie. I podejrzewam, ze pierwsza ci je zlamie - zasmialam sie - Bo i tak najwazniejsza dla niej bedzie mamusia
- I wujek Tom!
- No na pewno! Ja bede wazniejszy od ciebie!
- Mozesz pomarzyc! I tak bedzie wolala mnie
- Boze... Ona jeszcze sie nie urodzila, a juz faceci sie o nia bija... Naprawde bedzie lamaczka meskich serc - zasmiala sie Kels i my razem z nia
- Dobra, ja lece sie polozyc przed tv, bo plecy mi chyba pekna...
- Ciezko, co?
- No troche... Jeszcze troche i zaczna mi puchnac nogi - przewrocilam oczami - Zrobicie dzisiaj jakis obiad? - zapytalam nim wyszlam z kuchni
- A moze zamowimy pizze...?
- Jay, zeby moja corka miala sile walic w twoje bebny musze sie zdrowo odzywiac - spojrzalam na niego z uniesiona brwia
- No dobra, przekonalas mnie... Na co masz ochote?
- Zdaje sie na was, tylko nie zrobcie balaganu! - powiedzialam na odchodne i z dziewczynami poszlam do salonu
- Ale mamy kury domowe - zasmiala sie Nareesha
- A niech sie ucza
- Dzieki tobie, Nadia bedziemy mialy z nimi raj! - powiedziala Kels
- Bo facetow trzeba sobie po prostu wychowac
- Jakos Tom nie chce sie wychowac, a staram sie juz tyle czasu - zazartowala
- Uwierz mi, ze iuz go wychowalas - usmiechnelam sie pod nosem
- No nie bylabym taka pewna
- Tak? - spojrzalam na nia z usmiechem - Zawolaj go i popros, zeby ci przyniosl cos z pokoju.
- Pewnie powie, ze jest zajety gotowaniem albo zebym sama sobie przyniosla
-Zakladamy sie, ze przyniesie? - spojrzalam na nia ucieszona
- Zakladamy - powiedziala - Toooom? - krzyknela
- Noooo? - odkrzyknal i wychylil sie z kuchni
- Przynioslbys mi laptopa z gory?
- Jasne - powiedzial i skoczyl po schodach do ich pokoju
- A nie mowilam? - zasmialam sie
- O kurcze, mialas racje - zachihotala
- Prosze - powiedzial Parker po zejsciu i dal swojej dziewczynie komputer
- Dziekuje - usmiechnela sie do niego slodko za co dostala dlugiego i soczystego buziaka.
- Slodziaki - powiedzialam cieszac sie z takiego widoku
- Wiesz, ze gdybys chciala... - zaczal Tom szczerzac sie, ale zaraz mu przerwalam
- Slonce, chyba kuchnia cie potrzebuje
- Eh..  - westchnal tylko i poszedl. Dziewczyny wyslaly sobie spojrzenie i chwile milczaly, az w koncu odezwala sie Kels
- Nadia, wlasciwie to Tom ma racje...
- Przeciez mozecie sprobowac... - poparla ja Naree
- Dziewczyny - westchnelam po raz kolejny - Nie moge tego zrobic i zabrac Nathanowi tego luzu, ktory ma, a poza tym, a raczej przede wszystkim chce skupic sie tylko na mojej corce. I blagam was, nie namawiajcie mnie na zmiane decyzji, bo mnie to juz meczy. To ciagle tlumaczenie i mowienie tego samego... - skonczylam swoj monolog
- Ale wiesz, ze wtedy byloby ci latwiej z tym wszystkim gdybys dala Nathanowi szanse - powiedziala Kels
