piątek, 23 sierpnia 2013

Rozdział 30.

Ktoś wyjął mi słuchawkę z ucha i zaczął śpiewać. Ten głos poznałabym wszędzie...
"Lights will guide you home
and ignite your bones
And I will try to fix you

High up above or down below
when you're too in love to let it go
But if you never try you'll never know
Just what you're worth"

Słuchałam jak śpiewa mi do ucha idealnie wpasowując się w muzykę mimo, że jej nie słyszał. Objął mnie ramionami, a ja się rozpływałam i miałam łzy w oczach, które po chwili spływały po moich policzkach. Nie wierzyłam w to, co się dzieje. Odwrócił mnie przodem do siebie tak, że ja siedziałam, a on stał i byliśmy na przeciwko swoimi twarzami. Cały czas patrząc mi prosto w oczy śpiewał:
"Tears stream down your face
I promise you I will learn from my mistakes"

Kiedy skończył śpiewać, otarł mi łzy z policzka i dalej patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Po chwili przytulił mnie mocno do siebie. Nie mówił nic, po prostu był przy mnie i to mi wystarczyło. Znów być w jego ramionach, czuć jego ciepło i jego zapach, od którego aż kręciło mi się w głowie... Gdybym teraz umarła, mimo wszystko umarłabym szczęśliwa. Trwaliśmy tak w tym przytuleniu dobre kilka minut aż w końcu wyszeptał mi do ucha
- Przepraszam. Tak bardzo cię przepraszam... - pocałował mnie w czubek głowy - Tak mi głupio... Zachowałem się jak dupek. Pieprzony palant, który nie wiedział, co robi. - Odsunął się ode mnie, żeby spojrzeć mi prosto w oczy - Obiecałem sobie, że sprawię by te śliczne oczka biły blaskiem i były szczęśliwe, a sprawiłem, że ostatnio ciągle płaczą... - otarł mi łzę z policzka - To jest moja największa porażka w życiu, że przeze mnie kobieta, którą pokochałem musiała płakać... - spojrzałam na niego zszokowana. Czy on właśnie powiedział...
- Tak. Kocham cię, Nadia... Dlatego zachowywałem się jak dupek. Bo myślałem, że ty... Że ty i Max jesteście razem, a mną się po prostu zabawiłaś... Czułem się tak żałośnie, że nie wiedziałem, co ze sobą zrobić. Raz nawet chciałem z tobą o tym porozmawiać, powiedzieć co czuję. Pamiętasz? Po moich urodzinach. Jak płakałaś na tym tarasie? - pewnie, że pamiętałam... Przytulił mnie wtedy i pocieszył. I chciał pogadać, a ja kazałam mu wracać do rodziny... Pokiwałam tylko głową na tak. - Wszystko składało mi się na to, że z Max'em jesteście razem, tyle sytuacji... Byłem ślepy. Tym bardziej, że tyle razy starałaś się ze mną porozmawiać, tyle razy prosiłaś... A ja uciekałem. I do tego byłem nieprzyjemny... Przepraszam jeszcze raz - oparł głowę o moje czoło i głaskał po policzku - Pamiętasz jak byliśmy na London Eye? - uśmiechnął się - Pocałowałem cię, bo tak bardzo pragnąłem poczuć smak twoich ust i zacząłem coś mówić, ale nie dałaś mi skończyć, pamiętasz? 
- Tak... - wyszeptałam
- Chciałem powiedzieć, że może nie jestem kimś kogo kochasz, ale kimś, kto kocha ciebie... - spojrzał mi w oczy i głaskał po karku - Kiedy czytałem twój list i uświadomiłem sobie w jakim błędzie byłem i kiedy przeczytałem, że mnie kochasz, to aż mi serce podskoczyło do góry. Od razu rzuciłem się i pojechałem na lotnisko, żeby zdążyć cię zatrzymać. Jak zobaczyłem samolot do Polski, który odleciał, myślałem, że cię straciłem. Nawet nie potrafię opisać tego, jak się wtedy czułem... Moje serce odleciało razem z nim, ale wróciło jak tylko cię zobaczyłem. Do tej pory bije mi jak oszalałe - wziął moją rękę i położył sobie na klatce. Czułam szybkie bicie - Tylko jak jesteś obok, czuję że je mam. Kocham cię - skończył i mnie pocałował. Powoli, jakby się bał, że zaraz zniknę. Delektował się mną i próbował jakby to był pierwszy raz. To jak bardzo szczęśliwa się teraz czułam... Nie da się tego opisać. Czułam jakby po kilku rocznej nocy nagle wyszło słońce. Oplotłam go ramionami i nogami przyciągając bliżej do siebie i całowałam go z pasją, z miłością i oddaniem. Cieszyłam się tym, że mam go obok. Ten pocałunek była taki idealny... Zarazem delikatny, ale i z pożądaniem. Pragnęliśmy siebie nawzajem i było to widać. Poczułam kopnięcie pod sercem i przypomniałam sobie o najważniejszym. Przerwałam delikatnie pocałunek lekko przygryzając wargę Sykes'a.
