piątek, 9 sierpnia 2013

Rozdział 28.

Tom wsadził walizkę do bagażnika i sam wszedł za kierownicę. Ja usiadłam obok dalej łkając. Parker ruszył niemalże z piskiem opon. Widziałam, że był wściekły... I wiedziałam, że na mnie...  Jechaliśmy dobre 10 minut a ja się zastanawiałam jak zacząć rozmowę. W końcu zaczęłam.
- Tom...
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? - przerwał mi zdenerwowanym głosem
- Nie miałam kiedy...
- O no pewnie, bo daleko do mnie do cholery miałaś nie? Drzwi obok, tak trudno było zapukać? Albo napisać głupiego smsa chociaż, żebym przyszedł, żeby nie budzić Kels! 
- Tom...- głos mi się załamywał - Po prostu...
- Po prostu już teraz wiem, że masz w dupie moje zdanie! - przerwał mi i krzyczał - Tyle dla ciebie znaczyła przyjaźń ze mną. Gówno znaczyła. A ja cię do cholery pokochałem jak własną siostrę - walnął w kierownicę. Moje słowa były zbędne, poza tym nawet nie wiedziałam, co bym mogła powiedzieć. Wybuchnęłam płaczem. Przerosło to moje siły, myślałam, że pójdzie łatwiej. Tom zatrzymał samochód i stanął na poboczu. 
- Przepraszam... - przytulił mnie - Wybacz... Nie powinienem się na ciebie tak wydzierać... Już i tak masz dość zmartwień, a ja zachowuje się jak idiota...
- Nie, Tom... Należy mi się. Wiem, że cię zawiodłam, wiem że nie popisałam się, że tak po prostu wyjeżdżam, ale nie potrafię inaczej...
- Fakt... nie będę ukrywał, że się zawiodłem... -spuścił wzrok - Bo myślałem, że jesteśmy kompanami, że mówimy sobie wszystko... Przywiązałem się do ciebie, a teraz muszę cię pożegnać... - wytarł łzę, która poleciała mu po policzku - Nie podoba mi się to ani trochę, że tak nas zostawiasz. Bo to wygląda jakbyśmy nic dla ciebie nie znaczyli. Jakby się liczył tylko i wyłącznie Nath, a my byśmy byli jakimś marnym dodatkiem do niego...
- Nie jest tak wcale.. Jesteście wszyscy dla mnie ważni, bez wyjątku, Tom... Ja po prostu nie będę potrafiła tu być. Tak się nauczyłam, że w razie problemów muszę wyjechać, to najlepszy rodzaj terapii dla mnie...
- Ehe... - mruknął tylko i odpalił silnik

