piątek, 2 sierpnia 2013

Rozdział 26.

Po powrocie chłopaków i zjedzeniu szybkiej kolacji wszyscy z wielkim żalem pożegnali Kasię i Daniela, a ja razem z Tom'em odwieźlismy ich na lotnisko. Ciężko mi było ich znów żegnać, kiedy nawet nie zdążyłam się nimi pożądnie nacieszyć...
- Znów będę tęsknić, Kochanie... - powiedziałam cicho i przytuliłam mocno swoją przyjaciółkę - Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. Trzymam kciuki, że babci się polepszy i pozdrów ją ode mnie z życzeniami powrotu do zdrowia... I dbaj o siebie, pamiętaj - pogładziłam ja po brzuszku z rozczuleniem
- Dziękuję, Misia... Ty też dbaj o dzieciątko - uśmiechnęła się - Też będę tęsknić... i pamiętaj, że wszystko dobrze się ułoży - spojrzała na mnie wzrokiem dając do zrozumienia, że ma na myśli Nathan'a
- Mam nadzieję... - przytuliłam ja jeszcze raz i po chwili przeszłam do Daniela - A Ty jej pilnuj, bo jak coś jej się stanie, to wiesz że z tobą będzie krucho? - zaśmiałam się i go utuliłam
- Tak, tak... - powiedział znudzonym tonem - Też będę tęsknić - dodał po chwili ze śmiechem. Pożegnali się też z Tom'em i poszli w stronę odprawy
- Dajcie znać jak dolecicie! - krzyknęłam jeszcze i im pomachałam. Odpowiedzieli, że dadzą i też machali nam na odchodne.
- To co? Wracamy? - zapytał Parker, a ja westchnęłam
- Wracamy... - odwróciłam się w stronę wyjścia
- Niedługo znów się z nimi zobaczysz - starał się mnie pocieszyć
- Wiem, Tom... Ale martwi mnie to, że tak dużo problemów teraz spada na Kasię...
- Może możemy im jakoś pomóc?
- No właśnie w większości to są takie rzeczy, w których wsparcie jest jedynym wyjściem... Ale wiem na pewno, że jak tylko wrócę do domu, to robię im anonimowy przelew pieniężny. Chociaż tak im mogę pomóc, a wiem, że ode mnie nie wezmą. Dlatego jak dostaną przelew od anonima z tytułem "prezent ślubny", to nie udowodnią mi, że to ja.
- Masz tę łepetynkę - zaśmiał się i poczochrał mnie po włosach
- A żebyś wiedział - też zachichotałam i weszlam do BMW chłopaka.
Jak wróciliśmy to było już późno, dlatego wzięłam tylko szybki prysznic, zrobiłam przelew i położyłam się spać. 

Całe The Wanted łącznie z moją ciotką miało teraz masę wywiadów, nagrań, spotkań, że praktycznie całymi dniami siedziałam sama w domu i nudziłam się niemiłosiernie. Nawet Nareesha i Kelsey oddawały się swoim obowiązkom i spędzały czas poza domem. Jedynym zajęciem, którym mogłam się zająć i robiłam to z przyjemnością, to gotowanie obiadów dla wszystkich i wyszukiwanie coraz to nowych przepisów ciast, ciasteczek, babeczek i innych słodkości. Oczywiście było to ogromnym problemem dla Tom'a, który codziennie prawił mi kazania. Ale nauczyłam się już wpuszczać to jego gadanie jednych uchem a drugim wypuszczać w międzyczasie dodając od siebie jakieś "Mhm", "taa", "Tak, masz rację" itd. Nathan cały czas mnie unikał i odzywał się tylko wtedy, kiedy było to konieczne. Kilka razy udało mi się nawet zebrać na odwagę i poprosić go o rozmowę, ale wiecznie było jakieś ale... Przeważnie mówił, że nie ma czasu albo jest zmęczony. Wiedziałam doskonale, że tak naprawdę nie miał po prostu ochoty...