- Nathan... - wychrypiałam. Nie wiedziałam, co powiedzieć, jak zacząć... Głaskał mnie po policzku patrząc głęboko w oczy z uśmiechem na ustach. Znów miał je szczęśliwe. Znów patrzył na mnie tak, jak bardzo tego ostatnio pragnęłam. Uśmiechnęłam się delikatnie. Złapałam jego dłoń swoją przytulając się policzkiem mocniej do niej z zamkniętymi oczami. Westchnęłam zabrałam jego dłoń, uprzednio ją całując delikatnie od wewnętrznej strony. Splotłam nasze palce i oparłam rękę o swoje kolana. Bawiłam się palcami Nath'a i nie miałam odwagi spojrzeć mu w oczy.
- Nie wiem, co powiedzieć... Zaskoczyłeś mnie tym wyznaniem... Było takie... szczere i piękne. Pragnęłam, żebyś chociaż minimalnie czuł do mnie to, co ja do ciebie... Ale zapomnieliśmy, ja przede wszystkim zapomniałam o jednej kwestii. Jestem w ciąży, Nath. - spojrzałam mu smutno w tęczówki
- Wiem, ale mi to nie przeszkadza - wziął mnie za podbródek i pocałował czule - będziemy szczęśliwi we trójkę, obiecuję ci - wyszeptał
- Ale jak ty to sobie wyobrażasz? - zapytałam cicho - Ja będę miała dziecko z kimś innym, ty jesteś jeszcze młody, masz swoje obowiązki, jesteś gwiazdą Nath... Ja nie mogę się zwalać z takimi obowiązkami na ciebie, to nie ma szans na przetrwanie - patrzyłam na niego zaszklonymi oczami.
- Skarbie - ujął moją twarz obiema dłońmi - Wiem, jakie obowiązki się z tym wiążą... Wiem, że nie będzie łatwo, ale proszę cię daj mi szansę udowodnić sobie, że będę dobrym ojcem. Decyduję się na to świadomie i z własnej woli. Będę szczęśliwy móc być przy twoim boku i patrząc jak maleństwo rośnie... Proszę... - zabrałam jego dłonie ze swojej twarzy, pokręciłam głową i zaczęłam płakać.
- Nie mogę, Nathan... Ja muszę myśleć przede wszystkim o moim dziecku, muszę o nie zadbać. A co jeśli się do ciebie przywiąże i jeśli...
- Nie zostawię cię nigdy, nie myśl tak nawet...- przerwał mi
- Ale ja nie wiem, co będzie w przyszłości. Musze brać każdą możliwość pod uwagę... Nie chcę, żeby przeze mnie kiedyś cierpiało, rozumiesz? - załkałam - Poza tym, media nie dadzą ci spokoju, że wychowujesz nie swoje dziecko, nie dadzą też spokoju mi i maleństwu... Nie chcę żeby ono było pożarciem dla tych hien...
- Możemy powiedzieć, że to moje... Nie muszą znać szczegółów przecież, proszę cię Nadia...- pocałował mnie. Trwało chwilę zanim w końcu oparłam się temu pocałunkowi
- Nathan, podjęłam decyzję, prosze uszanuj to... Może.. Może kiedyś ją zmienię, nie wiem. Teraz muszę się skupić na nim i o nim myśleć, mimo że chciałabym inaczej... - załkałam i spojrzałam na niego smutno. Blask w jego tęczówkach zgasł. Opuścił głowę i schował twarz w dłoniach. Po chwili ją podniósł i spojrzał na mnie. Pogłaskał mnie po policzku i zaczesał kosmyk włosów za ucho lustrując całą moją twarz. W końcu jego wzrok spoczął na moich oczach.
- Będę czekał. I każdego dnia udowadniał, że zasługuję chociaż na szansę. Kocham cię - pocałował mnie delikatnie, a wargi mu drżały. Po chwili znów na mnie spojrzał. Otarł łzy z policzków.
- I nie płacz już nigdy więcej, proszę. Bo nie mogę znieść widoku twoich zapłakanych oczu - pocałował każde i przytulił mnie mocno. Wtuliłam się w niego i napawałam jego zapachem. Kiedy już się uspokoiłam i przestałam płakać odsunął mnie od siebie delikatnie
- Już lepiej?
- Tak - westchnęłam
- To chodź do środka, musisz coś zjeć - podał mi rękę i się uśmiechnął. Odwzajemniłam gest i zeszłam z murku z jego pomocą.

