sobota, 23 listopada 2013

Rozdział 43.


Weszliśmy z Nathanem do domu i zanieśliśmy zakupy do kuchni, a raczej brunet zaniósł, bo mi nie pozwolił wziąć nawet jednej torebki. 
- Dłużej się nie dało? My tu spragnieni! - do kuchni wparowała Iza przeszukując torebki. Wyjęła zadowolona butelkę wódki i zniknęła w salonie, z którego można było usłyszeć okrzyk zadowolenia.
- Czy tu są sami alkoholicy? - zapytałam ze śmiechem Nathana
- Na to wygląda - puścił mi oczko. Wzięliśmy soki i jakieś tam przekąski typu chipsy i paluszki i poszliśmy do reszty, gdzie każdy, oprócz Kasi trzymał już pełny kieliszek w dłoni.
- Eeee? - stanęłam - Popity nikt nie chce?
- Chcemy! - krzyknęli razem
- No ja myślę - zaśmiałam się
- A o mnie ktoś pomyślał, przepraszam bardzo?
- Nath, mój kochany! Ja zawsze o tobie pamiętam - wyszczerzył się Jay i podał chłopakowi kieliszek
- Jaythan forever! - przybili sobie piątkę
- Dobra dzieci! Każdy ma polane, więc brać co trzeba ! - oznajmiłam i wzięłam do ręki dwie szklanki z sokiem. Jeden podałam Kasi, a drugi zostawiłam sobie
- No to pierwszą kolejkę pijemy za gospodynie! - uśmiechnął się Max i podniósł kieliszek do góry
- A za mnie? - wygiął usta w podkówkę Loczek
- Za ciebie później, głupku - zaśmiał się Tom
- No doooobra, to za gospodynie! - powiedział i każdy wypił zawartość szkła i popił napojem
- Uuuaaaaa - wykrzywił się Tom - Mocna!
- Bo Polska! - powiedziałam równo z Izą
- To jak zawsze, od razu na drugą nóżkę! - Max rozlewał kolejną porcję dalej się krzywiąc
- Oho... Czuję, że nasz dom będzie dzisiaj zarzygany od góry do dołu - szepnęłam do Sylwii, która siedziała obok i zaśmiałyśmy się we dwie
- Co tam już chichoczecie, co? - Tom się wyszczerzył
- Obgadujemy cię - pokazałam mu język
- MNIE?!
- Taaaak, kochany. Ciebie
- Rozumiem, że mówicie o mnie w samych superlatywach
- O taaaaak! Oczywiście, Tommy... - ironizowałam
- Ej, ej... Nie podoba mi się ten ton! 
- Ale z ciebie głupek - zaśmiałam się
- To teraz za mnie! - krzyknął Jay i się szczerzył
- Niech ci będzie - przewrócił oczami Max. Wypili kolejkę i każdy usiadł na kanapie.
- Taka dobra rada cioci Nadii, nie narzucajcie takiego tempa jak zawsze - odezwałam się
- Już zaczynasz marudzić? - wyszczerzył się Max
- Marudzić, to będziesz jutro - uniosłam brew do góry z uśmiechem
- Zazdrościsz, bo nie możesz się napić - wytknął mi język
- A żebyś wiedział, akurat dzisiaj walnęłabym chyba trzy kieliszki naraz na uspokojenie
- A czym ty się tak dzisiaj zdenerwowałaś? - zapytał Tom
- Niczym specjalnym, Parker. Widziałam tylko mojego byłego...
- Jak to?! - krzyknęła Iza
- Tak to - westchnęłam - Jak byliśmy w sklepie z Nathanem
- Żartujesz?
- Nie... Jeszcze bezczelnie do mnie podszedł uśmiechnięty i zaczął rozmawiać
- Co za ch... - zaczęła Iza, ale na nią spojrzałam - dupek - dokończyła
- Zapytał o ciąże, a ja nie miałam odwagi powiedzieć mu, że to jego dziecko...
- Nadia, ale on powinien o tym wiedzieć... - powiedziała Nareesha
- Też myślę, że powinnaś mu powiedzieć - poparł ją Siva
- A ja uważam, że nic nie musisz, Kochana - Kels wysłała mi uśmiech, który odwzajemniłam - W końcu sama mówiłaś jak zawsze mówił, że nie chciałby dziecka z tobą...
- I po tym jak cię potraktował nie zasługuje na to, żeby wiedzieć - powiedział Jay
- No tak, ale z drugiej strony Jay mimo wszystko postaw się w jego sytuacji. Nie chciałbyś wiedzieć, że jesteś ojcem? - zapytała go Sylwia
- Skoro bym nie wiedział, to nawet nie musiałbym chcieć
- No ale jak miałbyś wybór dowiedzieć się, że dziewczyna z którą sypiałeś jest z tobą w ciąży, to chciałbyś, żeby ci to powiedziała? - Loczek się zastanawiał i dopiero po chwili się odezwał
- Pewnie wolałbym wiedzieć, że jestem ojcem... Ale druga strona medalu jest taka, że ja nie traktuję kobiet w sposób jaki on potraktował Nadię, więc niech się wypcha.