W TYM SAMYM CZASIE PERSPEKTYWA NATHANA

Siedziałem wkurzony na łóżku i słuchałem muzyki, kiedy Max wparował mi do pokoju. Cholera, zapomniałem zamknąć drzwi.
- Nie wiesz, że się puka?
- Gówno mnie to obchodzi, możesz mi powiedzieć, co ci wczoraj odwaliło?
- A co, żal ci, że się wyprowadziła? To co tu jeszcze robisz, leć za nią. 
- Co się z tobą stało, Nathan? Nigdy nie byłeś taki opryskliwy, dało się z tobą pogadać o wszystkim.. A teraz wściekasz się i nawet nikt nie wie o co!
- A co się z wami stało? Byliśmy wszyscy kumplami, zawsze szliśmy za sobą. A teraz każdy się ode mnie odwrócił i pobiegł za nią, mnie mając w dupie. Moje zdanie się już nie liczy, nie? Ciebie jeszcze byłbym w stanie zrozumieć, ale Tom? Siva? Nawet Jay jest po jej stronie...
- A nie pomyślałeś, że może jesteśmy po jej stronie, bo to ty zachowałeś się jak ostatni cham? Mieliśmy pobiec za tobą i powiedzieć, brawo Nathanku, jesteś zajebisty, bo własnie nawrzucałeś dziewczynie w ciąży, juhu! I przybić na koniec z tobą piątkę?!
- Dobra, daj spokój, nie będę z tobą dyskutować - wkurzył mnie jeszcze bardziej
- Bo wiesz, że mam rację, że zachowałeś się jak ostatni palant? Miałeś dzisiaj okazję i mogłeś ją przeprosić, a Ty po raz kolejny zachowałeś się jak dupek!
- Max, idź zajmij się swoją dziewczyną, pomóż jej w przeprowadzce, a nie siedzisz mi na głowie i trujesz na jej temat. Gówno mnie to obchodzi - usiadłem na łóżku i włożyłem jedną słuchawkę do ucha
- Jakiej mojej dziewczynie? Tobie się naprawdę w głowie poprzewracało! Jakbyś zapomniał, to ja nie mam dziewczyny.
- Mówię o Nadii, nie udawaj, bo i tak dobrze wiem, że macie się ku sobie. W końcu ktoś jej dziecko musiał zrobić.
- Czekaj, czy ty myślisz, że ja jestem z Nadią i że to ze mną ma dziecko?!
- Ja nie myślę, a to wiem, daj mi już spokój
- Ale z ciebie kretyn Sykes! Nadia jest w 5 miesiącu ciąży!
- I? Jeszcze masz 4 miesiące na uszykowanie pokoiku dla dziecka
- Czy ty masz jeszcze mózg? Jest w 5 miesiącu ciąży, a z nami mieszka od 4! Więc powiedz mi, jak mógłbym być ojcem jej dziecka? - spojrzałem na niego. Był wkurzony niemalże tak samo jak ja. Przeanalizowałem to, co powiedział. Czyli ona ma dziecko z tym dupkiem z Polski... 
- No to cóż, szkoda. Ale wychowasz jak swoje
- Cholera, Nathan! Ja z nią nie jestem, czy to dociera do ciebie?! Kocham kogoś zupełnie innego, poza tym nawet gdybym chciał to nie miałbym szans, bo ona poza tobą świata nie widziała, idioto! 
- Dobra, proszę cię. Widziałem was jak spaliście ze sobą, jak się całowaliście, kiedy wróciłem z Karaibów, a potem wyznawaliście sobie miłość. Wiec nie rób ze mnie idioty, bo może i jestem najmłodszy, ale wcale nie glupi - Max zamilkł na chwilę i mi się przyglądał. Rozgryzłem go i nie ma jak się teraz obronić. Wygrałem. Z drugiej strony nie rozumiem, po co to ukrywali... Ja gdybym był na jego miejscu... Zresztą to i tak nie ma sensu
- Naprawdę jesteś głupi, skoro wyciągnąłeś takie wnioski... Spaliśmy razem po twoich urodzinach, imbecylu, bo wróciliśmy wcześniej i się upiliśmy. Po prostu padliśmy nie wiadomo kiedy. A ubiegając twoje pytanie, nie, nie uciekliśmy dlatego żeby się przespać ze sobą, tylko dlatego, że o mały włos jakiś typek jej nie zgwałcił za klubem. Kolejna rzecz, nie całowałem się z nią, tylko ucieszyłem, bo powiedziała mi... powiedziała, że dziewczyna, w której się zakochałem rzuciła chłopaka. To był głupi odruch radości! A miłości sobie nie wyznawaliśmy, tylko ona właśnie wtedy mi powiedziała, że cię kocha! A ty zacząłeś zachowywać się jak palant i ją olewać nie wiadomo czemu! Mało tego, pojechałeś sobie z Dionne na małe wakacje, a ona musiała na to patrzeć w telewizji. Dobiłeś ją, Nathan...- patrzyłem na niego zszokowany i nie wiedziałem, co powiedzieć... Starałem się wyczytać z jego miny, czy mówi prawdę, czy mydli mi tylko oczy. Był wkurzony, to na pewno. Ale chyba i szczery... Bo w sumie po co miałby kłamać...
- Naprawdę powiedziała ci, że mnie kocha?
- Naprawdę...
- Ale ze mnie idiota...
- Mało powiedziane... Kazała ci to dać - podał mi kopertę - Chciała, żebyś przeczytał - Wziąłem ją do ręki i od razu otworzyłem. Wyjąłem zapisaną kartkę i zacząłem czytać...
