czwartek, 6 lutego 2014

Rozdział 53. 

Później faktycznie było lepiej, bo bawiliśmy się całym gronem i starałam się po prostu unikać Tom'a, żeby nie prowokować niepotrzebnych sytuacji. Kiedy z mojego laptopa leciały takie perełki jak polskie disco polo, w których ekipa zakochała się na weselu Kasi i Daniela nie było innej opcji jak nie poderwać się do tańczenia i śpiewania. Nawet nie potrafię zliczyć, ile razy pod rząd puszczane było "Jesteś szalona", ale na pewno wystarczająco, żeby nauczyli się tekstu na pamięć. Nie wychodziło im to idealnie, ale za to przekomicznie z czego non stop miałam polewkę. W końcu koło 4 nie dałam już rady dłużej stać na nogach i padnięta poszłam na górę trochę się przespać. Na szczęście tym razem usnęłam chwila moment i obudziłam się dopiero po 12. Przeciągnęłam się ospale i poszłam wziąć prysznic, po czym ubrałam się luźno. Zeszłam na dół myśląc, że wszyscy padli jak muchy i śpią gdzie popadnie. Weszłam do salonu, a tam nie było żywej duszy i nawet nie było śladu po nocnym pijaństwie.
- No proszę - powiedziałam sama do siebie i udałam się do kuchni, gdzie też nikogo nie zastałam. Myśląc, że wszyscy rozeszli się do siebie też trochę odespać wstawiłam wodę na herbatę. Ale zaraz... Gdzie jest Nathan? Odłożyłam kubek, który trzymałam w ręce i wróciłam na górę kierując się do jego pokoju. Był pusty. Schodząc znów na dół wybrałam jego numer w telefonie i czekałam aż odbierze.
- Cześć, Kochanie - odebrał - Już wstałaś?
- No hej, wstałam a ciebie nie ma i się zmartwiłam. Gdzie jesteś?
- A co, już zdążyłaś się stęsknić - zaśmiał się
- Żebyś wiedział! A ty nie? - uśmiechnęłam się
- Nawet nie wiesz jak!
- A gdzie jesteś?
- W samochodzie. Będę za 10 minut
- Oo... - zdziwiłam się - To gdzie byłeś?
- Powiem ci jak wrócę
- Nooo dobra. To czekam, jadłeś coś?
- Nie, ale nic nie rób, jak przyjadę to zrobię ci coś dobrego
- Widzisz to jak siedzę w kuchni i nic nie robię?
- Nie... -westchnął
- No właśnie - zaśmiałam się - Ja też nie
- Bo krzywda by ci się stała jakbyś posiedziała grzecznie i wypiła herbatę, nie?
- No i to wielka! Zrobię naleśniki, dużo roboty przy nich nie ma, więc szybciutko do domku
- Zaraz będę moja ty kuro domowa - zaśmiał się
- Czekam, pa! - rozłączyłam się z uśmiechem i wzięłam się za robotę. Chwilę później miałam już gotowe ciasto i smażyłam pierwszego naleśnika, kiedy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi wejściowych. Uśmiechnęłam się, bo wiedziałam, że to Nathan.
- Czeeeeeeeeść! - krzyknęłam i przewróciłam naleśnika na drugą stronę
- Dzień dobry, Nadia - usłyszałam za sobą serdeczny, rozradowany głos i odwróciłam się gwałtownie
- Karen! - krzyknęłam wyszczerzona - Jess! - podeszłam do nich i przytuliłam na przywitanie - Co wy tu robicie?
- Niespodziankaaa - uśmiechnął się Nathan i pocałował mnie witając się ze mną
- Ślicznie wyglądasz, Kochanie - Karen się uśmiechnęła
- Oj, dziękuję - zawstydziłam się
- Ktoś tu się zarumienił - Nathan się zaśmiał i objął mnie od tyłu kładąc swoją głowę na moim ramieniu
- Ale za to jak słodko - dodała Jess
- Siadajcie, zaraz zrobię... NALEŚNIK! - krzyknęłam przypominając sobie, że dalej kwitnie na patelni - No to pierwszy spalony - zdjęłam go z patelni i nałożyłam kolejną partię ciasta
- Ja dokończę, a ty usiądź - pocałował mnie w policzek Nath i przesunął delikatnie poza zasięg kuchenki
- Ale...
