poniedziałek, 23 grudnia 2013

Rozdział 47.



- Dobra, powiedz mi teraz czy wszystko mamy ogarnięte? - zapytałam Kasi dwa dni przed ślubem, kiedy robiłam jej paznokcie
- Fryzjer w sobotę o 10, sale ustrajamy jutro. Mama z tatą ustrajają Kościół... Sukienkę mam... Dzwoniłam do kucharek, powiedziały, że wszystko mają. Jutro Dj i orkiestra ma przywieźć swój sprzęt... Jezu nie wiem czy coś jeszcze
- A dekoracje na sale macie już na sali?
- Tak...
- No dobra, to pomyślmy co jeszcze... Masz niebieską podwiązkę, masz pożyczoną biżuterię, nowe rajstopy i stare wsuwki do włosów... Więc wydaje mi się, że wszystko najważniejsze jest. Najgorzej będzie jutro i w sobotę rano
- Nie pocieszasz mnie
- Oj, nie ruszaj się, bo wyjdzie krzywo! - zaśmiałam się - Będzie dobrze 
- Mam nadzieję, bo już zaczynam się denerwować
- Mogę się tylko domyślać - uśmiechnęłam się - Zostały dwa dni i będzie po wszystkim. Zostanie zabawa - puściłam jej oczko. Godzinę później podziwiałyśmy jej paznokcie.
- Skromnie i delikatnie jak chciałaś
- Są piękne, dziękuję - ucieszyła się i dostałam buziaka w policzek - Dobra, będziemy się zbierać, żeby wyspać się porządnie przed jutrzejszym ustrajaniem sali... - wstała i patrząc na paznokcie wyszła z pokoju. Zeszłyśmy do salonu, gdzie chłopcy grali na konsoli
- Kochanie, jedziemy - powiedziała do Daniela
- Już zrobione? - wstał i podszedł do Kasi - Nooo piękne, piękne - zaśmiał się i ją pocałował
- Pokaaaaż - dziewczyny ustawiły się wokół niej i podziwiały. Chwile później pożegnałyśmy się z parą młodą, a ja poszłam zrobić sobie herbaty. Z kubkiem w ręku wróciłam do pokoju pomyśleć jak paznokcie pomalować sobie. Dobrałam sobie kolory i dodatki, kiedy do pokoju wparowała damska część znajdująca się w domu
- Niee... - powiedziałam przeczuwając co się kroi
- Taaaak! - wyszczerzyła się Iza i zasiadła na przeciwko mnie przy moim stoliku do robienia paznokci. Położyła rękę na poduszce - Twórz 
- I że niby Wam wszystkim... - nie skończyłam tylko spojrzałam po dziewczynach, które energicznie machały głowami - To już sobie poszłam wcześniej spać... - mruknęłam pod nosem i wzięłam się do roboty. Grubo po 12 Nareesha, Kels, Iza i Sylwia miały to, co chciały. Mimo zmęczenia zrobiłam paznokcie jeszcze sobie i była prawie 3, kiedy położyłam się w końcu spać.

Obudziłam się o 10, razem z resztą zjedliśmy szybkie śniadanie i pojechaliśmy na sale, żeby pomóc ją dekorować. Nikomu nie pozwoliłam się opieprzać i dowodziłam nimi razem z Kasią, bo w większości nie mogłyśmy zrobić za wiele ze względu na nasze ciąże. Jakies kilka godzin pozniej podeszlam do przyjaciolki, ktora usiadla i obserwowala wszystkich jak pracuja.
- Co tam, mamuska? - usmiechnelam sie do niej a ona zrobila to samo
- Padam. W ogole w nocy spac nie moglam - ziewnela leniwie
- To smigaj do domu, a my tu wszystko dokonczymy
- No co ty, nie moge was tak samych z tym zostawic
- Kochanie, powiedzmy sobie szczerze, za duzo nie pomozesz, ja zreszta tez. Zostawisz mi swoje instrukcje i ja wszystkiego dopilnuje a ty lec odpoczywaj przed jutrem, bo czeka cie ciezki dzien
- Na pewno? - spojrzala na mnie
- Jasne - objelam ja - Zbieraj Daniela i jedzcie do domu
- Jestes cudowna - przytulila mnie
- Wiem, wiem - mrugnelam i poszlam troche porzadzic. Wieczorem kiedy wrocilismy do domu zmeczona szybko wzielam kapiel i polozylam sie od razu spac, bo rano czekala mnie wczesna pobudka i prawie cala doba na nogach.

Zerwalam sie z lozka po 8 i biegiem zjadlam szybkie sniadanie, przyszykowalam sobie sukienke, buty i inne drobiazgi, zeby moc szybko sie ubrac po powrocie od fryzjera. 9.40 podjechal po mnie Daniel z Kasia i pojechalismy do salonu, w ktorym mieli zrobic mnie i panne mloda na bostwo.
- Jak tam? - zapytalam w samochodzie - Stres jest?
- Masakryczny - powiedziala Kasia patrzac przed siebie
- A u mnie jakos nie - odezwal sie Daniel - Jedynie co to mam obawy, czy moja narzeczona nie ucieknie sprzed oltarza - usmiechnal sie czule do mojej przyjaciolki i zlapal jej dlon
- Oj wiesz, ze nie uciekne - zasmiala sie lekko
- Bedziecie mieli cudowny slub - usmiechnelam sie i dodalam jej otuchy sciskajac za ramie
- Mam nadzieje - odpowiedziala z lekko uniesionymi kacikami ust. Dojechalismy do Marzeny - naszej znajomej fryzjerki, ktora czekala juz na nas ze swoja asystentka. Zeby bylo szybciej, Kasią zajeła sie Marzena, a mna Edyta. Wysluchaly cierpliwie naszych pragnien i sugestii co do naszych fryzur i zaczely dzialac. Zajelo im to tylko 2 godziny, a efekt byl piorunujacy. Bylam bardzo zadowolona z mojej fryzury, a moja panna mloda wygladala po prostu bosko. Po zaplaceniu i podziekowaniu pojechalysmy najpierw do mnie, gdzie wzielam przygotowane wczesniej rzeczy do ubrania.
- A ty gdzie? - zlapal mnie w korytarzu Nathan
- No przeciez jade do Kasi przyszykować ją, a potem siebie i jeszcze blogoslawienstwo. Spotkamy sie przed Kosciolem - usmiechnelam sie do niego i minelam zeby zejsc na dol - A! - odwrocilam sie gwaltownie i brunet wyladowal na mnie, bo szedl tuz za mna, po czym usmiechnal sie slodko
- Tez chcialem wlasnie powiedziec, ze sie nie przywitalismy - polozyl mi rece na biodrach przyciagajac lekko do siebie i musnal delikatnie moje usta
- Wlasciwie - odsunelam sie od niego z usmiechem - Chcialam cie poprosic, zebys powiedzial Izie, ze macie byc przed Kosciolem pol godziny przed rozpoczeciem. Ona wie, gdzie co i jak. - puscilam mu oczko i zaczelam schodzic po schodach. - Ale przywitanie bylo bardzo mile! - krzyknelam jeszcze ze smiechem i wyszlam z domu kierujac sie do zaparkowanego samochodu.
- Co tak dlugo? - zapytala Kasia
- A bo Nathana po drodze spotkalam
- Mhhmmmm... - powiedziala wymownie smiejac sie pod nosem - Rozumiem, rozumiem
- Spadaj - zasmialam sie tylko - Lepiej mi powiedz czy nie zmienilas zdania co do makijazu
- Nie, probny, ktory mi zrobilas byl cudny - mrugnela do mnie
- Ciesze sie
- Tort! Dzwoniles do Jarka czy odebral? - krzyknela nagle
- Jej... teraz juz wiem co bedzie po slubie... - mruknal ze smiechem
- Oj, Miiis - tez zachichotala - Serio pytam
- Kochanie, ktos musi tu miec glowe na karku. I moze faktycznie jestes szyja, ktora ta glowa kreci, ale to ja tu jestem od myslenia i pamietania o wszystkim - wyslal jej buziaka
- Zawsze wiedzialam, ze jestes cudowny - zasmiala sie i poglaskala po glowie.

