sobota, 30 marca 2013

Rozdział 5.


Całe szczęście na dworze robiło już się jasno i dzięki temu w domu nie było już tak ciemno. Wyszłam z pokoju i udałam się do schodów, którymi niedawno wchodziłam z Izą. Planowałam zejść na dół, kuchnia powinna się raczej tam znajdować. Chyba jeszcze nigdy nie spotkałam się, żeby u kogoś to pomieszczenie znajdowało się na piętrze. Zeszłam schodami i znalazłam się w wielkim pokoju, na pierwszy rzut oka chyba w salonie, w którym stała wielka sofa, mogąca zmieścić spokojnie z 10 osób. Przed nią stał szklany stolik. Siedząc na kanapie można było patrzeć na telewizor, który był ogromny i wisiał na ścianie. W tym pomieszczeniu znajdowało się jeszcze kilka wysokich półek pełnych książek, cztery fotele i jedna gablota z różnego rodzaju nagrodami. Zatrzymałam się przy niej na chwilę, aby spojrzeć na te wszystkie skarby zespołu i szczerze mówiąc, nie wiedząc czemu, bo ich fanką nie byłam, poczułam się z nich dumna. Chyba oszalałam, jestem dumna z ludzi, których nie znam (no oprócz Toma, po 10 minutach rozmowy). Może dlatego, że po prostu będę z nimi mieszkać i że Iza z nimi współpracuje. Dobra, przyszłam się czegoś napić, więc szukamy kuchni. Spojrzałam w lewo i zobaczyłam przejście do następnego pomieszczenia, nie było drzwi, tylko zwykła framuga, na górze zakończona półkolem. Podeszłam tam i moim oczom ukazała się ogromna kuchnia wraz z jadalnią. Cały wystrój był w większości w kolorach czarnym i czerwonym. Gdzieniegdzie były białe elementy. Nowocześnie i stylowo. Tak jak lubiłam. Podobała mi się, bo była strasznie duża, ale jednocześnie wszystko, co najpotrzebniejsze znajdowało się pod ręką. Chyba będę tu często urzędować. Aż się uśmiechnęłam na samą myśl. Podeszłam do lodówki i wyjęłam butelkę wody. Nalałam trochę do szklanki, którą znalazłam w jednej z szafek. Wypiłam wszystko, jeszcze raz rozglądając się dookoła. Nalałam trochę wody ponownie i udałam się do salonu. Znajduję się tu pierwszy raz, mój dom był o wiele mniejszy od tego i inaczej urządzony, ale mimo wszystko czułam się tu jak u siebie. Usiadłam na sofie i aż westchnęłam z zachwytu. Była tak cholernie miękka i wygodna... Napiłam się łyka wody i odstawiłam szklankę na stolik. Rozsiadłam się zamykając oczy i zastanawiałam, co jest takiego w tym domu, że tak cholernie dobrze się tu czuję?

