środa, 16 października 2013

Rozdział 36.


Co jakiś czas rzucałam jakieś "Maaaaaax!" żeby wiedział, że dalej tam siedzę, ale po 15 minutach dalej był twardy i nie dawał oznak życia. 
- Nadia! Wstań spod tych drzwi! Idź już spać - powiedziała Iza, która właśnie mnie mijała
- Nie pójdę dopóki nie porozmawiam z Max'em
- Uparta jesteś
- Owszem - powiedziałam, na co ona się zaśmiała i ruszyła w stronę swojego pokoju - Iza! - krzyknęłam za nią. Max nie chciał po dobroci, to wezmę go sposobem.
- No?
- Chciałam ci powiedzieć, że jest ktoś, kto cie kocha i ci tego nie powiedział - wyszczerzyłam się do niej 
- Ooo... a to nowina, a kto? - uśmiechnęła się szeroko i podeszła do mnie. Już chciałam coś powiedzieć, ale drzwi, o które byłam oparta się otworzyły i wpadłam prosto pod nogi Pana obrażalskiego
- Nadia! Nic ci nie jest? - uklęknął przy mnie
- Jest! Mam złamane serce przez ciebie! - powiedziałam z wyrzutem na co on przewrócił oczami, wstał i wyciągnął do mnie dłoń. Wstałam bez jego pomocy
- Pogadamy później - puściłam oczko Izie i zamknęłam drzwi od pokoju Maxa. Usiadłam na jego fotelu stojącym w kącie
- Co ty zamierzałaś jej powiedzieć? - warknął
- Nic, musiałam znaleźć jakiś sposób, żebyś mi otworzył drzwi
- Jesteś wredną, podstępną małpą
- Wiem
- I do tego bezczelną
- Wiem
- Upartą i durną
- Wiem - westchnęłam 
- I przestałem cię lubić
- Maaaaaaaaaax - przeciągnęłam i wstałam z fotela. Podeszłam do niego i uścisnęłam mocno - Przepraszaaaaaam. Jestem głupią, ślepą suką - wykrzywiłam usta w podkówkę. - Wybaaaaacz mi - powiedziałam płaczliwym głosem
- Jesteś głupia - zaśmiał się
- Ale za to mnie tak chociaż odrobinkę lubisz, prawdaaaa?
- Nieprawda! 
- Oj Maaaaaax - zrobiłam smutną minkę na co chłopak wybuchnął śmiechem
- Jesteś niemożliwa! Powinnaś błagać mnie na kolanach o wybaczenie, a ja powinienem być twardy i się nie dawać. 
- Oj tam. My jesteśmy oryginalni - wyszczerzyłam się - Poza tym, chyba za to siedzenie pod drzwiami jak wierna suka - kolejny wybuch śmiechu - należy mi się wybaczenie, tak? Przez to nawet nie wiesz jak plecy mnie bolą...
- Należało ci się, głupku - przytulił mnie
- A tak serio, naprawdę cię przepraszam, Max... Wyżyłam się na tobie, a nie powinnam. Cała moja złość przelała się na ciebie, chociaż to nie była twoja wina. Wybacz... 
- Już dawno ci wybaczyłem, Sierotko
- Jak to?
- Chciałem ci dać nauczkę - zaśmiał się - Nawet kilka razy musiałem wybuchnąć śmiechem w poduszkę, żebyś mnie nie usłyszała jak tak siedziałaś pod drzwiami i podśpiewywałaś 
- Ale z ciebie głupek! - walnęłam go w ramię ze śmiechem
- Zasłużyłaś sobie!
- Ehe... Lepiej mi powiedz jak tam było z Iząąą...- puściłam mu oczko
- A fajnie - powiedział i się wyszczerzył
- A coś więcej?
- A coś więcej to jest zarezerwowane dla kogoś, kto docenia moją dobroć, o!
- Ej, ja doceniam - podniósł jedną brew do góry i założył ręce na klatce piersiowej
- Oj no doooobra, chwilowo zgłupiałam, ale doceniam, że się starasz, że o mnie dbasz, że się martwisz - wyliczałam - i za to cię ubóstwiam - uścisnęłam go mocno
- Mówisz tak teraz tylko dlatego, bo chcesz coś ode mnie wyciągnąć, cwaniaku - zaśmiał się - Nic ci nie powiem
- Ale Maaaaax
- Żaden, Max. Lepiej idź spać, bo już późno
- Ale ja chcę wiedzieć jak było - posmutniałam
