wtorek, 18 lutego 2014

Rozdział 56.

Kiedy się obudziłam, Nathan siedział na łóżku obok mnie i grzebał w laptopie.
- Wyspana? - uśmiechnął się i spojrzał na mnie, kiedy zaczęłam się przeciągać
- Mhm.. - mruknęłam i ziewnęłam przeciągle - Co robisz? - przybliżyłam się i wtuliłam w niego patrząc na monitor
- Follow spree - odpowiedział całując mnie w czubek głowy
- Co?
- Nie wiesz, co to jest follow spree? - zaśmiał się
- Nie mam twittera to nie wiem - wzruszyłam ramionami
- Kiedyś ci wytłumaczę w takim razie - pstryknął mnie w nos i dalej klikał
- Teraaaaz - marudziłam śledząc jego ruchy
- eh.. - westchnął ze śmiechem - Bo widzisz... Na twitterze obserwujesz różne osoby, coś w rodzaju "znajomych" - nakreślił cudzysłów - I inni obserwują też ciebie...
- Aaa i pewnie fanki zabijają się, żebyś je obserwował? - zapytałam
- No powiedzmy - zaśmiał się - A follow spree to właśnie nic innego niż dawanie obserwacji komu tylko mi się uda - puścił mi oczko i wrócił oczami do komputera
- Ahaaaaa, ale fajnie. Pomogę ci - rozochociłam się i usiadłam wygodnie
- W jaki sposób?
- Będę ci podpowiadać, kogo obserwować przecież!
- No dobra - zaśmiał się
- Jak mam ci podpowiadać, skoro obserwujesz wszystkich po kolei? - zapytałam
- No na pewno nie wszystkich. Za wszystkimi nie nadążam, Skarbie
- Eee... to lipa, myślałam, że ci pomogę... - wygięłam usta w podkówkę
- Jesteś niemożliwa! - zaczął się śmiać - Trzymaj - podał mi komórkę
- I co mam z nią zrobić? - zapytałam głupio, więc przewrócił oczami, wszedł na twittera i podał mi ją z powrotem
- Tu patrzysz, tu klikasz obserwuj i jedziesz - pocałował mnie w nos i wrócił do laptopa
- Ale fajnie! - wyszczerzyłam się i wzięłam się do roboty. Podeszłam poważnie do swojego zadania i nie odzywałam się dłuższą chwilę.
- Jakie to jest słodkie, Nathan - uśmiechnęłam się - One naprawdę cię kochają - powiedziałam czytając już któryś z kolei rozczulający tweet
- No cóż, ja je tak samo - uśmiechnął się - Dzięki nim, jestem tu gdzie teraz - objął mnie ramieniem
- W sumie... - zamyśliłam się - Gdyby nie one, to bym cię nie poznała - spojrzałam na niego - Też je kocham - pocałowałam go w nos i wróciłam do roboty.
- Aaa! - krzyknęłam
- Co się dzieje? - Nathan spojrzał na mnie spanikowany
- Polka! - wyszczerzyłam się i od razu kliknęłam, że ją obserwuję. A raczej Nathan
- Już myślałem, że coś się stało - pokręcił głową
- Oj cicho - wytknęłam mu język. Kilkanaście minut później skończył się limit i moja zabawa się skończyła.
- Eeee tam... Też wymyślili te limity - prychnęłam i oddałam mu telefon
- Jak dziecko - zaśmiał się i wziął ode mnie sprzęt
- Zgłodniałam
- Na co masz ochotę?
- Szczerze? - zapytałam
- Mhm
- To nie wiem...
- Haha, chodź, to coś zrobimy - zaśmiał się i złapał za rękę prowadząc na dół. Zeszliśmy do kuchni, w której zastaliśmy wszystkich obecnych w domu, czyli Maxa, Izkę, Jaya i Sylwię.
- Mm... co tak pachnie - wciągałam zapach
- Krewetki - uśmiechnęła się moja ciotka
- Mmm.. załapiemy się?
- No pewnie
- Naaaaaaaadia! - przeciągnął Max i mnie przytulił - Iza mnie wtajemniczyła
- I przy okazji mnie - dodała Sylwia - Do tej pory nie mogę w to uwierzyć...
