czwartek, 24 października 2013

Rozdział 37.


- Slonce... - obudzilo mnie lekkie szturchanie
- Hmm...? - mruknelam nie otwierajac nawet oczu
- Wstaniesz nas pozegnac, spiochu? - zasmial sie Tom
- O matko, jasne! - otrzezwialam i zerwalam sie
- Spokojnie, mamy jeszcze pol godziny - smial sie patrzac na moje tempo
- Jezu Tooooom - zalozylam szlafrok i przytulilam chlopaka - Jak ja bede tesknic za tym smiechem...
- Ja tez bede tesknil za toba... - powiedzial i tez mnie przytulil - Ale szybko minie, zobaczysz. Nim sie obejrzymy a bedziemy juz w samolocie do Polski
- Oby tak bylo, Tomuś...
- Owww jak ja uwielbiam jak tak mowisz
- Wiem, chce ci sprawic troche przyjemnosci na koniec - zasmialam sie - Zebys mial za czym tesknic 
- Glupek - przewrocil oczami - Dobra, chodz na dol - usmiechnal sie. Opatulilam sie szczelniej szlafrokiem i zeszlismy do kuchni, gdzie chlopcy jedli sniadanie
- Heeeeeej - przeciagnelam smutno
- Czeeeeeesc! - krzykneli chorkiem
- Czemu mnie nie obudziliscie wczesniej? Zrobilabym wam jakies nalesniki a nie same kanapki jecie... - mruknelam i usiadlam na wolnym krzesle
- Bo wolelismy zebys sobie pospala - usmiechnal sie Max
- Ale ja chcialam wam zrobic cos dobreeego 
- Kochaaaana - usmiechnela sie Iza
- I jeszcze ciebie mi zabieraja no... - jeknelam - Dobrze, ze chociaz bede miala Kels - usmiechnelam sie do dziewczyny
- Chociaz... No dzieki - zasmiala sie
- Oj wiesz co mialam na mysli - tez zachichotalam
- Pamietaj, zeby telefon nosic przy sobie - odezwal sie Nath
- Wieeeem - usmiechnelam sie do niego - Dorobic wam jeszcze? - zapytalam widzac ostatnia kanapke na srodku stolu
- Ja juz dziekuje - odetchnal Max
- Ja tez sie najadlem - Jay
- Ja tez - odezwala sie reszta
- To moze herbaty jeszcze komus?
- ...
- Soku?
- ...
- Cokolwiek?
- Nadia, daj spokoj - zasmiala sie Iza
- No co... Nie lubie tak bezczynnie siedziec...
- Kels, wspolczuje ci - zasmial sie Jay
- Ej, az taka straszna jestem?
- Wrecz przeciwnie - Max bronil Loczka - Chodzilo mu o to, ze bedziesz chciala non stop gotowac dla Kels - usmiechnal sie
- No to chyba dobrze, ze bedzie miala co jesc, tak?
- No pewnie, ze tak, Kochana - Blondynka mnie przytulila
- Chociaż ty jedna mnie doceniasz...
- Ej, my też cię doceniamy! - powiedział Tom
- Dobra chłopaki - odezwał się Siva i spojrzał na zegarek - Czas się zbierać - wstał od stołu, a reszta razem z nim. Poszliśmy do przedpokoju, gdzie stały walizki. Kels przytuliła się do Tom'a, a ja nie wiedziałam co ze sobą zrobić...
- Słoneczko moje - Iza się rozczuliła i przytuliła mnie jako pierwsza - Będziemy tęsknić - ucałowała mnie
- Ja też... - wykrzywiłam usta w podkówkę. Przytuliłam się też z resztą cały czas powtarzając tą samą kwestię "będę tęsknić". Ostatni Nath przytulił mnie najmocniej.
- Pamiętaj, żeby mieć telefon przy sobie
- Wiem
- I uważaj na siebie
- Wiem
- Jak coś się będzie działo, dzwoń
- Wiem
- Jess z mamą będą na ciebie czekać - odsunął mnie od siebie i spojrzał w oczy - więc nie próbuj żadnych sztuczek
- Wieeeeem - westchnęłam. On musnął krótko moje usta i uśmiechnął się jednym kącikiem ust. Chłopcy zaczęli wychodzić z domu, a my z Kels przytuliłyśmy się do siebie i patrzyliśmy jak pakują się do busa. Machałyśmy im dopóki nie zjechali z podjazdu i nie zniknęli za bramą. Obie równocześnie westchnęłyśmy ciężko, po czym spojrzałyśmy na siebie i się uśmiechnęłyśmy do siebie.
- To zostałyśmy same... - powiedziałam i zamknęłam drzwi
- Czyli co? Rozkręcamy imprezę, nie?
- No pewnie - uśmiechnęłam się, poszłyśmy do kuchni. Położyłam sobie płatki i mleko na stole i sięgnęłam miseczkę z szafki.
- Jadłaś śniadanie z nimi?
- Nie
- Czyli zjesz ze mną - powiedziałam i wzięłam też drugą miseczkę stawiając ją przed blondynką. Nasypalam platkow i zalalam mlekiem. Obie mialysmy lyzki w rekach, ale zamiast jeść to w ciszy bawilysmy sie plywajacymi na mleku platkami.
- Nadia, czemu nie jesz? - odezwala sie pierwsza jakby "wyszla" na chwile ze swoich mysli
- Chyba dlatego co ty... - skrzywilam sie, a ona westchnela
- Nie mozemy tak sie zalamywac przeciez... - powiedziala jakby do siebie - Dawaj, jemy i lecimy na jakies zakupy czy cos, co?
- Mysle, ze to dobry pomysl - usmiechnelam sie - A na pewno lepszy od siedzenia