Kolejne dwie godziny pozniej i Kasia i ja bylysmy juz umalowane i ubrane.
- Wygladasz przecudownie! - usmiechnelam sie do niej - Najpiekniejsza panna mloda jaka w zyciu widzialam. Daniel padnie jak Cie zobaczy zaraz
- Dziekuje - usmiechnela sie promiennie i widac bylo, ze tez jest zadowolona z efektu koncowego.
- W tej sukni wygladasz tak bosko i niewinnie, ze jeszcze mozna byloby pomyslec, ze taka niewinna jestes - zasmialam sie i ja przytulilam - Naprawde uroczo wygladasz - obejrzalam ja znow od gory do dolu
- Przeciez ja jestem niewinna - zasmiala sie
- A dzieci z nieba spadaja, co? - spojrzalam wymownie na jej brzuch
- Oj tam oj tam - machnela rekami - Ale musze Ci powiedziec, ze moja swiadkowa wygląda tak samo cudnie jak ja - mrugnela
- O nie, nie, nie Kochana. Dzisiaj Ty blyszczysz, a ja jestem tylko tlem. Ty wygladasz cudnie, a ja tylko dobrze - zasmialam sie
- Wcale nie !
- mhm, taaa. Gotowa? - trzeba isc na blogoslawienstwo
- Chyba tak - westchnela, a usmiech nie schodzil jej z twarzy. Otworzylam drzwi i zeszlam pierwsza po schodach na dol, gdzie czekal Pan mlody z rodzicami obojga i ze swoim swiadkiem.
- No to czas podziwiac Panne mloda! - usmiechnelam sie i uslyszelismy stukot obcasow na drewnianych schodkach. Kiedy stanela juz na dole, mama Kasi miala lzy w oczach i patrzyla czule na swoja corke, ktora naprawde wygladala cudownie. Daniel patrzyl na Nia jak zahipnotyzowany i chyba nie potrafil z wrazenia wykrzesic nawet slowa. Podszedl do niej, chwycil jej dlon i przylozyl do ust.
- Wygladasz przeslicznie - powiedzial patrzac jej prosto w oczy - Jestem ogromnym szczesciarzem
- A ja szczesciara - wyszeptala. Wygladali tak slodko, ze zal bylo przerywac ich czule komplementy wzgledem siebie.
- Chyba jestem bardziej zdenerwowani niz oni - powiedzial do mnie cicho tata Kasi - Oddaje innemu mezczyznie pierwsza corke - usmiechnal sie lekko nie spuszczajac wzroku z dwojga zakochanych
- Ale nie byle jakiego - powiedzialam - Wiec nie musi sie pan martwic
- No wlasnie wiem, ze nie byle jakiego. Dlatego sie stresuje - spojrzalam na niego zdezorientowana
- Bo przez to jest wazniejszy ode mnie - puscil mi oczko i sie usmiechnal, na co odpowiedzialam tym samym. To bylo urocze i zazdroscilam Kasi, ze w tak waznym dniu jej tata moze jej towarzyszyc. Ja jak kiedys bede wychodzic za maz, nie bede miala przy sobie zadnego z rodzicow...

Po blogoslawienstwie ze swiadkiem i przyszlymi malzonkami wsiedlismi do samochodu zeby w koncu pojechac do Kosciola.
- Macie dowody? - zapytal Daniel
- Tak - odpowiedzielismy zgodnie i ruszylismy z piskiem opon.
- Spokojnie, mamy czas - zasmialam sie
- Nie moglem sie powstrzymac - wyszczerzyl sie do mnie w lusterku. Bylismy 15 minut przed czasem, bo Ksiedza jeszcze nie bylo w Kancelarii zeby podpisac dokumenty. Ale za to mielismy czas zeby sie odstresowac. Punkt 16.30 Ksiadz przybyl w codziennym ubraniu z koloratka przy szyi i zaprosil nas do srodka. Podpisalismy wszystko, co trzeba, ustalilismy male szczegoly i znow bylismy pod Kosciolem, gdzie zbierali sie juz goscie. Przybyli rowniez wszyscy moi  domownicy, ktorzy zachwycali sie widokiem Panny mlodej.