- Żadnych ale - przerwał mi i doprowadził do stołu po czym posadził mnie na krzesełku i cmoknął w czubek głowy
- Lepiej nam powiedz jak się czujesz, jak maleństwo? - uśmiechnęła się mama mojego chłopaka
- Dobrze - odwzajemniłam gest - Maleństwo też, rośnie coraz bardziej
- Właśnie widzę, sporo urosłam, prawda? - Jess pogłaskała mnie po brzuszku - Nawet nie wiesz jak się cieszę, że będę ciocią! - wyszczerzyła się już do mnie a nie do brzucha
- Uwierz mi, że ja też
- Kiedy masz wizytę?
- O, właśnie? - poparł mamę Nathan
- Właściwie... to nie pamiętam - podrapałam się po głowię - Taka byłam rozentuzjazmowana na ostatniej, że nie zakodowałam tego. Aż pójdę sprawdzić - powiedziałam i wstałam udając się do przedpokoju, gdzie wisiała moja torebka i wyjęłam z niej portfel wracając do kuchni.
- I co?
- Jeszcze nie wiem, Nath. Szukam karteczki... - odpowiedziałam wyciągając wszystkie papiery przy okazji robiąc porządek i wyrzucając zaległe paragony. - O, jest! A więc następna wizyta jest... o cholera! - wypsnęło mi się
- Co?
- Dzisiaj!
- Jak to, dzisiaj?! - chłopak podszedł do mnie i zabrał karteczkę z moich rąk - Na 16... - zastanowił się chwilę - Dobra, wyrobimy się. Całe szczęście, że teraz to ogarnęłaś, bo by ci wizyta przepadła.
- Umówiłoby się na następną - uśmiechnęłam się do niego
- Od dzisiaj ja pilnuję twoich wizyt - spojrzał na mnie z uniesioną brwią
- Oj...
- Bez dyskusji! - przerwał mi brutalnie i wrócił do smażenia, a ja pokręciłam tylko głową i schowałam wszystkie papiery oprócz paragonów z powrotem do portfela.
- Ależ ten mój braciszek stanowczy, no, no - zaśmiała się Jessica
- Uwierz mi, bywa gorszy - szepnęłam do niej, po czym zachichotałyśmy
- Słyszałem! - odwrócił się z łyżką w dłoni
- Coś ci kapie - uśmiechnęłam się do niego słodko
- Cholera! - zaklął pod nosem i sięgnął ścierkę, żeby sprzątnąć plamę ciasta
- Długo jeszcze? Córka jest głodna - jęknęłam puszczając oczko dziewczynom
- Chwilunia! - powiedział i szybciej przebierał rękami
- A my to sobie chyba musimy porozmawiać - uśmiechnęłam się szeroko do Karen
- Mówiłam ci, że nie zapomniała! - zaśmiała się Jess
- No miałam cichą nadzieję, że jednak zapomnisz...- podrapała się po głowię - Ale to wszystko wina mojego syna, on to ze mnie wyciągnął! - broniła się
- Dzięki mamo! - Nathan
- Taka prawda! Wziąłeś mnie pod włos. Mówił z takim przejęciem, że jest szczęśliwy, że wszystko się układa tak jak chciał i w ogóle, że byłam pewna że już jesteście razem. I jak mu o tym powiedziałam, to się normalnie wkopałam i nie było odwrotu... Przepraszam cię - uśmiechnęła się
- Daj spokój - zachichotałam - Tak naprawdę to chciałam ci za to podziękować, bo później miałam znowu jakieś dylematy, zachwiania... I nie wiem, czy teraz bylibyśmy razem, gdybyś nie dała cynku Nathanowi - puściłam jej oczko
- Bo co jak co, ale moja mamusia jest bardzo mądra - odezwał się Sykes nad moją głową, więc podniosłam swoją do góry i spojrzałam w jego patrzałki
- Nigdy w to nie wątpiłam, Skarbie
- Wiem - uśmiechnął się i cmoknął mnie w czoło
- Dobra, bo my tu tak siedzimy, a przecież twoje urodziny są, Słonko - Karen wstała - A jeszcze ci życzeń nie złożyłyśmy - podeszła do mnie razem z Jess, więc i ja wstałam wysłuchać cudownych życzeń od nich oraz od James'a, który nie mógł niestety przyjechać, bo miał swoje zobowiązania w pracy.