- Ale dziecko musi mieć ojca przecież...
- Tak, Nareesha, ale ojcem nie jest ten, kto użyczył swojego nasienia i w tym jest rzecz - do dyskusji włączył się Nathan
- Niby tak, ale jednak ten biologiczny zawsze będzie ojcem i tego się nie zmieni choć nie wiadomo jakby się chciało, Nath. To po nim odziedziczy geny... I też nie wiadomo jak będzie dalej wyglądało jego życie, co jeśli będzie chciało poznać swojego prawdziwego ojca? Nadia mu powie, że nie pozna, bo nawet o nim nie wie?
- Podchodzisz do tego w zły sposób - powiedział Tom
- Dlaczego w zły? Bo biorę pod uwagę wszelkie ewentualności?
- Nie... Ale nie wzięłaś takiej, w której dziecko nie będzie chciało poznać ojca. Zobacz na Nadię, wie o ojcu i mimo wszystko nie chce go znać, bo wie jak potraktował jej mamę... Też nie zachował się fair i sam gdybym mógł, to bym mu dopieprzył za takie coś. Myślę, że jeżeli jest się z kobietą i się z nią kocha, to bierze się odpowiedzialność nie tylko za nią, ale i za konsekwencje.
- No tak, Tom. Tylko, że były Nadii nie może wziąć odpowiedzialności za te konsekwencje, bo nawet o nich nie wie!
- I po co ma wiedzieć, skoro wiadomo jak się zachowa?!
- A skąd to możesz wiedzieć, skoro go nie znasz?
- Znam z opowieści Nadii i to mi wystarczy
- No dobra, a co jeśli Nadia ułoży sobie życie z kimś i za kilka lat, Marcin dowie się, że jest ojcem jej dziecka i będzie chciał je poznać? To może zburzyć całe plany i całe postawione fundamenty, które zbuduje ze swoim partnerem, bo ktoś trzeci nagle wkroczy buciorami w ich życie... To nie jest takie proste jak myślisz, Tom... - mulatka broniła swoich racji
- Ale skąd się będzie miał dowiedzieć? Z nieba tej informacji nie wyciągnie przecież... - przysłuchiwałam się tej całej dyskusji i nie wiedziałam, co myśleć. Targało we mnie tyle myśli w tym momencie, że aż nie wiedziałam, co powiedzieć i jak dołączyć się do tej rozmowy, która de facto dotyczyła samej mnie. Natomiast najwięcej do myślenia dała mi ostatnia wypowiedź Nareeshy. Co jeśli Marcin kiedyś będzie chciał brać czynny udział w wychowaniu naszego dziecka? Spojrzałam na Nathana, który siedział na jednym z foteli z szeroko rozłożonymi nogami i głową opartą na ręce patrząc na stół ewidentnie o czymś myśląc. Zrodziła się we mnie mała wątpliwość pierwszy raz od rozmowy z Karen. Mimo tego, że Nathan się na to godził, mimo tego że naprawdę jest możliwe to, żebyśmy mogli być razem nie jestem w stanie stwierdzić jak to będzie wyglądało w przyszłości oraz jaki ewentualny wpływ na to wszystko może mieć udział Marcina w naszym życiu. Tej możliwości nie brałam pod uwagę, a tak naprawdę przeraziła mnie, dlatego że cały czas myślałam o mojej córce jak tylko i wyłącznie o moim dziecku. A tak naprawdę ma jeszcze ojca, który może kiedyś chcieć mieć z nią kontakt... Te wątpliwości pozwoliły mi odsunąć póki co na dalszy plan moją rozmowę z Nathanem... Mimo że cholernie chciałam z nim być, to nie potrafiłam odsunąć na bok myśli o przyszłości. Muszę wszystko dokładnie przemyśleć i poukładać w głowie jakiś plan, a dopiero wtedy porozmawiam z Nathanem... Nareesha dalej wykłócała się z Tom'em i co jakiś czas reszta się udzielała.
- KONIEC ! - krzyknęłam w końcu, a wszyscy zamilkli - Po pierwsze nie rozmawiajcie o mnie jakby mnie tu nie było, po drugie moje życie, to moje decyzje, więc dziękuję wam baaardzo za troskę, ale wszelkie decyzje podejmę sama. A po trzecie chyba zapomnieliście o piciu, co? - wyszczerzyłam się na koniec rozluźniając atmosferę.
- No właśnie! - Max puścił mi oczko z uśmiechem i zaczął rozlewać wódkę.
- To może ja zapuszczę jakąś muzykę - Sylwia wstała i podeszła do wieży. Po chwili z kina domowego rozbrzmiała muzyka i z czasem skończyła się pierwsza butelka alkoholu, potem druga i trzecia...

