wtorek, 11 lutego 2014

Rozdział 54.

Wróciliśmy do domu, w którym było już głośno, bo wszyscy wstali nadmiar pobudzeni i chętni dalszego imprezowania.
- No to co? Klub wieczorem, nie? - wyszczerzył się Max
- No przecież - odpowiedział tym samym Jay i przybili sobie piątki
- Ktoś przeciw? - zapytał ten pierwszy
- Ja jestem za, ale nie idę - uśmiechnęłam się puszczając mu oczko
- Jak to?! No przecież ty szczególnie powinnaś!
- Max... - spojrzałam na niego z uniesioną brwią i zakładając ręce na bokach, czekając aż wykaże odrobinę swojej inteligencji
- No taaaak... Wybacz, zapomniałem - podszedł i pocałował mnie w policzek - No to bawimy się w domu! - klasnął w dłonie pokazując, że się "cieszy"
- Dzięki, Kochany, ale to ja jestem w ciąży. Wy nie, więc idźcie się bawić - uśmiechnęłam się
- No chyba sobie kpisz - prychnęła Izka - Rozkręcamy imprezkę znowu tutaj. I Karen z Jess do nas dołączą - wyszczerzyła się i objęła mamę Nathana - Może nawet namówimy cię na jakiegoś drinka w końcu, co? - zaśmiała się do niej
- No małego, urodzinowego... Czemu nie - dołączyła do niej
- No to mamy ustalone - wyszczerzył się Tom i objął mnie ramieniem - Przecież nie zostawimy cię samej w twoje urodziny - uśmiechnął się, a ja starałam się to odwzajemnić i liczyłam, że w miarę mi to wyszło
- Nie byłaby sama, Parker - Nathan się zaśmiał i wyciągnął z objęcia bruneta, za co dostał ode mnie buziaka
- Oj wiecie, co mam na myśli - pokręcił głową
- Jak chcecie, ale ja nie chcę was zmuszać do siedzenia w domu - spojrzałam na nich wszystkich
- Daj spokój. Mamy polską wódkę, będzie świetnie - pomachał brwiami Max, a ja się zaśmiałam
- No dobra. To może najpierw zrobię coś na szybkości dobrego do jedzenia?
- Właściwie, to zaproponowali chwilę temu, że zamówią pizze - wtrąciła się Karen
- Po moim trupie! Żadnej pizzy w taki dzień! Ja gotuję, a wy jecie i bez dyskusji
- A co upichcimy? - Nathan pocałował mnie w głowę oferując mi tym samym swoją pomoc
- Bezmięsną zapiekankę prowansalską. Szybko się robi i jest pyszna
- Ale czemu bezmięsną?!
- Bo dzisiaj nie są twoje urodziny, Max. Tylko moje i Jay'a, więc dzisiaj dostosujemy się do niego, a nie on do nas - uśmiechnęłam się
- Oooo jaka kochana! - Loczek mnie przytulił
- No przecież - zaśmiałam się i poszłam do kuchni. Godzinę później siedzieliśmy już wszyscy razem jedząc posiłek, po którym chwilę odpoczęliśmy i przyszykowaliśmy się do kontynuacji świętowania urodzin.
- No to pijemy - po raz kolejny wyszczerzył się Max
- Dobra, ale najpierw kto przekazuje wiadomość? - odezwał się Siva i każdy jakby się speszył
- Eee... o co chodzi? - spojrzałam na nich
- Właśnie? - Nathan zrobił to samo, ale każdy unikał naszego wzroku. Spojrzeliśmy na siebie z Sykes'em nic nie rozumiejąc.
- No bo... - zaczął Jay
- Jak was nie było... - kontynuował Max
- To wpadł Nano - powiedział Siva
- I lecimy do Stanów - dokończył cicho Tom
- Jak to do stanów?! - odezwałam się pierwsza - Kiedy?
- To znaczy ten, no...
- Jay! - upomniałam go
- Oj no bo lecimy za dwa dni...
- Aha...- zdębiałam - No fajnie... chyba...
- Ale jak to? Czemu tak nagle? - nie mniej niż ja zdziwił się Nathan
- Wiesz jak to z nim jest? Wiemy tyle co ty teraz. Więcej dowiemy się od Scootera
- No to świetnie... - skomentował i objął mnie mocniej ramieniem
- A na jak długo? - zapytałam ze strachem
- Tego nie wiemy... Ale najkrócej na dwa tygodnie
- NAJKRÓCEJ?! - wytrzeszczyłam oczy, a oni pokiwali głowami. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Było mi... masakrycznie źle. Dostałam smsa i powoli jakby w transie wyjęłam telefon z kieszeni po czym odczytałam wiadomość. Była od Kasi, że za pół godziny chce się złapać na skype.
- Idę do siebie pogadać na skypie z Kasią, bo chce się ze mną zobaczyć - powiedziałam i wstałam łapiąc Nathana za rękę i zabierając ze sobą. Wiem, że do rozmowy mieliśmy czas i mogliśmy pójść później. Ale potrzebowałam pobyć z moim chłopakiem sam na sam, bez innych. Dlatego weszłam do pokoju i na zaś zamknęłam drzwi na klucz. Włączyłam wieże puszczając z niej cicho muzykę i dalej stałam przy komodzie opierając się na niej