Zrobiło mi się jakoś zbyt ciepło. Otworzyłam oczy. Byłam przykryta grubym białym kocem. Skąd on się tu wziął? Matko, ja musiałam przysnąć! Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie, była 16:20! Przespałam 10 godzin i nawet raz się nie obudziłam. Ta sofa była zdecydowanie zbyt wygodna. Wstałam z niej i udałam się na górę w poszukiwaniu Izy. Weszłam do jej pokoju, a ona sobie smacznie spała rozwalona na całym łóżku jak pajacyk. Zaśmiałam się w duchu. Odkąd pamiętam, zawsze tak spała, a spędzić jedną noc razem z nią łóżku to było samobójstwo. Co najmniej kilka siniaków gwarantowanych! Rzuciłam się do niej na łóżku tak mocno, jednocześnie krzycząc POBUDKA, że aż na nim podskoczyła z przerażeniem w oczach.
- Czy ty jesteś nienormalna?
- To samo mówiłam ci wczoraj! Musiałam się jakoś odwdzięczyć - zaśmiałam się - Dzień dobry, Słonko. Jeszce trochę a będę mogła powiedzieć dobry wieczór! 
- Co? Jak to? Która godzina? - spanikowana rzuciła się w kierunku telefonu komórkowego - Matko święta i ty mnie dopiero teraz budzisz? Miałam ci wszystko pokazać zanim wrócą
- Bo sama niedawno wstałam. Zasnęłam wczoraj na sofie na dole. A raczej dzisiaj rano.
- Jak to?
- No co jak to, przecież byłaś i mnie widziałaś chyba nie? Nawet kocem mnie przykryłaś. No proszę jaka opiekuńcza się zrobiłaś 
- Jeżeli to zrobiłam, to musiałam to robić przez sen albo mam klona, bo ja się z łóżka nie ruszałam, odkąd się wczoraj rozstałyśmy. 
- No to kto mnie przykrył w takim razie?
- Nie wiem, może chłopacy jak wychodzili rano z domu się nad tobą zlitowali
- To ładnie. Świetnie wręcz. Nie ma to jak dobre pierwsze wrażenie. Aż się dziwie, że nie zaczęli krzyczeć widząc obcą osobę śpiącą u nich na kanapie...
- Po pierwsze to spodziewali się ciebie, po drugie był z nimi Tom, którego już poznałaś, a po trzecie uwierz mi, będą ci to wypominać, dopóki im się nie znudzi, także w dwóch słowach: masz przesrane - zaczęła się ze mnie spać i poszła w kierunku łazienki - A teraz idź się ogarnij, to będziemy miały jakieś 2 godzinki dla siebie
- Taa, najchętniej to bym w ogóle z pokoju nie wychodziła... - mruknęłam pod nosem, wychodząc z jej pokoju
-Coś mówiłaś? - krzyknęła z łazienki
- Tak, że jesteś najgorszą ciocią na świecie!
- Też cię kocham - odkrzyknęła śmiejąc się

Poszłam do siebie, wzięłam prysznic i umalowałam się tak, jak zazwyczaj, czyli pomalowałam same rzęsy. Nigdy nie miałam problemów z cerą, dlatego nie używałam żadnych fluidów, pudrów i innych. Na co dzień pomalowane rzęsy w zupełności mi wystarczyły. Wysuszyłam włosy i ubrałam się w ciemnoniebieskie jeansy, a na górę założyłam miętowy luźny sweterek. Gotowa wyszłam z pokoju i poszłam do Izy.
- Myślałam, że mówiąc 'będziemy miały dwie godzinki dla siebie' mówiłaś o nas dwóch, a nie tylko o sobie - powiedziałam po wejściu do ciotki, która dopiero zaczynała się malować. 
- Jeszcze chwila i kończę
- Jeszcze chwila? Dziewczyno, tu dopiero zaczynasz się malować, a wiem, że ty to robisz cholernie długo, a jeszcze musisz wysuszyć głowę i się ubrać. 
- No to mówię, że chwila, nie? - uśmiechnęła się szeroko do mnie w lusterku i kontynuowała upiększanie swojej twarzy
- Wiesz co, to może ja skoczę w tym czasie do kuchni i przygotuję coś na kolację? Jak wszyscy przyjdą, to na pewno będą głodni, a ja przynajmniej nie będę się nudziła patrząc na ciebie. A dom pokażesz mi później
- Oooo no dobra. Komu jak komu, ale tobie gotowania nie zabronię - uśmiechnęła się - Co ugotujesz?
- Haha, cieszę się, że jeszcze pamiętasz, że dobrze gotuję! Jeszcze nie wiem, muszę zobaczyć, co tu macie - puściłam jej oczko i zeszłam na dół.  W prawdzie powiedziawszy już miałam pewien plan w głowie, tylko byłam ciekawa, czy w domu będą wszystkie składniki. Wiem, że Iza zawsze zajadała się moją lasagne i dałaby się za nią pokroić. Dlatego chciałam jej sprawić trochę przyjemności. Zaczęłam myszkować po lodówce i szafkach w poszukiwaniu składników i miałam właściwie wszystko, prócz odpowiedniego makaronu... Poszłam z powrotem na górę i zapytałam Izy ile jeszcze jej się zejdzie szykowanie się na bóstwo
- Już kończę suszyć głowę, ubiorę się i jestem gotowa, a co?
- Bo mam wszystko, oprócz jednego składnika i pomyślałam, że ja bym mogła zacząć już gotować, a Ty byś skoczyła do sklepu, co?
- No dobra, a czego brakuje?
- Nie mogłam nigdzie znaleźć makaronu do lasagne...
- O matko! Kocham cię najbardziej na świecie! - rzuciła się na mnie!
- Dobra, dobra, wiem. Ale nie uduś mnie, bo zaraz nic nie zdążę ugotować!
- To leć tam już pichć, a ja się ubieram i lecę!
- No widzisz, jak coś masz w zamian, to potrafisz się sprężyć! - zaśmiałam się, na co ona pokazała mi tylko język. Zeszłam więc do kuchni i zaczęłam przygotowywać wszystko w określonym przeze mnie dawno temu schemacie. Obierałam cebulę, kiedy Iza krzyknęła, że wychodzi do sklepu. Zajęłam się kolacją i o mamo, nuciłam w myślach jakąś melodie! Ten dom naprawdę na mnie dziwnie działa! Odkąd tu byłam ani razu nie pomyślałam o NIM. Nawet jak byłam sama. To duży krok do przodu.