- Cześć, Kochana - przywitała się ze mną Kelsey po wejściu do kuchni, kiedy kończyłam robić mizerię do obiadu
- Cześć, Słońce - uśmiechnęłam się do niej - Zmęczona?
- I to jak... Do tego niewyspana... Dzisiaj nie dam się znów namówić Tom'owi na nocne oglądanie filmów - usiadła przy stole i oparła głowę na rękach
- Zaraz dam ci obiad, zjesz i leć spać.
- I chyba tak zrobię, bo inaczej jutro w ogóle nie będę w stanie wstać... A jak tam twój dzień?
- Ooo peeełen wrażeń. Jak zwykle - zaśmiałam się i połózyłam przed nią talerz siadając obok
- Biedna ty moja... - wysłała mi współczujące spojrzenie - A jak nasz maluszek?
- Dobrze, rośnie chyba - pogłaskałam się po widocznym brzuszku
- Co do tego nie ma wątpliwości, nie wmówisz już nikomu, że to zwykłe wzdęcia - zaśmiała się, a ja do niej dołączyłam
- Co prawda to prawda - po chwili usłyszałyśmy odgłos otwieranych drzwi - Oho, brygada głodomorów przyszła - wstałam od stołu i wyjęłam talerze.
- Cześć chłopcy! - powiedziałam, gdy tylko po kolei zaczęli wsypywać się do kuchni. Dostałam buziaka w policzek od każdego prócz Nath'a, który siedział już przy stole
- A gdzie Iza? - zapytałam
- Mówiła, że jeszcze musi coś załatwić i będzie później - odpowiedział mi Max
- Aha, a Nareesha kiedy będzie, Siva?
- Właściwie juz powinna być - spojrzał na zegarek
- Jestem! - krzyk z salonu
- No właśnie - uśmiechnął się i poszedł przywitać się ze swoją dziewczyną
- Wiewióreczko, pomóc ci? - zapytał Jay
- Wstałbyś i pomógł, a nie się głupio pytasz - zbulwersował się Tom
- Nie, pudelku, dziękuję - uśmiechnęłam się do Jay'a, a Parkerowi posłałam mordercze spojrzenie - Poradzę sobię sama
- No na pewno - wstał od stołu i zaczął nakładać obiad na talerze
- Zaczyna się - powiedziała cicho i  zachichotała Nareesha witając się ze mną, a ja przewróciłam tylko oczami z uśmiechem
- Obiecałaś mi wczoraj, że będziesz siedziała grzecznie na tyłku
- Mhm...
- Zaczęłabyś wreszcie o siebie dbać, bo ja potem nie będę cię wozić po szpitalach...
- Noo...
- Dobrze wiesz, że nie wolno ci się przemęczać i dźwigać!
- Tak, bo talerze są taaakie cięęężkie - zaśmiałam się i postawiłam jeden przed Naree
- Zobaczysz, że w końcu zacznę cię przywiązywać do łóżka albo zamykał w pokoju na cały dzień!
- Zawsze mogę zeskoczyć z balkonu - kolejna porcja posiłku powędrowała do Max'a i Siv'y 
- Ale ty masz pomysły! Jesteś w ciąży, kobieto! Dociera to do ciebie? - podał obiad Nathan'owi i Jay'owi
- No co Ty nie powiesz? Nie zauważyłam... - położyłam ostatni talerz dla Parkera
- Wiesz co? Wkurzasz mnie...
- Też Cię kocham, Tommy - uśmiechnęłam się i ucałowałam go w policzek - Siadaj i jedz, bo ci ostygnie
- Nie mam już do ciebie sił... - usiadł zrezygnowany przy stole
- Smacznego wszystkim! - powiedziałam i sama wzięłam się za jedzenie
- Wzajemnie! 