- Skarbie... - odezwał się Nathan i zbliżył do mnie. Odwróciłam się do niego patrząc w jego oczy szukając tego samego, co i ja w tej chwili czuję. Wiedziałam, że na pewno gdzieś się w nim to kryje.
- Chcę się z tobą kochać - powiedziałam cicho, ale i stanowczo. Jego oczy się zaświeciły pokazując dokładnie to czego szukałam, a na usta wkradł się lekki uśmiech. Chciał coś powiedzieć, ale nie pozwoliłam mu na to wpijając się w jego usta. Chciałam się nim nacieszyć do cna i najmocniej jak tylko się dało. W tle leciała muzyka. Bodajże "Give me love" Ed Sheerana, ale nasze ruchy i coraz większa odwaga względem siebie nie była adekwatna do rytmu tej piosenki. Nasze pragnienie poczucia siebie złączonych było tak silne i mocne, że zrywaliśmy z siebie ciuchy zachłannie nie przestając się całować. Nie obchodziło nas zupełnie nic. To, że był środek dnia, to że pod nami byli nasi przyjaciele i mama z siostrą Nathana. Pragnęliśmy siebie i myśleliśmy tylko o zaspokojeniu siebie nawzajem. Mimo że było to aż zwierzęce, to uczucie unosiło się nad nami i nie pozwalało o sobie zapomnieć wdzierając się w każdy zakamarek naszych rozpalonych ciał. Nathan zwolnił tempo raz tylko na chwilę, kiedy klękając, aby pozbyć się mojej dolnej części bielizny, nachylił się do mojego brzucha i złożył na nim czułego całusa patrząc mi z miłością w oczy. Potem wstał i znów wpił się w moje usta z namiętnością i pożądaniem. Oddałam mu tym samym i nasze ręce błądziły po naszych ciałach chcąc się nasycić całym tym uczuciem posiadania siebie. Kiedy same pieszczoty już nam nie wystarczały, nie daliśmy rady nawet dojść do łóżka. Odepchnęłam delikatnie, ale stanowczo go od siebie uśmiechając się z pożądaniem. Razem z piosenką i tym samym uśmiechem szepnęłam
- Give me love - nie musiałam długo czekać, a chłopak odwrócił mnie twarzą do ściany przywierając swoim ciałem do mnie obejmując ramionami i złączył jednocześnie nasze ciała w jedność. Było mi tak cudownie, że moje aż zaniemówienie nadrabiał Ed krzyczący w piosence. Kiedy muzyka się skończyła, słychać było tylko nasze przyspieszone oddechy i pojękiwania. Kiedy stawały się zbyt głośne zamykaliśmy sobie nawzajem usta pocałunkiem. Szczytowaliśmy razem czując niesamowitą radość z miłości, którą sobie daliśmy, a nasze uśmiechy były tak szerokie jak jeszcze nigdy. Zabrakło nam siły żeby ruszyć się z miejsca, w którym się kochaliśmy i zsunęliśmy się oboje po ścianie, siadając na podłodze i uspokajając swoje oddechy. Nathan objął mnie ramieniem i pocałował, tym razem czule i delikatnie.
- Kocham cię - szepnął
- Ja ciebie też - odpowiedziałam i wtuliłam się w niego bardziej znajdując jak najwygodniejszą pozycję.
- Jedź z nami - powiedział chwilę później
- Co? - spojrzałam na niego
- Jedź z nami - powtórzył uśmiechając się i pogłaskał mnie po policzku
- Nath, jedziecie do pracy, ja wam będę tylko przeszkadzać, poza tym...
- Nie będziesz... - przerwał mi, ale nie dałam mu skończyć
- POZA TYM - powiedziałam głośniej - To nie jest dwugodzinny lot samolotem jak do Polski, tylko o wiele dłuższy, Nath. A ja nie chcę ryzykować, bo nie wiem jak bym to zniosła...
- W sumie racja - zasmucił się - Będę tęsknił...
- Ciii.... Jeszcze nie wyjeżdżasz! Mamy resztę tego dnia, całą noc i dwa dni. I wykorzystamy je z uśmiechem i radością, tak? - spojrzałam na niego wzrokiem nie znoszącym sprzeciwu
- Jesteś cudowna - uśmiechnął się szeroko i przyssał do moich ust
- Dobra, bo Kasia czeka pewnie na tym skypie i kwitnie - przerwałam pocałunek dłuższą chwilę później i zaśmiałam się
- Jak kocha to poczeka - powiedział szybko i dalej kontynuował swoje pocałunki
- Nathan! - zaśmiałam się
- Oj no co.... - jęknął z uśmiechem
- Oj no niiiic - odpowiedziałam tym samym tonem i oderwałam się od niego po czym wstałam i udałam się do łazienki, a on dalej siedział pod ścianą, opierając na niej swoją głowę. Zanim weszłam do pomieszczenia zawołałam do niego
- Panie Sykes? - spojrzał w moją stronę wyraźnie uradowany
- Hm? - mruknął
- Dołączy pan do mnie podczas szybkiej kąpieli? - uśmiechnęłam się prowokująco i nie minęły dwie sekundy a stał przy mnie obejmując i wpijając się w moje usta przesuwając w stronę wanny...