- To się nie dowiesz - wystawił mi język - No już, spadaj
- Proooszę
- Nie ma mowy, spadaj - zaśmiał się i pociągnął za rękę, żebym wstała i pokierował w stronę drzwi
- Moment! - powiedziałam stanowczo i odwróciłam się przodem do niego - Ale między nami jest okej?
- Taaa
- Max, serio teraz pytam. Wybaczysz mi?
- No przecież mówiłem, że już wybaczyłem - powiedział miękko
- Jesteś świetnym przyjacielem, wiesz?
- Wiem. Ty mimo wszystko też - uśmiechnął się 
- Dziękuję, że jesteś i że dbasz o mnie. Naprawdę to doceniam
- Cieszę się, no leć - otworzył drzwi
- Kocham cię, Maaax! Dziękuję - ucałowałam go w policzek
- Wariatka - zaśmiał się - Ja ciebie też, małolacie - puścił mi oczko i zniknął za drzwiami, a ja z ulgą w sercu ruszyłam w stronę swojego pokoju
- Mi nie mówisz, że mnie kochasz! 
- Jezu, Nathan! Wystraszyłeś mnie! - odskoczyłam na bok, nie zauważając, że drzwi od jego pokoju są otwarte i chłopak w nich stoi
- Nie odpowiedziałaś na moje pytanie!
- Nie zadałeś go. Użyłeś stwierdzenia, a nie pytania - zaśmiałam się i ruszyłam do przedostatnich drzwi na korytarzu
- Co nie zmienia faktu, że możesz odpowiedzieć - szedł za mną
- Ale jak można odpowiedzieć na coś, co nie jest pytaniem? - weszłam do siebie i na środku pokoju obróciłam się w jego stronę z uśmiechem
- Odwracasz kota ogonem
- Nie, patrzę na niego z innej perspektywy
- Nabijasz się ze mnie
- Nie, z sytuacji w jakiej się znalazłeś
- Oj przestań - zaśmiał się
- Ale ja nawet nie zaczęłam!
- Okeeej - wziął głęboki oddech i zbliżył się - Więc użyję pytania, dlaczego Max'owi mówisz, że go kochasz a mi nie? 
- Em... Nath, kocham go jako przyjaciela. Nie ciągnijmy tego tematu po prostu, ok?
- Ale dlaczego?
- Wiesz dlaczego - usiadłam na łóżku opierając się o ramę łóżka
- Bo mnie kochasz?
- Yhym...- westchnęłam
- To czemu mi tego nie powiesz?
- Nathan, obiecałeś
- Co?
- Że nie będziesz prowokował i stwarzał niepotrzebnych sytuacji
- Ale ta sytuacja jest mi potrzebna, nie rozumiesz? - usiadł blisko mnie i spojrzał w oczy - Ty mi jesteś potrzebna - powiedział a ja zamknęłam oczy i oparłam głowę o ścianę. Postanowiłam to po prostu przemilczeć. 
- Powiedz coś - szepnął prosto do mojego ucha. Otworzyłam oczy i spojrzałam na jego twarz znajdującą się kilka centymetrów od mojej
- Ale ja już wszystko ci powiedziałam... Podczas naszej ostatniej rozmowy
- Kiedy zrozumiesz, że ja nie potrafię bez ciebie żyć? Kiedy zrozumiesz, że ja chcę być z tobą... - nie spuszczał ze mnie wzroku 
- Wiesz... Może ten miesiąc jak nie będziemy się widzieć dobrze nam zrobi...
- Co masz na myśli?
- To, że może jak nie będziesz mnie widział, to może zapomnisz o tym, co czujesz...
- Chciałabyś tego? - odsunął się ode mnie. Spuściłam z niego wzrok i nie odpowiedziałam. Przygryzłam wargę i przymknęłam znów oczy. Gdy je otworzyłam chłopak był już przy drzwiach
- Dobranoc - powiedział i zniknął za drzwiami. Nie ruszałam się z miejsca wpatrując się w jeden punkt. W końcu wstałam i wyszłam na balkon. Poszłam w stronę drzwi balkonowych Nathana. Zajrzałam przez okno i ujrzałam go siedzącego na łóżku, patrzącego w ścianę. Był zamyślony i nieco smutny. Zapukałam w szybę. Spojrzał na mnie zdziwiony i od razu ruszył, żeby wpuścić mnie do środka. 