Godzine pozniej siedzialysmy w samochodzie Parkera, ktory Kels pozwolila sobie pozyczyc. Zmierzalysmy do centrum handlowego i kiedy tam dojechalysmy blondynka elagancko zaparkowala na parkingu i weszlysmy do srodka
- To od jakiego sklepu zaczynamy? - zapytala
- A mozemy od dzieciecego? - usmiechnelam sie
- Pewnie! Kupimy malutkiej jakies slodkie ubranka - nachylila sie do mojego brzucha i glaszczac go mowila do niego, na co ja sie zasmialam. Weszlysmy do sklepu i skierowalysmy do dzialu z malutkimi ciuszkami. Rozczulalysmy sie nad parami malutenkich skarpeteczek, bucikow, bluzeczek czy slodkich malych eleganckich koszul. Spedzilysmy tam okolo dwoch godzin i udalo nam sie przejrzec chyba wszystkie mozliwe ubranka jakie oferowal sklep. Z kilkoma sztukami malutkiej odziezy zwrocilysmy sie do kasy.
- Ale ci zazdroszcze, ze mozesz sobie wybierac ubranka dla swojego dzieciatka - usmiechnela sie Kels po wyjsiu
- Ty tez kiedys bedziesz
- No wieem - powiedziala - Obkupilysmy mala, to teraz czas na nas! - pociagnela mnie w strone jednego ze sklepow. Kilka godzin pozniej, obladowane od stop do glow, ale i zadowolone stwierdzilysmy, ze mamy dosc i idziemy cos zjesc. Szlysmy alejkami do samochodu, kiedy nagle sie zatrzymalam, bo wpadlo mi cos do glowy.
- Kels, wejdziemy tu na chwile? - pokazalam na sklep
- Jasne, a co chesz sobie kupic jakas bizuterie? - zapytala
- No moze jakies kolczyki... - weszlam i sie rozejrzalam przegladajac asortyment - co o tych myslisz? - zapytalam pokazujac na jedne male i skromne srebrne kolczyki
- Ladne, ale zobacz na te - pokazala mi inne. Rozgladalysmy sie dalej az doszlysmy do gablotki z pierscionkami
- Zobacz jaki sliczny - Kels pokazala mi jeden, czekalam na ten moment
- Ale piekny! - zachwycilam sie - Moglybysmy przymierzyc? - usmiechnelam sie do ekspedientki
- Oczywiscie - odwzajemnila gest i wyjela pierscionek podajac go blondynce. Ta zalozyla go na   palec. Rozmiar byl idealny. Ogladalysmy go z podziwem.
- Zaloz ty - podala mi go
- Na mnie troche za maly, bo juz mi palce zaczely puchnac - zasmialam sie - Mozemy zobaczyc wiekszy rozmiar? - zapytalam
- Tak - ekspedientka wziela ode mnie pierscionek - To jest 8, wiec mysle, ze 9 dla pani bedzie idealna - podala mi drugi. Zalozylam go i odsuwajac od siebie rękę patrzylam jak wyglada na dloni. Prezentowal sie naprawde niezle. Zdjelam i oddalam.
- Dziekujemy bardzo. Z pierscionka chyba zrezygnujemy - popatrzylam na Kels, ktora potwierdzila - Ale chcialam jeszcze zobaczyc te kolczyki... - powiedzialam i udalam sie w tamtym kierunku. 10 minut pozniej wyszlysmy ze sklepu z zakupionymi przeze mnie malymi srebrnymi kuleczkami wysadzonymi malymi cyrkoniami.
- No to zakupy uwazam za udane - usmiechnela sie Kelsey - A ty?
- Jak najbardziej. Strasznie jestem zadowolona z tej turkusowej sukienki
- A ja z tej kobaltowej. Jak myslisz, moge ja zalozyc na wesele?
- No jasne! Wygladasz w niej oblednie - powiedzialam i schowalam torebki do bagaznika samochodu, przy ktorym juz bylysmy
- Dziekuje - wyszczerzyla sie - A ty co zakladasz?
- No jeszcze nie wiem, bo nie moge narazie kupic sukienki. Brzuch mi jeszcze urosnie do tego czasu, wiec zakup musze zostawic na ostatnia chwile
- No w sumie racja... - powiedziala i wsiadlysmy do samochodu - To co, dzisiaj robimy ci wolne i na obiad, a wlasciwie kolacje - zasmiala sie - pojedziemy do jakiejs restauracji, hm?
- Jestem za, bo umieram z glodu - powiedzialam zapinajac pasy
- No to swietnie - usmiechnela sie i ruszyla. Pojechalysmy do restauracji, w ktorej jeszcze nie bylam. Przywital nas kelner i zaprowadzil do wolnego stolika. Podal karty dan i pozwolil zastanowic sie nad wyborem. Ja zamowilam salatke makaronowa z krewetkami i pestkami dyniowymi, a Kelsey postawila na zapiekanke makaronowo miesna. Posilki przyszly bardzo szybko i byly przepyszne. Zjadlysmy wszystko, zaplacilysmy i pojechalysmy do domu.
- Kels co powiesz na szybka kapiel i male pizama party? - zaproponowalam
- Jak ty wiesz czego mi trzeba! - zasmiala sie - Umawiamy sie za pol godziny na dole?
- A moze jednak troche dluzsza kapiel i za godzine? I tak jeszcze wczesnie, a marze o wymoczeniu moich spuchnietych nog...
- Jasne - usmiechnela sie. Poszlysmy do swoich pokoi i korzystajac z okazji zadzwonilam szybko do Tom'a
- No co tam? Tylko szybko, bo zaraz mamy koncert - powiedzial po odebraniu
- Chcialam ci tylko powiedziec, ze misja wykonana i rozmiar pierscionka Kels to 8
- No co ty gadasz? Tak szybko to zalatwilas? - ucieszyl sie
- Jasne. Przeciez wiesz, ze jestem boska - zasmialam sie
- I to jak! Dzieki wielkie. Musze konczyc, bo mnie wolaja.
- No lec, pozdrow chlopakow. I Nathana...
- Oww... specjalne wzgledy ma, że oddzielnie go wymieniasz? - zachichotal
- Oj, spadaj Parker - tez sie zasmialam - Pa! - rozlaczylam sie i usmiechnelam do telefonu. Poszlam nalac sobie wody do wanny i wrocilam do pokoju po pizame. Zapikal mi telefon dajac znac, ze dostalam smsa. Byl od Nathana. Otworzylam wiadomosc i przeczytalam: "Dziękuję! Cały czas myślę o Tobie... Caluje! x". Usmiechnelam sie i po trzykrotnym przeczytaniu wiadomosci odlozylam telefon i poszlam sie zrelaksowac.

