środa, 22 maja 2013

Rozdział 14.


Po powrocie do domu wszyscy jednogłośnie stwierdzili, że lepiej mi w rudym i że faktycznie dodaje mi charakterku. Ku mojej uciesze Nathan nie mógł się na mnie napatrzeć i każde jego spojrzenie kończyło się moim zawstydzeniem i zaczerwienieniem ;) Dogadałam się z Max'em, co do prezentu dla Natha i dołożyłam się do niego. Nawet pojechałam z nim zakupić to małe cudeńko. Najtrudniej nam było z wyborem koloru, ale zdecydowaliśmy się na czerwień, która najbardziej oddawała ducha naszego przyszłego dwudziestolatka.

Wyprawialiśmy mu również imprezę w klubię znajdującym się w samym centrum Londynu. W dniu jego urodzin wszyscy specjalnie wstaliśmy wcześniej, żeby oczekiwać na Nathana w kuchni. Byłam nie wyspana, bo pół nocy z Izą robiłyśmy tort dla niego, a rano sama robiłam śniadanie dla wszystkich. Wszyscy siedzieli zaspani w kuchni oczekując na to, kiedy wstanie nasz jubilat. Po usłyszeniu kroków na schodach, czekaliśmy w napięciu, na jego wejście do kuchni. Kiedy tylko ledwo wyłonił się zza framugi krzyknęliśmy głośno NIESPODZIANKA, a Jay z Tomem i Max'em rzucili się na niego tak, że wszyscy polecieli na ziemie, a na dokładkę dołączył do nich Siva. Zaczęlismy się śmiać, a potem składać mu życzenia. Ja postanowiłam zostać na sam koniec, a najpierw nałożyć wszystkim sniadanie. Gdy właśnie kończyłam, wszyscy byli już przy stole, łącznie z Nathanem. Głupio mi było teraz go odrywać od jedzenia, więc doszłam do wniosku, że złoże mu zyczenia później. W końcu mam na to cały dzień. Na śniadanie postanowiłam zrobić omlety z krewetkami. Obawiałam się, czy każdy je lubi, ale na szczęście wszystkim smakowało. Po posiłku, wszyscy pomogli mi posprzątać w kuchni i udaliśmy się do salonu, żeby wręczyć Nathanowi prezent. Daliśmy wielkie pudło, w którym znajdywały się kolejne - mniejsze. Ostatnie było malutkie, a w nim znajdował się mały, zgrabny kluczyk do jego samochodu. Minęły 3 sekundy zanim zaczaił, co jest jego prezentem xD Zaczął krzyczeć i rzucać się na kazdego w podziękowaniu. Poszliśmy wszyscy do garażu, BabyNath od razu podbiegł do swojego cudeńka.
- Śliczna! to kto pierwszy jedzie na przejażdżkę? - zapytał ucieszony, siedząc już za kierownicą i podziwiając wszystkie bajery, jakie się w środku znajdywały. 
- Ja! - wyrwałam się od razu, bo uznałam, że to będzie dobra okazja do złożenia mu życzeń. Nathan wystawił łokieć za drzwi, spojrzał na mnie 'uwodzicielskim' wzrokiem i niskim głosem powiedział:
- Wsiadaj, Maleńka! - zaczęłam się śmiać i usiadłam obok niego zapinając pasy. W sumie miałam lekkie obawy, co do jazdy z nim, bo prawo jazdy ma od niedawna, ale starałam się o tym nie myśleć ;p Ruszył pewnie i z piskiem opon z wielkim bananem na twarzy. Strasznie mi się podobał taki ucieszony i szczęśliwy. Aż miło było na niego teraz popatrzeć. 