- Moze i wiem, ale ja juz postanowilam i zdania nie zmienie. Takze koniec rozmowy na ten temat, ok? - usmiechnelam sie
- Jak chcesz...
- Po prostu chcemy dla Ciebie dobrze
- Wiem, Nareesha - przytulilam ja - I bardzo wam za to dziekuje - przytulilam tez blondynke - Ale chce sama decydowac o swoim zyciu.
- Zrobisz jak uwazasz, Kochana - usmiechnely sie obie. Skonczylysmy na tym rozmowe i po prostu siedzialysmy przez telewizorem. Po jakiejs godzinie chlopcy zawolali nas do kuchni, wiec wstalysmy i poszlysmy do nich.
- No nie wierze - usmiechnelam sie szeroko. Kuchnia cala i czysta, stol nakryty a na jego srodku lezal pieknie pachnacy posilek.
- Staralismy sie - usmiechnal sie Nath i odsunal mi krzeselko zebym usiadla. Tom zrobil tak samo Kelsey a Siva Nareeshy.
- Coz za gentlemani - zachwycila sie blondynka i puscila mi oczko majac na mysli nasza rozmowe o "wychowaniu" chlopakow.
- A co dobrego zrobiliscie? - zapytalam
- Zapiekanka z makaronem i szpinakiem - powiedzial Jay i nakladal wszystkim po kolei
- Szpinak ma duzo zelaza, a ty go potrzebujesz - usmiechnal sie Tom
- No, no. Jestem z was dumna!
- My oczywiscie tez! - poparla mnie Nareesha
- Az nie moge sie doczekac jak sprobuje, bo pachnie bosko! - zachwycala sie Kels.
- No to smacznego! - powiedzial Loczek jak wszystkim nalozyl i zaczelismy jesc. Naprawde bylo pyszne, dlatego szybko zniknelo i nikt nie mial sily sie ruszyc. Siedzielismy pelni pijac herbate az do kuchni doslownie wpadla Iza z Maxem.
- A wy juz? - zdziwilam sie - Myslalam, ze wam zejdzie caly dzien
- Bo udalo mi sie znalezc sukienke - wyszczerzyla sie moja ciotka
- No nie wierze - zasmialam sie - za pierwszym razem?
- Sama sie dziwie, ale tak - usiadla przy stole z chlopakiem - Jestem mega glodna - nalozyla sobie jeszcze cieplej zapiekanki - Max, nalozyc ci? - usmiechnela sie do niego slodko
- Jasne - odwzajemnil gest i podlozyl jej talerz
- Widze, ze calkiem niezle zniosles zakupy z nasza kochana Iza - zasmial sie Tom i poklepal go po ramieniu
- No jasne, nawet fajnie bylo - powiedzial i nachylajac sie do niego glosnym szeptem dodal - Podgladalem ja w przymierzalni
- Ej! - zasmiala sie Iza i klepnela go w ramie, na co wszyscy zaczelismy sie smiac.
- Ale dobre - powiedziala chwile pozniej jak zaczela jesc - uwielbiam twoja kuchnie - spojrzala na mnie
- Wiem, skarbie - usmiechnelam sie do niej - Ale to nie ja dzisiaj gotowalam
- A kto?
- Chlopcy - powiedzialam z uznaniem, a Iza otworzyla szeroko oczy i spojrzala na kazdego dumnego z siebie
- Zartujesz?
- Ani troche - zasmialam sie
- No to moje uznanie, moi drodzy - powiedziala i jadla dalej
- Dziekujemy - wyszczerzyl sie Tom