- Co dzisiaj na deser? - wyszczerzył się Max po obiedzie 
- Czekoladowe muffinki - wstałam i wzięłam się za sprzątanie talerzy
- Ja to zrobię - powiedział Nathan i wziął ode mnie mój, który trzymałam już w ręcę. Zaszczycił mnie jeszcze swoim obojętnym i zimnym spojrzeniem po którym dostałam aż dreszczy...
- Ok... - odpowiedziałam i usiadłam ponownie na krzesełku. Kiedy tylko wszystkie telerze wylądowały w zmywarce, to wstałam i podałam każdemu muffinkę z pierwszą literką swojego imienia. 
- Oho, widzę że ktoś się wycwanił, żeby przypadkiem ktos nie zjadł wszystkich - zaśmiał się Jay
- A żebyś wiedział - odpowiedziałam ze zgaszonym uśmiechem. Gdy po babeczkach nie było śladu, wszyscy zmyli się z kuchni, a Max został pomóc mi ogarnąć to, co zostało do posprzątania. 
- Jak dzisiaj było? - zapytałam
- Dobrze, mielismy spotkanie z fanami, było mnóstwo zdjęć, aż mnie policzki do tej pory bolą od tego wiecznego uśmiechu - zaśmiał się
- Nie dziwię się. Ale lubicie chyba te spotkania, nie?
- No pewnie. Nawet nie wiesz jakie to uczucie widzieć, że ktoś przyjechał czasami i z daleka, żeby tylko się z tobą zobaczyć, bo jesteś jego idolem. To daje takiego kopa do dalszego działania i wiary w to, że jesteś w czymś dobra - usmiechnął się - Nie umiałbym z tego zrezygnować teraz
- Chyba nikt by nie umiał. 
- Coś chyba dzisiaj humoru nie masz co? - spojrzał na mnie
- Nie, dlaczego? - odwróciłam wzrok
- Bo odpowiadasz krotkimi zdaniami, w ogóle się nie uśmiechasz... Jeszcze przy obiedzie miałaś dobry humor, co się stało?
- Oj Max... - podeszłam do stołu, żeby go wytrzeć
- Nie oj Max, tylko mów. Co się stało?
- Nic, naprawdę...
- Chyba chcesz, żebym się na ciebie obraził, co?
- Słońce...
- Mów!
- Eh... Po prostu zastanawiam się dlaczego Nathan cały czas mnie unika
- Jak to unika?
- Nie zauważyłeś? - skończyłam wycierać stół
- Nie...
- Unika mnie cały czas... Odzywa się tylko jeśli to konieczne. A jak chce z nim pogadać, to mówi, że nie ma czasu albo jest zmęczony... - posmutniałam i spuściłam wzrok
- Ty coś do niego czujesz - powiedział a ja na niego spojrzałam
- No co ty, Max...
- Czujesz, wiem to, Nadia. I nic mi nie powiedziałaś... - dalej patrzył mi prosto w oczy. Widziałam, że się zawiódł, że on powiedział mi o Izie, a ja nie byłam szczera wobec niego...
- Max... ja... Nie chciałam, żeby ktokolwiek się dowiedział...
- Dlaczego?
- Bo nie chciałam żadnych swat. Poza tym teraz to i tak pozamiatane...
- Czemu tak myślisz?
- Bo jestem w ciąży?
- I co to zmienia?
- Jak to co? Nathan nie będzie z dziewczyną, która będzie miała dziecko. Myśl realnie...
- A skąd wiesz, rozmawiałaś z nim o tym? Powiedziałaś, co czujesz?
- Nie...
- No właśnie, może jakby wiedział, to...
- Ale się nie dowie - przerwałam mu i oparłam się o framugę przy wejściu do kuchni bawiąc się ścierką.
- Nadia, powiedz mi, kochasz go? - nic nie powiedziałam tylko spuściłam wzrok
- Kochasz? - podszedł do mnie bliżej i podniósł mi głowę trzymając na podbródek, żebym na niego spojrzała
- Kocham...
- Przepraszam, chciałbym przejść - powiedział Nathan. Odsunęliśmy się od siebie z Max'em i wpuściliśmy bruneta do kuchni. Ten wziął butelkę wody i wyszedł nawet na nas nie patrząc.
- Widzisz? To nie ma sensu, Max... - usiadłam przy stole i do oczu napłynęły mi łzy
- Daj spokój... Musi być dobrze, słyszysz?
- Nie mam już do tego siły... Siedzę całymi dniami i myślę jak go podejść, co powiedzieć, żeby chociaż zechciał ze mną porozmawiać, żeby chociaż był normalny w stosunku do mnie... Ja nawet nie wiem, co się stało, że zrobił się taki chłodny... Rozumiem, jestem w ciąży, ale jakoś wasze podejście do mnie się nie zmieniło tak drastycznie jak jego... Nie wiem, co mam robić, Max - przytulił mnie
- Nie płacz... Proszę cię nie płacz, bo zaraz sam zacznę płakać, a tego byś nie chciała... - wybuchnęłam śmiechem a on się do mnie uśmiechnął - Po prostu daj mu czas, niech się oswoi... I cały czas go męcz o rozmowę, w końcu musi zmięknąć. Musisz się postawić, powiedzieć, chcę pogadać i koniec. Postaw go pod ścianą i powiedz wszystko, co chcesz powiedzieć. Niech da mu to do myślenia..
- Oswaja się już miesiąc i końca nie widać... Postaram sie, Max. Dzięki - uśmiechnęłam się do niego i przytuliłam
- Nie ma sprawy
- Przepraszam, że nie powiedziałam ci wcześniej... 
- Daj spokój 
- Idę się położyć, bo już mnie głowa boli...
- Leć, Malutka. I nie martw się, będzie dobrze - ucałował mnie w czoło - A! Jutro o 12 możesz nas ogladać w tv - uśmiechnął się
- Ooo... No proszę, na pewno obejrzę - odwzajemniłam uśmiech i poszłam do siebie wziąć ciepłą kąpiel z masą olejków zapachowych. Na zrelaksowanie i odstresowanie.