- Uwierz mi ja też nie... - westchnęłam i usiadłam obok niej
- I co teraz planujesz zrobić? - zapytał George
- Nie mam pojęcia. Mam zbyt duży mętlik w głowie, żeby to wszystko ogarnąć i jakoś poukładać. I chcąc, nie chcąc nie poukładam tego sama...- ledwo zdążyłam to powiedzieć, a do kuchni wpadła zdyszana Kels
- Jest Tom? - zapytała
- Nie ma
- Cholera! Nie odbierał telefonu, a potem go w ogóle wyłączył...
- Może gdzieś siedzi w barze czy coś... - rzucił pomysł Jay
- Nie, był w Bolton, bo napisał mi jak tam jechał. Dzwoniłam do Noreen i powiedziała, że odjechał zdenerwowany, bo pokłócił się z tatą... I nie wiem, strasznie się boję o niego... - jęknęła i opadała na krzesełko - Nie wiecie, co się mogło stać? - zapytała, a przy stole zapadła cisza. Każdy spuścił wzrok i wiedziałam, że czekają aż ja się odezwę pierwsza, bo to w sumie ja powinnam przekazać tę nowinę, ale... głos ugrzązł mi w gardle.
- Wiecie? - powtórzyła i przeleciała wzrokiem po wszystkim. Znów odpowiedziała jej głucha cisza
- Co się dzieje do cholery?! - podniosła głos
- Kels... - zaczęłam, ale przerwał mi huk drzwi wejściowych. Blondynka zerwała się i wybiegła z kuchni
- TOM! - krzyknęła. Z jednej strony ucieszyłam się, że nic mu nie jest, ale z drugiej spięłam się jak struna i nie potrafiłam się ruszyć, choć miałam ochotę wybiec i zamknąć się w pokoju. - Czemu nie odbierałeś, martwiłam się, co się stało? - słyszeliśmy pytania blondynki kierowane do Parkera, które zostawały bez odpowiedzi
- Zaraz ci wszystko wytłumaczę, tylko muszę porozmawiać z Nadią - odpowiedział, a ja spojrzałam przerażona przed siebie szukając pomocy gdzie tylko się dało. Nathan wyłapał mój wzrok od razu i wstał. Razem z nim podniósł się Jay, a potem dołączył Max. Spotkali się z Tomem w wejściu do kuchni.
- Jest tu Nadia? - zapytał
- Jest - odpowiedział krótko Jay
- Muszę z nią...
- Ale ona nie musi i nie ma ochoty - przerwał mu Nathan
- Nadia? - zwrócił się do mnie, a ja milczałam
- Cofnij się Tom - powiedział Max. - Ona nie ma ochoty z tobą rozmawiać. Wystarczająco nerwów jej przysporzyłeś dzisiaj, więc daj jej spokój, bo ona jest w ciąży do cholery.
- Przesuń się z łaski swojej i pozwól jej pójść do pokoju - dodał Nathan jakby wyczuwał moje pragnienie zaszycia się w moich czterech ścianach.
- Ale...
- Bez ale, Tom - przerwał mu Jay i delikatnie wyszli z kuchni wyprowadzając bruneta. Teraz albo nigdy - pomyślałam i najpierw powoli, a potem szybciej ruszyłam przez pomieszczenie, a potem przez jej drzwi
- Nadia! - krzyknął jak mnie zobaczył, ale ja na niego nie patrzyłam. Zacisnęłam tylko pięści i przyspieszyłam. - Proszę cię... - jęknął tak płaczliwie, że dało się wyczuć ból, który odczuwał, a moje serce łamało się na pół. Zacisnęłam mocno oczy i zatrzymałam się w miejscu. - Błagam cię... - powiedział cicho tym samym tonem.
- Dobrze... - powiedziałam równie cicho i odwróciłam się powoli nie patrząc na niego.
- Skarbie... - zaczął Nathan
- Zostawcie nas samych - powiedziałam do chłopaków
- Jesteś pewna? - Sykes podszedł do mnie i spojrzał mi w oczy
- Tak - odpowiedziałam
- Jak coś, jesteśmy w kuchni - pocałował mnie szybko i zabrał chłopaków ze sobą, a my zostaliśmy z Tomem w przedpokoju.