- Nie wiem, co pomyślałeś, ale wydaje się, że nie to, co myślałam - powiedziałam od razu 
- To znaczy? - zapytał
- Może to egoistyczne, ale nie chciałabym, żebyś zapomniał... - spojrzałam na niego - Czułabym wtedy pustkę w środku, Nath. Ja już sama nie wiem, co mam robić ze sobą, z tobą, z życiem... Gubię się w tym wszystkim. Wiem, co czuję, ale nie potrafię sobie z tym poradzić, rozwiązać tego wszystkiego. Potrzebuję czasu. Muszę to wszystko przeanalizować, rozumiesz?
- Wszystko rozumiem, ale ja jestem taki niecierpliwy... - zbliżył się do mnie i położył swoje czoło na moim kładąc jednocześnie dłonie na moich policzkach - Nawet nie wiesz jak codziennie jest mi ciężko walczyć ze sobą, żeby cię chociaż delikatnie nie pocałować. - dotknął kciukiem moich warg - Kiedy widzę, jak tulisz się do Max'a, Tom'a czy kogokolwiek to marzę, żeby być na ich miejscu. Marzę, żeby mieć cię non stop przy sobie i móc dotknąć kiedy tylko chcę bez strachu, że przez to odsuniesz się ode mnie bardziej... - słuchałam go ze łzami w oczach. 
- Czuję to samo, co ty, Nathan. - wyszeptałam - Ale daj mi jeszcze trochę czasu, proszę 
- Dam ci go tyle, ile będziesz potrzebowała, ale obiecaj mi, że mam na co czekać
- Nie wiem, czy mogę ci to obiecać... 
- Kocham cię, Nadia. I będę czekać. Czuję, że warto 
- Też cię kocham, Nathan... 
- Mogę cię pocałować? Proszę...
- Nath... - zaczęłam
- Tylko chwilę... raz... - prosił, a ja nie potrafiłam mu odmówić. Spojrzałam mu w oczy i przymknęłam powieki czekając aż jego usta dotkną moich. Długo nie musiałam czekać, bo szybko zrozumiał mój gest. Pocałował mnie delikatnie, jakby się bał, że zaraz zniknę i delektował się każdą chwilą. Ja smakowałam znów jego ust i czułam ciepło rozlewające się z mojego serca na całe ciało. Ten pocałunek był tak subtelny, słodki i delikatny, że rozpłynęłam się w ramionach Nathan'a.
- Uciekam spać.. - powiedziałam cicho po skończonym pocałunku jeszcze z zamkniętymi oczami
- Nie chcesz zostać? - uśmiechnął się i pogłaskał po policzku. Też się uśmiechnęłam i pokręciłam głową
- Idę do siebie. Dziękuję za wszystko - złapałam go za rękę 
- To ja dziękuję. Teraz wiem, że mam na co czekać - powiedział, a ja pocałowałam go w policzek i z uśmiechem odsunęłam od niego patrząc na nasze splecione dłonie. Z każdym moim krokiem coraz bardziej się rozdzielały aż w końcu nasze palce musnęły się ostatni raz i Nathan stał na środku pokoju, a ja byłam przy balkonie.
- Śpij dobrze - spojrzałam na niego
- Ty też - odpowiedział z uśmiechem. Pomachałam mu i poszłam w stronę swojego pokoju. Zanim weszłam do środka oparłam się o ścianę na balkonie i przymknęłam oczy dotykając palcami moich ust wspominając pocałunek. Kiedy się całowaliśmy, za każdym razem zapominałam o wszystkim, co dzieje się dookoła. 
- Ekhm - usłyszałam chrząknięcie. Spojrzałam w tamtym kierunku i ujrzałam bruneta uśmiechającego się do mnie - Zmarzniesz
- Już idę... - zaśmiałam się, pomachałam mu znów i zniknęłam w swoim pokoju. Poszłam wziąć gorącą kąpiel, a po niej położyłam się na łóżku. Zajrzałam do telefonu, na którym świeciła się lampeczka informująca o wiadomości. Odczytałam ją:
"Dziękuję za nadzieję, którą mi dałaś. Słodkich snów. x".
"Niech przyśni ci się coś miłego :)" - odpisałam i odłożyłam telefon na szafkę nocną. Zasnęłam z uśmiechem na ustach.