Wieczorem zapukalam do Izy, bo korcilo mnie zeby zobaczyc sukienke, ktora sobie kupila.
- Co tam, Piekna? - usmiechnelam sie do niej po wejsciu i usiadlam obok niej patrzac na laptopa, ktorego miala na kolanach.
- A przegladam maile i robie plan, co musze zrobic na trase chlopakow
- Zmeczona?
- Wlasciwie troche tak, sporo sie nalatalismy jednak dzisiaj
- I tak szybko sie uwineliscie
- No az dziwne, nie? - spojrzala na mnie z usmiechem - Ej, jak u lekarza? - przypomniala sobie, a ja zastanawialam sie czy jej powiedziec o tym czego sie dowiedzialam. Stwierdzilam jednak, ze jest mi zbyt bliska zeby jej o tym nie poinformowac i opowiedzialam o mozliwosci
- Skarbie - zdjela laptopa z kolan i mnie przytulila - Na pewno bedzie zdrowe, zobaczysz
- Staram sie w to wierzyc - blady usmiech wkradl sie na moje usta - Dlatego uznajmy to za temat tabu i po prostu omijajmy ten temat. Bedzie mi prosciej...
- Jasne. Mysle, ze to swietne rozwiazanie - pocalowala mnie w czolo dodajac mi otuchy
- Ale mam tez dobra wiadomosc
- Jaka? - usmiechnela sie szeroko
- Bedziesz miala sliczna siostrzenice
- Aaaaaaa - pisnela i mnie przytulila - Mialam racje! Ale swietnie! - cieszyla sie a ja sie zasmialam
- Wiedzialam, ze sie ucieszysz z tego najbardziej ze wszystkich
- No ba! Ale bedzie sliczniutka
- No pewnie, po takiej cioci jakby nie mogla?
- No przeciez! - zasmiala sie
- Dobra bo my tu gadu gadu, a ja przyszlam zobaczyc sukienke - wyszczerzylam sie
- To wez tam looknij. W torebce przy lozku za toba - powiedziala a ja nachylilam sie w tamtym kierunku i wzielam torebke na kolana zagladajac do niej. Na wierzchu lezala gazeta, ktora chwycilam w dlonie zeby ja wyjac i odlozyc na bok, ale moja uwage przykulo zdjecie, na ktorym byl chlopak, ktorego tak dobrze znalam. Stal tam w czapce  i okularach trzymajac przed soba wozek... A obok zdjęcie, na którym jesteśmy razem. Wpatrywałam się w okładkę i nie mogłam wyjść z podziwu jakim cudem te cholerne hieny zrobiły nam zdjęcia. Bałam się zajrzeć do artykułu i przeczytać, co napisali...
- Czemu nic mi nie powiedziałaś? - odezwałam się głosem pełnym wyrzutu i spojrzałam na Izę, która spuściła głowę - Może inaczej, planowałaś mi w ogóle powiedzieć?
- Nadia... Ja.. nie chciałam ci dokładać z Max'em kolejnych stresów... A dobrze wiesz, że oni napiszą wszystko, żeby tylko zrobić sensację...
- Super. Dziękuję, że tak mnie wspieracie, ale już wam kiedyś mówiłam do cholery, że wolałabym sama decydować, co chcę a czego nie chcę wiedzieć! - wstałam z gazetą i poszłam do pokoju Max'a. Nie było go tam, więc zeszłam na dół. Leżał w salonie przed tv. Stanęłam przed nim wystawiając gazetę w jego stronę.
- Zamierzałeś mi o tym powiedzieć? - zapytałam oczekując na odpowiedź. Chłopak od razu się podniósł, a reszta przyglądała mi się uważnie
- Nadia... - zaczął
- Dziękuję - przerwałam mu - Wy też o tym wiedzieliście? - pokazałam na zdjęcie znajdujące się na tytułowej stronie pisma
- A co to ? - Jay się nachylił przyglądając się zdjęciu. Otworzyłam gazetę i zaczęłam czytać na głos