- A to taki mały drobiazg od nas - uśmiechnęła się najmłodsza i wręczyła mi pakunek
- Oj, ale nie trzeba było... Już wy jesteście dla mnie wystarczającym prezentem
- Już nie bądź taka skromna i otwieraj, bo sam jestem ciekaw, co wykombinowały - stanął obok mnie Nathan. Rozerwałam papier i wyjęłam śliczną książeczkę
- Jeeej, jakie śliczne! Dziękuję! - wycałowałam je
- Same robiłyśmy - uśmiechnęła się Jess
- Możesz tu wszystko po kolei zapisywać i dodawać zdjęcia - dodała Karen i pokazywała co i gdzie, kiedy przewracałam strony - Tu możesz przypiąć pierwsze zdjęcie USG, tu zapisujesz pierwszy krok, pierwsze słowo...
- Jej... - rozczuliłam się - Piękny prezent, dziękuję wam strasznie - znowu je mocno uściskałam
- Nie ma za co, Kochanie. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego!
- No to jak już wszystko załatwione, zapraszam na naleśniki - uśmiechnął się Nathan i położył talerze z pysznościami na stół. Zjedliśmy wszystko z ogromnym smakiem, a potem z herbatą rozsiedliśmy się w salonie rozmawiając. O 15 poszłam się ogarnąć i zmienić strój, bo mój poprzedni raczej nie należał do zbyt eleganckich, żeby pójść tak do lekarza. Rozpuściłam więc włosy, na których zrobiły się delikatne fale, poprawiłam makijaż i na końcu się przebrałam. Zapakowaliśmy się z Nathanem w samochód i ruszyliśmy. Na miejscu byliśmy przed czasem, ale trafiliśmy na wolny gabinet, bo poprzednia pacjentka nie przyszła, więc doktor przyjęła nas od razu.
- Dzień dobry - uśmiechnęła się i uścisnęła mi dłoń - Dzisiaj z przyszłym tatą? - spojrzała na Nathana i też wymienili uściski
- W końcu udało mi się przybyć - uśmiechnął się i objął mnie w pasie
- Proszę usiąść - powiedziała lekarka i zasiadła po drugiej stronie biurka wyjmując moją kartę - Jak się pani czuje?
- Szczerze mówiąc, to wspaniale - przyznałam zgodnie z prawdą
- No to muszę panią zmartwić, że wchodzi pani w etap trudniejszego okresu - uśmiechnęła się serdecznie - Zaczyna się trzeci trymestr, a to skutkuje na pewno bardziej aktywnymi ruchami dziecka, bo jeszcze ma sporo miejsca w macicy i jego ruchy mogą być czasem bolesne do czasu, dopóki się nie uspokoi, przez mniejsze pole manewru, czyli dopóki nie podrośnie. Nie ma pani zachwiań równowagi?
- Nie zauważyłam
- To proszę uważasz, bo też mogą się zacząć przez zmianę środka ciężkości. Macica rośnie razem z maleństwem, co można zauważyć po okrągłym brzuszku i może pani być bardziej niezdarna, że tak powiem. Do tego częste bóle głowy, powrót częstego oddawania moczu, zmęczenie znów powrócą, więc jeśli tak będzie proszę się nie martwić, to jest normalne. Teraz musi pani dużo odpoczywać i liczyć na pomoc tatusia - uśmiechnęła się do Nathana, a on odwzajemnił gest
- Czyli mam się szykować na najgorsze? - zaśmiałam się
- Och, wcale nie najgorsze. Jeśli mam być szczera, samego porodu nie da się przebić - puściła mi oczko
- I właśnie tego się obawiam
- Nie ma potrzeby, naprawdę. Chodzi pani do szkoły rodzenia?
- Szczerze mówiąc nawet o tym nie pomyślałam
- A co to jest? - zapytał Sykes
- Szkoła, w której przygotowują pary do porodu. Pokazują jak odpowiednio oddychać, przeć, co się może stać, jak zapobiegać przykrym zdarzeniom i tak dalej. Naprawdę polecam, bo kiedy poród już nadejdzie, będą państwo spokojniejsi wiedząc czego się spodziewać
- A ma pani namiary na jakąś dobrą? Z chęcią byśmy skorzystali