- Jak ci się podoba kolor? - zapytałam
- Najlepszy jaki mógłby być! Kto wybierał?
- Ja z Max'em. Chociaż on był bardziej za białym. 
- Dobrze, że byłaś z nim, zdecydowanie wolę czerwień.
- Cieszę się - uśmiechnęłam się i wyciągnęłam telefon, bo dostałam sms-a. Spojrzałam na wyświetlacz - Iza.
"Przetrzymaj trochę dłużej Nathana, bo druga niespodzianka będzie za chwilę". Odpisałam tylko ok.
- Nathan, mogliśmy pojechać jeszcze raz tam, gdzie byliśmy ostatnio? - nie wiem po co, ale to była moja jedyna myśl, w jaki sposób go jak najdłużej odwlec od wrócenia się do domu i zabrania kolejnej osoby do wypróbowania samochodu. 
- Jasne, a po co? - no taaaa, a skąd ja mam wiedzieć po co?!
- Hmm... wejdziesz ze mną na London Eye?
- Pewnie, nie ma problemu.  - uśmiechnął się i skręcił, w kierunku centrum. Zaparkował auto i chyba milion razy upewniał się czy aby na pewno je dobrze zamknął. Nawet idąc cały czas się odwracał i upewniał czy dalej stoi gdzie stał.
- Nathan, nikt ci jej nie ukradnie - śmialam się z niego
- Oj, ja ją tylko podziwiam...
- no tak... Teraz każda twoja fanka może być o nią zazdrosna
- Spokojnie, Ty nie musisz być o nią zazdrosna - puścił mi oczko i się wyszczerzył. Ja się tylko uśmiechnęłam i dalej szlam przed siebie. Kupilismy bilety i weszliśmy do nie wiem jak to nazwać, kopuły? :P Było mało zwiedzających, więc byliśmy w niej sami. Usiadłam na ławce znajdującej się w środku, a Nathan usiadł obok mnie. 
- Jak się czujesz jako dwudziestolatek? - zapytałam
- Dopóki sobie tego nie uświadamiam, że jestem aż tak stary, to jest dobrze - zaśmiał się
- To widze, że masz podobnie jak ja miałam rok temu 
- A kiedy właściwie masz dokładnie urodziny?
-  24 lipca - uśmiechnęłam się
- Ooo, tego samego dnia, co Jay!
- Naprawdę? - zdziwiłam się - To już wiem, dlaczego tak lubimy sobie dogryzać 
- Obydwa uparte - zaśmiał się Nathan. 
- A żebyś wiedział - powiedziałam i patrzyłam jak powoli wznosimy się coraz wyżej. 
- Nadia?
- Tak? - spojrzałam na niego. Patrzył mi prosto w oczy i nie wiem czemu, ale miałam przeczucie, jakie będzie jego pytanie
- Dlaczego zrobiłaś sobie tatuaż?
- Żeby odciąć się od przeszłości. Postanowiłam nie patrzeć na to, co było tylko na to, co jest i co będzie. 
- Podoba mi się Twoje nowe podejście - uśmiechnął się, odwzajemniłam uśmiech i podziwiałam dalej wszystko z góry. Londyn wyglądał niesamowicie z tej perspektywy. Cieszyłam się, że spełniłam kolejne swoje marzenie z Nathanem. Był idealnym towarzyszem i czułam się przy nim bezpiecznie. Wstałam z ławki i podeszłam do szyby, żeby zobaczyć jak wysoko jesteśmy. Napawałam się widokiem i starałam się zapamiętać kazdy jeden element. 