"Młody wokalista rozwijającego się zespołu The Wanted, Nathan Sykes (20) został ostatnio przyłapany na zakupach w jednym z londyńskich centrów handlowych. Zastanawiające jest nie tyle to, że starał się ukryć pod czapką i dużymi ciemnymi okularami, a to, że można go było tam zastać z młodą blondynką, której ciążowy brzuszek daje nam wiele do  myślenia. Obydwoje spacerowali po sklepach i widać było, że coś do siebie czują. Weszli do sklepu z artykułami dziecięcymi i szukali wózka dla dziecka! Czyżby młody wokalista mial zostać ojcem? Po zakupie przeprowadziliśmy krótki wywiad z ekspedientką, która ich obslugiwala. Powiedziala nam, ze Nathan nie zaprzeczyl zeby nie byl ojcem, kiedy tak go nazwala. Nie wiemy jeszcze kim jest przyszla mama dziecka naszej gwiazdy, ale wkrotce sie dowiemy, dlatego sledzcie uwaznie kolejne wydania naszego tygodnika! Z naszej strony gratulujemy przyszlemu tatusiowi i czekamy na potwierdzenie tej informacji!"
- A na deser cala strona naszych zdjec... Po prostu rewelacja! - opadlam na sofe zalamana - Dzieki Max za lojalnosc. Myslalam, ze chociaz na ciebie moge liczyc i chociaz ty jeden bedziesz zawsze ze mna szczery...
- Nadia - przyblizyl sie do mnie i probowal przytulic - Chcialem ci powiedziec, ale jak Tom powiedzial mi o twojej dzisiejszej wizycie u lekarza, to nie chcialem ci dokladac zmartwien...
- Tak, jasne. A poten jakie mialbys wymowki? Nie bylo okazji, wstalas lewa noga, narzekalas na bol plecow czy moze sikalas za czesto do cholery?
- To nie tak...
- Nie chce mi sie sluchac twoich wyjasnien, Max. Zawiodlam sie na tobie
- Nie sprawiedliwie go oceniasz... - bronil go Siva
- Kazdy chce dla ciebie jak najlepiej - poparl ich Tom
- Wyszlo nieciekawie, dobra... Ale odkrecimy to, nie martw sie - Jay staral sie mnie pocieszyc
- Ale co z tego, ze to odkrecicie? Teraz caly czas bede pod fleszem tych burakow. Z domu sie nie rusze, bo beda sie rozgladac i patrzec mi na rece szukajac dowodu, ze Nathan jest ojcem mojegodziecka!
- Zawsze mozemy powiedziec, ze tak jest - usmiechnal sie sam zainteresowany
- Jeszcze jakies genialne pomysly? - wkurzylam sie, a chlopakowi od razu zszedl usmiech z twarzy
- Napiszemy do pisma i pogrozimy im procesem to napisza sprostowanie, czym tu sie przejmowac?
- Nie no niczym, Tom. Jestem na tytulowej stronie jakiegos scierwa i obcy ludzie wypowiadaja sie na temat mojej ciazy... Potem napisza sprostowanie a i tak ci idioci beda weszyc czy nie jestem z Nathanem...
- Po prostu sie nie przejmuj tym, ze o tobie pisza
- Wiesz, Jay. Nie jestem swiatowa gwiazda i jakos nie przywyklam ze pisza w gazetach o moim zyciu prywatnym!
- Ale czemu wlasciwie drzesz sie tu na nas jakby to byla nasza wina? - odezwal sie Max
- Twoja akurat jest w tym, ze mi o tym nie powiedziales
- Bo sie martwilem! - krzyknal juz wkurzony
- Ja juz mam dosc waszego martwienia sie!
- Nie, to wedlug ciebie lepiej jakbysmy mieli cie totalnie w dupie i zamiast ci pomagac to dokladali co dodatkowych zmartwien?! Wyluzuj, bo nie rozumiem o co ci ostatnio chodzi!
- O to, ze obchodzicie sie ze mna jak z jajkiem, a ja tego nie potrzebuje!
- Dobra, to od tej chwili bede mial gdzies twoje uczucia, twoje dziecko i w ogole wszystko, co z toba zwiazane, pasuje ci? - wydarl sie i wyszedl z salonu. Siedzialam nieruchomo z zacieta mina patrzac sie w jeden punkt. Nikt sie nie odzywal. Oddychalam gleboko i powoli moje emocje sie uspokajaly. Doszlo do mnie, ze bylam za ostra. Oni naprawde wszyscy sie o mnie martwia, a ja zachowuje sie jak buntownicza nastolatka. Po jakis pieciu minutach ciszy w koncu cicho sie odezwalam
- Przesadzilam, prawda? - nikt mi nie odpowiedzial, westchnelam gleboko opanowujac emocje i lzy, ktore zaszklily moje oczy - Przepraszam was... cholernie mocno was przepraszam...Nie wiem, co jeszcze moge powiedziec. Moje hormony robia mi chyba niezla sieczke z mozgu...
- I to ostro... - odezwal sie Tom, a ja spojrzalam w jego kierunku i zauwazylam lekki usmieszek na jego ustach, chociaz nawet nie patrzyl w moja strone