- Widzę, że Jay znalazł sobie nową koleżankę - uśmiechnęłam się szeroko do Kasi patrząc na Sylwię i Loczka tańczących na środku salonu pomiędzy wygłupiającym się Tom'em z Kelsey a wijącym się Max'em z Izą.
- W sumie fajnie razem wyglądają, co? - pomachała brwiami gryząc paluszka
- Czuję, że myślisz to samo, co ja - zaśmiałam się
- Nic nowego - puściła mi oczko
- Nie ma siedzenia! - wyrósł przede mną Sykes z wyciągniętymi dłońmi szczerząc się
- Naaaaath... Dopiero co Tom mnie wymęczył... - jęknęłam
- Jemu nie odmówiłaś, a mi odmówisz? - założył ręce na biodra i spojrzał na mnie przekornie
- Jeeeeezu... - jęknęłam ponownie ze śmiechem i wstałam
- I to mi się podoba - puścił mi oczko i pociągnął za sobą. Wykręcił mną na wszystkie możliwe strony i po kilku piosenkach pozwolił mi w końcu usiąść i odpocząć.
- Wybacz, ale w ciąży naprawdę ciężko się tańczy - zaśmiałam się i opadłam na kanapę, a on obok mnie
- Niech ci będzie, że jesteś usprawiedliwiona - przewrócił oczami ze śmiechem i napił się łyka. Tylko tyle zdążył, bo zabrałam mu szklankę z ręki i sama dopiłam resztę.
- Spoko nie krępuj się...
- Dziękuję - uśmiechnęłam się słodko i podałam mu puste naczynie.
- O tu - poklepał się palcem w policzek i nadstawił się
- Ty jak zwykle to samo - tym razem to ja przekręciłam oczami i łapiąc dłonią za jego brodę pocałowałam we wskazane miejsce
- Specjalnie mnie przytrzymałaś, cwaniaku!
- Znam twoje sztuczki - wyszczerzyłam się
- PIJEMY ! - krzyknął Jay, a na to hasło wokół niego zebrali się wszyscy prócz mnie i Kasi
- Patrz, jak ich łatwo zwołać - pokręciłam głową
- No nie? - zrobiła to samo, co ja