- Nathan! Nie złożyłam ci jeszcze życzeń - ogranęłam się i odwróciłam do niego - Więc życzę ci, żebyś w duchu zawsze był nastolatkiem, spełnienia wszystkich marzeń, dalszego rozwoju kariery z chłopakami, duuużo szczęścia, jeszcze więcej wiernych fanek, znalezienia tej jednej jedynej i prawdziwej miłości oraz żebyś zawsze był taki jaki jesteś - uśmiechnęłam się, pocałowałam w policzek i przytuliłam lekko. 
- Dziękuję - uścisnął mnie i kołysał na boki - A mogę miec jedno życzenie? - spojrzałam na niego 
- No dawaj, ale tylko jedno! - zaśmiałam się
- Mogę cię pocałować? - spojrzał mi w oczy z uśmiechem
- Obiecałeś, że tego wiecej nie zrobisz - szepnęłam, a on zbliżał się coraz bardziej swoją twarzą do mojej
- Ale dzisiaj mam urodziny - odszepnął i głaskał mój nos swoim - Tylko ten jeden raz - poczułam jego dłoń na policzku. Głaskał mnie po nim, dotknął ucha, potem szyi... Odruchowo przymknęłam oczy. To było tak przyjemne uczucie, że rozpływałam się stojąc obok niego. Czułam jego oddech na swoich ustach. Wiedziałam, że teraz oddam mu pocałunek. Nie myślałam o niczym innym, tylko o tym, żeby jego wargi dotknęły moich. 
- Proszę... - szepnął i poczułam jak delikatnie musnął moje usta
- Dobrze... - ledwo co słowa wyszły z mojego gardła, a Nathan przyciągnął mnie bliżej siebie i pocałował. Na początku powoli i delikatnie, a potem coraz zachłanniej i namiętniej. Nasze usta i języki idealnie ze sobą współgrały jakby były sobie od dawna przeznaczone i teraz skakały ze szczęścia, że się w końcu odnalazły. Nathan lekko przygryzł moją dolną wargę i skończył pocałunek.
- Nadia, ja wiem, że może nie jestem tym, którego kochasz i chciałas tu pocałować, ale...
- Cii... - przerwałam mu i tym razem ja przejęłam inicjatywę. Całowałam go nie tylko ustami, ale całą sobą. Oddawałam mu siebie i czułam ciepło rozlewające się w moim wnętrzu, gdy to robiłam. Byłam szczęśliwa. Nie wiem, co chciał powiedzieć, ale wiem, że się mylił. Może nie całkowicie, ale w większej części. Tak, zakochiwałam się w nim i nie bałam się tego uczucia. Mimo, że nie wiedziałam, co Nathan czuje do mnie, ja byłam szczęśliwa, że to on zajmuje miejsce Marcina w moim sercu. I to było najwazniejsze. Tym razem ja skończyłam pocałunek.
- Wszystkiego najlepszego, Nathan - powiedziałam z uśmiechem patrząc mu prosto w oczy. Odwzajemnił uśmiech, podziękował i cmoknąl ostatni raz moje usta. Nasza podróż London Eye dobiegła końca, więc wyszliśmy i w milczeniu, ale z uśmiechami na ustach udaliśmy się do samochodu. 