Kiedy wszyscy goscie weszli juz do srodka my, czyli para mloda, swiadkowie i mala siostrzyczka Kasi czekalismy przed Kosciolem na ksiedza, ktory po nas przyjdzie. 
- Slicznie wygladasz - powiedzialam po raz kolejny mojej przyjaciolce
- Dziekuje - promiennie sie usmiechnela - Ale sie stresuje...
- Wszystko bedzie cudownie, Skarbie - Daniel mocniej scisnal ja za reke 
- Martwie sie, zebym nie urodzila, bo brzuch mi sie juz sporo opuscil... Ale oby msze przetrwac
- Bedzie dobrze, kochanie. Nic sie nie martw - staralam sie ja uspokoic
- Najwyzej bedziesz szybciej mowila przysiege malzenska jak ci wody odejda, zeby jak najszybciej pojechac do szpitala a ja bede mial pewnosc, ze w ostatniej chwili sie nie rozmyslisz i nie uciekniesz sprzed oltarza - powiedzial Daniel i wszyscy sie zasmialismy. Probowal odstresowac swoja przyszla zone i idealnie mu to wychodzilo. Widzielismy juz ksiedza idacego w nasza strone. Podeszlam do malej Klary
- Pamietasz, co masz robic skarbie? - ukleknelam przed nia i sie usmiechnelam
- Tak. Mam isc za ksiedzem a potem dac ci obraczki. I pojsc do mamy
- Brawo, sloneczko. 
- Denerwuje sie... - powiedziala slodko
- Nie ma czym, bo nikt lepiej by tego nie zrobil jak ty, wiesz? Jestem z ciebie dumna, ze masz tak odpowiedzialne zadanie. Bez ciebie Kasia nie moglaby byc zona Daniela wiesz?
- Dlaczego? - spojrzala na mnie swoimi blekitnymi oczkami
- Bo kto by wtedy zaniosl im obraczki do oltarza? - usmiechnelam sie
- No nikt...
- No wlasnie, a bez obraczek nie daliby rady
- Masz racje - usmiechnela sie - A teraz idz na swoje miejsce bo ksiadz idzie - odwrocila sie i stanela przodem do oltarza sciskajac mocno poduszke z obraczkami. Usmiechnelam sie szeroko na jej powazne podejscie do swojego zadania. Poglaskalam ja jeszcze po glowie, usmiechnelam sie do Kasi i stanelam za nia czekajac az ksiadz do nas dojdzie.
- Mozemy zaczynac? - usmiechnal sie do Kasi i Daniela. Oni spojrzeli na siebie i razem pokiwali glowami na tak. Duchowny ruszyl srodkiem kosciola, za nim mala usmiechnieta czterolatka. Para mloda szla wolnym krokiem tuz za nia i ja z drugim swiadkiem na koncu. Towarzyszyl nam marsz weselny, a ja staralam sie nie patrzec dookola zeby tylko nie ujrzec osoby, ktora moglaby podnieść moje nerwy, czyli Marcina. Moj wzrok skupil sie na drugiej lawce po prawej stronie kosciola. Stalo tam 5 przystojniakow, a w szczegolnosci ten jeden, ktory nie spuszczal ze mnie wzroku i ktorego widok w garniturze zabranial mi oddychac. Od jego usmiechu rozlala sie fala goracego ciepla wyplywajacego prosto z mojego serca.
Po dojsciu do oltarza podeszlam do Klary, ktora dumna z siebie, ale i zestresowana oddala mi poduszke z obraczkami po czym poleciala z szerokim usmiechem do swojej mamy. Przekazalam  ja Ksiedzu i stanelam za Kasia przy swoim krzeselku. Duchowny wyglosil swoja mowe, ktora ze wzgledu na niektorych gosci byla tlumaczona na jezyk angielski przez drugiego Ksiedza.
- Wiadomo jak to jest na poczatkach. Czule wyznawanie milosci, slodkie okreslenia jak misiaczku, koteczku, czajniczku... - usmiechnal sie pod nosem a po Kosciele rozlegl sie cichy smiech - A potem juz nie zawsze jest tak uroczo jak bylo wczesniej. I nie ma czajniczkow, sa imiona, czasem i gorsze okreslenia. Jednakze Wam moi drodzy - spojrzal na Kasie i Daniela - zycze aby cale zycie szlo w ciaglej milosci i zgodnosci jak przykazal nam Stworca. Powstanmy zatem do przysiegi malzenskiej - powiedzial wciaz usmiechniety do wszystkich zebranych. Przewaznie podczas tych kilku wypowiedzianych zdan, para mloda jest albo zestresowana i się jąka, mowi automatycznie w stresie, badz placze wzruszona. Jednakze Kasia z Danielem pokazali swoj caly temperament i... smiali sie! Ksiadz wykazal cala mase cierpliwosci i dobrego humoru, kiedy niektore kwestie musialy byc powtarzane drugi raz.
- Cale szczescie dobrnelismy do konca - zasmial sie - Moze Pan pocalowac panne mloda - powiedzial i Daniel czule ucalowal swoja juz od tej pory zone. Udalismy sie na bok podpisac dokumenty i 20 minuy pozniej Para mloda zostala obsypana ryzem po wyjsciu z Kosciola. Stanelismy z boku zeby nie tarasowac wejscia i my jako swiadkowie pierwsi skladalismy im zyczenia.
- Kochani - spojrzalam na nich szeroko usmiechnietych, juz odstresowanych i szczesliwych - Macie juz wszystko tak naprawde, bo macie siebie i Malutka w drodze, wiec pozostaje mi zyczyc Wam wiecznego czajniczkowania - przytoczylam slowa Ksiedza - Samych szczesliwych chwil, zeby te zle Was omijaly szerokim lukiem. Wymarzonej piatki malych dzieciaczkow, wiecznego usmiechu i na najblizsza chwile szczesliwego rozwiazania - usmiechnelam sie i wreczylam im koperte, w ktorej byly bilety na dwutygodniowy wyjazd do Hiszpanii, zeby mogli odpoczac. Koperta zaraz znow ze smiechem zostala zwrocona w moje rece gdyz jakos swiadkowie my zajmowalismy sie prezentami kiedy Kasia z Danielem zbierala zyczenia od gosci. Kiedy zblizyla sie dobrze znana gromadka usmiechnelam sie szeroko.
- No czeeeeeesc - wyszczerzyl sie Parker - Przeslicznie wygladasz! - zwrocil sie do Kasi
- Jestem zazdrosna, ale musze mu przyznac racje - zasmiala sie Kels - wygladasz cudownie
- Oj dziekuje
- Czuje sie niedowartosciowany - zazartowal Daniel
- Wiesz juz po ptakach, ale niezly z ciebie przystojniak - puscila mu oczko blondynka
- Kelsey! - zbulwersowal sie ze smiechem Tom. Pozniej wyglosili swoje zyczenia a na moje rece zostal przekazany prezent - robot domowy, ktory sam sprzata. Nastepni w kolejce byli Siva z Nareesha, ktorzy rowniez nieoszczedzili slodkich slow i dali pakunek, w ktorym byly spacjalnie dla Kasi zaprojektowane buty przez Mulatke.
- No coz, zeby nie byc banalnym zycze Wam by Wasze dzieci daly Wam niezle popalic - wyszczerzyl sie Jay
- Dzieki Jay, to bardzo... mile - zasmiala sie Kasia
- A nie ma za co, drobiazg - tez zachichotal - A tak na serio, to swietnie do siebie pasujecie i obyscie byli juz zawsze tak szczesliwi jak w tej chwili - usmiechnal sie i ich ucalowal - A to dla ciebie - zwrocil sie do mnie i przekazal koperte
- O dzieki Loczek - zasmialam sie z jego "zartu".
- Kochanaaa... - rozczulila sie Iza - Slicznie wygladasz
- Dziekuje - usmiechnela sie
- Kochani moi, razem z tym tutaj obok - pokazala na Maxa - zyczymy Wam duzo milosci, duzo szczescia, spelnienia marzen i jeszcze wiecej odpoczynku przed narodzniem malenstwa
- I duzo seksu - szepnal wyszczerzony George
- Max - Iza ze smiechem klepnela go w ramie
- No co? Dzieci sie same nie zrobia!
- Dziekujemy bardzo - odpowiedzial ze smiechem Daniel i odebral kolejny podarunek, ktorym byla konsola do gier. Wyglada to bardziej jak prezent tylko dla Pana mlodego, ale ciezko byloby mi powiedziec, kto bardziej lubi marnowac przy tym godziny - on czy ona. Przy kolejnej osobie, ktora stojac w garniuturze kilka metrow ode mnie spowodowala, ze moje wnetrznosci podskoczyly do gardla usmiechnelam sie tak szeroko na ile pozwolily mi moje policzki. Puscil mi oczko z tak samo uniesionymi kacikami ust jak moje po czym zwrocil sie do Kasi i Daniela.
- Czego tu Wam zyczyc jak juz wszystko macie. Milosc jest, szczescie jest, dzieciatko w drodze...Pozostaje tylko zebyscie trwali w tej milosci do konca zycia i wspierali sie zawsze w trudnych sytuacjach. I wszystkiego co najlepsze - dodal na koniec i ucalowal ich po czym patrzac na mnie ucieszonym wzrokiem wreczyl prezent, ktorym była lustrzanka. Znow puscil mi oczko i odszedl na bok do reszty. Chwile pozniej kiedy zauwazylam w malejacej juz kolejce Marcina skorzystalam z chwili kiedy goscie sie zmieniali i nachylilam sie do Kasi
- Pojde powoli znosic prezenty do samochodu. Jarek da sobie rade - spojrzalam jeszcze na nia wymownie, zeby zrozumiala
- Jasne, dzieki kochana - usmiechnela sie dodajac mi otuchy i jak najszybciej, zeby sie z nim minac zabralam kilka bukietow kwiatow i zanioslam do samochodu. Odczekalam chwile i wrocilam majac nadzieje, ze jego juz nie bedzie przy Nowozencach. Cale szczescie juz odeszli, wiec zamienilam sie ze swiadkiem i to on nosil prezenty a ja je odbierlam od reszty gosci, ktora czekala jeszcze na swoja kolej zlozenia zyczen.