- Jasne, już panu daję ulotkę.. - poszperała w szufladzie - Proszę bardzo. Może nie należy do tanich, ale naprawdę jest świetna i moje pacjentki ją chwaliły.
- Dziękuję bardzo - uśmiechnął się brunet i zaczął studiować ulotkę
- A panią zapraszam na badanie USG - powiedziała doktor i tak jak zawsze położyłam się na łóżku odsłaniając brzuch. Tym razem obok mnie siedział Nathan i trzymał mnie za rękę uśmiechając się szeroko i wpatrując w ekran czekając aż coś na nim zobaczy.
- Nieśmiała ta pani córka - zaśmiała się Bluckburn - Za każdym razem się zakrywa, ale widać buźkę. Widzi pan? - zwróciła się do Nathana i pokazała palcem na monitorze
- Widzę... - szepnął chłonąc widok i nie odrywając wzroku od widoku maleństwa - Piękne... - dodał i tak jak on patrzył na Ann, ja nie mogłam oderwać oczu od niego i wzruszyłam się widząc go takiego przejętego. To było tak cudowne... Aż zapomniałam o tym, że to nie on jest biologicznym ojcem i po raz pierwszy poczułam, że naprawdę pokocha je jak swoje. Oderwał na chwilę wzrok od monitora, żeby pocałować mnie z uśmiechem.
- Tu mamy serduszko, tętno w normie, wszystko w porządku, dzieciątko rozwija się prawidłowo - uśmiechnęła się i skończyła badanie drukując zdjęcia, a ja się ubrałam ponownie i znów usiedliśmy przy biurku. - NA następną wizytę umówimy się za 3 tygodnie myślę. Będzie to 30 tydzień i dokonamy bardziej szczegółowych badań, więc od razu wypiszę pani skierowanie na badanie krwi i moczu.
- Ale wszystko jest w porządku, tak? - upewnił się Nath
- Tak, jak najbardziej. To są rutynowe badania, które wykonuje się między 28 a 32 tygodniem, proszę się nie przejmować. Tu jest skierowanie, tu zdjęcia i jak zawsze proszę się zapisać na wizytę w recepcji. Macie państwo jakieś pytania?
- Nie, myślę że... - zaczęłam
- Właściwie tak - przerwał mi Nathan i puścił mi oczko
- Słucham - uśmiechnęła się doktor
- Jak wygląda sprawa ze zbliżeniem podczas ciąży? - zapytał a ja wybałuszyłam na niego oczy w szoku. Ścisnął mnie mocniej za rękę, żeby przywołać mnie do porządku, więc spojrzałam zawstydzona na lekarkę.
- Jak najbardziej polecam - zaśmiała się - Nie ma żadnych przeciwwskazań. Ciąża nie jest zagrożona, więc droga wolna
- Czyli nie ma żadnego zagrożenia, że... mogę zrobić krzywdę dziecku? - zapytał nieśmiało
- Nie umniejszając panu ani trochę - uśmiechnęła się szeroko - Ale nawet największe przyrodzenie nie jest w stanie dosięgnąć do dziecka
- No tak, rozumiem - zaśmiał się - Dziękujemy bardzo - spojrzał na mnie wyszczerzony
- Tak, dziękujemy i do zobaczenia za trzy tygodnie - odezwałam się i uśmiechnęłam wstając. Doktor podała nam dłoń a my wyszliśmy z kliniki uprzednio zapisując się na kolejną wizytę.
- O mój boże... - wybuchnęłam śmiejąc się jak już byliśmy w samochodzie.
- Co?
- Mogłeś sobie darować to pytanie!
- Ale dlaczego, przecież to normalne - wyszczerzył się - Poza tym, tak uwielbiam jak się wstydzisz, że nie mogłem się oprzeć - cmoknął mnie w policzek ze śmiechem
- Ty wredny...! Ugh... brak mi słów na ciebie - klepnęłam go w ramię
- Też cię kocham, skarbie - puścił mi oczko - A tak serio, to cieszę się, że w końcu mogłem z tobą być na wizycie - uśmiechnął się - To było cudowne patrzeć na nią, jak się rusza... - zamyślił się - Aż nie potrafię znaleźć słów żeby to opisać
- Kocham cię - powiedziałam tylko rozczulona
- Ja ciebie też - odpowiedział i nachylił się żeby mnie pocałować.