Pędziliśmy cały czas się śmiejąc. Ukradkiem napisałam sms-a do Izy, że będziemy w przeciągu 5 minut.
Kiedy dojechaliśmy do domu, Nathan niczego się nie spodziewając wszedł do domu, a tam zaraz rzuciła się na niego Jess z rodzicami - jego drugi prezent.
- Wszystkiego najlepszego, Nathan! - mówili jedno przez drugie i tulili się. Dawno się nie widzieli, a Nath już od jakiegoś czasu mówił, że z chęcią by ich odwiedził, ale nie miał kiedy. Specjalnie powiedzieli mu, że nie dadza rady przyjechać na jego urodziny, żeby miał niespodziankę. 
- Jesteście niemożliwi! Przecież mówiliście, że nie dacie rady przyjechać... - powiedział uradowany
- Specjalnie, Synku. Czy przegapiliśmy kiedyś twoje urodziny? - zapytała z uśmiechem jego mama i po chwili spojrzała na mnie.
- A ty zapewne jesteś Nadia?
- Zgadza się, miło mi poznać - uśmiechnęłam się i podałysmy sobie dłonie, a zaraz potem z Natha tatą i siostrą. Zostawiłam ich w salonie i poszłam do kuchni, żeby zacząć przygotowywanie obiadu. Skoro to Sykes'a urodziny to postawiłam na spaghetti. Iza ze Steven'em zaoferowali się, że mi pomogą, więc posiłek był gotowy w ciągu 30 minut. Zasiedliśmy ponownie przy stole w jadalni i rozmawiając spędziliśmy miłe popołudnie. Po obiedzie zaśpiewaliśmy brunetowi 'Happy birthday' i skonsumowaliśmy tort, który było żal jubilatowi kroić, bo był w kształcie pianina. ;) Nathan był bardzo szczęsliwy, że jego rodzinie udało się przyjechać. Miło było popatrzeć jak jest z nimi zżyty. Oczywiście jego mama go nie oszczędzila i opowiadała nam różne śmieszne anegdoty z jego dziecięcego życia ^^ Myslałam, że padnę ze śmiechu jak dowiedzieliśmy się, że jak był mały i zjechał na takiej dużej zjeżdżalni do metrowego basenu, to zaczął plakać i krzyczeć, że się topi. 
- A później był na nas obrażony cały dzień, że zamiast go wyciągnąć z tego baseniku, to się z niego śmialiśmy - dodał Nathana tata ze śmiechem
- Ale śmieszne, a jak naprawdę bym się utopił?
- Kochanie, wody miałeś do brzucha tylko, więc byś się nie utopił 
- Ja to pamiętam inaczej... 
- Oj, Nathanku, bo byłeś za malutki, żeby to zapamiętać tak jak było - zasmiała się jego mama - Dobra, dziecieki, o której macie tą imprezę? - powiedziała i spojrzała na zegarek.
- Jaką imprezę? - zdziwił się jubilat
- Twoją urodzinową! No chyba nie myslisz, że odpuścilibyśmy taką okazję do zabawy? - powiedział Max z bananem na twarzy
- A co z wami? Pójdziecie z nami? - zapytał rodziców
- Kochani nie te lata na takie szaleństwa - zaśmiała się mama - Jess z wami pójdzie, a my zostaniemy
- No to ja się nie zgadzam... Nie możemy tu posiedzieć wszyscy razem? 
- Nathan, idź się zabaw i uczcij swoje 20 urodziny. My wyjeżdżamy dopiero w niedziele, więc będziemy mieli jeszcze 3 dni, żeby ze sobą spędzić - uśmiechnęła się ciepło jego mama.
- No dobra, na taki układ mogę iść - powiedział i ja przytulił. Posprzątałam po obiedzie i poszłam na górę, żeby się ogarnąć. Po szybkim prysznicu otworzyłam szafę myśląc jak się ubrać, kiedy do mojego pokoju wparowała Iza
- Przyszłam ci tylko powiedzieć, że jak nie zobaczę cię ubranej w seksowną sukienkę, to osobiście zaciągnę cię tu spowrotem i ubiorę jak piękną dwudziestolatkę. Miłego szykowania! - wysłała mi buziaka i wyszła. Zaczęłam się śmiać. ONA JEST NIEMOŻLIWA. Skoro zaczęłam się zmieniać, to i czas pokazać swoje atuty powiedziałam do siebie z uśmiechem i przygotowałam sobie zestaw do ubioru. Pomalowałam się, a włosy zakręciłam i spięłam na bok. Wyszłam z pokoju i wparowałam do Izy.