"Nathan... Nie wiem od czego zacząć, zresztą początki często bywają trudne. Chociaż w naszym przypadku to koniec był ciężki, mimo że zapowiadało się cudownie. Już zawsze będę pamiętała naszą pierwszą kawę w kawiarence, do której chodzili jeszcze twoi dziadkowie, spacer przy Tamizie i kiedy po raz pierwszy mnie pocałowałeś. Co prawda nie odwzajemniłam tego pocałunku, ale już wtedy miałam w głowie zarys Twojej osoby jako kogoś, kto powoli zawraca mi w głowie. Każdy Twój uśmiech w moją stronę, zwykłe spojrzenie, a nawet po prostu Twoje pojawienie się w zasięgu mojego wzroku sprawiało, że wnętrzności mi się przewracały, a serce rwało do Ciebie mało nie wylatując mi z klatki piersiowej. Pozwoliłeś mi zapomnieć o przeszłości i pomogłeś się otworzyć. Przy Tobie płakałam po raz pierwszy i nie zapomnę tego uczucia do końca życia. A szczególnie dlatego, że to Ty a nie ktoś inny był tego świadkiem. I Twój śpiew, który rozlał cudowne ciepło w moim ciele. London Eye... moje marzenie, które spełniłam z Tobą. Wszystkie 3 z nim związane. Zobaczenie, wejście i pocałunek na szczycie z kimś kogo kocham. Tak, Nathan. Kochałam Cię już wtedy. Dlatego z taką pasją Cię całowałam i pozwoliłam Ci na to. Twoje urodziny, na których ostatni raz widziałam Cię uśmiechniętego z roztańczonymi tęczówkami. Tęczówkami, w których się zakochałam i które do tej pory widzę w głowie. I takiego chcę Cię zapamiętać. Zadowolonego i szczęśliwego. Wtedy Twoje oczy dopełniają piękno Twojej twarzy. Idealnej zresztą. Mimo tego, co się stało wczoraj, nie chcę myśleć o Tobie źle. Nie chcę tego rozpamiętywać i żegnać się jak z wrogiem. Dlatego z mojej strony sytuacja jest czysta. Nie wiem, co się stało, co się zmieniło, że tak się zachowałeś i wyrobiłeś sobie zdanie o mnie, ale w każdym bądź razie przepraszam za wszystko, czym mogłam Cię kiedyś urazić. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy i będziemy mogli ze sobą normalnie porozmawiać bez żadnych złośliwości, a z uśmiechem na twarzy. Życzę Ci wszystkiego, co najlepsze. Samych pięknych chwil z osobami, które są Ci bliskie. Powodzenia w życiu i dalszego rozwoju kariery. Kocham Cię. Nadia."
- Jaki ze mnie kretyn! Ona cały czas mnie kochała... Czuła do mnie to samo, co ja do niej, a ja głupi myślałem... Myślałem, że się mną zabawiła i że jest z tobą... - usiadłem ciężko na łóżku. Czułem się jak kretyn, ale z drugiej strony cieszyłem się, bo wiedziałem, że jednak nie jestem jej obojętny. Wstałem z łóżka jak oparzony
- Daj mi jej adres
- Nie mam
- A ktoś wie, gdzie ona się przeprowadziła, muszę do niej pojechać!
- Nathan... Ona wróciła do Polski. Jej samolot odlatuje za 20 minut. - spojrzałem na niego przeratżony. Zerwałem się stamtąd łapiąc tylko kluczyki z szafki. Pobiegłem do garażu i odjechałem z piskiem opon. Modliłem się, żeby nie było korków i żebym zdążył... Wymijałem każdy samochód na drodzę, kiedy tylko miałem taką możliwość. Jeszcze kilka samochodów stało w łańcuszku w połowie drogi. 
- Jazda barany! -spojrzałem na zegarek. 13 minut. Cholera... 3 minuty później znów gnałem na łeb na szyje. Zaparkowałem w miejscu niedozwolonym i pognałem na terminal. Nie wiem skąd odlatuje samolot, podbiegłem do informacji
- Przepraszam z którego terminala odlatuje samolot do Polski?
- Z 3 - znowu bieg. Podchodzę do bramek
- Samolot już kołuje, przykro mi. Może Pan zwrócić jeszcze bilety w kasie - odpowiedział mi facet w garniturze.
-Cholera! - odwróciłem się i podszedłem do szyby, z której było widać płytę lotniska. Patrzyłem jak odlatuje i nie mogłem nic zrobić. Straciłem ją. Przez własną głupotę ją straciłem... Byłem na siebie wściekły. Tyle razy próbowała ze mną pogadać, starała się, a ja co? A ja zachowywałem się jak obrażony nastolatek, który nie potrafi zachować się jak prawdziwy facet... I jeszcze wykorzystalem Dionne. Wstyd mi za samego siebie...Kopnąłem ławkę stojącą obok i wyszedłem z lotniska. Wsiadłem do samochodu i zauważyłem kartkę za wycieraczką. Wziąłem ją do ręki
- Świetnie... Jeszcze mandat za złe parkowanie... - wrzuciłem go do schowka i pojechałem w bliżej nieokreślonym kierunku.