Później zadzwoniliśmy trochę spóźnieni do Kasi, która złożyła mi życzenia już z Hiszpanii razem z Danielem gdzie spędzają swoją podróż poślubną. Obiecała przekazać prezent urodzinowy jak tylko się zobaczymy, a może nawet uda im się wpaść do nas na kilka dni jak wrócą z Hiszpanii. Później zeszliśmy do reszty z Nathanem w nadmiar dobrych humorach, przez co wzbudziliśmy podejrzenia pozostałych, ale zamiast czemukolwiek zaprzeczyć lub potwierdzić tylko chichotaliśmy. Ogólnie rzecz biorąc impreza była gruba. Bardzo gruba sądząc po poległych. Nawet Karen się upiła przez co non stop śmiała się z tańczącego Jaya. Pierwszy poległ Max, który blady jak ściana wyszedł na dwór zwrócić wszystko, co posiadał w swoim żołądku przy czym towarzyszyła mu dzielnie Izka, przez co sama poległa. Potem padł Tom. I to dosłownie padł, bo tańczył z Kels, po czym nagle powiedział, że musi usiąść, więc podszedł do fotela i rzucił się na niego zasypiając w trzy sekundy. W życiu nie widziałam szybszego zapadnięcia w sen. Sylwia tez miała wielką ochotę odpaść, ale Jay jej na to nie pozwalał, co i rusz polewając i mówiąc słodko "Dasz radę. Wierzę w ciebie". W końcu sam padł i moja siostra cioteczna wreszcie z wielką ulgą poszła do pokoju położyć się spać. Jess zaprowadziła swoją mamę do sypialni, która non stop chichotała i chodziła chwiejnie. A wyglądało to komicznie, kiedy córka prowadziła własną mamę. Razem z Nathanem odpadliśmy jako ostatni, więc udaliśmy się w końcu na górę i przytuleni do siebie zasnęliśmy.
Następnego dnia, wstaliśmy dopiero po 11, a że to miał być nasz dzień ze względu na wyjazd chłopaków. Jutro dzień będzie dość wariacki, bo będą się pakować, dlatego dzisiaj postanowiliśmy spędzić ten dzień w łóżku, ciesząc się swoją obecnością i nie robiąc zupełnie nic. Zeszliśmy jedynie zrobić, coś na śniadanie i zapasami śmieciowego jedzenia wróciliśmy na górę. Przegadaliśmy całą masę godzin o wszystkim i o niczym, do późnej nocy. Mimo tego, że każde z nas usypiało, dalej twardo się trzymaliśmy, żeby być ze sobą jak najdłużej. W końcu, koło 4, nie dałam już rady i nie wiedzieć kiedy zasnęłam.