Dwie godziny później patrząc na Tom'a z Jay'em miałam wrażenie, że mam do czynienia z małpami a nie ludźmi.
- Ty pieeerwszy - powiedział Loczek chwiejąc się na nogach
- Dopra, ale mnie aszeks... aszekuruj... - próbował się wysłowić Parker - I licz! - dokończył i postawił ręce na ziemi a nogami zaczął się odpychać od ziemi.
- Jezu, oni sobie zrobią krzywdę! TOM! - krzyknęłam - Ogarnij się pijaku jeden, bo ja nie będę cię wiozła do szpitala! - chłopak przestał się wygłupiać i stanął znów normalnie na nogach wyciągając przed siebie rękę z postawioną dłonią
- Spokojnie, Szłońce - czknął - wszystko pod kontrolą. Ja to umiem. PACZ! - znów zrobił to samo, co wcześniej z tym, że udało mu się stanąć na rękach, a po dwóch sekundach poleciał na ziemię jak waląca się wieża. Jay, jakby nigdy nic opadł na ziemie obok, tyle że ze śmiechu
- TOM! - krzyknęłam i wstałam
- Żyję! - podniósł rękę do góry, a ja usiadłam z powrotem. - Chyba.... - wybełkotał po chwili. Podszedł do niego Nathan i pomógł mu wstać.
- Ha! Ale jestem zdolny! - wyszczerzył się dumnie, jak już był w pozycji pionowej
- No bardzo, Tom. Zajebisty wręcz jesteś... - pokręciłam głową
- Hahahahahahahaha! - brechał dalej Jay, za co dostał w łepetynę od Parkera
- Ogaaaaarnij, durniu
- Mięczak hahahahaha!
- Taki mądrrrrry jeszteś? - założył ręce na piersi - To sam stań!
- NIE! - krzyknęłam znów - Żadnego stawania na rękach!
- Słoooooońceeeeee - podbiegł do mnie Parker i uklęknął przede mną całując moje dłonie - Ale ty się nie deneeeeeerwuj - przeciągał wyrazy - bo ci nie wolno.
- Oh dziękuję za troskę, Tom. Szkoda, że nie pomyślałeś o tym, zanim zacząłeś się wydurniać - uniosłam brew do góry
- Bo jestem pijany - wyszczerzył się do mnie z rozbieganym wzrokiem na co wybuchnęłam śmiechem
- Dobrze, że chociaż zdajesz sobie z tego sprawę, głupku
- No pewnie, nie jestem taki głupi jak myślisz
- Ja nie myślę, że jesteś głupi, Oszołomku
- Naprawdę? - zrobił minę zbitego psa
- Naprawdę - zaśmiałam się i poczochrałam go po włosach
- Czyli myślisz, że jestem mąąąądry? - znów uśmiech numer 5
- Ehe - pokiwałam głową
- Ooooooo - ucieszył się i mnie przytulił po czym nachylił się do mojego brzucha - Słyszałaś? Masz mądrego wujaszka - pomachał brwiami - A teraz wybacz, bo wzywają mnie procenty! - pocałował "moją córkę" po czym poszedł do stolika nalewając wódki do kieliszków sporą część rozlewając.
- Nie mam do niego sił momentami - zaśmiałam się do Kasi, która naśmiewała się z pijanego Parkera
- Nie dziwię ci się!
- Ej, gdzie Sylwia? - zapytałam rozglądając się po salonie
- Chyba do kuchni wychodziła przed chwilą
- To ja zobaczę, co z nią - wstałam i poszłam do drugiego pomieszczenia. Faktycznie, przy stole siedziała moja siostra cioteczna z głową opartą na stole otoczona własnymi rękami.
- A ty co? Zgon? - zaśmiałam się, a ona podniosła głowę. Była cała zapłakana. Podeszłam do niej, usiadłam obok na krzesełku i ją przytuliłam
- Co się stało? - zapytałam zaniepokojona, a odpowiedział mi cichy szloch
- Ktoś ci coś zrobił? - pokręciła głową
- Coś powiedział? - znów ten sam gest
- Przypomniałaś sobie o Arku...? - bardziej stwierdziłam niż zapytałam, ale znów zaprzeczyła
- To co jest, Skarbie? - zapytałam całując ją w czubek głowy, a ona machnęła ramionami dając mi do zrozumienia, że nie wie
- Ahaaaaa, czyli to jak zwykle ten twój płaczliwy stan? - lekko się zaśmiałam, a ona pokiwała głową - Ja nie wiem, co ty masz z tym płakaniem, jak się za bardzo upijesz - pokręciłam głową i dalej ją tuliłam
- CZO TU SIĘ DZIEJE ! - wparował do kuchni Loczek stając w progu z założonymi rękami na biodrach
- Nic, Jay - uśmiechnęłam się do niego
- ONA PŁACZE?! - wyszczerzył oczy i podszedł do nas - Czo się stało? - zrobił zatroskaną, ale jednak wciąż pijaną minę