- Po raz kolejny nie potrafie docenic waszego wsparcia i jest mi z tym cholernie zle, bo zamiast sie wam jakos za to odwdzieczyc, to sie na was wsciekam i wyzywam... Wybaczcie mi... - spuscilam glowe i staralam sie nie rozplakac. Kelsey wstala, usiadla obok i mnie przytulila.
- Nie gniewamy, sie Kochanie... Jest nam troche przykro jak mowisz, ze masz dosc naszego martwienia sie, bo to tak jakbys miala dosc nas - spojrzalam na nia - Widzisz, jak kogos sie kocha, to sie o niego dba. Jakby komus z nas dziala sie krzywda, to nie martwilabys sie i nie starala pomoc? - tlumaczyla mi jak malemu dziecku. Moze i to byl na mnie sposob, zeby cos wbic mi do glowy?
- Oczywiscie, ze bym sie martwila... - spuscilam glowe i wtulilam sie mocniej w blondynke
- Dlatego tak staramy sie zebys miala jak najmniej zmartwien
- Dziekuje wam - wyswobodzilam sie z uscisku i spojrzalam na kazdego po kolei zatrzymujac wzrok na Nathanie. Siedzial jakby przybity i patrzyl zamyslony  w podloge. - Obiecuje, ze juz wiecej sie tak nie zachowam. A jesli znow mi cos odbije, to po prostu wystawcie moje walizki na dwor
- Zrobie to osobiscie! - powiedzial Tom, a ja sie na to usmiechnelam - Chodz tu, gluptasie - dodal i wystawil szeroko ramiona. Podeszlam do niego i go przytulilam. - I zeby mi to bylo ostatni raz!
- Obiecuje - zasmialam sie po czym przytulilam kazdego po kolei. Pominelam Nathana tylko z tego wzgledu, ze wzielam go za reke i pociagnelam za soba do kuchni zeby z nim pogadac. Na szczescie sie nie opieral tylko grzecznie podreptal za mna. Jak juz znalezlismy sie poza wzrokiem pozostalych wtulilam sie mocno w bruneta. Poczatkowo stal zdezorientowany, ale po chwili jego ramiona mocno mnie objely.
- Ciebie szczegolnie przepraszam - powiedzialam - Zachowalam sie jak egoistka, a ten artykul dotyczy tez i ciebie. I przede wszystkim to ty sie bedziesz z niego tlumaczyl, a nie ja. - odsunelam sie od niego i spojrzalam prosto w oczy - Wybacz mi
- Nie mam czego - usmiechnal sie delikatnie - W koncu to ja nie zaprzeczylem wtedy w sklepie, ze nie jestem ojcem, wiec to ja powinienem przeprosic ciebie
- Juz nie badz takim bohaterem i nie bierz winy na siebie - zasmialam sie - To ja sie awanturowalam jak nienormalna
- Ale...
- Koniec - przerwalam mu
- Nie koniec, tylko
- Cicho! - zasmialam sie znow nie dajac mu dokonczyc
- Nie uciszaj mn... - zaczal, a ja nie moglam sie oprzec i delikatnie pocalowalam go w usta przez doslownie dwie sekundy po czym przygryzlam dolna warge i przeprosilam za to, a chlopak sie usmiechnal
- Mozesz tak czesciej mnie uciszac
- To niechcacy - powiedzialam i wyszlam z jego objec z lekkim usmiechem - Musimy pomyslec jak to odkrecic wszystko
- Pocalunek?
- Artykul!
- Aaa.. no tak - potrzasnal glowa - Jutro pomyslimy wszyscy razem, a teraz chyba powinnas z kims porozmawiac, co?
- Max...
- A no Max...
- To ide
- To idz
- To ide - przekomarzalam sie z nim ze smiechem
- To idz
- To ide
- Kocham cie
- To id..  - dopiero po chwili ogarnelam co powiedzial i w koncu wstalam machajac glowa, na co chlopak sie zasmial - Co ja sie z toba mam
- Same nieszczescia, co?
- A zebys wiedzial - powiedzialam na odchodne i z usmiechem wyszlam z kuchni kierujac sie na gore. Jak on to robi, ze w kazdej sytuacji potrafi wywolac usmiech na mojej twarzy? Jedno musialam mu przyznac, byl jedyny w swoim rodzaju. Doszlam pod drzwi Max'a i zapukalam, zero odzewu wiec pociagnelam za klamke. Zamknal sie na klucz.
- Max? - zapukalam znow - Max, otworz prosze...- po chwili otworzyl i wychylil sie zza drzwi z zacieta mina. Nie bedzie latwo...
- Co chcesz?
- Porozmawiac...
- Mam to gdzies - powiedzial i zatrzasnal drzwi znow je zamykajac.
- Maax! Prosze cie, porozmawiajmy...
- ...
- Slyszysz?
- ...
- Przepraszam...
- ...
- Max, cholera! - walnelam mocniej w drzwi
- ...
- Dobra, jak chcesz. Bede tu siedziala, dopoki mi nie otworzysz! - krzyknelam i usiadlam pod drzwiami, majac nadzieje ze jednak ze mna porozmawia...