- I co, zadowolona jesteś, ciociu? - zaśmiałam się i zapozowałam
- No proszę... Nie sądziłam, że mnie posluchasz. Wyglądasz obłędnie! Coś czuje, że będziesz miała dzisiaj branie! 
- Pożyjemy, zobaczymy. Gotowa?
- Tak, już możemy lecieć. - Zeszłyśmy na dół i pierwsze, co mi się rzuciło w oczy, to Max stojący obok Steven'a, patrzący na Izę z wilczym apetytem w oczach. Ta podeszła do swojego chłopaka i zapytała jak wygląda.
- Nie za króka ta sukienka? - zapytał
- No co ty - odpowiedziała moja ciotka i widziałam, że z zawiedzeniem. Co za palant, tak trudno powiedzieć, że ślicznie wygląda? -.- Spojrzałam na Max'a, miał chyba to samo na myśli. Ale też i było mu ciężko patrzeć na Izę tulącą Steven'a, dlatego podeszłam do niego i złapałam pod rękę.
- Max'iu, a ja jak wyglądam? - zapytałam słodkim głosikiem. Max złapał aluzje.
- Kochanie, wyglądasz prześlicznie! - i ucałował mnie w policzek. Mina Steven'a - bezcenna. Chyba zrobiło mu się głupio ;d Dołączył do nas Nathan i zapytał, czy już możemy iśc i wyszedł pierwszy. Kolejno weszliśmy do limuzyny i ruszyliśmy. Siedziałam między Max'em i Tomem, a na przeciwko mnie siedział Sykes. Wziął butelkę szampana, otworzył i wypiliśmy pierwszy kieliszek za jego zdrowie. Było wesołoi bardzo sympatycznie, tylko miałam wrażenie, że Nathana coś martwi. Może wolał zostać z rodzicami w domu? Przyglądałam mu się i mnie na tym złapał. Uśmiechnął się delikatnie i odrwócił wzrok. Gdy dotarliśmy na miejsce, weszliśmy do klubu na nasze miejsca. Mieliśmy wykupione całe pięterko, z którego było widać całą salę, gdzie tańczyli inni ludzie. Rozsiadliśmy się i chłopcy odrazu chwycili za kieliszki. Po kilku głębszych zaśpiewaliśmy ponownie 'happy birthday' i ruszyliśmy na parkiet. Tańczyłam z najpierw z Max'em, potem z Tom'em i z Sivą. Potem zaczęłam wygłupiać się z Jay'em, bo tańcem tego nazwać nie było można xD Gdy poleciał wolny kawałek przy moim boku pojawił się Nathan i od razu położył mi moje ręce na swoich ramionach. Uśmiechnęłam się i wtuliłam w niego i wdychałam cudowny zapach jego perfum. 
- Mówił ci ktoś już dzisiaj, że slicznie wyglądasz? - powiedział mi do ucha szeptem i nosem połaskotał mnie w płatek ucha. Po moim ciele rozlały się cudowne dreszcze. 
- Właściwie to tak, ale nikt w taki sposób.
- W jaki?
- W taki, że jestem w stanie w to uwierzyć - uśmiechnęłam się do niego. On uczynił to samo.
- Gdybym sam mógł wybrać sobie prezent, to wybrałbym dzisiaj ciebie - szepnął mi znów do ucha. Spojrzałam mu uwodzicielsko w oczy, przysunęłam się do niego tak, że jeszcze kilka milimetrów i nasze usta znów by się dzisiaj połaczyły i powiedziałam:
- Pan chyba już za dużo wypił, Panie Sykes - po czym się odsunęłam i uśmiechnęłam triumfalnie. Piosenka się skończyła, odsunęłam się od niego i powiedziałam, że idę się czegoś napić, zostawiając go na parkiecie uśmiechniętego. Postanowiłam się dzisiaj upić, żeby uczcić nie tylko urodziny Nathana, ale i moją przemianę i zapomnienie o dawnym życiu, dlatego z drinków przeniosłam się na czystą i zaczęłam zabawę razem z innymi.