- Nadia... - podszedł do mnie powoli i chciał dotknąć mojego ramienia, ale odsunęłam się na bezpieczną odległość i oplotłam się rękoma. Utkwiłam swój wzrok w podłodze milcząc. - Przepraszam cię... - zaczął - Wiem, że te słowa są puste dla ciebie, nie potrafię znaleźć, żadnych bardziej odpowiednich, żeby wyrazić to, co czuję. Jestem pieprzonym sukinsynem, wiem o tym. Takim samym jak mój ojciec. Miałaś rację... - zrobił pauzę, bo głos mu się łamał, a ja na niego w końcu spojrzałam i aż jęknęłam cicho widząc jak wygląda. Czerwone, zapłakane oczy, twarz wykrzywiona ogromnym bólem i trzęsący się podbródek od próby powstrzymania płaczu. Było mi go tak cholernie szkoda, że aż mi samej napłynęły do oczu łzy
- Nie porównuj się do niego. - odezwałam się cicho - Bo on nie jest tego wart... - spojrzał na mnie i nasze spojrzenia się skrzyżowały. - Boli mnie twój ból, Tom. Przykro mi, że oprócz mnie skrzywdził i ciebie... Chociaż to ty jesteś w gorszej sytuacji, bo ja go nie znałam przez całe życie i opinię o nim wykreowałam sobie sama. A ty miałeś w nim swój wzór, ufałeś mu, kochasz go, a tymczasem ten człowiek oszukiwał cię przez prawie całe twoje życie... A najgorsze jest to, że to my płacimy za jego błędy... - skończyłam i spuściłam wzrok
- Odbudujemy to, co zbudowaliśmy wcześniej? - zapytał nieśmiało, cicho, z nadzieją i obawą.
- Nie wiem, Tom. Na razie ja chyba... nie potrafię z tobą rozmawiać tak jak wcześniej... Za wcześnie na to pytanie. Muszę ochłonąć, oswoić się z tym wszystkim. Ty też tego potrzebujesz. Dlatego dobrze nam zrobi wasz wyjazd do Stanów. Będziemy mogli odpocząć od siebie i spojrzeć na to inaczej... Dlatego porozmawiamy konkretniej jak wrócicie.
- Dobrze... - powiedział cicho - Przepraszam cię, jeszcze raz. Za wszystko, a szczególnie za...
- Jak wrócicie, pamiętasz? - przerwałam mu, a on westchnął
- Jasne...
- A póki co... Trzymaj się, Tom. - spojrzałam na niego ostatni raz i weszłam na schody nie odwracając się już ani razu i jak tylko weszłam do pokoju Nathana poczułam ulgę. Nie wiem dlaczego wybrałam akurat jego pokój. Chyba dlatego, że z tamtym kojarzyły mi się te emocje związane z poranną awanturą, a dzisiaj miałam dość całej tej sytuacji i potrzebowałam od niej odpocząć. Usiadłam na łóżku i starałam się odetchnąć. Nie zdążyłam porządnie westchnąć, a do pokoju wszedł mój chłopak.
- Wszystko w porządku? - uklęknął przede mną, a ja pokiwałam głową patrząc na nie niego i wymuszając uśmiech - Jakoś nie widzę - cmoknął mnie w czoło i usiadł obok oplatając ramieniem - Wyjaśniliście coś?
- W sumie nie. Powiedziałam mu, że nie potrafię na razie z nim rozmawiać i pogadamy jak wrócicie ze Stanów - mruknęłam
- I dobrze, będziecie mieli czas na poukładanie wszystkiego
- Niby tak, Nathan. Ale mi jest go tak cholernie szkoda... Sam go widziałeś... Jest załamany tym wszystkim
- Tobie też nie jest lekko
- Ale ja jestem w innej sytuacji - jęknęłam - Mnie nikt nie zawiódł tak jak jego
- Pamiętasz jak się dowiedziałaś, że Tom jest twoim bratem? - zapytał ni stąd ni zowąd
- Pamiętam - spojrzałam na niego zdezorientowana
- Mówiłaś wtedy, że czujesz jakby był dla ciebie obcy
- No tak. I dalej mam takie wrażenie - spuściłam głowę