Heeeej, Skarbeńki moje :)
Już praktycznie wyzdrowiałam, więc dziekuję za Wasze wsparcie w mojej chorobie ♡
Tak jak obiecałam rozdziały są częściej, ale widzę, że Was mi tu ubyło, a już szczególnie moich starych stałych czytelniczek :( Albo po prostu jesteście tak ambitne, że nie wychodzicie z książek, to podziwiam ;)) Za to cieszę się ogromnie z nowych moich Perełek i mam nadzieję, że zagościcie na dłużej :)

Jak Wam mija szary i chłodny październik? :) Ja mam ciągle pełno ludzi umówionych, z którymi sie nie widziałam szmat czasu i zastanawiam się, kiedy w końcu się obrobię ze wszystkimi spotkaniami :P A do tego dalej cierpię na bezsenność i dodaję rozdziały po nocy (3:06) :p Także tego... ;)

W ogóle to dzisiaj znów pół dnia słuchałam i oglądałam filmik z naszymi chłopakami, po którym weszłam do TWfanmily i aż tak mi się ciepło w serduchu zrobiło, że to już prawie rok odkąd ich ubóstwiam :))) Filmik, o którym mówię :

Zapewne jest on Wam wszystkim dobrze znany, ale mimo wszystko Wam o nim przypomne :)
Uwielbiam ich tu za ich luz i to jak bawią się śpiewając. Jeszcze ta koncowka jak Jay nabija sie z Maxem i to "Where is my weeeed" :D No genialni są po prostu :) No i Max wygląda tu bardzo mrymraśnie ^^ Według mnie of course :D 

Dobra, nie przedłużam, kocham Was bardzo, komentujcie, bądź klikajcie w interakcje ! ;))
Następnego spodziewajcie się jakoś po poniedziałku, bo w weekend mam zajęcia na uczelni i nie będę miała kiedy pisać :(

ŚCISKAM! ;*** 

12 komentarzy:

  1. Fajne i to bardzo
    Ten wybuch to tylko dla tego że buzują w niej hormony
    Aaaaaaaaaaa żeby uciszyć naszego Beniaminka to go pocałowała jak slodko :*
    A on od razu zamiast myśleć o artykule to o pocałunku szczwany :P
    Weny i do nn :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział :)
    Mam nadzieję że Nadia i Nath bd razem <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale się wkurzyła.. Łoł... Oby jednak Max zechciał z nią pogadać.
    No ale ogólnie rozdział fajny :)
    Coo za idiocii -,- Masakra z tym artykułem... Ale na pewno uda się odkręcić :)
    Hahaha i ta rozmowa z Nathanem :) Noo oni sa taacy słodzcy :3
    Może jednak w kolejnym rozdziale bd razem? ;P
    Weny Kochana i czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochaaaam twoj blooog !!!!!! I tyle w tym temacie :****

    OdpowiedzUsuń
  5. super rozdział:)
    rozmowa Nadii i Natha była taka cudowna... dobrze że ją przekonał żeby wierzyła że będzie wszystko dobrze i mam nadzieję że jej dziecko urodzi się zdrowe:)
    Nadia jak się wkurzyła o ten artykuł.... oby Max jej wysłuchał i się pogodzili:d...ale ładnie przeprosiła i uciszyła Nathana;p
    mam nadzieję że Nadia w końcu zrozumie i zgodzi się być z Nathem...ja mu gratuluje że on ma tyle cierpliwości i że czeka na nią i nie ogląda się z innymi aby tak dalej;d
    weny dużo życzę i czekam na next;)