Rano obudziłam się z podłym nastrojem, jakby mój organizm sam, zanim otworzyłam oczy, wiedział, że ten dzień nie będzie należał do najlepszych. Nathan jeszcze słodko spał, więc zaspanym wzrokiem przyglądałam mu się, starając się zapamiętać każdy fragment jego twarzy. Wsłuchiwałam się w równy rytm jego oddechu i zastanawiałam się jak to będzie jak wyjedzie. Przyzwyczaiłam się do jego obecności, do jego głosu, do niego. Dopiero co niedawno byli w trasie tak długo i jakoś to zniosłam, ale nie byliśmy jeszcze razem. Nie budziłam się przy nim i nie zasypiałam z nim, więc było łatwiej, a teraz? Westchnęłam cicho.
- Mi też nie będzie łatwo - Nathan otworzył oczy i przeciągnął się delikatnie przyciągając mnie do siebie
- Na pewno łatwiej niż mi - jęknęłam i wtuliłam się w niego mocniej
- Słuchaj - spojrzał na mnie zaspanymi oczami - Nie pogarszaj sytuacji. Tak samo będzie mi ciężko, nawet i gorzej
- Mhm, jasne - mruknęłam
- No tak, bo zobacz - poprawił się tak, żeby mieć swoją twarz na przeciwko mojej i ziewnął szybko - Ty będziesz tęsknić tylko za mną. A ja za tobą i Ann - uśmiechnął się i pogłaskał mnie po policzku, a ja się rozczuliłam
- Nath... - powiedziałam cicho - Ty słodziaku! - rzuciłam się w jego stronę, żeby przytulić go mocno do siebie, chowając się w jego ramionach, a on się zaśmiał tym swoim charakterystycznym śmiechem. Potarzaliśmy się jeszcze w pościeli, wygłupiając się, ale w końcu trzeba było wstać żeby Nathan mógł się spakować, więc zebraliśmy się i ogarnęliśmy. Zjedliśmy śniadanie, witając się z Kels, która z rana popędziła na plan zdjęciowy. Reszta wstała niewiele później niż my i leniwie zjedli posiłek, a ja myślałam, co zrobić na obiad.
- Kochanieeee - zwróciłam się do chłopaka - Podjechałbyś później do sklepu?
- Jasne, po co ? - uśmiechnął się
- Zrobiłabym lasagnę, ale potrzebuję kilku składników
- Ooo, no jasne - wyszczerzył się - Wezmę, któregoś z chłopaków to zrobimy wam jakieś większe zakupy, żebyście nie musiały później latać do sklepów i dźwigać - napił się herbaty.
- Mój kochany - pocałowałam go w czoło. Na ten czas wyjazdu zostawałam w domu z Sylwią, Kels i Nareeshą. Jedynie Iza była tą szczęściarą, która nie musiała rozstawać się ukochanym.