Heeeeelooooł! :D

Troszkę krótszy niż zwykle, ale ociągacie się z komentarzami, a ja mam chwilkę czasu, więc dodaję ;d
Miałam pisać wczoraj i dodać w nocy specjalnie dla KAMI, aleeee złapało mnie coś, czego nigdy wcześniej nie miałam, a mianowicie pierwszy raz w życiu rysowałam KOGOŚ ze zdjęcia. O matulu, ale miałam fazę ;D Nie potrafię rysować, a sięgnęłam ołówek i nie mogłam się oderwać ;d I udało mi się narysować Nathana! :D Ha! To znaczy nie jego, bo to raczej jego zarys ;d Ale w minimalnym stopniu go przypomina  :P

No nic, w każdym bądź razie zostały mi dwie poprawki tak ja sądziłam ;D Jedna jutro, jedna w niedziele i KONIEC ! Bye bye seeesjo :D Aż do maja :P
Teraz idę jeszcze szybko zrobić obiad i wracam do nauki, a do Was wracam po weekendzie! :)

KOCHAM WAS ! <3 

i  ŚCISKAM! ;**


11 komentarzy:

  1. Supeeeeeer :D
    Ale slodko
    Hah ale Nath pytanie zadał :P
    Oni są tacy kochani
    Jess i Karen ich odwiedziły i dały jej takie śliczny prezent
    Kocham
    Weny Kochana i do nn *_*

    P.S.
    Zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń
  2. O Boże!
    Po pierwsze, bardzo dziękuję za komentarz pod rozdziałem i za chęć, by dodać go w nocy :*
    Na całe szczęście maleństwa dały mi szanse pospać z trzy godziny, ale i tak wyglądam jak trup.
    Po drugie... no wizyta u ginekologa... HAHAHA
    Najpierw genialne pytanie Nathana: Co to jest (odnośnie szkoły rodzenia)
    Później:
    "- Nie umniejszając panu ani trochę - uśmiechnęła się szeroko - Ale nawet największe przyrodzenie nie jest w stanie dosięgnąć do dziecka"
    O matko! Padłam!
    No się szykuje coś fajnego ^^
    Już się nie mogę go doczekać, ale zgaduje, że dopiero po wszystkich ZALICZONYCH rzeczach się pojawi, więc czekam :)
    Trzymam kciuki :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Popłakałam się nie więżę to było piękne mam na dzieję że ja też będę miała takiego faceta :D
    Nathan i jego pytanie haha to pewnie szykują się małe igraszki w następnym rozdziale ^^ haha
    wspaniały rozdział i czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. no i jebłam !!!! ta wizyta u lekarza i teksty Nathana .... lol skąd ty to bierzesz kochana <3 hahahah wenyy i czekam,na nn :P aaaaaaa i szkic świetny :P