    OdpowiedzUsuń
  6. SŁOŃCE MOJE KOCHANE! Rozdział mega, genialny!
    Jejku, zaczytałam się i nie ogarniałam co się wokół mnie dzieje!
    MAM nadzieję, że dzidzia urodzi się zdrowiutka :)
    jejć ;c MAXIU TO KOBIETA W CIĄŻY! czasem hormony buzują, ale tooo się wyyybaczaaaa
    Nadia się moim zdaniem zbyt uniosła. Oni się martwią, to jest normalne. No ja rozumiem, że nadopiekuńczość jest denerwująca, ale oni CHCĄ POMÓC.
    TAk to ona może nam Nathanka uciszać :3 Zawsze i wszędzie!
    Pisz szybciutko nexta Kochanie moje
    Wenyyy ♥
    Zapraszam : freeyourselfandlove.blogspot.com Mam nadzieję, że przypadnie Ci do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny <3 Mam nadzieje, że Nathan będzie w końcu z Nadia ;)
    Czekam na nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. no to się porobiło... Kurde oby Pan Maxiurski Nadii wybaczył! A co do Nathana i Nadii: Pocałunek aaaaa! SUPEROWO!:* I superowy wygląd bloga!:) Kurcze, jak ja UWIELBIAM to opowiadanie!!!!:* No czekam ... czekam na nextciora! Weny„:****

    OdpowiedzUsuń
  9. O jeny!Słońce ty moje ;)
    Taki długi ,taki emocjonalny ,taki genialny! Kocham no kocham!
    A wiec od początku ... Nathan jest taki wspaniały ,to jest taki skarb omg przypomniały mi sie te straszne czasy kiedy był tak cięty na Nadie ,a teraz tylko by całował ;) awwww to jest takie mega cute!
    Potem ,tak wszyscy dobrze gadają i ja też wiem ,że wszystko będzie dobrze z dzieciaczkiem ;) naprawdę Nadia powinna skakać z radości ,że ma takie wielkie wsparcie.No cóż ta kłutnia a właściwie ten atrykuł erm no to rzeczywiście tak wyglądało ,ale po co zaraz to odkręcać ^^ heheh i tak mają sie nasze gołąbki ku sobie więc w sumie to i tak czy siak Nathan będzie z Nadią i będzie w dużym stopniu ojcem dla jej dziecka i ci wujkowie i cioteczki! No po prostu niech oni mnie adoptują wszyscy! xd

    oj coś długi ten komentarz mi wyszedł ;p No więc jestem mega zadowolona z tego rozdziału ;) dajwaj więcej kochana bo czekam nie cierpliwie! i weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Nareszcie znalazłam chwilę czasu by nadrobić Twoje rozdziały i oczywiście było warto! :) Do teraz mam gulę w gardle i jest mi strasznie szkoda Nadii. :( Błagam, niech jej dzieciątko urodzi się zdrowe, no proooszę! :) Awww, jakim wsparciem jest Nathan dla Nadii. <3 Kurczę, czemu oni jeszcze nie są razem? Przecież tak do siebie pasują! ^^ Ugh, mam ochotę udusić te hieny, które napisały ten artykuł! -,- Zawsze muszą wchodzić z butami w czyjeś życie... :C Rozdział cudowny i mam nadzieję, że WYSŁUCHASZ moich próśb. :) Weny Kochana i czekam na szybkiego nexta, buziaki! ;** / Smile. ❤

    OdpowiedzUsuń
  11. Nadii hormony szaleją, a Max zachowuje się jak bachor, ale mi to pasuje ;)
    szkoda tylko tego dzieciątka, oby nie urodziło się chore, bo szkoda dziewczyny
    nadrobiłam zaległości ;)
    widzę, że miałyśmy podobne sytuację - tobie najpierw wysiadł Internet (miałam to samo i też przez msc nie miałam internetu) a później komputer, mi wysiadł laptop, ale mam już nowy, tak, że tego ... do następnego i weeeny ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Czytałam to już dawno i wiesz co myślę ;D
    Dlatego tylko dodaję komentarz, żebyś więcej ich miała ;p
    I czekam na nexta Pajacu xd ;*
    Buziaki Skarbie <333

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję! :)