Koło 12, Nathan z Maxem i Izką pojechali do sklepu, Nareesha z Sivą pojechali spędzić reszta dnia ze sobą, a Sylwia z Jayem opalała się w ogrodzie korzystając z pięknego dzisiejszego słońca. Ja stałam właśnie w kuchni, kiedy wpadł do niej Tom
- Nadia! Szukam cię wszędzie - wyszczerzył się
- No co tam? - zapytałam obojętnie
- Bo słuchaj. Mam taki plan, żeby przyciągnąć Kels do Stanów chociaż na weekend, bo chcę jej się tam oświadczyć, a ty masz pierścionek, co mi go zabrałaś na weselu. Bo wzięłaś go z Polski, prawda? - zapytał niepewnie
- O cholera! - krzyknęłam i spojrzałam na niego
- Nie... - jęknął i kręcił głową z niedowierzaniem
- No pewnie, że wzięłam - zaśmiałam się - Chodź - powiedziałam i ruszyłam na górę
- Boże! - znów jęknął, ale podreptał za mną - Nie dosć, że się człowiek stresuje oświadczynami, to jeszcze mu dokładają... - narzekał. Weszłam do pokoju i stanęłam zastanawiając się gdzie schowałam pudełeczko. Zerknęłam do szufladki przy szafce nocnej, ale nic nie było
- Spójrz tam w pierwszej szufladzie w komodzie jak możesz, a ja spojrzę w drugiej szafce nocnej - zrobiłam jak mówiłam i brunet zajął się komodą.
- Ooo co tu robi... - zaczal i urwal w pewnym momencie a ja sie gwaltownie odwrocilam. W jednej ręce trzymał pudełko z pierścionkiem, a w drugiej zdjecie naszego taty, które odwrocil na druga strone, gdzie byla dedykacja dla mojej mamy.
- Co to jest? - spojrzal na mnie
- Tom... - zaczelam, ale nie wiedzialam co powiedziec, wiec podeszlam tylko do niego ze spuszczonym wzrokiem
- Co to jest? - zapytal glosniej
- Zdjecie... - odpowiedzialam glupio dalej nie majac odwagi na niego spojrzec. Za to czulam na sobie jego przeszywajace spojrzenie
- No przeciez widze! - krzyknal zdenerwowany
- Zdjecie mojego taty
- Nie. To jest moj tata! I o ile wiem mam tylko brata, wiec pytam jeszcze raz co to jest! - poczulam zbierajace sie łzy w oczach.
- Ale wychodzi na to, ze masz i siostre
- Co ty pieprzysz w ogóle? To jest niemożliwe.
- Tez w to nie wierzyłam, Tom - zebrałam w sobie odwage i spojrzałam na niego - Ale taka jest prawda. Mamy wspolnego ojca
- Nie mamy zadnego wspolnego ojca! Moj tata nie zdradzil mojej mamy!
- Ja wiem, ze to jest dla ciebie szok, Tom. - jeknelam blagalnie - Ale twoj tata mial romans z moja mama i kiedy dowiedzial sie, ze jest w ciazy to uciekl. Wybral was, a mnie zostawil...
- Przestan! On taki nie jest. Znam go i wiem, ze nie zdradzilby mojej mamy, a nawet jesli tak i jego kochanka zaszlaby w ciaze to nigdy by nie zostawil swojego dziecka!
- Ale to zrobił! - teraz i ja krzyknęłam - Oszukiwał ja, oszukiwał was, a potem uciekl od problemu
- To jest jakaś kpina! Wiedziałbym o tym jeśli tak by było! Nie wiem co chcesz wskórać tym zdjęciem i po co je zrobiłaś, ale odpieprz się od mojego taty!
- Tom! Nic nie chcialam wskórać! I to nie ja je zrobilam. Moja mama dostala je od niego, kiedy sie spotykali!
- On sie brzydził zdrady. Uczyl mnie tego od malego, wiec sam nigdy by tego nie zrobil
- Widocznie nie chcial zebys popelnial jego bledy
- Jestes zalosna!
- Ja jestem zalosna?! - krzyknelam wrogo - Ty jestes zalosny, bo jestes zapatrzony slepo w czlowieka, ktory nie byl tak idealny za jakiego go miales przez cale zycie. Czlowieka, ktory zdradzal swoja zone, a potem zostawil kobiete w ciazy sama i...
- Skoncz! - przerwal mi - Tego nie bylo! I nie ma! - podarl zdjecie na kilka kawalkow - Minuta twojej slawy sie skonczyla! - wysyczal z nienawiscia w oczach