Godzine pozniej bylismy juz na sali i wznosilismy pierwszy toast za Mloda Pare. Nie obylo sie bez gromkich braw oraz slynnego na polskich weselach okrzyku "gorzko". Plan byl taki, ze najpierw zasiadamy do stolu na pierwszy cieply posilek, wszyscy pelnoletni wypijaja wspolnie pierwsza kolejke wodki, a potem mlodzi podchodza do pierwszego tanca, po ktorym zaczyna sie zabawa na parkiecie. Po toaście podeszłam do fortepianu, a obok mnie z mikrofonem pojawił się Nathan.
- Pięknie zagrasz, ćwiczyliśmy to codziennie - dodał mi otuchy z uśmiechem
- Mam nadzieję, że się nie pomylę - odetchnęłam głęboko i dałam znak wodzirejowi, że jestem gotowa.
- Drodzy Państwo zapraszam na parkiet na pierwszy taniec młodej pary! - powiedział i wszyscy ustawili się na parkiecie dookoła Kasi i Daniela, którzy stali w środku. Ułożyłam palce na klawiszach i po uśmiechnięciu się do Nathana zaczęłam grać pierwsze nuty piosenki. Po chwili brunet zaczął śpiewać pierwsze słowa. Za każdym razem, kiedy go słyszałam dostawałam dreszczy, które dawały mi natchnienie do grania. Moje palce bez zastanowienia odnajdywały klawisze, więc przymknęłam oczy wsłuchując się w głos Nathana. Poczułam jak przysiadł się obok, więc otworzyłam oczy i spojrzałam na niego mającego mikrofon przy ustach. Uśmiechnęłam się do niego i zwróciłam wzrok na klawisze. Po ostatnich nutach, ludzie zaczęli bić brawo dla pary młodej, a my z brunetem do nich dołączyliśmy. Dj zapuścił muzykę i wszyscy zaczęli tańczyć. Zostałam porwana przez Daniela i wirowałam z nim na parkiecie.
- Jak tam? - uśmiechnęłam się do niego - Po stresie?
- W końcu! - przewrócił oczami i mną zakręcił - Jestem szczęśliwy! - powiedział wyszczerzony
- Cieszę się - odpowiedziałam z równie szerokim uśmiechem i dalej tańczyłam. Po piosence zostałam odbita przez Tom'a i z nim wirowałam wygłupiając się. Jakieś kilkanaście minut później zeszłam z parkietu, żeby odpocząć. To samo zrobiła Kasia. Usiadłyśmy przy stole obok siebie.
- Jak tam? - zadałam jej to samo pytanie, co wcześniej jej mężowi
- Dobrze - uśmiechnęła się - W końcu po stresie i w ogóle - napiła się soku - Jestem szczęśliwa!
- To samo powiedział mi Daniel - zaśmiałam się
- Mój mąż? - pomachała brwiami
- Dokładnie, będę się musiała przyzwyczaić do tego określenia - puściłam jej oczko i sama napiłam się wody.
- No heeeej - podeszła do nas Dagmara - Jak tam świeżo upieczona żoneczko?
- Świetnie - uśmiechnęła się
- A gdzie twój narzeczony? - zapytałam - Chciałabym go w końcu poznać!
- Przy stole gada z Łysym - pokazała w tamtą stronę
- Nieeeezły! - spojrzałam na nią machając brwiami
- I mój! - wyszczerzyła się
- Jak się czujesz? - podeszła do nas mama Kasi
- Dobrze - odpowiedziała
- Chodź, to was poznam - powiedziała do mnie Daga i poszłyśmy do stołu, gdzie siedziała.
- Już jestem - zwróciła się do ciemnego blondyna - To jest właśnie Nadia, o której ci mówiłam - spojrzała na mnie - A to jest mój Patryk
- Miło mi cię poznać - podałam mu dłoń i się uśmiechnęłam. Odpowiedział mi tym samym
- Mi ciebie również - powiedział - Daga dużo mi o tobie mówiła
- Ja też co nieco o tobie słyszałam - zaśmiałam się
- Nadia! - usłyszałam za sobą i się odwróciłam
- Ewka! Boże od liceum cię nie widziałam! - przytuliłam ją - Co tam u ciebie?
- Szmat czasu. Dobrze, studiuje zaocznie, pracuję w sklepie obuwniczym - uśmiechnęła się - A ty jak tam?
- A ja w lutym do Londynu wyjechałam
- Coś słyszałam... Do ciotki, tak?
- Dokładnie - uśmiechnęłam się
- I jak ci się tam żyje?
- Dobrze, mieszkam ze świetnymi ludźmi i naprawdę tam odżyłam
- No właśnie widzę - spojrzała na mój brzuch, a ja mimowolnie się za niego złapałam - Który miesiąc?
- Szósty
- To miesiąc później niż Kasia rodzisz, na kiedy masz termin?
- I to dokładny miesiąc, bo termin mam 20 października, a Kaśka 20 września
- Żeście się zgrały - zaśmiała się - Z jego tatusiem tu jesteś? - zapytała z uśmiechem.
- Marcin jest ojcem - powiedziałam wcześniej niż pomyślałam
- Ale wy już chyba nie jesteście razem?
- No nie
- O kurcze... Radzisz sobie? - zapytała z troską
- Pewnie - powiedziałam i wymusiłam uśmiech. Obok pojawił się Nathan i złapał mnie za rękę ciągnąc na parkiet - Pogadamy jeszcze! - powiedziałam do Ewy i poszłam za brunetem. - Uratowałeś mnie - powiedziałam do niego
- Przed czym?
- Koleżanka pytała o ojca mojego dziecka - odpowiedziałam wpadając w wir tańca - Wypsnęło mi się, że Marcin nim jest i nie chciałam o tym gadać, więc idealnie wyczułeś moment - uśmiechnęłam się do niego
- W ogóle jestem idealny - pomachał brwiami
- O doprawdy? - zaśmiałam się - Ten kto ci tak powiedział, brutalnie cię oszukał
- Serio? - zapytał, a ja pokiwałam głową - To muszę mu dopieprzyć - zaśmiał się
- Nath, samemu sobie dopieprzysz? - spojrzałam na niego z uniesioną brwią
- Przejrzałaś mnie - puścił mi oczko
- Nie pierwszy raz - zaśmiałam się. Przetańczyliśmy kilka piosenek i zaczął się jeden z konkursów prowadzonych przez wodzireja. Potrzebował 5 par, więc chwyciłam Nathana za rękę i pociągnęłam na środek.
- No to mamy pierwszą parę, brakuje nam 4! - krzyknął i obok nas pojawiła się para rodzeństwa w wieku około 12 lat. Następnie przyszła Ewa ze swoim partnerem i Daga z Patrykiem. Brakowało jednej pary, więc podbiegłam szybko do Kels i Tom'a i zaciągnęłam ich na parkiet.
- Nie chcieliśmy robić wam konkurencji, ale skoro sama tego chcesz... - wyszczerzył się Parker
- Przegracie! - zaśmiałam się
- No dobra, więc mamy pięć par. Każdy z mężczyzn w parze zapina marynarkę na wszystkie guziki. Zabawa polega na tym, że tańczycie do muzyki, a kiedy ta przestanie grać partnerki odpinają marynarki partnera, odwracają na lewą stronę, zakładają na pana z powrotem, zapinają i zaczynają znów tańczyć. Ostatnia para odpada. Macie chwilę na przemyślenie taktyki i zaczynamy! - powiedział, a ja przetłumaczyłam wszystko Nathanowi i Tomsey.
- Słuchaj, złapiesz końcówki rękawów i będziesz cały czas trzymał. Ja ściągnę z ciebie marynarkę i będzie od razu na lewej stronie. A potem się ją zapnie.
- Będziesz mnie rozbieraaaaać? - pomachał brwiami, a ja wybuchnęłam śmiechem
- Skup się! - powiedziałam
- Gotowi? - zapytał wodzirej, a wszyscy pokiwali głowami - To zaczynamy! - poleciała muzyka, a Nathan chwycił mnie za dłonie i zaczęliśmy tańczyć. Kiedy muzyka ucichła szybko zdjęłam marynarkę z bruneta, a że trzymał za rękawy tak jak zaleciłam od razu była na lewej stronie. Pomogłam mu szybko ją założyć i zapięłam, co nie było już tak łatwe i znów zaczęliśmy tańczyć.
- Ha, byliśmy najszybsi! - powiedziałam
- Nie mogło być inaczej - zaśmiał się. Po chwili dołączyli do nas Daga z Patrykiem, Ewa ze swoim partnerem i... dwunastolatkowie. Tym samym przegrał Tom z Kels
- No nie wierze! Parker jak mogliście przegrać z dziećmi - zaczął się nabijać Nathan
- Oj bo ja mam dziwne guziki... - bronił się i zszedł z parkietu, a w nas wywołało to jeszcze większy śmiech
- No to kolejna runda! - powiedział prowadzący. Wszyscy przekręcili ponownie marynarki na właściwą stronę i zabawa zaczęła się od początku. Tym razem odpadli najmłodsi uczestnicy. Potem Daga z Patrykiem i zostaliśmy my z Ewą i chłopakiem, który był z nią w parze.
- Dobra, teraz się spieszymy i wygrywamy - wyszczerzył się Sykes
- Nie ma innej opcji! - odpowiedziałam też uśmiechnięta i zaczęliśmy tańczyć. Postaraliśmy się i udało nam się wygrać!
- No to mamy zwycięzców! Brawa dla wygranych! - powiedział wodzirej i rozległy się oklaski, a Para młoda wręczyła nam nagrodę, czyli oczywiście butelkę wódki. Goście zaczęli znów wywijać na parkiecie, a my z Nathanem zgodnie podeszliśmy do Tom'a i Kels.
- Jak tam? - zaśmiał się brunet
- Wal się - odpowiedział Parker
- Oj Tooommy, my tu pokojowo z nagrodą pocieszenia dla ciebie - wyszczerzyłam się i postawiłam przed nim butelkę
- Ooo serio? - uśmiechnął się szeroko, a my pokiwaliśmy głowami
- A to dziękuję!
- A to proszę - zaśmiałam się i zasiadłam na wolnym miejscu obok. Nathan zrobił to samo i zabawiliśmy trochę w tym miejscu, pijąc dwie kolejki alkoholu. Pamiętali chyba dobrze o ostatniej popijawie i pili bardzo mało, żeby szybko się nie upić. Ja oczywiście tylko patrzyłam i sączyłam sok. Później poszliśmy potańczyć i z parkietu nie udało mi się zejść przez bitą godzinę, bo tańczyłam z każdym członkiem The Wanted kilka razy, a nawet załapałam się ponownie na Pana Młodego. W końcu od nich uciekłam i usiadłam na swoim miejscu wypijając szklankę soku na raz i wachlując się dłońmi, żeby chociaż trochę się ochłodzić. Dosiadła się do mnie Kasia.
- O matko, padam - zaśmiała się i zrobiła to samo, co ja przed chwilą
- Łączę się w bólu razem z tobą! Ale jest rewelacyjnie! Wszyscy się świetnie bawią