- Keeeels! Ja juz schodze na dol! - zapukalam do jej drzwi
- Zaraz dojde - odkrzyknela. Poszlam do kuchni i postanowilam zrobic nam herbaty. Chwile pozniej szlam do salonu z dwoma kubkami. Postawilam je na stoliku i wrocilam sie do kuchni po paczke zelek, ciastek, czekolady i krakersow. Nie wiem na co Kels bedzie miala ochote, wiec wolalam sie jakos zabezpieczyc. Ulozylam sie wygodnie na sofie przykrywajac sie kocem kiedy doszla do mnie Kelsey.
- Juz jestem - powiedziala i tez wlazla pod koc - Widze, ze czeka nas dluga noc - zasmiala sie patrzac na zapasy, ktore przynioslam
- Czy dluga to nie wiem, ale na pewno obfita
- No widze - puscila mi oczko i wziela kubek z herbata
- Kelsey?
- No co tam?
- Myślisz... - zaczęłam, ale nie wiedziałam jak ubrać w słowa moje pytanie
- Myślę co? - starała się mi pomóc
- Tak się zastanawiam... Uważasz, że Nath byłby dobrym tatą? - zapytałam cicho patrząc się w kubek z herbatą
- No wiesz... Nie chcę, żebyś pomyślała, że to, co powiem mówię specjalnie, żeby cię namówić do tego, żebyś z nim była..
- Dlatego chcę, żebyś mi powiedziała szczerze, co myślisz - spojrzałam na nią
- Hmm... - zastanowiła się - To może powiem tak, każdy w takiej sytuacji musiałby mieć czas na "oswojenie się" - zaznaczyła cudzysłów w powietrzu - z sytuacją w końcu nie był przygotowany na to, że będzie ojcem. Ale na tyle, co go znam, to myślę, że zrobiłby wszystko żebyś i ty i wasze maleństwo było szczęśliwe - uśmiechnęła się
- Wasze... - powtórzyłam i uśmiechnęłam się lekko - Powiem ci, że strasznie bym chciała mówić o niej jako naszej córce - pogłaskałam się po brzuchu - a nie tylko mojej...
- To w czym problem? Nathan skakałby z radości i rozpieszczał cię jak tylko się da
- W tym, że się zwyczajnie w świecie boje, Kels... Ja już raz zaufałam, też czułam się kochana, rozpieszczana i co? I to były zwykłe pozory, jakaś głupia gra, w którym byłam pionkiem...
- No tak, ale ja znam Sykes'a i wiem, że taki nie jest, naprawdę możesz mu zaufać... - złapała mnie za rękę i wysłała uśmiech
- Może kiedyś zaufam w pełni - spojrzałam na nią i też się uśmiechnęłam - Dobra, może czekoladki? - wyszczerzyłam się
- Jasne - zaśmiała się i sięgnęła po nią...