- To teraz spójrz - usiadł tak, żeby być na przeciwko mnie i złapał mnie za dłonie - Jest ci go szkoda, boli cię jego smutek i przykro ci, że cierpi. Nie byłoby tak jeśli byłby ci obcy. Kochasz go, Skarbie i dalej jest ci bliski - pogłaskał mnie po policzku, a ja zastanowiłam się nad jego słowami.
- Masz rację - odpowiedziałam po chwili i westchnęłam - Tylko to wszystko musi do mnie dojść
- Wiem - przytulił mnie - Ale daj mu szansę
- Dam, tylko jeszcze nie teraz. Dobra - oderwałam się od niego i spojrzałam mu w oczy - To jest nasz ostatni wieczór, wykorzystajmy go dla siebie, hm? - uśmiechnęłam się
- I to mi się podoba - odwzajemnił gest i dał mi buziaka - Tylko może coś zjemy najpierw, co? Bo byłaś głodna
- A przyniesiesz tu?
- Jasne. Rozumiem, że śpimy dzisiaj u mnie?
- Twojego łózka jeszcze nie wypróbowaliśmy - puściłam mu oczko
- Mmm... - mruknął wyszczerzony - Podoba mi się - pomachał brwiami i pocałował przeciągle - To zaraz wracam - dodał po chwili i uciekł na dół, żeby potem wrócić z jedzeniem, które spałaszowaliśmy w moment.
- Faktycznie głodna byłaś - zaśmiał się rozwalając się na łóżku
- Ty nie mniej - wytknęłam i położyłam obok niego. Byliśmy tak najedzeni, że odpoczywaliśmy leżąc plackiem i usiłując oddychać na tyle głęboko, na ile pozwalały nam pełne brzuchy.
- Oho, Ann się chyba obudziła - powiedziałam czując jej pobudzone ruchy
- Kopie? - zapytał Nathan i usiadł na boku podpierając głowę na jednej ręce, a drugą położył mi na brzuchu
- Jeszcze nie, ale się rusza- uśmiechnęłam się - O, widzisz? - pokazałam uwypuklenie na ciele - Tu ma główkę i się wypycha
- O kurcze... Nie boli cię to?
- Nie tak bardzo. Gorzej jak kopie
- No Malutka, nie wolno kopać mamusi - powiedział do brzucha czule z uśmiechem
- Wiesz co? - zagadnęłam
- Nie wiem - odpowiedział radośnie
- Cieszę się, że z tobą jestem
- Też się z tego cieszę, kochanie - nachylił się i pocałował z uczuciem - Kocham cię - powiedział po polsku po chwili i uśmiechnął się szeroko
- Nath! - pisnęłam - Ja ciebie też! - i znów złączyłam nasze usta w pocałunku - Właśnie! Gadaj mi teraz, kto cię tego nauczył, bo od wesela mi się nie przyznałeś!
- Wiedziałem, że sobie przypomnisz - zaśmiał się - Kogo obstawiasz?
- Izkę? - zapytałam, a on pokręcił głową
- No to Kasia!
- Pudło!
- Ooo... No to mów, bo ja kiepska w zgadywankach jestem
- Widzę właśnie - znów ten jego perlisty śmiech, więc klepnęłam go w ramię - No bo widzisz... Wy kobiety macie solidarność jajników, więc ja postawiłem na solidarność... jąder?
- To się nazywa męska solidarność, Ciamajdo - zaczęłam się nabijać
- Oj, ale ja chciałem oryginalnie!
- Dobra, dobra. Czyli, co? Daniel cię nauczył? - uśmiechnęłam się
- Dokładnie - też pokazał ząbki - Liczyłem, że się nikomu nie wygada, chociaż wiedziałem, że pewnie powie Kasi, ale ona nie powiedziała tobie, więc wszystko się udało
- To od dawna to planowałeś?
- Szczerze?
- Mhm
- Od pierwszego dnia w Polsce
- O ty! I nic się nie wygadałeś!
- Bo to miało być magiczne!
- I było - rozczuliłam się - Jesteś cudowny - dodałam i go pocałowałam bardziej namiętnie niż wcześniej, żeby wykorzystać tę noc, która miała być nasza...