- Nic
- Jak to nic? Przecież nie płacze się bez powodu!
- Czasem się płacze
- Słuchaj - spojrzał na mnie srogo "grożąc" mi palcem - To, że jestem pijany to nie znaczy, że dam się tak łatwo spławić
- Ale ja cię nie chcę spławić, Jay - zaśmiałam się
- Tak? - zbiłam go z tropu - To... to co chcesz zrobić?
- Nic nie chce zrobić - pokręciłam głową.
- Sylwiaaaaaa - przeciągnął smutno i potrząsnął jej ramieniem - Nie martw się, wszystko będzie dobrze... Ona za kimś tęskni, nie? - spojrzał na mnie, a ja nie zdążyłam odpowiedzieć - Nie przejmuj się, na pewno z tym kimś wszystko w porząąąądku - uśmiechnął się - Ja też czasem tęsknie, np.... - zastanawiał się głęboko - np... za moją Neytiri! - krzyknął - Moja jaszczureczka... - zasmucił się - A co jak Nano jej nie karmi tak jak obiecał?! - spojrzał na mnie przerażony - O matko! On ją na pewno zagłodzi! - załamał się i schował twarz w dłoniach, a ja starałam się powstrzymać od wybuchnięcia śmiechem
- Jay, na pewno z nią wszystko w porządku...
- A JEŚLI NIE?! - krzyknął znów i spojrzał na mnie z łzami w oczach
- Zadzwonisz do niego jutro i zapytasz, czy wszystko w porządku, dobra?
- TERAZ! - zaczął przeglądać kieszenie - Zadzwonię teraz - wyjął telefon i z przymrużonymi oczami starał się coś wyklikać w swoim iphonie.
- Jay, jest 2 w nocy... - zaczęłam
- Nie obchodzi mnie to - warknął
- Dobra... - westchnęłam - Zajmij się Sylwią, a ja zadzwonię i zapytam, ok?
- Okej... - powiedział smutno i cicho
- Zostaniesz z Jayem? - zapytałam Sylwii, a ona pokiwała głową
- To ja zaraz wracam - powiedziałam i wstałam. Wyszłam do salonu zobaczyć, co tam się dzieje. Wszyscy tańczyli oprócz Kasi leżącej na kanapie. Usiadłam na podłodze przy jej głowie
- Jeeeezu... Jak oni jak są pijani to mają sieczkę zamiast mózgu - zaśmiałam się
- A myślisz, że jak my byłyśmy, to co miałyśmy? - spojrzała na mnie z uśmiechem
- No wieeeeem, ale jak się jest trzeźwym to trzeba mieć masę cierpliwości. Byłam w kuchni, Sylwia ma swój pijacko-płaczliwy stan a Jay płacze, bo martwi się, że zagłodzili mu jego jaszczurkę - pokręciłam po raz kolejny dzisiaj głową
- To wesoło - Kasia się zaśmiała
- Bardzo - też zachichotałam - Idę powiedzieć Jay'owi, że z jego jaszczurką wszystko w porządku. Obiecałam mu, że zadzwonię i zapytam... - wstałam i poszłam do kuchni, ale w progu się wróciłam, bo... nie chciałam przeszkadzać...
- I co, ucieszył się? - zapytała moja przyjaciółka
- Nie powiedziała mu, bo... był zajęty
- Czym?
- Całowaniem z Sylwią - spojrzałam na nią mając zszokowaną  i uśmiechniętą twarz
- ŻARTUJESZ?! - usiadła i miała ten sam wyraz twarzy, co ja.
- Nieeee... - wyszczerzyłam się
- To ładnie... aż mi się stare czasy przypominają jak jako nastolatki chodziłyśmy na imprezy
- Oooo to były czasy - zaśmiałam się
- Najlepsze! - powiedziałyśmy razem i przybiłyśmy sobie piątki.
- Oho... chyba Tom też nie ma zbyt dobrego stanu... - spojrzałam na chłopaka, który opadł ledwo żywy i zielony na twarzy na fotel
- Toooom? - podeszłam do niego niepewnie - Dobrze się czujesz?
- Mhm... - mruknął
- Taaa, chyba nie za bardzo... Keeeeels? - zawołałam blondynkę
- No co tam? - stanęła obok zadowolona, a ja pokazałam jej kiwnięciem głowy Tom'a
- Ooooj... Skarbie? Dobrze się czujesz? - uklęknęła przed nim. Pokręcił głową
- Może pójdziemy do łazienki, co? - spojrzałam na niego
- Nieee... Nie wstanę... - mruknął czkając niebezpiecznie
- To ja chyba pójdę po miskę - westchnęłam i pognałam do łazienki. Chwilę później wróciłam i podałam ją Kelsey. Ona położyła z kolei ją na kolanach chłopaka
- Kochanie, jakbyś chciał wymiotować, to masz...- nie zdążyła dokończyć, bo Tom zwrócił to, co miał w żołądku w większej części na nią a dopiero później "kierując" do miski. Blondynka zatkała sobie usta dłonią zamykając mocno oczy.