Siemaneczko! ;*
Jestem! Wybaczcie za taki przestój, ale po prostu nie miałam weny na napisanie tego rozdziału i zabierałam się do niego chyba z 10 razy pisząc po kawałku... A potem jak już jako tako mnie naszło na pisanie, to nie miałam czasu za bardzo, bo byłam na dwóch rozmowach o pracę i dzisiaj już miałam szkolenie, a od poniedziałku zaczynam! :) 
Swoją drogą pierwszy raz miałam rozmowę, na której nie musiałam przekonywać pracodawcy do siebie, bo "ja już wszystko o Pani wiem, bo czytałam Pani CV, kiedy może Pani zacząć szkolenie?" :)

Mam nadzieję, że rozdział jako tako da się przeczytać, a ja korzystam z tego, że mam wenę i piszę kolejny! :)
Komentujcie, Miśki ;*

Kocham i oczywiście jak zawsze mocno ŚCISKAM! ;***

11 komentarzy:

  1. Super
    Mam nadzieję że to kiedyś kiedy mu zaufa jest już blisko :)
    Czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział fantastyczny:)
    TW wyjechało w trasę ale mam nadzieję że niedługo wrócą:)
    Nadia jaką misje dostała od Toma;d
    niech ona w końcu będzie z Nathanem widać że obojgu jest ciężko:0
    weny dużo życzę i czekam z niecierpliwością na next;)

    ps. gratuluje zdobytej pracy i powodzenia:)

    OdpowiedzUsuń
  3. usiahefiGiSAEUGFAOWFIhosigvuzdxgvzdxfhgvuzdhuivzhdsuig O JAJ AJA JAJAJ AJA AJJA ♥ JAAAAAAAAAAAAAAAAKI mega rozdział!
    HAHAHAHAHAHAHAHAHAHA przebiegła i sprytna Nadia wkracza do akcji !
    :D '
    Ale mam zaciesz na ryju xd hahha a
    TW w trasie :D OJ wrócą niedługo :D czekam na to!
    A dziewczyny już w imprezę lecą hahahha ! Ale bez TW to nie zabawa x
    Pisz szybko nexta
    Wenyyy ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć Kochanie Trójkątne ! :*
    wybacz ze od razu wypale z tym ale ! - gratuluje dostania pracy Miśku :* ! jestem szalenie zadowolona, ze Ci się udało :) jeśli można wiedzieć... - co będziesz robila ? przepraszam, ale z natury jestem strasznie ciekawska :*

    jeeeeeeeej rozdzial bardzo mi się podoba. mimo ze nie był bogaty w chlopakow naszych :)
    wgl reakcja Toma na to jak Nadia podstępem wyczaila rozmiar pierścionka Kels była zbrechana xd - "no co ty gadasz ?" xd hahahahah usmialam się ;D
    ladies zostały same = zakupy. OCZYWIŚCIE. dlaczego mnie to nie dziwi ?;D
    i te obżeranie się wieczorem xd. typowe ;P.
    oooooo patrze Nadia mięknie ;) już coraz poważniej zaczyna myslec o daniu szansy dla Nathana. i bardzo dobrze ! Bardzo dobrze ! I odpowiedz Kelsey tez jak najbardziej wzorowa :) !
    i jestem pewna ze gdy pan Sykes wroci, to będą razem ! Bo ich do siebie ciąąąągnieeeeeeee !
    bo to jest milosc <3 po prostu.

    czekam z niecierpliwoscia na kolejny Anuszka i powodzenia w pracy . Jestem dumna :* !!