- Skarbie - obudził mnie cichy i niski szept Nathana tuż przy moim uchu oraz jego pocałunki, którymi obdarowywał moją twarz
- Mmm.... - przeciągnęłam się łapiąc go za szyje i przytulając do siebie - Nie puszczę cię z nimi - wykrzywiłam usta w podkówkę, nie otwierając jeszcze oczu, bo nie miałam na to najmniejszej ochoty.
- Też nie chcę cię tu zostawiać - wymruczał
- To nie zostawiaaaaaj!
- Wiesz, że nie mogę...
- Wiem...
- A spojrzysz na mnie? - zapytał i czułam, że ma uśmiech na ustach
- Nie otworzę oczu
- Dlaczego?
- Bo może wtedy ta chwila, że będziesz musiał jechać nie nadejdzie - odpowiedziałam, a on się roześmiał
- Jesteś niemożliwa, dzieciaku mój!
- Ej, ty jesteś dzieciak! - spojrzałam na niego zaspanymi oczami.
- Przynajmniej się na mnie spojrzałaś - wyszczerzył się nachylając się nade mną
- Nathan... Wiesz, że ja tu umrę z tęsknoty?
- Nie umrzesz, damy radę, skarbie - pocałował mnie czule, a ja chłonęłam smak jego ust, ile tylko zdołałam. - Za ile ruszacie? - zapytałam chwilę później
- W sumie, to za pół godziny
- O nieee - jęknęłam płaczliwie
- Niestety... - też się zasmucił
- Reszta już wstała?
- Tak, są na dole i jedzą śniadanie.
- A ty już jadłeś?
- Nie mam ochoty...
- Nathan! - krzyknęłam - Śniadanie to najważniejszy posiłek dnia! Do kuchni! - odepchnęłam go delikatnie od siebie i wstałam z łóżka zakładając na siebie szlafrok - Zapraszam Pana - wystawiłam do niego dłoń, którą chwycił i tak zeszliśmy na dół
- Hej, Wam! - powiedziałam po wejściu i od razu podeszłam do czajnika, żeby zrobić sobie herbaty, a Nathan usiadł przy stole i wziął się za jedzenie.
- Hej, Słonko - pierwszy odpowiedział Max
- Hej - reszta odpowiedziała mniej entuzjastycznie. Usiadłam obok Nathana i sączyłam powoli herbatę patrząc po wszystkich.
- Kels z... - zawahałam się chcąc wypowiedzieć imię mojego brata
- Jeszcze nie zeszli - odpowiedział szybko Jay widząc moje zawahanie
- Mhm - mruknęłam - A Siva z Nareesha za ile będą?
- Nie będą, spotkamy się z nimi na lotnisku
- To Siva się z nami nie pożegna?!
- Na pewno przekaże Nareeshy żeby was wyściskała - uśmiechnął się Loczek
- Szkoda... - zasmuciłam się
- Eeej! Głowa do góry, Maluchu - Max przytulił mnie od tylu i pocałował w czubek głowy
- Łatwo ci powiedzieć, bo będziesz miał Izkę koło siebie...
- No ale za to za tobą będę tęsknił!
- Oo jak słoodko - uśmiechnęłam się i spojrzałam na niego do góry