- Widzę właśnie i cieszę się przeogromnie. Dziękuję ci za wszystko! - przytuliła mnie
- Nie ma za co! Od czegoś masz tą świadkową, nie?
- Najlepszą pod słońcem! - uśmiechnęła się. Posiedziałyśmy chwilę i doszła do nas Daga z Ewą i ochłonęłyśmy podczas rozmowy we cztery. Kasia co i rusz rozglądała się po sali patrząc jak się bawią goście.
- Wiecie co ja chyba pójdę pootwierać trochę wina, bo widzę, że się kończą te otwarte
- Siedź, ja pójdę - zaoferowałam i wstałam od razu - Gdzie jest otwieracz?
- Dziękuję - uśmiechnęła się i podała mi wspomniany przedmiot
- Nie ma sprawy - puściłam jej oczko i udałam się do początku stołów. Nie zauważyłam, że siedział tam Marcin ze swoją dziewczyną...
- Cześć - powiedział do mnie uśmiechnięty przytulając ją. Spojrzałam tylko na niego pobłażliwie, otworzyłam butelkę wina i odeszłam dalej. Aż się we mnie zagotowało od tego jak mógł być aż tak bezczelny. W życiu by nie powiedziała, że on taki jest. Jeszcze kilka miesięcy był całkowicie inny. Ciepły, czuły, przemiły... Grał takiego idealnie do tego stopnia, że miałam wrażenie, że ten Marcin, którego widzę teraz jest całkiem innym człowiekiem. Nawet inaczej wygląda. Nie jest tak przystojny za jakiego go uważałam. Może to dlatego, że nic już do niego nie czuje ma na to wpływ? Rozmyślałam o tym wszystkim i nie zauważyłam, że muzyka przycichła. Otwierałam kolejną butelkę wina, kiedy usłyszałam pierwsze dźwięki dobrze znanej mi piosenki. Zamarłam na chwilę, a w momencie, w którym usłyszałam głos Tom'a odwróciłam się gwałtownie. Spojrzałam w kierunku gdzie znajdowała się orkiestra i zamiast muzyków stało tam pięciu przystojniaków. Każdy miał obok siebie instrument, na którym grał. Nathan siedział przy pianinie i z uśmiechem patrzył w moją stronę. A mi aż zakręciło się w głowie od jego widoku i ich głosów. Chłonęłam każde słowo po kolei i dostałam aż dreszczy. W pewnym momencie Nathan zamienił się z jednym z muzyków i zaczął z mikrofonem w ręce iść w moją stronę. Stałam twardo w miejscu i nie byłam w stanie nawet minimalnie się ruszyć. Stanął na przeciwko mnie i chwycił moją dłoń. Wiedziałam doskonale dlaczego to robią i dlaczego akurat ta piosenka. To przy tej piosence pogodziłam się z Nathanem... Do oczu powoli zaczęły napływać mi łzy i uśmiechnęłam się do chłopaka, który pogłaskał mnie po policzku również z uniesionymi kącikami ust. Włożył mikrofon do kieszeni spodni i zbliżył się do mnie jeszcze bardziej.
- Wiesz, że cię kocham? - zapytał lustrując całą moją twarz z ręką na policzku i dopiero po chwili zatrzymał swój wzrok na moich oczach. Pokiwałam głową.
- Wiesz, że nie mogę bez ciebie żyć? - nie przestając się uśmiechać znów ruszyłam głową
- A wiesz, że właśnie się denerwuję? - uniósł brew do góry, a ja się zaśmiałam. Spoważniał lekko i westchnął cicho. - Kocham cię, Nadia. Nikogo nigdy tak nie kochałem i pragnę być przy tobie w każdej chwili twojego życia. Waszego życia - poprawił się szybko - Zrobię dla ciebie wszystko, co tylko będziesz chciała, tylko daj mi szansę. Uchylę ci nieba jeśli poprosisz, podniosę ziemię, nie wiem... - zamyślił się - Załatwię ci bilet na księżyc - powiedział i się zaśmiał - Naprawdę wszystko. Daj mi tylko szansę - powtórzył znów i otarł łzę spływającą po moim policzku.
- Daję ci więcej, Nathan - odezwałam się w końcu - Daję ci moje serce. Też cię kocham - uśmiechnęłam się. Brunet spojrzał na mnie odpowiadając tym samym gestem i dotknął czule moich ust swoimi, a po chwili delikatnie pogłębił ten pocałunek. Poczułam pulsujące ciepło na policzkach, które spłynęło przez gardło do piersi kojąc serce aż w końcu zatrzymało się w brzuchu, a po ciele rozlała się fala przyjemnych dreszczy. Znów go smakowałam. Powoli i delikatnie z uczuciem jakie się z nas wylewało. Nie istniało nic dookoła, byliśmy tylko my i muzyka lecąca w tle. Czułam się jakby z każdym muśnięciem naszych języków moje ciało wystrzeliwało miliony promieni szczęścia i miłości. W końcu przerwaliśmy pocałunek opierając głowy o swoje czoła uśmiechając się szeroko do siebie. Nathan pocałował mnie jeszcze czule i odsunął kawałek ode mnie.
- Dziękuję za szansę, kochanie - powiedział po polsku, a mnie wcięło. Wybałuszyłam na niego zdziwiona oczy i nie zdążyłam nic powiedzieć, bo wyjął mikrofon z kieszeni i zaczął śpiewać z chłopakami słowa piosenki. Mimo, że śpiewali razem, ja słyszałam głownie jego głos, który pochłaniał mnie całkowicie. Nie spuszczając ze mnie wzroku skończył piosenkę, po której wszyscy zaczęli klaskać.
- Nathan! Ale... jak?
- Nie tylko ty jesteś Polką - mrugnął do mnie i trzymając mnie za rękę poszedł oddać mikrofon i od razu "rzucili" się na nas chłopaki, którzy dalej stali przy orkiestrze.
- Udało się! - krzyknął Jay
- Mądra dziewczynka! - zaśmiał się Tom i mnie przytulił
- Brawo Nath - Max poklepał Nathana po plecach i puścił mi oczko
- Gratuluję - uśmiechnął się Siva
- Zaplanowaliście to wszystko, cwaniaczki!
- Ktoś musi zadbać o twoje szczęście, skoro sama nie potrafisz - odpowiedział mi Tom szczerząc się i odszedł razem z innymi
- Bezczelny - zaśmiałam się
- Nawet nie wiesz jaki jestem teraz szczęśliwy - Sykes zmienił temat i objął mnie ramieniem prowadząc do naszych miejsc przy stole obok młodej pary.
- Wiem. Tak samo jak ja - uśmiechnęłam się. Zrobił to samo i pocałował mnie w skroń. Usiedliśmy przy stole i zjedliśmy kolejny ciepły posiłek, po którym znów wróciliśmy na parkiet z tym, że teraz Nathan nie oddawał mnie nikomu innemu i cały czas ze mną tańczył. Co jakiś czas schodziliśmy z resztą żeby się napić. Teraz już nie pili tak wolno i wypijali czasami dwie kolejki naraz.
- Ej! Wy specjalnie wcześniej nie piliście dużo! - ogarnęłam
- W takim stanie jak ostatnio nie zagralibyśmy zbyt dobrze - powiedział Tom już lekko się jąkając.
- Poza tym teraz mamy co opijać - wyszczerzył się Max i wziął kieliszek do góry - Zdrowie Nadii i Nathana!
- Zdrowie! - krzyknęli i wypili kolejkę, a ja z uśmiechem na ustach napiłam się soku.
- Wracamy na parkiet! - zarządził Jay i pociągnął za sobą Sylwię.
- Ja zaraz wracam, idę tylko do łazienki - powiedziałam
- Iść z tobą?
- Nath... - uśmiechnęłam się do niego - Dam sobie radę
- Na pewno? - zapytał, a ja pokręciłam głową ze śmiechem i dałam mu buziaka
- Przekonałaś mnie - wyszczerzył się
- No ja myślę - puściłam mu oczko - Lepiej sobie zatańcz z panną młodą - pokazałam mu na Kasię
- Się robi - wstał i poszedł do mojej przyjaciółki, a ja udałam się w stronę łazienek z uśmiechem na ustach. Byłam tak szczęśliwa, że nawet widok Marcina, którego minęłam pod toaletami nie spowodował tego, że zniknął. Weszłam do jednej z kabin, załatwiłam szybko swoją potrzebę i podeszłam do umywalek, gdzie stała dziewczyna mojego byłego. Nie zwracałam na nią uwagi i myłam swoje dłonie, a ona poprawiała makijaż.
- Jeśli myślisz, że Marcin wybierze ciebie, to się grubo mylisz - odezwała się patrząc na mnie w lusterku
- Słucham? - spojrzałam na nią z uniesioną brwią i zdziwieniem na twarzy
- To co słyszysz. Na dziecko go nie złapiesz, bo jedno ma już ze mną. A to, że niechcący zrobił je i tobie to już twój problem
- Skąd to wiesz? - zapytałam
- Usłyszałam jak o tym mówiłaś Ewce. On jest mój i nigdy cię nie wybierze, jeśli ma mnie - spojrzałam na nią i tylko prychnęłam z kpiącym śmiechem pod nosem. Wytarłam ręce w ręcznik papierowy i ją minęłam z zamiarem wyjścia z łazienki.
- Zawsze byłaś dla niego nikim. Właściwie to powinnam ci podziękować, bo dzięki tobie bardziej do mnie lgnął. Kochamy się jeszcze bardziej niż wcześniej
- Posłuchaj - odwróciłam się w jej stronę - Ja mam go w dupie. Tak samo jak ciebie, wasze sprawy, wasze dziecko i waszą chorą miłość. Mam swoje życie, swoje problemy i swoje dziecko, które jest MOJE - zaakcentowałam ostatnie słowo - I nie mam zamiaru chcieć od Marcina jakichkolwiek deklaracji co do niego. On w ogóle o nim wie?
- Nie - odpowiedziała szybko
- Ode mnie się nie dowie. Nawet tego nie chcę. Więc jeżeli mogę mieć do ciebie jedną prośbę, to zachowaj to dla siebie. Obie na tym skorzystamy. Ty będziesz spokojna, że nie będzie chciał zajmować się swoim drugim dzieckiem, a ja będę mogła zająć się swoim życiem. Stoi?
- Stoi - odpowiedziała z jadem w głosie
- I świetnie - otworzyłam drzwi i wyszłam z łazienki. Wróciłam na sale i podeszłam do Nathana, który właśnie dziękował Kasi za taniec. Wtuliłam się w niego i wszystkie nerwy sprzed chwili od razu odeszły.
- Cieszę się, że cię mam - podniosłam głowę do góry opierając brodę na jego klatce i wysłałam mu uśmiech
- Ja też się cieszę - pogłaskał mnie po głowie - Coś się stało?
- Później. Teraz tańczymy - chwyciłam jego dłoń i pozwoliłam ciału oddać się rytmowi muzyki.