Dwa tygodnie później siedzieliśmy wszyscy w salonie i zajadaliśmy spaghetti, które zrobiłam razem z Nathan'em. Mimo tego, co stało się wcześniej, to było tak... normalnie. I to mi odpowiadało. W końcu widziałam uśmiechniętego bruneta, na którego przyjemnie mi się patrzyło. Zresztą każdy był uśmiechnięty, chociaż wszyscy żałowali, że nie jesteśmy z Nathan'em razem, ale wyjaśniłam im moje obawy i zrozumieli. Najważniejsze, że on to zrozumiał i mimo wszystko nie odsunął się znów ode mnie, a nawet przeciwnie, cały czas był gdzieś blisko mnie. Pomagał mi, kiedy tego potrzebowałam, rozmawiał, śmiał się razem ze mną. Dzięki niemu czułam, że wszystko jest tak jak powinno, mimo że nie byliśmy razem. Kiedy po niedzielnym obiedzie włożyliśmy z Nath'em wszystkie naczynia do zmywarki powiedziałam, że idę do siebie, bo umówiłam się z Kasią na rozmowę na skypie, bo od jej powrotu do Polski nie miałyśmy czasu się zgadać.
- Mogę iść z tobą?
- Właściwie to tak - uśmiechnęłam się do niego - Ucieszy się jak zobaczy, że się pogodziliśmy
- A to jeszcze nie wie?
- Nie, bo nie miałam jej kiedy powiedzieć. Dawno nie rozmawiałyśmy
- No to będzie miała niespodziankę - wysłał mi uśmiech i poszliśmy na górę. Włączyłam laptopa i czekałam aż przyjaciółka się pojawi.
- Jeszcze jej nie ma - oznajmiłam i usiadłam półleżąc i opierając się o barierkę łóżka
- No to poczekamy - usiadł obok mnie i otoczył ramieniem - Jak się czujesz?
- Dobrze, tylko jestem troszeczkę śpiąca - przymknęłam oczy
- To może się prześpij?
- Po rozmowie z Kasią chyba się zdrzemnę - uśmiechnęłam się. - Oj... - złapałam się za brzuch
- Co się stało? - usiadł prosto i spojrzał na mnie z troską
- Dzieciątko kopnęło. I znowu - poczułam delikatne kopnięcie pod żebrami
- Boli?
- Minimalnie. Daj rękę - powiedziałam a on mi ją podał. Podniosłam bluzkę do góry, położyłam jego dłoń na swoim brzuchu i trzymałam swoją ręką - Czujesz?
- Nie...
- Poczekaj chwilę, może jeszcze kopnie
- Poczułem! - spojrzał na mnie ucieszony - I znowu! - dodał po chwili, a ja się uśmiechnęłam - Niesamowite... Takie maleństwo... - spojrzał na mnie rozczulony
- Oj tak... I mimo, że wiem, że nie będzie łatwo, to jestem szczęśliwa, że będę mamą
- Nie dziwię ci się - gładził mnie po brzuchu. Po chwili pocałował mnie w niego, zaciągnął mi bluzkę z powrotem i uśmiechnął się do mnie - Będzie dobrze, pomogę ci - odwzajemniłam jego uśmiech i złapałam do za rękę
- Dziękuję, że jesteś
- I zawsze będę - usiadł znów jak wcześniej, objął mnie ramieniem i pocałował w policzek. Wtuliłam się w niego i przymknęłam oczy. Było mi tak dobrze i wygodnie, że po chwili niechcący usnęłam...