Trzy dni później wszyscy byli w kiepskich humorach, bo dzisiaj chłopcy jechali w trasę, a to oznaczało miesięczną rozłąkę... Ruszali następnego dnia z samego rana, pierwszy koncert mieli w Reading, a jeszcze wcześniej mieli wywiad i musieli zrobić próbę. Nareesha wyjeżdżała już dzisiaj. Zrobiłam 'odświętny' obiad, czyli lasagne, którą wszyscy uwielbiali. Spędziliśmy leniwy dzień na siedzeniu i rozmawianiu ze sobą, żeby jak najdłużej i najowocniej się sobą nawzajem nacieszyć. Pożegnaliśmy Naree i wieczorem siedzieliśmy w salonie. Wszyscy popijali piwo, a ja zadawalałam się sokiem bananowym, na który ostatnio miałam non stop ochotę. Było już późno, oczy mi się przymykały ze zmęczenia, ale walczyłam ze sobą jak mogłam, żeby nie przysnąć. Normalnie doładowałabym się kawą, ale w ciąży nie bardzo mi wolno...
- Nadia, idź się połóż, a nie dzięcioła nam tu odwalasz - odezwał się Tom ze śmiechem
- Oj spadaj... - pomrugałam oczami i rozciągnęłam się ziewając - Chcę się wami nacieszyć..
- Łatwo nie będzie, co? - Kelsey wysłała mi blady uśmiech
- No nie będzie... - rozejrzałam się po wszystkich skupiając na końcu mój wzrok na Nathanie
- Damy radę - odezwał się Max - tylko miesiąc, a później odpoczywamy w Polsce - wyszczerzył się
- Dla ciebie to może tylko, ale dla mnie to aż miesiąc - wykrzywiłam się - Przyzwyczaiłam się do tych waszych pyszczków. Będę tęsknić - posmutniałam
- Ja też... - powiedziała Kels i wtuliła się bardziej w Tom'a
- My też będziemy tęsknić - odezwał się Nath patrząc na mnie smutnym wzrokiem
- Póki co jeszcze nie płaczmy - powiedział Jay - Nacieszmy się sobą.
- No właśnie - poparł go Max - Lepiej pomyślmy jak to będzie na weselu. A właśnie musimy wymyślić jakiś prezent ślubny, Nadia masz jakiś pomysł?
- Ja wiem, co dostaną ode mnie - uśmiechnęłam się - A wy jesteście kreatywni, więc wierzę, że wymyślicie coś świetnego
- A co im dajesz? - zapytał Tom
- No cóż... Nie starczyło im funduszy na zorganizowanie sobie podróży poślubnej, więęęc, dostaną ode mnie bilety w jakieś fajne miejsce. Tylko jeszcze muszę pomyśleć jakie
- Jaaak słooodko - uśmiechnęła się Kels
- Przyda im się trochę odpoczynku sam na sam
- Tylko nie postarają się już o dziecko, bo jedno będzie im przeszkadzać - zaśmiał się Tom
- Co prawda, to prawda - zachichotałam - Chyba moja córka zgłodniała. Idę coś zjeść - powiedziałam po chwili i poszłam do kuchni. Otworzyłam lodówkę i zastanawiałam się na co mam ochotę, ale nic nie przykuło mojej uwagi, więc zamknęłam ją z powrotem
- Nie wiesz, co zjeść? - Tom się zaśmiał wchodząc do pomieszczenia
- Nie mogę się zdecydować - otworzyłam szafkę i wyjęłam z niej płatki czekoladowe i chrupałam na sucho. Chłopak wziął puszkę coli z lodówki i oparł się o blat
- Dzwoń do nas jakby coś się działo, co?
- Nic się nie będzie działo - uspokoiłam go - Ale dzwonić będę na pewno - uśmiechnęłam się do niego
- Będę tęsknić, Małolacie - poczochrał mnie po włosach ze śmiechem
- Ja też, staruchu - wytknęłam mu język