- Kultura mówi, że panie mają pierwszeństwo, więc od pań zaczniemy. Zapraszam wszystkie panienki na środek parkietu! - powiedział wodzirej po rozpoczęciu oczepin. Dwie minuty później wszystkie byłyśmy ustawione w kółeczku wokół Kasi, która siedziała na krzesełku w środku. Dj puścił jakąś piosenkę
- No to idziemy w kółku, a Panna młoda z zamkniętymi oczami rzuca welon w dowolne miejsce, kiedy muzyka przestanie grać! - odezwał się wodzirej, a my wszystkie poszłyśmy za jego poleceniem. Jak tylko zrobiło się cicho Kasia rzuciła welon i... wylądował jej na głowie, po czym wszyscy wybuchnęli śmiechem
- Panna młoda chyba zapomniała, że jest już mężatką... - skomentował wodzirej i znów usłyszeliśmy chichot gości weselnych. - Drugie podejście! - znów usłyszeliśmy muzykę, więc powtórzyłyśmy wszystko od początku. Tym razem welon wylądował na ziemi, bo nie wpadł na nikogo konkretnego, a żadna nie chciała go złapać. W końcu za trzecim podejściem udało się, bo Kasia rzuciła welonem prosto w ręce Kelsey, wyłaniając tym samym pannę, która najszybciej wyjdzie za maż. Zaczęliśmy bić brawo i zamieniliśmy się z kawalerami. Teraz oni chodzili wokół Pana młodego i czatowali na muszkę. Daniel rzucił ją przed siebie, kiedy muzyka ucichła, a Tom od razu się na nią rzucił i złapał w ręce.
- MAM! - krzyknął dumny z siebie. Tak jak jego dziewczyna otrzymał gromkie brawa i jako para, która najszybciej wyjdzie za mąż zatańczyli taniec mając na sobie złapane atrybuty. Wodzirej poprowadził jeszcze kilka śmiesznych zabaw, podczas których była cała masa śmiechu i zabawy. Na koniec oczepin został wprowadzony przepiękny tort weselny, którego kawałek każdy skosztował. Smakował tak samo jak wyglądał - był pyszny. Na koniec Para młoda podziękowała rodzicom za wszystko co dla nich zrobili i za pomoc w organizacji ślubu i wesela, co także tyczyło się świadków, czyli mnie i Jarka. Później znów był czas na zabawę, więc dj zapuścił muzykę i goście bawili się tańcząc na parkiecie, co jakiś czas znikając i uzupełniając zapas alkoholu we krwi. Tańczyłam właśnie z Tom'em, kiedy piosenka się skończyła, a mi było cholernie gorąco.
- Idę się przewietrzyć na dwór - powiedziałam do niego
- To idę z tobą! zabełkotał - Zapale sobie
- To chodź - złapałam go pod ramię. Wyszliśmy na zewnątrz i usiadłam na ławce, a Parker obok mnie, wyjął paczkę papierosów i próbował wyjąc z niej jednego fajka, co szło mu dość opornie.
- Daj - zaśmiałam się i wyciągnęłam mu jednego wkładając do buzi
- Dziękuje! - uśmiechnął się szeroko, przez co papieros wypadł mu z ust - Ups! - zachichotał i się po niego schylił. Podmuchał, obejrzał dookoła czy jest czysty, wzruszył ramionami i znów wsadził do buzi. Wyjął zapalniczkę i próbował ją zapalić. Zaczęłam się z niego śmiać i znów mu zabrałam przedmiot i pomogłam zapalić
- Nie dziękuj i się nie szczerz, bo sobie podpalisz spodnie - powiedziałam, na co kiwnął energicznie głową i się zaciągnął. Wydmuchał dym i spojrzał na mnie rozbieganym wzrokiem
- Tom, ty jesteś pijany jak cholera!
- Dokładnie! - wyszczerzył się - Ale jest świetnie! Nie?
- No pewnie - cały czas się nabijałam z jego pijackiej gadki i opóźnionych ruchów
- Pacz! - powiedział i zaczął szukać czegoś w marynarce trzymając papierosa w ustach
- Tom, wypal najpierw albo połóż gdzieś tego fajka
- Okeeeeeeeej - przestał szukać i odłożył papierosa na koniec ławki dalej od siebie i znów wrócił do przeszukiwania kieszeni. Wyjął małe pudełeczko i otworzył pokazując pierścionek zaręczynowy.
- O boże, Tom! Jest śliczny! - podziwiałam
- Brylant! - uniósł palec do góry - Oświadczę się jej!
- No ale nie teraz chyba?
- No teraz! Kocham ją! - krzyknął uśmiechając się szeroko
- Tom... Błagam cię... Jesteś uchlany jak prosię i chcesz ją w takim stanie prosić o rękę?
- Chciałem wcześniej, ale nie miałem odwagi... Ale teraz mam! - napiął się zadowolony
- To będziesz miał i następnym razem. Chyba Kels zasługuje na wszystko, co najlepsze?
- Na wszystko!
- I kochasz ją jak nikogo innego?
- Nikogo! - pokręcił głową mało się nie wywalając
- I zrobisz dla niej wszystko?
- WSZYSTKOOOO! - znów krzyknął
- No to oświadczysz się jej tak, jak na to zasługuje i nie będziesz pijany
- Nie będę! - wykrzywił się - Będę trzeeeeeźwiuuuutki - przeciągał i zaśmiał się sam z siebie
- To ja tego popilnuję - powiedziałam nie oddając mu pudełeczka.
- Dobra! Ale nie pokazuj jej! - przeraził się nagle
- Nigdy w życiu. Nikomu nie pokażę
- Dobrze... Bo jakby zobaczyła... - złapał się za głowe - To by było po ptakach - rozłożył ręce
- Nie mogę z tobą - zaczęłam się śmiać
- Ale ty nie musisz - zamyślił się
- Chodź, głupku - złapałam go za rękę i zaprowadziłam na salę, gdzie oddałam blondynce. Znalazłam mojego chłopaka przy stole, więc usiadłam obok niego, dałam mu całusa i schowałam pierścionek Tom'a do swojej torebki.
- Co tam, moja kobieto? - złapał mnie za rękę i pocałował ją z uśmiechem
- Nic, mój mężczyzno - uśmiechnęłam się
- Gdzie byłaś?
- Z Tom'em na dworze się przewietrzyć, a co? Tęskniłeś? - wyszczerzyłam się
- No pewnie! - powiedział pewnie, na co się zaśmiałam
- To już nie musisz - odpowiedziałam po chwili i nałożyłam sobie sałatki na talerz, a on położył rękę na oparciu mojego krzesła i głaskał mnie po ręce.
- Fajnie razem wyglądają, co? - zagadnął mnie
- Kto? - spojrzałam w kierunku, w którym patrzył - Max i Iza?
- No, cały czas się ze sobą bawią. Myślę, że to w niej Max się zakochał - powiedział, a ja uśmiechnęłam się pod nosem nie odpowiadając. Nathan to zauważył.
- Ty coś wiesz! - usiadł prosto patrząc na mnie
- Nieeee - przeciągnęłam i wzięłam widelec do ust
- Wiesz!
- Ale co?
- Właśnie nie wiem!
- Nic nie wiem - zaśmiałam się, a on spojrzał na mnie podejrzliwie z przebiegłym uśmiechem na ustach
- Gadaj
- Co?
- Gadaaaaaj!
- Nie!
- Ha! Powiedziałaś nie, więc coś wiesz! Mów!
- Oj nie mogę, Naaath
- Mi nie powiesz? - uśmiechnął się słodko, a mi aż dech zaparło. Zbliżył się i musnął moje usta - No swojemu chłopakowi? - uśmiechnął się jeszcze szerzej mówiąc to
- To jest emocjonalne sterowanie czyimiś uczuciami! - wytknęłam mu
- No proszę cię...
- Nie mo...- zaczęłam, ale mi przerwał namiętnym pocałunkiem, który zakończył kilka chwil później.
- Jesteś niemożliwy!
- Ale i cudowny - zaśmiał się
- Nie da się ukryć - westchnęłam i pokręciłam głową
- Miśki! Nie ma siedzenia, tańczymyyy! - Kasia zaciągnęłam mnie nas na parkiet, a ja w duchu jej dziękowałam, że uratowała mnie od wypeplania Nathanowi o Izie i Maxie.