- O boże... - jęknęła - Zaraz sama się zrzygam... - wykrzywiła się i uciekła do łazienki.
- Świetna robota, Tom - zatkałam sobie nos, żeby nie wąchać unoszącego się zapachu, bo sama miałabym zaraz odruch wymiotny. - MAX! NATH! SIVA! - krzyknęłam na chłopaków - Możecie go zaprowadzić zaraz do łazienki jak...- spojrzałam na niego i tego pożałowałam, bo poczułam gule w gardle - zamknęłam oczy i starałam się opanować - skończy? - dodałam po chwili
- Uuuu... Parker... - zaśmiał się Max i podszedł do kolegi po czym poklepał go jakby nigdy nic po ramieniu
- Przepraszam, ale ja muszę na powietrze... - powiedziałam i wyszłam na dwór. Oparłam się o ścianę i oddychałam głęboko. Kilka minut później wyszedł do mnie chwiejąc się na nogach Nath.
- Jak się czujesz? - zapytał
- Już dobrze. Co z Tom'em?
- Jest w łazience, dalej... no wiesz. Razem z Kelsey - zaśmiał się
- Nieźle ją obrzygał... - pokręciłam głową z niedowierzaniem
- Aż żal, że tego nie widziałem - wyszczerzył się
- Chyba DOBRZE, że tego nie widziałeś! Sama o mało nie zwymiotowałam...
- Co by nie było, nie damy Parkerowi o tym zapomnieć - puścił mi oczko
- Domyślam się - uśmiechnęłam się - A ty jak się czujesz? Bo napity to też konkretnie jesteś - spojrzałam na niego
- A dooooobrze - znów się wyszczerzył i zbliżył do mnie z tym swoim spojrzeniem
- Stój - powiedziałam i się zaśmiałam kładąc mu rękę na klatce - Ilość alkoholu w twoim wydychanym powietrzu jest niebezpiecznie zbyt duża, a mi procenty są nie wskazane w ciąży
- To już będąc pijanym nie mogę cię przytulić? - wytrzeszczył oczy
- Przytulić możesz - uśmiechnęłam się i swoją rękę skierowałam za jego szyję przytulając się do niego. Kołysał mną lekko na boki nucąc jakąś melodię pod nosem.
- Widzę, że humorek też ci dopisuje, co ? - zaśmiałam się
- No mając cię w ramionach jak mi może nie dopisywać? - powiedział prosto do mojego ucha po czym pocałował mnie mocno w policzek
- Oj Nath... - westchnęłam z uśmiechem i odsunęłam lekko od niego - Chodź, bo muszę ogarnąć towarzystwo
- No dooooobra - jęknął i złapał mnie za rękę. Weszliśmy do domu i skierowałam się do łazienki. Tom z Kels dalej klęczeli nad toaletą, więc zostawiłam ich i wróciłam do salonu.
- Kochanie, my będziemy lecieć - podeszła do mnie Kasia z uśmiechem
- O tej godzinie? Żartujecie sobie, pościelę wam gdzieś i tu się prześpicie
- Dziękujemy, Misia, ale już taksówkę zamówiliśmy...
- No tak, nie ma to jak spać w swoim łóżku, tak? - uśmiechnęłam się do niej
- Dokładnie - odwzajemniła gest i przytuliła mnie. - Dasz sobie radę z nimi? - spojrzała na całe pijane towarzystwo
- Sami sobie dadzą, spokojnie. Cieszę się, że mam was blisko - spojrzałam na nią i Daniela
- My też się cieszymy
- Jutro zadzwonię, bo musimy obgadać kilka rzeczy
- Dobra, tylko nie dzwoń przed 11 - zaśmiała się
- Podejrzewam, że sama się wcześniej z łózka nie zwlekę, więc śpij spokojnie. Trzymajcie się - pocałowałam obydwoje w policzki i pożegnałam zamykając za nimi drzwi. Poszłam do kuchni, gdzie Jay dalej siedział z Sylwią. W salonie panował jako taki spokój. Nareesha zmyła się z Sivą chyba spać, a Max z Izą i Nathan'em nie odpuszczali i dalej pili.
- Dobra, pilnujcie się i nie rozrabiajcie za bardzo, co? Ja już idę spać, bo padam... - powiedziałam do siedzącej trójki
- Jasne - wyszczerzył się Max i wysłał mi buziaka
- Dobranoc - uśmiechnął się Nathan i zrobił to samo co Max
- Ogarnę wszystko, śpij dobrze - Iza puściła mi oczko.
- Bawcie się dobrze - powiedziałam do nich i poszłam na górę. Wzięłam kąpiel i zdążyłam się położyć na łóżku, a kilka chwil później już słodko spałam.