- Chodź, posiedzimy jeszcze trochę - otoczył mnie ramieniem i poszliśmy do pozostałych. Spędziliśmy czas na rozmowie i żartach jak to bywa z całym The Wanted. Koło 2 w nocy postanowiliśmy pójść spać, bo chłopaki koło 7 muszą już wyjechać. Pożegnaliśmy się i poszłam wziąć kąpiel. Jak wyszłam opatuliłam się szlafrokiem i włączyłam cichutko muzykę. Tak jak kilka godzin temu prawie usypiałam, teraz nie byłam ani trochę senna. Zastanawiałam się jak wytrzymam miesiąc bez nich. I bez Nathana... Westchnęłam głęboko i wyjrzałam przez okno na księżyc, który był dzisiaj w pełni. Oparłam się o ścianę i wpatrywałam w niebo z nostalgicznym humorem, dopóki przed oczami, po drugiej stronie szyby nie stanął mi wyszczerzony Sykes. Przesunęłam drzwi balkonowe i wpuściłam gościa do środka.
- A ty spać nie możesz? - zapytałam ze śmiechem, a chłopak mnie przytulił, wtulając twarz w moje włosy
- Chciałem się pożegnać, bo jutro nie będzie okazji zrobić tego sam na sam - położyłam dłonie na jego plecach i wciągałam jego zapach, by jak najdłużej się nim nacieszyć
- Będę dzwonił codziennie, więc zawsze miej telefon przy sobie. Siedemnastego pojedziesz pociągiem do Gloucester, a mama z Jess odbiorą cię z lotniska. Spakuj się już dokładnie, bo prosto stamtąd będziemy ruszać na lotnisko i lecimy do Polski.
- Nath... Ja naprawdę mogę zostać w domu, nie chcę się zwalać twojej mamie i siostrze na głowę - jęknęłam
- Już z nimi rozmawiałem i nie mogą się ciebie doczekać - spojrzał mi w oczy
- Ale Nath...
- Bez żadnych ale.
- Mam wizytę u lekarza jeszcze po drodze, więc tak czy siak, będę musiała wrócić tu wcześniej...
- To przyjedziesz pociągiem i wrócisz. W jedną stronę to niecałe 2 godziny jazdy, więc przeżyjesz
- Wszystko zaplanowałeś, co ? - zaśmiałam się
- Co do joty - uśmiechnął się - A teraz leć już spać, żebyś miała siłę wstać i nas pożegnać - powiedział miękko i znów przytulił mnie mocno do siebie.
- Nie lubię pożegnań... - zasmuciłam się
- Ale to tylko na chwilę, niedługo znów się widzimy, tak? - odsunął się lekko ode mnie i przyglądał mi się, a ja patrzyłam w dół i lekko kiwnęłam głową. Chwycił mnie za podbródek
- Spójrz na mnie - powiedział cicho. Jak to zrobiłam, uśmiechnął się - Zabieram cię ze sobą w sercu, więc będziesz mnie czuć blisko siebie. I pamiętaj, że wciąż czekam na ciebie
- Pamiętam - powiedziałam cicho, a on musnął moje usta delikatnie napawając się ich smakiem
- Leć spać, bo już późno - przytulił mnie jeszcze szybko i wyszedł z pokoju na balkon - Dobranoc - uśmiechnął się
- Dobranoc - odpowiedziałam cicho i patrzyłam jak zamyka drzwi balkonowe. Pomachał mi i poszedł w kierunku swojego pokoju. Westchnęłam głośno i usiadłam na łóżku. Nie wiem jak zniosę ten miesiąc, ale muszę dać radę. Zdjęłam szlafrok i położyłam się z nim do łóżka, nie wyłączając muzyki, która cicho leciała w tle. Wciągając zapach Nathana pozostawiony na szlafroku przymknęłam oczy i chwilę później usnęłam.