- Slucham?
- Nie o to ci chodzilo? - usmiechnal sie zlosliwie - W koncu bycie "siostra" - nakreslil cudzyslow w powietrzu - gwiazdy daloby ci popularnosc
- I ty uwazasz, ze ja bylabym w stanie zrobic cos takiego? - zapytalam z ciezkim bolem w sercu, ze cos takiego przyszlo mu do glowy i walczylam z piekacymi lzami w oczach
- Niezle sie maskowalas przez te kilka miesiecy. Naprawde mialem cie za kogos lepszego, a ty bylas zwykla manipulantka. Szkoda, bo naprawde pokochalem jak siostre ta odgrywana przez ciebie postac. Ale ty nigdy ta siostra nie bylas i nie bedziesz.
- Nikogo nie udawalam, Tom. I nawet nie wiesz jak boli mnie to, ze tak myslisz - powiedzialam na jednym wdechu, a lzy splynely po policzkach
- Daruj sobie te udawane lzy. Nie dzialaja na mnie - mial ciagle ten sam wrogi ton - Jestes taka sama jak twoja matka. Spisz z byle kim a potem szukasz ojca dla swojego bachora - te slowa byly jak policzek wymierzony prosto w moja twarz. Zabolalo nawet bardziej niz bolaloby samo uderzenie. - Boli cie prawda, nie? - dodal zakładając rece na piersi - Wspolczuje tylko Nathanowi, ze oplątałaś go tak sobie wokół palca. Ale nie martw sie, tez sie jeszcze przekona jaka jestes naprawde.
- Wyjdz - powiedzialm zamykajac oczy i zbierajac w sobie reszte sily zeby nie wybuchnąć przy nim placzem. On dalej stal i prychnął pogardliwie - Wyjdz - powtorzylam bardziej dosadnie, ale i to nie poskutkowalo - WYJDZ DO CHOLERY! - tym razem krzyknelam najglosniej jak potrafilam
- Jestem u siebie w domu- znow sie usmiechnal zlosliwie, a ja spojrzalam na niego z szokiem wypisanym na twarzy
- Co tu sie dzieje? - Jay stanal w drzwiach
- Jestes taki sam jak twoj ojciec - zignorowalam loczka i zwrocilam sie do Toma - Pieprzony dupek, ktory w dupie ma uczucia innych i boi sie spojrzec prawdzie w oczy, wiec woli uciec od problemu i sie go wyprzec. I uwierz mi. Ciesze sie, ze to wyszlo, bo teraz przekonalam sie, ze cale zycie mialam racje. - warczalam i zblizalam sie do niego coraz bardziej - Mialam racje, ze rodzina mojego ojca jest tak samo bezduszna jak on sam. Wspolczuje ci, Tom ze musiales zyc z tym czlowiekiem tyle lat. A najbardziej wspolczuje twojej matce, bo pewnie nawet nie wie, ze byla niewystarczająca dla niego i musial szukac milosci u innej kobiety. Wszyscy razem wzieci jestescie zalosni. - ledwo zdazylam skonczyc, a poczulam reke Toma na moim policzku. Nawet nie zabolalo mnie to tak jakby sie mozna tego bylo spodziewac. Bardziej bolały mnie jego wcześniejsze słowa
- Co ty kurwa robisz?! - wrzasnal Jay, ktory w dalszym ciagu stal i sluchal. Podszedl do niego i szarpnal go za reke odciagajac do tylu.
- Nigdy nie obrazaj mojej rodziny! - krzyknal do mnie
- Gratuluje ci, Tom - tym razem ja usmiechnelam sie zlosliwie. - Do tego wszystkiego stales sie damskim bokserem. Gratuluje - powtorzylam i minelam go razem z Loczkiem, ktory wyslal mu pelne wscieklosci spojrzenie i wyszedl razem ze mna trzaskajac drzwiami od mojego pokoju zostawiajac w nim samego Toma.
- Nadia - Jay zlapal mnie za reke i odwrocil w swoja strone. A kiedy ujrzal moja twarz z wyrazem wielkiego bolu na niej i łzami w oczach, złapał mnie tylko za reke i pociagnal do swojego pokoju. Zamknal drzwi na klucz i przytulil mnie mocno do siebie. Zadzialalo to jak jakis impuls i wybuchnelam glosnym placzem chowajac sie w jego ramionach.