Jak tam, Laski? ;* Wakacje pełną parą? :D Jeszcze miesiąc niecały został (studentkom trochę więcej ;), jak się z tym czujecie? Ja źle, tym bardziej, że cały lipiec praktycznie pracowałam całe dnie :< Dobra, nudziłam się w pracy, ale to też męczy xP 
Co do rozdziału, jak Wam się podobają nowe fakty dotyczące Nathana? ;) ^^
Jak już wspominałam wcześniej, wyjeżdżam na dwa tygodnie, ale nie martwcie się. Ustawię czasowo, żeby rozdziały dodawały się same w każdy piątek :) Mam je już napisane, także czytajcie, komentujcie albo klikajcie "Przeczytane" żebym wiedziała, że chociaż to czytacie :)
I po raz kolejny zapraszam na drugie opowiadanie http://twinspowerwanted.blogspot.com/ :) Wczoraj został dodany kolejny rozdział :) No to co, całuję Was mocno i przepraszam, że nie będe przez dwa tygodnie komentować, ale nie będę miała jak :( Ale obiecuję, że nadrobię zaraz po powrocie :) Będę tęsknić! :*

ŚCISKAM ! ;*

10 komentarzy:

  1. JESTEM WRÓCIŁAM Z OBOZU I BOŻE JAKI ROZDZIAŁ! :333333
    AWWWWWWWWWW
    Nathan ty tępaku
    jak ty mogłeś tak pomyśleć! Boże...jak?!?!?!?
    ty mózgu nie masz?
    powinnam chyba coś do siebie napisać, ale po tej przerwie nie potrafię :c
    dobra dawaj szybko nexta niech Nadia pozna prawdę!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział świetny naprawdę:) dodaj szybciej następny niż w piątek;)

    OdpowiedzUsuń
  3. BOŻE ,JEZUSIE NAZAREŃSKI OMG OMG!
    Kobito!Jaki rozdział!OMG!
    Czekałam na niego niecierpliwie i nie zawiodłam się wcale no może końcóweczka mogła być trochę bardziej happy endowa.Już miałam w głowie taką romantyczną scenę na lotnisku i te przeprosiny Nathana.
    No ,ale wracając CO ZA DEBIL!KRETYNIZM POZIOM HARD! Nathan ty lebiodo jedna... z Maxem ahahahha ja genialna teorja.W życiu bym lepszej nie wymyśliłam.
    Ale szkoda ,że nie widziałaś mojego szeeeerokiego uśmiechu gdy zobaczyłam "...perspektywa Nathana" ^^
    przynajmniej się wyjaśniło wszystko ,no prawie bo Nadia oczywiście o niczym nie wie.Kurde no ale se wymyślił Nath...
    Ciesze się i to bardzo ,że już wiadomo o co kaman.Tylko Nadia.. :'( niech ona wróci!!!