Witam, moje Kochane ;**
I macie kolejny :) Jak Wam się podoba? ;) Zaskoczone, że jednak nie są razem? ^.^ Ale przynajmniej jest między nimi dobrze :)
Wracam właśnie do domu, ale muszę skorzystać jeszcze z pomocy przy tym rozdziale ^^ Następny dodam już sama, a na razie podziękujcie mojej wspaniałej Siostrze Alicee_ ;* :)
No nic, całuję Was mocno, pozdrawiam spod granicy czeskiej i do zobaczenia niedługo! ;**

Ściskam! ;**

15 komentarzy:

  1. Przed chwilą go dodałam a już komentuję ^^
    Jestem głupia haha xd
    Albo zajebista *-*
    Chyba raczej to drugie ;D no nic, nie ważne.
    Rozdział znam na pamięć już prawie i nadal się rozpływam *o*
    <33333

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest taki...
    Niesamowity, nieziemski, romantyczny i taki agkjahb ♥
    Cieszę się, że w końcu się pogodzili ;d
    Jeszcze w takim nastroju ;)
    Czekam na następny xd
    Weny :**

    OdpowiedzUsuń
  3. słodko, ale cóż mi to nawet na rękę, że nie są razem, bo było by zbyt różowo i za łatwo, a tak jest ciekawiej ;)
    no to czekamy na ciebie i twoje posłowie z relacjami po wyjeździe
    trzymaj się kochana ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojeju :)
    Słodki ten rozdział i zgadzam się... Nath będzie dobrym ojcem.
    Mam nadzieję, że Nadia szybko to zrozumie :p

    Pozdrawiam i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział...
    Kocham tego bloga <3 <3 <3 !!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejka :)
    Chciałabym cię poinformować, iż zostałaś przeze mnie nominowana do TVB.
    Pozdrawiam :*
    time-is-slepping-away.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Oni mają być razem ! ;)
    A co do rozdziału to jest boooski :D

    they-are-my-weakness.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. rozdział po prostu boski:)
    Nathan będzie dobrym ojcem i mam nadzieję że Nadia to zauważy i da mu szansę;p
    życzę dużo weny i czekam z niecierpliwością na next;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam ochotę cie zabić ze szczęścia!
    Jej <333 awwwww no nie mogę ,rozpłynęłam się...
    matko no w życiu bym tego lepiej nie napisała.
    Nathan... matko ja bym na miejscu Nadii chyba zemdlała z emocji.
    Rany! Nie masz pojęcia jak się ciesze ;D
    Ekhem...co? ej!i ,że nie są razem :/ może to się zmieni.
    Niby wiadomo ,obawy Nadii są słuszne ,ale kurcze jak on się stara ;)
    Ale się kochają ,a to jest najważniejsze!