Mieszałam sos, kiedy usłyszałam, że ktoś wchodzi. Chciałam już krzyknąć czy kupiła makaron i czemu tak długo to trwało, ale w porę ugryzłam się w język. Przecież równie dobrze ktoś inny mógł wrócić... Przez chwilę wstrzymałam oddech i starałam się opanować nerwy. Modliłam się w duchu, żeby to była Iza. Nie chciałam poznawać wszystkich sama, za bardzo bym się krępowała. Zamieszałam sos jeszcze raz, przykryłam garnek i spojrzałam w stronę przejścia do salonu. Po chwili wyłoniła się z niego urocza blondynka z tak szerokim uśmiechem, że co by się nie działo, człowiek momentalnie na jego widok sam się cieszy.
- Hej, ty musisz być Nadia. Ja jestem Kelsey, miło mi - podała mi rękę
- Zgadza się, mi również miło cię poznać
- Co tu tak ładnie pachnie? - zapytała 
- Robię kolację, żeby jakoś wkupić się wam w łaski - uśmiechnęłam się
- Ooo, no to jeżeli to będzie tak dobre, jak pachnie, to będziesz noszona na rękach przez chłopaków, straszne z nich głodomory, a już tym bardziej jak cały dzień są zajęci. Mojego Toma już poznałaś, zgadza się? Opowiadał mi o tobie
- Tak, w nocy jak przyjechałam, to spotkaliśmy się na balkonie. Strasznie sympatyczny - powiedziałam z uśmiechem
- A no wiem, wiem. Cudowny jest, tylko pamiętaj, że zajęty - spojrzała na mnie dziwnie, aż poczułam się nieswojo...
- Tak, ja wiem, mówił mi, to znaczy Iza już wcześniej mi mówiła... Ja nie...
- Spokojnie, ja żartowałam! - zaśmiała się dotykając mnie w ramię - Co jak co, ale o Toma nie muszę być zazdrosna - uśmiechnęła się do mnie - Może ci jakoś pomóc?
- Tak właśnie myślałam, że musisz być bardzo podobna do Izy, skoro się przyjaźnicie. Obydwie macie duuuże poczucie humoru i lubicie ludzi straszyć - uśmiechnęłam się - Właściwie, to już wszystko gotowe, czekam aż Iza wróci z makaronem i będę mogła włożyć lasagne do piekarnika. 
- JUŻ JESTEM! - ktoś krzyknął mi du ucha tak głośno, że mało co mi bębenki nie pękły. 
- A nie mówiłam?! To wasze hobby, czy jak? Ty mnie kiedyś w końcu zabijesz!
- Chciałabyś! Masz makaronik i gotuj 
- Zastanowię się czy zasłużyłaś!
- Oj, no prooooszę! Wiesz, że ja to wszystko z miłościiii - przytuliła mnie mocno i całowała wszędzie, gdzie tylko miała dostęp.
- Myślałam, że z tego wyrosłaś, CIOCIU 
- Nigdy! Mały gnomie! - cmoknęła mnie mocno w policzek i w końcu puściła - No to jak? Zasłużyłam? 
- Jak jeszcze raz mnie tak zaatakujesz, to nie! - zaśmiałam się i wzięłam od niej makaron
- Wiedziałam! Widzisz, Kelsey? Tak się wychowuje siostrzenice - uśmiechnęła się do przyjaciółki
- Ja tu już nie wiem, kto kogo wychowuje! - zaczęłyśmy się wszystkie śmiać, a ja włożyłam lasagne do piekarnika. Rozmawiając z dziewczynami, włożyłyśmy wszystkie brudne naczynia do zmywarki i udałyśmy się do salonu poczekać na wszystkich i na to, aż lasagne się upiecze. Znałam Kelsey od jakiś 20 minut, a miałam wrażenie jakby to było co najmniej kilka lat. Była tak strasznie podobna do Izy! I to nie tylko z charakteru, ale i wizualnie. Można by było stwierdzić, że są siostrami, tak bardzo siebie przypominały. Śmiałyśmy się głośno, kiedy usłyszałyśmy jak drzwi wejściowe się otwierają i podniosły się decybele w pomieszczeniu przed salonem...