    Kończę ten rekorodowo dłuugi komentarz omg omg kocham ten rozdział! Ah i ten list <3 niesamowity.
    Czekam Anusiaczku na następny ;) ;* Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  4. No wreszcie ten idiota wszystko zrozumiał! Jak on w ogóle mógł pomyśleć, że Nadia jest z Maxem! Ja wiedziałam, że tak będzie po tej imprezie... Ale to Nathan sobie coś ubzdurał w tej swojej główce, jednak najważniejsze jest to, że już wszystko zrozumiał;) I on jej wcale nie stracił! Teraz powinien jak najszybciej kupić bilet do Polski i do niej lecieć (co z tego, że nie ma jej adresu), bo ja sobie nie wyobrażam, żeby oni nie byli razem. A tak wgl to życzę Ci miłego wypoczynku:) Należy Ci się ;)) No i fajnie, że ustawiłaś tak, aby rozdziały same się dodawały. Takie rzeczy to tylko Ty:D
    Pozdrawiam ;***

    OdpowiedzUsuń
  5. wiedziałam, że właśnie o to chodziło Nathanowi, ale dobrze, że Max mu wszystko wytłumaczył, szkoda, że nie zdążył na lotnisko i ciekawy mnie dalszy rozwój wydarzeń i jej pobyt w Polsce - to najbardziej, oczywiście ;)
    wypoczywaj kochana i wspaniałej pogody, bo u mnie jesień niestety, trzymaj się ; ***

    OdpowiedzUsuń
  6. OSZKURWAMAĆ NOOOO JAK MOGŁAŚ! DLACZEGO ON NIE ZDĄŻYŁ ?! NO NIE NO! ALEŻ JESTEM WŚCIEKŁA! NO NATHAN TY @#$*%$^... DEBILU! BOŻE. PRZECIEŻ. NO. JA. JUŻ... SŁÓW. BRAK.
    DEKLU LEĆ ZA NIĄ, DZWOŃ, S-T-A-R-A-J SIĘ! JAZDA! OJ I biedny Parker ;c Nie krzycz na Nadię. Sam chyba byś nie zniósł widoku wkurzającego się na ciebie człowieka.
    No, ale ważne, że Nathan zrozumiał swój błąd. W ogóle no to może miał powody żeby myśleć, że Nadia i Max... No ale trzeba było POROZMAWIAĆ, a nie się boczyć jak jakiś cholerny, egoistyczny bachor.
    Boże. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze i Nadia nie będzie siedziała za długo w Polsce. NIE MOŻE!
    No i ja czekam z niecierpliwością na nexta
    Wenyyy Kochana
    Miłego wypoczynku :* Należy Ci się ♥
    PS. Sorry za caps'a i słownictwo na początku, ale mnie nieźle bałwan wkurzył.
    Buziaczki Słońce :****

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak mogłaś napisać że nie zdązył!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    W końcu zrozumiał swój błąd :( Ale i tak nie zdązył.
    Ale on był nie miły dla niej.. A teraz koniec :(
    Oby jednak nie poleciała :) Albo on poleciał do Polski :)
    Czekam na nexta i weny Kochana :*****
    Wpadnij do mnie niedługo bd next ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Już któryś raz czytam ten rozdział i za każdym razem czuję to samo ;*
    Nie będę się tu rozpisywać dzisiaj ;p
    Tylko po raz kolejny wyznam Ci publicznie miłość ♥ i czekam na następne cudo *.*
    Bo dobrze wiemy co będzie <333

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie ważne, że Nathan nie zdążył...
    Ważne jest to, że ten pacan (czyt. Nathan) zrozumiał, że Nadia go kochała, kocha i kochać będzie. ^^
    Teraz Nathan bierze się w garść, leci do Polski, przeprasza Nadię, są razem, wychowują dziecko, ślub etc. :D
    Mam nadzieję, że teraz tylko będzie kolorowo. ^^
    Błagam, słońce, nie nisz mi moich marzeń! :P
    Rozdział przecudowny! Weny Kochana i czekam na szybkiego nexta. ;***

    OdpowiedzUsuń
  10. Kocham tego bloga !!!
    Mam nadzieję że Nathan będzie z Nadią :D
    Zapraszam do mnie na:
    http://zgodabudujeniezgodarujnuje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję! :)