Rano wstałam i poszłam do łazienki. Zrobiłam poranną toaletę, ubrałam się i zeszłam na dół. Jak zwykle nikogo już nie było. W lodówce miałam gotowe kanapki z karteczką od Tom'a "Smacznego. Proszę daruj sobie dzisiaj robienie obiadu. Wracamy wcześniej, to coś zrobimy. Miłego dnia x"
- On naprawdę ma chorą głowę... - powiedziałam do siebie i wyjęłam śniadanie z lodówki. Wstawiłam wodę, żeby zrobić sobie herbaty. W międzyczaie napisałam sms-a do Tom'a z podziękowaniem za kanapki. Później usiadłam przed tv i czekałam do 13 żeby obejrzeć chłopaków. Kiedy zaczął się program to podgłosiłam, żeby lepiej słyszeć jak śpiewają. Zaczęli od Lightning. Od razu rzucił mi się w oczy Nathan, który był nieobecny. Jakby był tam tylko ciałem, a jego myśli błądziły całkiem gdzie indziej. Kiedy było zbliżenie na jego twarz i zobaczyłam jego wzrok... Aż przestałam na chwilę oddychać. Wydawał się być takim smutnym, że jedyną rzeczą o jakiej teraz marzyłam to mocno go przytulić, żeby chociaż przez chwilę znów ujrzeć jego roześmiane tęcczówki... Zrobiło mi się źle i wyłączyłam telewizor. Nie byłam w stanie patrzeć na nieobecnego Nathan'a. Cały czas miałam jego oczy w głowie i dobijały mnie cały czas. Nie wiem czemu, ale czułam, że to z mojej winy. Ale z drugiej strony, co ja takiego zrobiłam? Nie mogę pojąć w dalszym ciągu, co się stało, że on w ogóle nie chce ze mną rozmawiać. Wydaje mi się, że to jest jeszcze coś innego niż tylko moja ciąża. Tylko co? Rozmyślałam nad tym i nic nie wpadło mi do głowy. 








Cześć Miśki ;**
Macie kolejny :) Korzystam z chwili, którą mam na dodanie ;)
Niedługo dojdę do momentu, którego sama się nie mogę doczekać ^^ 
Dlatego wiecie, co robić :) 
I przypominam o drugim opowiadaniu, którego możecie znaleźć po prawej stronie w zakładce "MOJE BLOGI" :)

Ściskaaaam! ;*

7 komentarzy:

  1. Najlepszy moment znałam już na pamięć ;D ale fajnie go było przeczytać kolejny raz :D z oprawą reszty tekstu ;)
    Oj Nathan, Nathan ^^
    Ale nie będę go hejtować, bo obie dobrze wiemy o co mu chodzi xd
    JA TEŻ CHCĘ TEN MOMENT MIŚKU !
    Nie mogę się doczekać !
    Kocham Cię Siostro <33333