- No widzisz - też się uśmiechnął i tym razem ucałował mnie w czoło. Pogadaliśmy jeszcze trochę aż w końcu chłopaki musieli się zbierać, bo przyjechał po nich van. Znieśli walizki na dół, a ja smutno z Kels patrzyłam jak je po kolei taszczyli. Sylwia też nie miała za dobrego humoru, ale podejrzewam, że nawet w jednej czwartej nie tak złego jak my z blondynką. W końcu ona z Jayem nie była. Jedynie coś tam świrowali.
- Skarbie... - Nathan przytulił mnie mocno do siebie. Ja się nawet nie odezwałam tylko wtuliłam mocno powstrzymując łzy i wciągając zapach jego perfum. - Dzwonie do ciebie codziennie i codziennie widzimy się na skype, tak?
- Tak... - odpowiedziałam cicho
- Kocham cię - szepnął tuż przy moim uchu całując mnie potem w skroń
- Ja ciebie też - odsunęłam się i spojrzałam mu w oczy. Ujął mnie za policzki
- Hej... Nie płacz - uśmiechnął się smutno i otarł mi łzę spod oka - Niedługo się widzimy
- Obiecujesz, że to zleci tak jak poprzednio?
- Obiecuję, że nawet szybciej - odpowiedział i pocałował mnie mocno, z uczuciem, pragnieniem i już wytwarzającą się tęsknotą. Wyciągałam z tego pocałunku ile tylko mogłam wiedząc, że na kolejny będę musiała bardzo długo czekać.
- Nathan, musimy jechać - odezwał się Max, a my się od siebie oderwaliśmy stykając swoje czoła ze sobą
- Pamiętaj, że masz na siebie uważać i odpoczywać, dobrze?
- Dobrze, ty też się pilnuj, Nath. Czekam na ciebie - odpowiedziałam i jeszcze szybko go pocałowałam, po czym przytuliłam się do Maxa, a potem Jaya życząc im udanej podróży.
- Zwojujcie Stany - uśmiechnęłam się smutno, kiedy otworzyli drzwi i wychodzili z domu. Nathan pierwszy wpakował walizkę do samochodu, więc zamknął mnie jeszcze w uścisku.
- No to komu w drogę - Izka podeszła i mnie przytuliła - Uważaj na siebie
- Wiem, wiem... Słyszę to od każdego - przewróciłam oczami
- I dobrze, może w końcu zapamiętasz, mały gnomie - zaśmiała się
- Może, ciociu - też zachichotałam - Pilnuj Nathana i odpychaj od niego wszystkie laski, co? - szepnęłam cicho jej do ucha
- On sam je będzie odpychał, nie bój się - puściła mi oczko
- Wiem, ale wolę dmuchać na zimne
- Głupek
- Oszołom - wytknęłam jej język - Trzymaj się tam - ucałowałam ją mocno w policzek i puściłam, a ona wpakowała się do samochodu obok Jaya i Maxa. Tom stał jeszcze na zewnątrz i patrzył na mnie smutno zastanawiając się, czy do mnie podejść. Nie byłam na to gotowa, dlatego powiedziałam tylko
- Powodzenia Tom. Uważaj na siebie
- Ty też - chciał się chyba uśmiechnąć, ale wyszedł mu dziwny grymas i po szybkim pocałunku z Kels zniknął w aucie.
- Pa - powiedziałam jeszcze do Sykesa i też się z nim pożegnałam. Stanęłam obok Sylwii i blondynki i wszystkie trzy patrzyłyśmy na odjeżdżającego vana...