Matko, chyba jeszcze żaden rozdział nie zajął mi tyle czasu xD
Moja wena przychodziła i odchodziła na zmianę, ale niestety częściej jej nie było ;P
Mam nadzieję, że teraz pocałunek Wam się podobał, bo był oddany! ;)
Rozdział dla Alicee umilającej mi czas pisania ;D 

Bez przeciągania powiem jeszcze tylko tyle, że następny będzie dopiero w przyszłym tygodniu :)
Czekam na opinię i oczywiście

Ściskam! ;*

7 komentarzy:

  1. i`m first, fuck yeah ! <3
    jeepa ! jak mi podoba się ten rozdzial o jaaaa ;D
    wiadomka - wszelkie imprezy to moje klimaty ;D
    i jeszcze ten pocaluuuuuneeek ommmm, i like it *_*
    ale cacko to niezle Nathanek dostal. obledne .. hah jak ciagle się odwracal żeby na zobaczyć czy stoi ;) słooooodziaaaak :P

    ooommm koncowka dobra- cos czuje ze będzie milusio ;)
    czysta= dobra zabawka a jeszcze do tego The Wanted i przede wszystkim Nath to kuuufffaaa ;D zgon, a zyc i nie umierać XD

    czekam na następnego Słońce:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie moglabym sie uczyc gdybym nie przeczytala ;)
    Nauczyc sie zdarze;p a co do rozdzialu..
    Brak mi slow Slonce ;****
    Teraz mi sie ulozylo wszystko w calosc :)
    Genialne po prostu :D <3
    Ten pocalunek.. Zakochalam sie *.* ale to juz mowilam :D
    I widze, ze juz jeden powod byl ;D wiesz o czym mowie ;)
    Ale szkoda, ze znowu buziaka nie bylo :p
    I
    A wiec.. Rozdzial boski :D i czekam na kolejny ;****
    I dziekuje za dedyk :) cala przyjemnosc po mojej stronie <3
    PS. Teraz czas na moj rozdzial, prawda? ;dd

    OdpowiedzUsuń
  3. Rany boskie, jaki boski rozdział! *_*
    To życzenie Nathana, pocałunek i taniec, omomom! <3 Normalnie kocham! <3
    Zapowiada się ciekawie...
    Nadia chce porządnie zabalować! :D No, no! xd
    Coś czuję, że Nathan się nieźle zadłużył w Nadii. ;)
    Weny Kochana i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. ;**
    Buziaki. ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. O Jezus ! Maria ! Jezus-Maria !
    Awwww *_* Patatajam z radości xd ( nie wiem czy się da ale przyjmnijmy, że tak ) Był pocałunek, pocałunek :D I to jaki ;)
    Liczę na coś więcej w przyszłym rozdzialiku ^^ xd Może postarają się o małe Sykesiątka ? xd ( dziwna jestem wiem )
    Rozdział kochana THE BEST !!!
    I LOVE YOU ! ;* Cudnie piszesz. Masz TALENT !
    Czekam na następny i pisz go prędziutko bo jak nie to...
    jeszcze nie wiem ale coś wymyślę ;p
    Weny, bejbe :*

    OdpowiedzUsuń
  5. aiuwhfiuaefvbiusahfviusgefhvoishfoisgavhoisahefiuvhsavio *.* BOOOOOOOOOOŻEEEEEEEEEE !!!!! Ahhhhh ten pocałunek ! CUDNIE ! Na London Eye ! O Mój Boże , o moja Bogini imaginów *.* Oj Nadia, Nadia, coś się zapowiada mega kacyk :P No, mam nadzieję, że w ramach przemiany wyczyści serducho z nieprzyjemnych doświadczeń i wyleczy rany, oczywiście dla nikogo innego jak Pana Sykesa :)
    Pisz szybciutko nexta :*
    Wenyyy Słońce ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  6. ajhskfjghkgj! <3
    O mamo jaka bryka!No no postarali się ;)
    Jej jakie te urodziny wspaniałe z Natha to naprawdę szczęściarz!Oj i to London Eye!kissy wyczuwam kissy na tej imprezce ;)
    Genialny! ;)
    Za tydzień? ;( nie wiem czy wytrzymam tyle bez twojego opka!Życzę duuuużo weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny :P
    Przepraszam że tak długo musiałaś czekać na mój komentarz, ale teraz miałam urwani głowy w szkole, no wiesz... poprawianie ocen. Rozdział świetny, nie wiem jak ty to robisz :P Zapraszam do mnie na kolejny i życzę weny, kocham twoje opowiadanie. :P

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję! :)