Heeeej moje Skarbeczki ! :D

Trochę pojechałam w tym rozdziale ;d Dużo emocji i wrzuciłam wszystko naraz. Jestem ciekawa, co myślicie ;D
Rozdział, a szczególnie końcówka z dedykacją dla Pauliny mojej, bo kazała mi nic nie zmieniać, więc mówisz i masz ;D <3
W końcu wracam do świata po zakończonej i zaliczonej w pełni sesji! Przede mną 6 i ostatni semestr licencjata! Całe szczęście, że jest krótszy, bo dowalili nam taki plan, że będę siedziała na każdym zjeździe cały weekend od 8 do 20 na zajęciach -.-' Aż nie chcę mi się myśleć jak to zniosę... Ale cóż ;)
Póki co mam wolne i mam nadzieję, że wena będzie mi towarzyszyła, żeby móc Was zasypywać rozdziałami :) Wysyłam chłopaków do Stanów, ale niedługo wrócą, spokojnie ;D To taki chwilowy przerywnik, żebym mogła trochę przyspieszyć czas, aby móc się wyrobić z narodzinami Maleństwa do końca lutego, tak jak obiecałam Kami :) Także oczekujcie kolejnego mam nadzieję dość szybko! :D Do napisania! :*

ŚCISKAM! :**

13 komentarzy:

  1. O. Mój. Boże
    co to było ?!?! Thomas ! Co za dupek, nie wierzę po prostu! No nie wierzę !
    Biedna Nadia :c tak strasznie jej szkoda, że nawet sobie nie wyobrażasz.
    Parker to swinia! Dobrze, że Jay tam był, bo szczerze mówiąc to nie wiem co mogłyby się stać! Tak mnie zdenerwowal ze nawet nie masz pojęcia! Grrrrrrrr
    mmm st byl :3
    Pisz szybko nexta !
    Wenyyy :*
    U mnie nowy girlletmeloveyou.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg ! Tyle emocji..wszystkiego ! Nie spodziewałam sie takiego rozdzialu !!! Jak mam teraz wytrzymac doo nastepnego ?! Jak pytam ?!;dd czekam niecierpliwie ! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. AAAAA Słoneczko!
    Ja Cię zabiję! No ja rozumiem, że Tom się wkurzył, no ale HALO! Jak on mógł uderzyć Nadię?! I to jeszcze ciężarną Nadię! Jak się Nathan z Kelsey o tym dowiedzą... co ja plecę! Jak się wszyscy o tym dowiedzą, to nie będzie miło. Boże, żeby tak Nathan teraz nie zaczął wariować przez to wszystko. Ale będzie bójka... ja to czuję. A Kels? Teraz na pewno nie przyjmie oświadczyn, nie tak szybko. Mam nadzieję, że ten stres nie zagroził jakoś maleństwu, bo inaczej nie będzie ciekawie.
    A teraz coś przyjemniejszego...
    AAAA! Sexytime! W końcu :P
    No ale tak w środku dnia?! A później ta kąpiel ^^
    I co ten Scooter zaś wymyślił? Znając życie, to Nath będzie musiał wrócić z Izą wcześniej, bo Nadia nagle urodzi dziecko :P
    Heh... już się nie mogę doczekać tego wpierdolu Tomowi, za uderzenie i w ogóle za zwyzywanie Nadii. Oj będzie się działo!!!
    Czekam kochanie na kolejny rozdział :)
    Może pojawi się on jeszcze póki siedzisz na wolnym :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Łał!!!!!!!!!!
    Myślałam że Tom zrozumie... nie spodziewałam sie tego
    No coo zaaa debil ;-;
    Jeszcze ją uderzył. Nathan się wkuuurzyy jak sie dowie -.- Ojjj bedzie sie działooo wtedyy!
    Ciekaweee co zrobi Kelss
    Hehehe seexytimee ;D W końcu xD
    Tylko szkoda że muszą jeechać ;c
    Rozdział GENIALNY!!!!!
    Weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Co za idiota z tego Parkera. Jest debilem ale ma przesrane. Oj już mu współczuję.