    Ansiaczku ty nasz wspaniały! ;) ciesze się z tego rozdziału niezmiernie.Mam nadzieję ,że next będzie niedługo i że już za pare dni do nas wrócisz ;)


    OdpowiedzUsuń
  10. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA O MÓJ BUOFSOBUOISF BOŻŻŻŻŻŻE *-*
    ALE. ALE. ALE. OK. Nadia. Rozumiem cię, ale... DAJ mu szansę :) Zobacz. ON się tak stara
    No po prostu cudnie.
    Mam normalnie taki zaciesz. Nawet nie wiesz jak się cieszę no normalnie osifdosibv *-*
    Pisz szybko nexta Anusiaczku ♥
    wpadnij do mnie girlletmeloveyou.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Piękny rozdział ;)
    Mam nadzieję że bd razem <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Opusciałam aż trzy rozdziały, albo i więcej.
    I nie wiem czemu, ale się z tego cieszę.
    Bo ryczę jeszcze bardziej.
    Tak. Ja ryczę.
    Jestem żałosna.
    W kązdym razie....
    To jest takie piękne.
    Tom po prostu no brak słów.
    W każdym razie wspaniale się zachował, że jej nie puścił i przekonał do zostania.
    I jak Nathan mógł w ogóle pomyśleć, że ona kręci z Maxem?!
    No błagam...
    Ale ważne jest to, że zrozumiał swój błąd.
    Przeprosił.
    I wyznał co do niej czuje.
    I to było... piękne? wspaniałe? urocze? nietuzinkowe?
    No kuźwa nie ma takiego słowa co by mogło opisać!
    Szkoda, że nie są razem, ale Nadia chce dobrze dla dziecka i siebie i Nathana
    A moim zdaniem poradzili by sobie.
    Jakoś...
    Mam nadzieje, że jeszcze połączy ich bardzo wielkie i wspaniałe uczucie.
    Ja to wiem!
    I...
    No i jak nie sposób nominować tak wspaniałego bloga, tak wspaniałej autorki?
    Nominowałam cię ;)
    Do (uwaga będę pisać samodzielnie tą nazwę bez kopiuj wklej)
    The Versatile Blogger Adward.
    Czy dobrze?
    Nie wiem....
    Więcej info u mnie:
    o-tw.blogspot.com
    Jeszcze raz powtórzę, że twój blog jest cudowny!!!
    Weny życzę, pozdrawiam, czekam na następny.
    Znowu będę siedzieć na tablecie i odświeżać co pięć minut...
    Pozdrawiam



    Indica...

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja wiedziałam, że to będzie on! Nikogo innego nie mogłam się tam spodziewać;)) W zupełności rozumiem decyzję Nadii. Jest w ciąży, więc powinna myśleć przede wszystkim o dziecku, co właśnie robi. Myślę, że mimo tego jest jakaś szansa na ich związek po urodzeniu jej dziecka. W końcu oboje siebie kochają, a takiej miłości nie można zaprzepaścić, co Nadia z pewnością zrozumie;)
    A tak wgl to Ty już chyba wróciłaś z wakacji, nie? Jak było? Wypoczęłaś i nabrałaś dodatkowej weny do pisania? Mam nadzieję, że tak;)
    Czekam na nexta ;***

    OdpowiedzUsuń
  14. Cieszę się, że pomiędzy Nathanem, a Nadią jest już wszystko w porządku, ale jakby to powiedzieć... czuję lekki niedosyt. :) Przecież widać to gołym okiem, że Nathan naprawdę darzy Nadię wielkim uczuciem, czy nie mogliby być razem? Chociaż spróbować...? No błagam! ^^ Aww, rozdział jest jednym z najpiękniejszym rozdziałów jakie miałam okazję przeczytać. :) Po prostu tak pięknie to opisałaś, że momentami rozpływałam się. <3 Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć Ci Słońce dużo weny i czekać z niecierpliwością na następny rozdział. :) Buziaki Kochana! ;***

    OdpowiedzUsuń
  15. Nominowałam cię do Versatile Blogger Awards :)

    tw-fanblog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję! :)