Koło 4 nie miałam już siły tańczyć, bo nogi odmawiały mi posłuszeństwa, a oczy ledwo trzymałam otwarte. Będąc w szóstym miesiącu ciąży nie jest łatwo bawić się do samego rana, więc doskonale rozumiałam Kasię, która godzinę temu poszła do wynajętego tu pokoju trochę się zdrzemnąć. Znalazłam Daniela i zapytałam czy potrzebuje pomocy
- Nie, wszystko ogarniam, goście zresztą już się powoli wysypują. Możesz spokojnie już wracać do domu i się położyć - uśmiechnął się
- Na pewno? - spojrzałam na niego przepraszająco
- No pewnie - przytulił mnie - Dziękuję ci za wszystko, co dla nas zrobiłaś i za całą pomoc. Naprawdę dużo ci zawdzięczamy
- Daj spokój, nie ma sprawy. Cieszę się z waszego szczęścia i to mi wszystko rekompensuje - uśmiechnęłam się - Jak tylko wstanę to wracam na poprawiny
- Zapraszamy, odeśpij sobie spokojnie i jeszcze raz dzięki
- Nie ma sprawy, baw się jeszcze dobrze!
- Dzięki - pocałował mnie w policzek i poszedł do gości, a ja z Nathanem wróciłam do domu zostawiając resztę współlokatorów dobrze się jeszcze bawiących.
- Na pewno nie chcesz zostać? Ja mogę wrócić sama - zapytałam bruneta, kiedy czekaliśmy na taksówkę po salą
- No daj spokój - uśmiechnął się i przytulił do siebie - Jesteśmy teraz razem, więc razem wracamy - pocałował mnie w czubek głowy
- Dziękuję
- Za co?
- Za wszystko - spojrzałam na niego - Za to, że jesteś - znów się uśmiechnął i pocałował, tym razem w usta.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę mogąc cię przytulać, całować i mieć przy sobie, ile tylko chcę
- Domyślam się - mrugnęłam do niego i znów się w niego wtuliłam. Podjechała taksówka, więc w nią wsiedliśmy i 20 minut później byliśmy już w domu. Wzięłam szybką kąpiel zmywając z siebie zmęczenie i w piżamie wróciłam do pustego pokoju. Wzięłam ze sobą telefon, w którym ustawiłam budzik i poszłam do mojego pokoju, w którym tymczasowo mieszkał Nathan. Brał właśnie prysznic, więc położyłam komórkę na szafce nocnej, a sama wsunęłam się pod kołdrę oczekując na bruneta. Jednak zanim doczekałam jego przyjścia, odpłynęłam...