Heeej, kochane Robaczki ;**
Napisałam dla Was ten o to rozdział i jestem ciekawa, co o nim myślicie? :)
Chłopcy wyjeżdżają i za jakieś hmm... dwa rozdziały? ;) ruszamy w Polskę! W końcu trzeba co nieco poogarniać na weselicho! ;) Nie mogę się doczekć ^^ a Wy? :D

Standardowe pytanie ostatnio - jak Wam się podoba video do Show Me Love? :) 
Ja osobiście jestem zachwycona pomysłowością naszych chłopców na ten teledysk :) Jak tu ich nie kochać? ^^

Miśki moje, Kochane. Jeśli czytacie, a widząc po wejściach na bloga i wejściu w każdy post wchodzi Was tu cała masa, zostawcie jakiś ślad po sobie, nawet interakcja daje mi wiele, bo wiem wtedy ile naprawdę Was przeczytało to, co natworzyłam :) A patrząc na to, że wchodzi Was tu kilkaset dziennie... ;) To nie wiem, co myśleć ;D

No nic, dziękuję, że jesteście ze mną już prawie 7 miesięcy! (równe minie 17 października)
Nie sądziłam, że aż tak długo tu będę, a podejrzewam, że do końca jeszcze dłuuuuuugo :) 
Kocham Was i jak zwykle ściskam mocno! ;**

14 komentarzy:

  1. Fajny poczatek, fajny srodek ( z pocakunkiem ) ale niefajny koniec bo TW ucieka :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Super !
    Przepraszam że Tak krótko ale nie moge siedziec na kompie

    OdpowiedzUsuń
  3. super rozdział:)
    Nadia jak zaszantażowała Maxa... ona wie gdzie ma słaby punkt ale niedługo coś czuję że Iza o wszystkim będzie wiedzieć co do niej Max czuje;d
    Nath jak się ucieszył że mógł pocałować Nadię;p
    szkoda że wyjeżdżają w trasę ale niedługo będą w Polsce i mam nadzieję że Nadia nie spotka tam swojego byłego i on się nie dowie że jest ojcem dziecka Nadii:)
    weny dużo życzę i czekam na next;)

    OdpowiedzUsuń
  4. aaaa ! super !!!:) trasa o noł !:( rozląka ... no trudno. czekam na następny . weny Kochana!:*** rozdział BOSKI

    OdpowiedzUsuń
  5. smutno, smutno, smutno, wylatują ;(
    ale skoro za dwa rozdziały weselicho to nie smutam już dłużej tylko czekam na next
    Hehe Nathan i Nadia, wow ale postęp w ich relacjach
    pozdrawiam i weeny ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahah no hej Robaczku! tak mówi do mojej klasy babka od marketingu xd
    A więc słońce ty moje wspaniałe cieszę sie bardzo ,że sie pojawił rozdział bo długo czekałam.;)
    Cóż te dialogi były mega i ty o tym dobrze wiesz :)
    Nie no Max uparciuch a Nadia to normalnie chyba osioł.
    Apropo leniwiec i osioł no to chyba fajne połączenie ;p tak tak bo teraz o te wyznania Nathanowe mi sięrozchodzi.Jej no normalnie się rozpływałam <3
    to jest takie słodkie i kochane i on jest taki kochany... no brak mi słów po prostu.
    Szczerze?Ja też nie mam pojęcia jak Nadia wytrzyma miesiąc bez tej bandy.
    No cudny ten rozdział był po prostu co tu dużo mówić.Poprawiłaś mi skutecznie humor! ;)