    I apel do Czytelniczek: Komentujcie, męczcie Anusiaka o nexty, a nie pożałujecie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nathan taki smutny, bo on pewnie myśli, że Nadia i Max coś do sb czują, przecież spali razem i teraz ta wymiana zdań 'Kochasz ? Kocham' i Nath wszedł i raczej nie wydaje mi się, że tego nie słyszał
    czekam na ten MOMENT ;)
    do next'a ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak mi szkoda Nadii.. :(
    Masakra jakby nie mógł z nią pogadać.
    A ten jego wzrok...
    Nie wiem co o tym myśleć
    Oby się pogodzili :)
    Rozdział Świetny!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Pisz szybko nexta i weny Kochana :**
    Wpadaj do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ej ty!
    Co to za moment!? zrobiłaś mi smaka ;( i teraz będe umierać z ciekawości! a idź ty mój trojkącie ;)
    Rozdział jak zwykle świetny.
    O matko ,jaki Tomcio nadopiekuńczy aż boje sie pomyśłeć co by było jak by to Kels zaciążyła xd
    Przelew? Nadia jest naprawde kochana i tak mi jej szkoda że sie na nią zwaliło to wszystko.
    Kurde a było tak fajnie... psuju jeden ty!
    Max! powinien może pogadać z Nathem hmmm to nie jest taki głupi pomysł nawet.
    No ,ale czekam na kolejne wydarzenia które mają "pogodzić" naszych nieszczęśliwi zakochanych to znaczy Nadię nieszczęsliwie zakochaną i tego małego debila. ;)

    No więc ahoj do nexta! ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. wejkfiesujnfoeuirbfiu JEZUSIU *-* Cholera Nathan! Eeeeeeeee ja wiem, że on ją kocha, ale nie może się zebrać po tym wszystkim do kupy.
    Po prostu jest zszokowany. Tyle w temacie.
    Szkoda, że już goście z Polski wybyli ;c no ale cóż.
    Awwwwwww :3 Ta pomysłowość Nadii ^^
    I ta rozmowa z Maxem...
    Czekam na nexta ! SZYBKO !
    Wenyyy ♥
    Zaglądnij do mnie girlletmeloveyou.blogspot.com :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ech, mam dość tych humorów Nathana... Zachowuje się jakby był w ciąży!
    Może faktycznie musi oswoić się z myślą, iż Nadia będzie miała małego bobaska, ale aż tak długo? To oswajanie coś długo trwa... ;c
    Przecież każdy dobrze wie, że Nathan czuje coś do Nadii!
    Dobrze, że Nadia ma koło siebie tak wspaniałych ludzi, a w szczególności Maxa i Toma. ;)
    To jak się troszczą i doradzają jest takie piękne, że na mojej twarzy momentalnie pojawia się uśmiech. ;D
    Ciekawa jestem czy Nadia odważy się na poważną rozmowę z Nathanem.
    Ach, jestem ciekawa dalszych momentów!!!
    Pisz szybko nexta Kochana! ;* Weny!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. oooochhh jaki cudny rozdzial :* ^^
    bylam wcześniej i przeczytałam ale dopiero teraz znalazłam czas na komentowanie, wybacz Słońce :*

    bardzo podobają mi się relacje Nadii z Tomaxem i Kelsey i Nar. wszyscy się nia tak opiekują i starają pomoc byle się nie przesilala, a bidulka już psychicznie tego nie wytrzymuje xD w sumie- tez bym się niezle wkurzala jakby mnie od wszystkiego wyreczano przez ciaze ;).

    a co do Natha.. - jak tak go opisujesz to mi smutnawo :<. brakuje mi jego smiechu, wlasnie tych roześmianych teczowek. Az sama się zastanawiam co jest nie tak .
    Ale te olewanie Nadii to jest już chamskie. skopałabym mu tylek ^^.

    a rozmowa z Maxem ? - to się nazywa przyjaciel :*

    weny i do nexta Mysia :* !
    <3

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję! :)