    OdpowiedzUsuń
  5. hahah serio ?! "nawet największe przyrodzenie nie jest w stanie dosięgnąć do dziecka"
    ten tekst mnie normalnie rozwalił :D
    jeszcze trochę i zobaczą małą na żywo a nie na usg :)
    can't wait :P
    ps. no no , podziwiam za twórczość artystyczną :D
    ja nawet nie wiem czy bym takiego coś namalowała :)

    they-are-my-weakness.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Boski *-*
    To jest takie piekne, aż nie mogę się doczekać, aż mała Ann będzie już na świecie, jestem ciekawa jak będzie się zachowywać Nath i wgl ;D
    Tak się rozczuliłam przy tym rozdziale, że magia ;D
    do nastepnego i powodzenia ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ahahahahahajajajajajajahahahaha koncowka normalnie bahahahahahahahahhahha nie mogę xd
    Natham xd wredoto jedna xd hahaha nie no ogólnie to rozdział skdhfbsmjvdhakd *o* genialny! Az sie nexta nie mogę doczekać!
    I jeszcze to badanie USG :") ojejciu
    swoją drogą to fajnie ci ten rysunek wyszedł!
    Pisz szybko nexcika
    Wenyyy ♡
    Ps. Miłego uczenia i powodzenia! :*

    OdpowiedzUsuń
  8. jaki pozytywny rozdzialik ;)
    przepraszam za moją nieobecność, ale wiesz, brak czasu męczy :(
    jaki Natty jest zabawny ;D na miejscu Nadii bym tam chyba ze śmiechu padła, LOL, buzia sama mi się śmiała czytając to :D
    co to sprawy z Tom'em, oby się szybko unormowała ;)
    śliczny avek :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hahaha Nathan xdd
    Wybacz, ale nie mam weny na pisanie komentarzy xd
    Kocham ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Hejo Misiek!!! ;D

    Hahahahahh to będzie mega głupi komentarz ahahhahhahahahahhaahahahahh nie mogę hahahah on mnie zastrzelił normalnie leże zabita hahahaha masz szczęscie ,że skończyłam jeść rosołek bo by wylądował przepięknie na moim i tak usyfionym monitorze ;p "Jak wygląda sprawa ze zbliżeniem podczas ciąży?" NIE NIE WIEŻE AHAHAHAHAHHA! ;D kocham <333 leprzego bym w życiu nie wymyśliła <3

    Raju ale ten rozdział był taki cudowny ,beztroski kochany taki cute słit taki mega cudny ahhhh normalnie byłam taka rozczulona!! taki kontrast wysedł bo poprzedni czytałam taka jej byłam zmartwiona Nadią alecałę szczęscie jużwszystko w porządku i zostaje tylko powiedzieć Tomowi ale to trzeba się do tego zebrać itp wszystko w swoim czasie a na razie Yay!! i jeszcze jaki suprajs z Karen & Jess jeju jaka familia kochana no ja nie mogę ;)

    Kocham kocham! I nie wiem jak ty to robisz.Jest mega!
    Pisz tam jeszcze bo ja chcę sielankę forever i always hah xd Weny Skarbek i pozaliczać tam porsze wszystko szybcitko i wracamy do nas! Do nn ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ekhem ekhem! No i jak ja mogłam zapomnieć o twoim cudnym rysunku! Jej jaki fajny ;D hehe nie ale serio ładny ci wyszedł włoski , brewki , oczki hah wszystko ;) w nastepnej odsłonie chce widzieć jeszcze moze tak kawałek ciałka xd

      Usuń

Dziękuję! :)