HEJ, HAJ, HELOŁ ! :D

No to chłopaki w drodze do Stanów i dziewczyny znów zostały same ;D Ale nie na długo ;D Brak chłopaków postaram się zamknąć w jednym, maksymalnie w dwóch rozdziałach, więc spokojnie, nie zatęsknicie za nimi za mocno ;P 

Chyba nie będę dzisiaj za bardzo przeciągać słowa do narodu i dodam tylko tyle, że śnił mi się ostatnio Max *.* O matulu, ale się tam działo :D Przynajmniej w snach mogłam go pocałować i muszę przyznać, że robi to nieziemsko xD 

Dziękuję za linki do Waszych blogów, które odwiedzę na pewno na dniach! I proszę o więcej! :D Zespamujcie mnie swoimi blogami! :)

Nowy rozdział także na tym, który piszę z Alicee -> http://twinspowerwanted.blogspot.com/ Także zapraszam :)

ŚCISKAM! :**

13 komentarzy:

  1. po pierwsze to zazdroszczę snu, ja jedyny, który pamiętam miałam z Tom'em i to był bardzo głupi sen, ale gdy się obudziłam to się z niego przynajmniej śmiałam, bo jednak końcówkę miał on najlepszą, nadal jak go sb przypomnę to się uśmiecham ;)
    uważam, że jednak Nadia i Tom wrócą do tego co było, może po dłuższym czasie, ale jednak wrócą
    Sykuś jaki opiekuńczy *,*
    fajnie by było być tą Polką, która dostałą follow .... się rozmarzyłam ;D
    ehe, chlip, chlip wyjechali :(
    #smutno
    ja chcę wielki come BACK ! xD
    pisaj szybko i sprawnie i do następnego Gnomie ;P <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudny rozdział !! Szkoda mi toma. Nadia i tomzowu będą sie trzymać razem no nie ? Mam taka nadzieję szybko pisz następny. Weny

    OdpowiedzUsuń
  3. - Glupek
    - Oszolom
    To nasza kwestia!
    Dobrze, ze polowy nie musialam czytac, wiec szybciej mi zeszlo xd
    Co ona tak przezywa? Przeciez to tylko stany pfff
    O tej porze mam slaby zasob slownictwa hihuhihu ^^
    Kocham Cie Malowana B haha xd <3333

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaaa slodziaku!
    Jakiego slodziaka napisalas. Choc zarazem smutasa. Szybko znowu sie zejda, Tom i Nadia sie pogodza, a Nadia znowu troche pocierpi przez corke i bedzie git! Ann sie pojawi na swiecie, Nath wroci do swoich dziewczyn, a po pojawieniu sie Ann... wycieczka do Gloucester, gdzie Karen pomoze bawic wnuczke ^^ to by bylo dobre. I Jess sie wlaczy w akcje, a wszyscy beda happy. A! I jeszcze oswiadczyny Toma i Kels!
    Trzymaj sie moja blondyneczko i do nastepnego 😘

    OdpowiedzUsuń
  5. Superowy rozdział :D Solidarność jąder, serio ?? Dobre to było xD Mam nadzieję że Tom i Nadia się pogodzą. Cóż by tu jeszcze dodać ? Twój rozdział poprawił mi chumor :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie : youmehappyend.blogspot.com (pojawił się nowy )

    OdpowiedzUsuń
  6. O jaaaaaaaaaa ale .. .
    Dobrze że porozmawiali i dobrze że dali sobie czas
    Tak będzie lepiej
    Mam nadzieję że nie zdarzy się nic przykrego teraz
    Weny i do nn Kochana *_*