No witam, witam :D :**
Wszem i wobec oświadczam, iż wena po części mi wróciła i naskrobałam dla Was rozdział ;) 
Kololowa, że tak powiem wykrakałaś: "oby wena nie dawała ci w nocy spać";) I nie dała! Napadła mnie jakieś dwie godziny temu, kiedy po obejrzeniu filmu planowałam iść spać. Teraz jest godzina 5:27, a ja dodaję rozdział - ISTNE SZALEŃSTWO ! :D

Trochę się rozpisałam xP Ale mam nadzieję, że jednak będzie chciało się Wam to przeczytać. Tym bardziej, że wiele sytuacji z wyżej opisanych przeżyłam osobiście ;))) Więc w tym rodziale jest trochę mnie :)

 A teraz życzę Wam miłego dnia, a ja się jeszcze zdrzemnę jakieś 4 godzinki ;)
 
Ps. Berry! - Jak się cieszę, że do nas wróciłaś! :) :* i Ola Bania cieszę się, że się odezwałaś w komentarzach! Witam Cię serdecznie! :) :*

ŚCISKAM! :**

15 komentarzy:

  1. Beee Anusiak :(
    Kiedy ona w koncu powie Nathanowi prawde? I co z Marcinem... dowie sie o corce czy nie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku... i znów pełno pytań mam... Kiedy Nathan i Nadia będą razem? Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział :*
    Pijackie wybryki Parkera są genialne :P
    Teraz Nadia ma wątpliwości ivprzez ciebie zburzyla się moja koncepcja na ich szczęśliwy związek
    Ale kto wie ...
    Weny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. OJ JEDNAK KTOŚ SIĘ CIESZY ŻE WRÓCIŁAM *-*
    No cudo ;3
    SYLWIA I JAY
    pijane, płaczące słodziaki <3
    ALE KIEDY NADIA NATHANOWI POWIE?!
    Bo ja czekam ;3
    Impreza była porządna ;D
    A polska wóda była wisienką na torcie, a sokiem polanym na wisienkę były wymiocinki Tomcia xddd
    A ta poważna rozmowa o ciąży o.o
    A niech się Marcin wypcha...
    Nie trawie goscia...
    A on będzie i tak miał w dupie to dziecko, a Nath je kocha ;3
    Dzięki bardzo, do SZYBKIEGO (nie to co u mnie xd) NEXTA ;******

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny jak zawsze.

    OdpowiedzUsuń
  6. Super. Wpadnij
    http://mirandaithewanted.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Hahahaha nie nooo rozdział cudowny! ^^
    No brak słów ;P
    I ta rozmowa z Tomem XD
    Jay jak się o jaszczurke..
    Tylko że teraz Nadia.. może jednak zmienić zdanie...
    Nie, tak nie moze być... przez Marcina bd miała wątpliwości..
    Ona musi być z Nathanem!
    Bożee lepiej żeby chłopacy nie pili polskiej wódki XD
    No nie mogę z nich ^^
    Weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. WOHO! Genialnie ! Hahahahhahahahhahhahaha nie mogę z nachlanego do granic możliwości Parkera :D Biedna Kels ;c Szkoda mi jej troszkę xd
    O. JAY. TY. TY. TY.... Podrywaczu ! :D nie no :3 fajowo, że tak się to zakończyło :D HIHIHIHIHIHIHIHI wyczuwam związek
    Jeju no Nadia ;c Nie zmieniaj zdania Słonce! Proszę !
    Nathan jest jej pisany.
    A Marcin? Marcin niech się wypcha i idzie do diabła ;-; co on sobie myśli ?! SPADAJ DUPKU JEDEN !
    Niech się jej więcej na oczy nie pokazuje.
    Chociaż czuję, że to nierealne
    ŁOHO ! NIgdy więcej polskiej wódki panie i panowie!
    Wyczuwam mega kaca :o i już im współczuję !
    No to trzeba magiczny napój szykować na rano :3
    wodo z cytryną BÓJ SIĘ !
    pisz kocie szybko nexta
    Wenyyy ♥
    Zapraszam do mnie = girlletmeloveyou.blogspot.com :*