    A więc już kończę i idę pracować nad moimi "dziełami".Mogę ci życzyć trójkącie tylko weny i abyś szybciutko dodała nexta. ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny, cudowny, cudowny i jeszcze raz cudowny *-*
    Nie moge się doczekać kolejnego ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak mi się jakoś smutnoo zr że wyjeżdżają ;(
    A tak liczyłam na to że jednak Nadia w końcu zmieni zdanie! :P
    To było takie słodkiee :3
    Nooooo jak możeszz!!?? ^^
    No trudnooo.. no chociaż niech na weselu zmieni zdanie XD
    Nie mogę się już doczekać wesela :D
    Pisz szybko nexta i weny Kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Aaa też dzisiaj miałam lasagne !
    Miesiąc bez Natha , oj ciężko będzie :/
    A SML boski teledysk, jak się wczuje w ten klimat to aż ciarki przechodzą ;)
    No i ONI tacy damn sexy ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. o rany rany. ale Mojego Trójkąta wzielo na romantyzm ^^ przed chwila bylam u Strange (hah jak to fajnie zabrzmiało .. "przed chwila bylam" xd ) i u niej tak słodko było, teraz jestem u Ciebie i kolejne cudo. o jaaaa *_*
    po prostu nie wiem co napisac ... nie chce slodzic jak zwykle tymi samymi epitetami ze ; pięknie, cudownie itd., bo to już jest mało orginalne i już nie oddaje tej magii, która stworzylas.
    nie wiem no. zdurnialam xd. ale warto było czekac na ten rozdzial, bo rozplynelam się i jakas iskierka w sercu zaplonela ze może rzeczywiście istenieje cos takiego jak milosc. słowa Nathana w stosunku do Nadii sa tak szczere i cieple ze zazdroszczę jej szczerze ze ma obok kogos takiego jak on i naprawdę dziwie się ze dziewczyna potrafi z tym walczyc, bo ja rzuciłabym się mu na szyje i nie byłoby zadnych ale. ;)

    miesiąc zapewne będzie ciezki,ale w końcu będzie Nadia w otoczeniu gdzie plynie Nathanowska krew wiec wytrwa :D.

    pisz szybciutko kolejnusie i zaparuj mi ich w końcu :)

    Love <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Jej, tyle się dzieje. :)
    Tyle czasu bez niego, no nie. :(
    Musi wytrzymać, choć fajnie byłoby gdyby mogła jechać z nimi. :P
    Na pewno dużo by się działo, ale w rodzinnym domu Nathana to też będzie frajda.
    U mnie wkrótce nowy także do zobaczonka :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Ach, taki cudowny i romantyczny rozdział dodałaś, że mam ochotę Cię uściskać jak i również ucałować! :) Jejku, jak ja bardzo chciałabym by Nadia była z Nathanem... Widać to gołym okiem, że mocno się kochają. :) Słońce ty moje, błagam Cię, niech oni już będą razem, noooo. :)) A drugą moją prośbą jest by dzieciątko Nadii urodziło się w pełni zdrowe. :) Wiem, że mnie lubisz i że mnie wysłuchasz, hahaha. ;D Aaaaa, nie mogę się doczekać tego wesela w Polsce! Znając Ciebie i Twoją wspaniałą wyobraźnię to szykuje coś niesamowitego. <3 Także weny Kochana i czekam na szybkiego nexta! :)
    Do następnego Słońce! :* / Smile. ♥

    OdpowiedzUsuń
  13. Geniuszu Ty! :D
    A ja jak zwykle spóźniona..
    Wybaczysz, Lotte..? xD ;*
    Słodkie pożegnanie *.*
    Czekam na pobyt w Gloucester i wesele ;D
    Wiemy dlaczego Słońce ^_^
    Kocham Cię Robaczku <333

    OdpowiedzUsuń
  14. O BOŻE MÓJ!
    Poryczałam się przy tym rozdziale, a szczególnie przy pożegnaniu ;c
    Jejku Nath taki słodki, romantyczny :)
    Mam nadzieję, że Nadia da mu szansę ♥
    Nie mogę się doczekać nextów kochanie !
    co do SML to myślałam, że na zawał zejdę ♥ ZAKOCHAŁAM SIĘ

    pisz szybko nexta
    Wenyyy ♥

    Zapraszam do mnie : http://girlletmeloveyou.blogspot.com/2013/10/rozdzia-dwudziesty-trzeci.html

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję! :)