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudo *-* Mam nadzieję, że Nadia przełamie się i będzie z Nathanem ;D
    Do następnego ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. "Mam nadzieję, że rozdział jako tako da się przeczytać", napiszę Ci to z dużych liter byś zrozumiała - ROZDZIAŁ JEST CUDOWNY, ŚWIETNY, BOSKI, NIESAMOWITY! Zresztą, kiedy nie był...? ;*
    Mam nadzieję, że Nadia z Nathanem w końcu będą razem! <3
    Niech dziewczyny się nie martwią, czas bez chłopaków szybko minie! :D
    Ja to w ogóle się doczekać nie mogę tego wesela w Polsce. :P
    Weny Kochana i czekam na nexta! ;*

    Aaaa, byłabym zapomniała! GRATULUJĘ ZNALEZIENIA PRACY!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. GRATULACJE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :)
    No co ja mogę powiedziec? CUDOWNY *.*
    No ciekawe czy po powrócie chłopaków w końcu Nathan i Nadia bd razem :)
    No jaaak możeeeszz im to robić!? :D
    Zakupy się udały jak widzę ^^ I Nadia szybko załatwiła sprawee :P
    No czekamy aż chłopacu wrócą ^^
    Wenyy :** i jeszcze raz Gratulacje! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. jak ja nie lubię pożegnań ;'(
    mamuśka nam rośnie i za jakiś czas to chyba bd musiała ubierać się w plandekę xD
    taki tam suchar na początek ;D
    ale ta Nadia szprytna bestia, od kolczyków do pierścionków i już załatwiła Parkerowi połowę roboty, a i pewnie po jego powrocie pójdą do tego sklepu i kupią ten same pierścionek, który dziewczyny mierzyły, cóż za mózg ;)
    Nathan w roli tatusia, jakoś na ten moment tego sb nie wyobrażam, ale to za pewne na jego wiek, ale to jest fanfiction i on może tu wszystko, może mieć już nawet wnuki, liczy się wyobraźnia
    trzymaj się kochana, powodzenia w nowej pracy i kolejnej porcji weny na zajebiste rozdziały ; *

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj Robaczku!! ;) hah no cóż ten przydomek też mi się podoba ;)
    No więc musze się na początku poskarżyć na bloggera bo wczoraj podałam komentarz a tu lipa bo go nie ma O.o
    A więc zaczynając od początku to ..
    ten poranek był uroczy! Nadia sie ugania i to widać gołym okiem.Do osiągnięcia celu zostało bardzo malutko.^^
    Pjona Sykes! ;)
    A tak i Kels! Hahah jak z Nadi super szpieg się okazała tak się zastanawiałam po co one sie tak kręcą u tego jubilera a tu proszę!
    Hahah i to zaskoczenie Toma <3
    Super.Zakupki ,babski wieczorek i szczera rozmowa ,czyli to co najlepsze gdy panie zostają same.
    Nadia chyba przyjmuje juz do wiadomości że na Natha można liczyć.Jest na prawdę kochany i może być pewna że zaopiekuje się jej córeczką <3
    A tak poza tym o chłopaki ledwo co wyjechali a ja już tęsknie!

    Ponadto również jestem duma z ciebie Anusaczku zdolny ty nasz.Gratuluje pracy! Nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym być w twoim wieku. ;)

    Cóż mogę jeszcze dodać.Ściskam i buziakuje! Weny kochana czekam na next! ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Przepraszam, że tak późno, ale nie mam teraz za dużo czasu. Ostatnia klasa gimnazjum to nie łatwa sprawa. :)
    Świetnie ci to wyszło, oj na pewno będzie tęsknić za chłopakami, ciekawe za którym najbardziej. Ja już się domyślam, ale nie wiem jak jej losy się toczą w twojej wyobraźni i jak być chciała żeby było.
    Czekam na następny :)
    U mnie niedługo pojawi się nowy, zapraszam :P

    OdpowiedzUsuń
  11. super rozdział <3
    czekam na next'a, weny życzę

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję! :)