    OdpowiedzUsuń
  9. przepraszam, ale to nawet dobrze, że wena cię dopadła i nie puściła ;P
    rozdział jest świetny, musisz częściej pisać po nocach, dobrze ci to robi xD
    akcja z Tommym najlepsza
    Sylwia i Jay ♥ rozkręcają się, a reakcja Jay'a na temat jaszczurki po prostu boska
    że też Nadia wytrzymała razem z Kasią aż do tak późnej godziny, to szapoba, czy jak to się tam pisze
    kolejnej porcji weeny i zerwanej nocki ;**
    trzymaj się <3

    OdpowiedzUsuń
  10. A idź ty Miśku..
    to było genialne ..przegenialne! ;D
    cały czas sie śmiałam po porstu jej co ten alkohol robi z ludźmi a zwłasza z naszymi geniuszami ;D hahahah Tommy biedny zielony i zażygany hahahah ;D boskie!!

    Dzisiaj krótko bo sie spieszę...ciesze się że wena cie dopadłaoj warto było nie spać ;) aawwwww i Sylwi i Jay łocho wszystko w jak najlepszym porządku <3
    Zmykam Misia ,do napisania ;**

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej :P Piszesz takie cudowne rozdziały , a ja nawet nie ma kiedy ich skomentować, a za brak czasu dziękuję moim nauczycielom, którzy boją się , że mogę mieć trochę luzu i uprzykrzają mi życie jak tylko się da!! No , ale wracając do rozdziału to świetny, cudny, wow i extra i wgl !! :P czekam z niecierpliwością na następny i kiedy tylko bd mogla to na pewno skomentuje, a jesli nie to i tak wiedz, że przeczytałam :P <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Dłuuugi !!!
    I takie są najlepsze.
    Kac gwarantowany ;)
    Mam nadzieję, że momenty z tego rozdziału przeżyłaś jak najlepsze :DD
    I żeby wena jak najdłużej cię trzymała !

    they-are-my-weakness.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. no cześć ^^.. rozdział super.. kac jutro będzie mega.. będą zdychać.. to jest gwarantowane.. mam nadzieję że Nadia zbierze siły i powie Marcinowi.. i Jay mnie rozwalił ze swoją jaszczurką.. to się nazywa mania
    weeeeny ♥ i czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  15. cześć Blondasku ;* !
    hahahaha ale zem sie ubawila przy tym rozdziale, o matkooooo XD
    nie wierze XD ... ale zachowajmy jakas hierarchie i od poczatku !;

    " Czuję, że nasz dom będzie dzisiaj zarzygany od góry do dołu." <- ten tekst tak mnie rozwalil juz na dobry poczatek ze nie mialam pytan, za to wiedzialam ze to juz bedzie istne party hard xd
    woho - Sylwia i Jay- wyczuwam romansaaaaa ;p
    pijany Tom + stanie na rekach = dramat XD !
    ale pijany Tom + uczucia = słodziak ;
    "- Słoooooońceeeeee - podbiegł do mnie Parker i uklęknął przede mną całując moje dłonie - Ale ty się nie deneeeeeerwuj - przeciągał wyrazy - bo ci nie wolno." - o jaaaaaaa zakochalam sie w zalanym Tomie xD

    hahaha płaczliwy stan po alko ? ;> słyszałam co nie co :D ...

    hahahahahahahaha i uwaga - najlepsza akcja wieczoru !!! ;
    "Świetna robota, Tom. " - hahahahahahahhaha no nie wierze xD !!! Matko jak ja sie brecham z tego xD. Tooom kierwaaaa nazygac na swoja dziewczyne to tylko Ty potrafisz z milosci xd (hah tu tez mam pewne de javu czy jak to tam sie pisze ;D)
    oooo i napity Nathan - no po prostu sexiak nooo ;D ! przepraszam, ale ja bym sie nie opanowala tak dzielnie jak Nadia i na przytulancu by sie nie skonczylo, co zapewne w tym momencie tragicznie swiadczy o mnie, ale o nie ! Nathana bym nie przepuscila XD !

    hmmm myslalam ze jeszcze cos w koncowce sie zdarzy - typu ze Nathan wparuje do pokoju Nadii i zacznie cos krecic ;p

    mimo tego malego niedosytu uwazam ze rozdzial jest WYŚMIENITY Słońce !!!
    i dodawaj koleniutki bo cos sie rozleniwilas znowu Bejbe ;>

    odściskuję !!!!!!!!!!!!!!! <3
    ;*

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję! :)