Wiiiitam ;* 
No i co, zaskoczone? Złe? Rozczarowane? :D Czekam na opinie :D
Wiem, że się niecierpliwiiiicie, ale już w następnym odcinku będą chłopcy! W końcu :D 
Po raz kolejny dziękuję za komentarze! ;**
Chciałam dodać rozdział jeszcze przed świętami, żeby móc Wam życzyć Wesołych świąt! Śnieżnego jajeczka i białego króliczka xD Chciało się śnieżnych świąt, to będą! Tylko szkoda, że nie te, co powinny :P 
A tak serio, to życzę Wam żeby te święta upłynęły spokojnie, rodzinnie i w miłej atmosferze oraz żeby The Wanted przyjechali do Polski! :P Mimo zimna na dworze, trzymajcie się ciepło, Króliczki! Do następnego!

Ściskam ;**
 

7 komentarzy:

  1. Spać nie możesz czy jak? ;p
    I nie powiedziałaś mi dobranoc...
    Ale uśmiałam się czytając Twój wspaniały rozdział więc uznajmy, że Ci wybaczam ^^ ;)
    Kelsey jest świetna ;D
    I w końcu bd chłopcy!
    Już się doczekać nie mogę ;D
    Ciekawe kto ją tym kocem ^^ xd
    Czekam na następny ;***
    Wesołych <3

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział....:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzę, że nasza mała Nadia zaaklimatyzowała się już w nowym miejscu :d I bardzo dobrze! Tak ma być :d czekam z niecierpliwością na następny i na chłopaków :d jestem ciekawa jak to wszystko będzie wyglądać :P



    Tobie również wesołych ;):*

    OdpowiedzUsuń
  4. Wesołych ;***
    No rozdział mistrzowski *.*
    prawie niczego mu nie brakuje, właśnie PRAWIE bo brakuje 'chłopaków' nie mogę sie doczekać następnego rozdziału !

    OdpowiedzUsuń
  5. Jaku zajebisty ten rozdział ci wyszedł i jaki długi!;) -czyli to co lubię najbardziej!
    Ja już chce te decybele!To znaczy chłopaków ;)
    Z niecierpliwością czekam na natępny i życzę dużo weny (chociaż ci jej nie brakuje;))

    Wesołych ;*

    a i zapraszam do mnie!

    OdpowiedzUsuń
  6. no nie mogę ! ;P juz taka cala w zniecie siedze z palpitacjami serca kiedy wreszcie ONA ZAPOZNA SIĘ Z CHŁOPAKAMI I Z TYM JEDNYM KONKRETNYM xD a tu kierrrrwa do następnego jeszcze trzeba czekac. no nie zdzierżę ! ;D

    ma mi tu być następny rozdział ! teraz zaraz już ! :]

    i wgl rozdział - me gusta ;)

    wesołych ! :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Oł yeah !
    W następnym będą chłopacy, w następnym będą chłopcy !
    Jaram się tym jak niczym innym ;pp
    No, ale teraz musisz szybciutko dodać nexta, kochana !
    Ja już się nie mogę doczekać !
    Inni z pewnością też ;)
    No to czekam ;***

    Zapraszam również do mnie:
    http://thewanted-and-rosalie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję! :)