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział fantastyczny *-*
    Ale nie wierze w to co Parker mówił, jakaś masakra totalna ;c
    Pojechałaś normalnie
    Jestem ogromnie ciekawa co będzie dalej, czekam na kolejny, który mam nadzieję pojawi się dość szybko :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezuuu... ja bym go chyba zabiła na jej miejscu... za tego liścia to ja bym mu oddała... współczuje mu jak sie Nath i Iza dowiedzą :/ czekam na nexta xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Jebnęłaś nam rozdział,że o matko xD
    Nie znalazłam innego słowa haha :D
    Dzięki, że to tak zostawiłaś, bo mega wyszło haha :D
    A jak się komuś nie podoba, to nikt nie każe czytać xd
    A te "Nadia przytul się do ściany!" to już też widziałam ;d i chyba skomentowałam co? ^^
    Bardzo mi się podoba Anno moja ;) ale to wiesz ;d
    Nie mogłam się powstrzymać ^^
    Kocham Cię Głupku! ♥ ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. EEEEEEJJJJJJ TY BRUTALU!!!
    Tak to było i do Ciebie i do Toma -,- snlgjvbdfjkhdfa grrrrrrrrrrrrrrrrr STRASZNEE! JESTEM W SSZOKU kurde jak ale jak to sie mogło stać ?!!

    Matko Boskaaa!! Nosz Dżizas ty nie wiem czy chesz mnie zabić czy co kurde bo ja zaraz wykituje tu ;D
    Najpierw Partyyyyy potem Sexytime poktórym w ogóle opała mi szczena i miałam taki szok że ledwo zebrałam szczennkę z klawiatury O.o a potem taki słit ten pierścionek itp i nagle taaaaaaaaki WKUR Thomasa że no ja piepsze noooo nie mogłam uwierzyć w to co czytam ,jak oni sie kłócili jak Tom wybuchł a dopiero jak potem zaczął mówić Nadi o jakimś udawani jego siostry że niby to zorbiła specjalnie RANYYYYY! Hahh i juz widzę twój uśiemszek drga Anniu czytajać nasze komentrze ;D taa tb to dobrze tak szaleć a ja tu przeżywam XD

    Jeju no i znów jest jak kiedyś no z tobą to ja nie mogę.Ostatnio było tak słit i spokojnie aż sie rozczulałam i zachwycałam a tu bach!Osz ty cyganie! <3

    Dobra ja tu nic nie poradzę ,przynajmniej będzie mi się miło potem czytać przeprosiny Toma hehe ;) bo one MUSZĄ BYĆ!! no ;)
    A teraz kończę i weny ci życzyć nie muszę Kochana także do niedługo ;***

    OdpowiedzUsuń
  10. o kurwa o.O
    ty sobie kurna żartujesz, że ja mam teraz sklepać sensowną wypowiedź ?
    nie da się !
    na początku pięknie i cacy, fajnie się czytało z uśmiechem na twarzy, ale końcówka, jak Tom może być takim dupkiem i na dodatek uderzyć kobietę w ciąży, przecież on kochał Nadię i tak nagle wynalazł w niej jakieś chore wady, a on to kurna święty jest :/
    nieźle to wykombinowałaś
    ale powiem, że jak czytam te momenty kłótni, bo to już druga poważna kłótnia to się szczerze boję o dzieciaczka, kobieta w ciąży nie może się stresować, ale Nadia ciągle żyję w nerwicy :(
    no nic
    pisz szybciutko i trzymaj się ciepło ;*
    a tak wg to gratuluje zdania wszystkich egzaminów ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. boże początek wspaniały ale potem TOM boże aż łzy mi poleciały naprawdę mam nadzieję że Tom zrozumie to i wyjaśnią sobie wszystko
    pewnie będzie teraz się stresować jak wyjadą i ciekawe co na to Nathan jak się dowie o tej kłótni i co na to reszta OMG mam nadzieję że ten stres nie zaszkodzi dziecku
    pisz szybko następny rozdział bo ja nie wytrzymam chce wiedzieć co się będzie działo dalej
    no i oczywiście gratuluję zdania wszystkich egzaminów :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Osz kurwa !
    Dlaczego jej nie uwierzył a na dodatek ja uderzył ?!
    Biedna...
    Mam nadzieję że szybko zrozumie swój błąd
    Albo co gorsza że Nadia się nie wyprowadzi ...
    Weny i do nn *_*

    OdpowiedzUsuń
  13. Matko! W tym tyle emocji.
    Od początku aż do końca genialny.
    Koniec WOW! nie spodziewałam sie tego po Tomie.
    Miejmy nadzieję, że jej uwierzy i przeprosi.
    Gratulacje, za zdane egzaminy.
    Do następnego :*

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję! :)