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak super ;)
    Zapraszam
    mirandaithewanted.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Przynajmniej zrozumiał jakim jest palantem...
    No alee mam nadzieję że mu wybaczy ^^
    Szkodaa że pojechali ;c
    Bedąąą tęęęskniiiiiić.
    Rozdziaaał super
    Weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział świetny. :)
    Szkoda że musieli wyjechać. :(
    Dziewczyny będą tęsknić. ;_;
    I mam nadzieję że Nadia wybaczy jednak Tomowi...
    Weny i pozdrawiam :*
    Zapraszam do siebie
    http://lovemeorleavemeandnevergetback-tw.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. AAAAAAAAAAAAA! Jezusie drogi moj sodrigvnadsrugvbiuadsbgvuabdsruigvbiudsf KOCHAM ikdsugfvbiadsrgfviufdsb *0000* rany rany rany ! Już myślalam, ze chcesz troche dramaturgi jeszcze dodac i Tom w szpitalu wyladuje, ale nie (na szczescie!)
    No rozdzial nieziemski *o* zakochalam sie jeszcze bardziej w Twoim blogu (o ile sie da bardziej !)
    Ostatnio tez takie sny miewam xdxdxdxdxdxdxdxd przypadek ? nie sadze xd
    slonce moje pisz mi szybko nexta
    wenyyy ♥
    buziakuje, przepraszam za tak krotkiego koma, ale sie spiesze bo zaraz mam autobus na dworzec :D Kckckckckckc i oczywiscie do nexta !

    OdpowiedzUsuń
  11. A więc witam. ;) Po 56 rozdziałach dodaję po raz pierwszy komentarz. :D
    Odważyłam się ujawnić. ;)
    A co do rozdziału, to jest świetny, tylko szkoda że wyjeżdżają, ale skoro piszesz, ze dwa rozdziały i będą z powrotem to cieszę się niezmiernie. ;)
    Wgl, miałam kilka dni do tyłu sen, w którym było, że w czasie jak chłopaków nie było to Nadia urodziła, nie powiedziała o tym chłopakom, a na lotnisku przywitała ich z malutką a do Toma powiedziała : A oto twoja chrześnica. *.* To było takie słodkie, że cały dzień chodziłam z bananem na mordce. ;D
    Życzę duuużo weny. ;*

    A no i spamuję. xd Oto mój(świeżo dodany 8.) ;)
    http://secret-of-cars-or-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie... dobry pomysł :)
      Ale ich zaskoczy wtedy!

      Usuń
  12. hahahahahaha asz Ty durna ;D
    tak w ogole to witam Moją Gwiazdeczkę, witam ;D ! :*

    hahah wybacz za pierwsze zdanie ale pierwsze co mi sie nasunelo jak przeczytalam o tym jak przysnil sie Tobie Max i o tym jak go pocalowalas hahaha no nie wierze w Ciebie xD !!!

    ommmm co ja przeczytalam ! taki slodziutki, lukierkowaty ten rozdzialik ;) Nathanowska milosc z Nadia mnie powala - oni sa tacy rozkoszni i beztroscy ze oooooooooo <3

    w momencie gdy Nadia wystartowala z piskiem na poczatku gdy Nathan uczyl ja obslugi twittera, tez myslalam ze cos jej sie stalo - a tu prosz; Polkę ogarnela. Nadia jest niemozliwa :) ale nie ukrywam, ze bylo to "so cute" ;p

    o "solidarnosci jader" to ja juz moze sie nie wypowiem ....
    xD hahah w taka zwale wpadlam ze bania mala :D !!

    ale ale ! jak mi serce sie krajalo jak Tom chcial pogadac z Nadia, a reszta mu to zawziecie utrudniala. i jak ona zgodzila sie z nim porozmawiac, a jego widok ... byl taki smutny, ze jeszcze chwila i depresji bym dostala ;`( nie lubimy takiego Toma ! O NIE !

    dam dam daaaaam propo snow- mi dzis sie snilo ze uwaga (az nawet nie wiem czy nie ma wstydu zeby sie do tego przyznac,ale co tam xd) ze bylam wokalistka w 1D hahahahah ! i ze bylam w trasie z tymi ... no. PIOSENKARZAMI XD hahahaha o ja ciez pierdziele jak ja to sobie przypomne to juz z tego w snie mialam zwale, ze jeszcze z 1D i ze z nimi spiewam. xd hahaha nie mam pytan :D !!

    Blondyneczko jestesmy w kontakcie i ustawiamy sie powoli, trzeba sie zlapac w wielkim swiecie ;)

    sciskam mocniutko Anulkę ;**
    <3 !!!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję! :)