Heeeeej! :*
Wieeeem, że długo trwało zanim napiszę ten rozdział. Ale nie chciałam dodawać go całkowicie na odwal, żeby był. Wyszedł mega długi. Chciałyście w jednym - proszę bardzo ;) Starałam się go skracać w pewnych momentach, żebyście nie spędziły całych świąt na czytaniu jednego rozdziału ^^
Ogólnie rzecz biorąc - nie jestem zadowolona do końca z tego rozdziału, ale do opinii pozostawiam Wam. 

Pytałyście, kiedy Nadia i Nathan będą razem. Odpowiedź: W 47 ROZDZIALE! :D Cieszycie się? xD
Bo ja bardzo :P To był jeden z momentów tego opowiadania, których zarys mam w głowie od samiuśkiego początku opowiadania i nie chciałam, żeby był "zwykły". Może nie jest to dokładnie tak jak niejednokrotnie sobie o tym myślałam, ale nic nie jest idealne :)

Dobra, rozpisałam się o nie wiadomo czym :P Jak tam przygotowania do Świąt? Pracujecie, lenicie się czy może bawicie? :P Ja zapierdzielam jak ostatni wół i powiem Wam jedno - ciężko być jedyną kobietą w domu... Jedna wielka masakra ;) W ogóle nie ma to jak przygotowywać święta i starać się, żeby wszystko wyszło przyzwoicie, kiedy się ich nie lubi i najchętniej by się przetransportowało do 27 grudnia. Jedyną rzeczą jaka lubię podczas tych świąt, to (niee, wcale nie prezenty!) przystrajanie choinki i mieszkania. ;) U Was jaki zwyczaj z choinkami? Kiedy ubieracie? U mnie zawsze obowiązkowo w Wigilię z samego rana :)

No nic, ja nie lubię świąt, ale Wam życzę duuuuużo ciepła rodzinnego, pogodnych i radosnych świąt. Całą furę prezentów pod choinką, które się nie będą tam mieścić. Smacznego żarełka z jakimiś magicznymi kaloriami, które uciekną z tych pyszności w siną dal i nigdy nie wrócą :) Życzę Wam także tego, żeby jakimś cudem zesłanym z nieba, w końcu w święta spadł śnieg. Spełnienia najskrytszych marzeń i zrealizowania wszystkich zaplanowanych celów w najbliższym 2014 roku! :) Nie upijcie się za bardzo w Sylwestra! :P <33


Buziakuję Was bardzo i jak zwykle mooooocno

ŚCISKAM! :*** <3

13 komentarzy:

  1. Kocham Cie za ten rozdzial ! <33333
    Jestes Genialna, wiesz? :D ;***

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju wiesz jak ja cię kocham za tego bloga? <3 Rozdział nie dość, że to długi to mega zajefajny :D Ubóstwiam :* Tak z niecierpliwością czekałam na to aż Nadia bedzie z Nathanem i jest! <3 Stało się to :D
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ;*
    Ps. Ja tez nie przepadam za świętami, ale cóż...
    Wesołych Świat i szczęśliwego Nowego Roku <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jesteś genialna czytałam ten rozdział na 5 razy bo najpierw obiad później czegoś ode mnie chcieli rodzice i tak 5 razy włączalnym ten rozdział warto było tyle czekać. Jak będziesz miała chwilę czasu wejdź na mojego bloga :
    http://everybodyknows-tw.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Jednym słowem kocham to <3 Nadal dziwie się jak można mieć takie pomysły i wplątywać je w to opowiadanie :) Zapraszam też na moje blogi :DD

    OdpowiedzUsuń
  5. jakie to długie
    uff udało mi się dotrwać do końca, a tak mnie już oczy bolą, że dwa razy się zastanawiałam, czy przypadkiem nie przerwać i nie dokończyć następnego dnia, ale wtedy ten rozdział stracił by na magicznej atmosferze
    Czajniczek - rozwaliłaś mnie tym xD
    pijany Tom chcący się oświadczyć, szczyt głupoty, ale kochana Nadia
    Naaaaathan jaki on kochany i to całe planowane było, szok
    ale mnie ta dziunia tego głupka Marcina wkurzyła, pizda jedna, ugr!
    Keep Calm Asia
    rozdział był zaczepisty nie ma się do czego doczepić, dużo obrazków, wspaniałe obrazki i taka magia nad nim wisi, w końcu święta <3
    dobra zmykam, bo powieki widzę
    weeeeny i Wesołych Świąt, odpocznij w końcu :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Yeah ! Nath i Nadia oficjalnie razem !
    No w końcu się doczekałam ;)
    Tyle było przygotowań do wesela i nie wiadomo kiedy po.
    Oby teraz żyli długo i szczęśliwie ;)
    U mnie choinke ubiera się kiedy chce, zazwyczaj w ostatni weekend przed Wigilią ;D
    Nie rozumiem ludzi , którzy ubierają już na początku grudnia.
    Dzisiaj 1,5 h pakowałam prezenty ! Myślałam, że mi ręce odpadną. Żeby chociaż byli zadowoleni.
    Placki mama upiekła, potrawy niektóre zrobione , teraz tylko czekać na Wigilię ;)
    Dziękuje za życzenia i wzajemnie, również szampańskiego nowego roku i żeby przyszły był lepszy od teraźniejszego !
    Buziaczki ;**

    they-are-my-weakness.blogspot.com (nowy rozdział)

    OdpowiedzUsuń
  7. Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa ! :)
    Boże ,Boże ,Bożenko ! :*
    Ale słodziutkie cudo ci wyszło :D
    Jak ja się cieszę ,że oni są razem
    Ach no i ten ślub PER-FECT ! ;]
    Tom się oświadczy Kels ,i będzie kolejny ślub w przyszłości
    Nie mogę się doczekać obu porodów :)
    Weny i do nn ^_^

    Wesołych Świąt *.*

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham twoje pomysly :)
    No i dziekuje ci za ich milosc i zwiazek! W koncu sa razem ^^
    Teraz tylko czekamy na ich przygodny (rowniez u te nocne) a pozniej malutka Ann.

    OdpowiedzUsuń
  9. jaaaaa :P uwielbiam Cię :D rozdział C U D O W N Y !!!! :P Wesołych i Szczęśliwego :P hahaha :D i czekam na nastepny :P

    OdpowiedzUsuń
  10. Jednym słowem kocham to <3 Nadal dziwie się jak można mieć takie pomysły i wplątywać je w to opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. wpefojwoieJOHFIUVGSEUIOAHGPFOWAEGOIASEUISDJPOFHJBOHGIFSAEB JEZU !
    SĄ RAZEM FCK YEAH !
    Hahahhahahahaha sikałam ze śmiechu i z Parkera i wszyyyyyyyyyyyyyystkich xd
    Awwwwwwwwwwww Natty. Boże. Już. Myślałam,że oświadczyny będą :o
    Wesele - boskie !
    I ta dziewczyna Marcina ;-; SPADAJ.

    Pisz mi szybko nexta
    Wenyyy ♥
    Wesołych świat i szczesliwego nowego roku !

    OdpowiedzUsuń
  12. O MATKO!!!!

    zabiję cię kiedyś albo nawet zaraz mm...teraz? dostałam cukrzycy przez ciebie...grgyjfhkhgknb nkdsvanc to jest takie gvfdanjbgkynhjfkv słodkie pełne miłości beztroskości i fgmfjyhnsvfckdjbavjhdbv

    Nie ogarniam na serio ześwirowałam kompletnie za dużo emocji na raz chyba <3 no z dębiałam hahaha ;D

    Ten ślub dhyjdgvcdscsc wszystko było tak pięknie i idealnie jej Nadia tak się starała i wszystkim zajmowała jej i Kasia z Danielem jacy szczęsliwi no nie moge........♥

    OEZUSKU!!! ONI SĄ TOGETHER!!! FOREVER AND EVER KURDE! no ;D jdjsfcsdngjdg jej nie mogę oddychać zmiarzdrzyłaś mnie kobieto!!! Boże to było idealne no idealne!

    Sielanka na zawsze , Amen.

    O matko czuje się jak po jakimś maratonie uf..
    Kochana , Misiek ty ...Czajniczku! tak tak! tadam..! new ksywka twoja to od tej pory CZAJNICZEK ! I'm a genius ;D
    no ale ale wiesz że było idealnie..nie będe już nic dodawać. ;)

    Wesołych i do napisania Czajniczku ;**


    OdpowiedzUsuń
  13. JESTĘ ! przepraszam za swoja nieobecnosc ale nadrobilam wszystko i jestem taka happy ze oezu !
    po pierwsze - ! tak cudownie opisalas to wszystko, ze az wesele i slub mojej siostry z wrzesnia mi sie przypomnial co napawalo mnie jeszzce lepszym humorem ;p
    po drugie ! - BOSKIE OBRAZKI ! az sobie sciagnelam Nadii fryzure bo sie zakochalam w niej :D
    po trzecie ! - hahahahahah wiedzialam ze łochota cos odwali - zyczenia chlopakow PRZEGENIALNE XD no zarabiste to bylo - rzalam dalej niz widzialam xD
    po czwarte - oooooooo!!! sa w koncu razem ! tak jest ! trafil swoj na swego kierwa ;D !
    po piate ! - tyle tu miloooosci. love, love love <3 ewryłer lof ! <3
    oooooo i taki dluuugi ten rozdzial ! czapki z glow ! naprawde mistrzostwo i podziwiam Cię i szacuneczek ! za pomysl, wene, ale rowniez za to, ze mialas chec i cierpliwosc by to wszystko przelac do Worda czy gdzie tam ;)

    jestem z Ciebie taka dumna ! ;* <3 zreszta wiesz o tym Blondasku ;* !

    musze uciekac - SZCZESLIWEGO NOWEGO ROKU SŁOŃCE :* !!!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję! :)