środa, 24 lipca 2013

Rozdział 24.

- Co on odpierdziela, ja się pytam? - Tom
- Nie mam pojęcia... Nigdy nas nie oszukał w takiej kwestii... - Siva
- I wyjechał na Karaiby bez nas? - wygiął usta w podkówkę Jay
- Może miał własnie ochotę z jakiegoś powodu pobyć sam - powiedziałam i poszłam do kuchni pomóc Kelsey, Nareeshy i Kasi w robieniu posiłku. Reszta dnia minęłą szybko i bez zbędnych rewelacji, bo i tak głowę miałam gdzieś indziej. Rozumiem, że wyjechał. rozumiem, że chciał się ode mnie odciąć, przemyśleć. Ale żeby oszukać innych? To już było nie fair... Albo może ja jestem zbyt egoistyczna i to nie chodzi wcale o mnie? Tylko jest tego jakiś inny powód? Nie mam pojęcia i zaczynam mieć tego powoli dość...Wieczorem wrócił Max zadowolony, że w końcu udało mu się spotkać z rodziną. Zapoznał się z Danielem i Kasia i tak jak poprzednicy szybko znaleźli wspólny język. 
- Max, mogę Cię na chwilę? - zapytałam, przerywając jednocześnie jego rozmowę z Danielem
- Za momencik - odpowiedział i dalej kontynuował swoją wypowiedź. Usiadłam więc obok i czekałam. Czekałam, czekałam, czekałam.... Godzinę później....
- No dobra, co tam chciałaś, Skarbie?
- Chodź na słówko - powiedziałam i udałam się w stronę kuchni. - Max, muszę Ci coś powiedzieć
- No dajesz - uśmiechnął się
- Jak Cię nie było, to miało miejsce pewne wydarzenie... - zaczęłam
- No wiem, Nath wyjechał
- Nie chodzi mi o Natha
- A o kogo?
- O Izę...
- Co się stało? 
- Steven jej się oświadczył... - powiedziałam szybko na jednym oddechu. A jemu mina zrzedła.
- No to zajebiście. I po co mi to mówiłaś?
- Żebyś mógł się z tym oswoić, poza tym...
- Dobra dzięki wielkie, wolałbym nie wiedzieć
- Max, daj mi skończyć...
- Wszystko już wiem, dzięki - powiedział i wyszedł z kuchni. 
- Najprawdopodobniej się z nim rozstanie, Idioto... - powiedziałam już pod nosem. Westchnęłam głęboko i wróciłam do salonu. 
- Danieeeeel? 
- Tak?
- Miałbyś coś przeciwko, jakbym porwała Twoją narzeczoną na dzisiejszą noc do siebie? - uśmiechnęłam się
- No nie wiem....
- Ale ja wiem, poza tym przed ślubem nie powinniście spać razem - zaśmiałam się
- No chyba trochę za późno na umoralnianie, nie? - Kasia dołączyła do mnie
- Ale wszystko da się naprawić, dlatego dzisiaj śpisz ze mną i musimy w końcu pogadać jak za dawnych, dobrych czasów - puściłam jej oczko.

- Ah jak ja za Tobą tęskniłam w Polsce - przytuliła mnie po wyjściu z łazienki
- A ja za Toba tutaj... - odwzajemniłam uścisk - Nawet nie wiesz jak bardzo
- Domyślam się, że podobnie jak ja - puściła mi oczko - I cieszę się, że mnie dzisiaj porwałas, bo brakowało mi rozmów z Tobą
- Dlatego Cię przechwyciłam - uśmiechnęłam się
- No to zaczynamy, powiedz mi czemu taki kiepski humor masz?
- Martwię się zbyt wieloma rzeczami naraz chyba...
- Co Cię martwi?
- Po pierwsze - pogładziłam się po brzuchu - wiadomo, nie wiem jak to będzie, ale na razie o tym nie myślę. Staram się mieć nadzieję, że będzie dobrze. Po drugie Daga... Po trzecie Iza, która się zaręczyła i chyba zerwie ze Steven'em, a po czwarte... - zacięłam się
- A po czwarte?
- To zakochałam się...
- W kim - rozpromieniła się
- W kimś, kto uciekł kiedy dowiedział się, że jestem w ciąży i okłamał swoich przyjaciół mówiąc, że jedzie do rodziny...
- Nathan? - zapytała, a ja pokiwałam głową
- Tak myślałam, że to on Ci tak ciągle zaprząta głowę - uśmiechnęła się lekko, a ja odwzajemniłam gest
- Dalej czasem potrafisz czytać mi w myślach, co?
- Nic się nie zmieniło, Kochanie. Trochę Cię znam. Co do Twoich zmartwień... Przykro mi, że tak się wszystko na Ciebie zwala i się tym wszystkim tak przejmujesz... Ale pamiętaj, że teraz nerwy nie są Twoim sprzymierzeńcem. Masz w sobie najcudowniejszą osobę pod słońcem i musisz o nią dbać. A reszta, uwierz mi, sama się ułoży. To że będziesz się martwić w niczym Ci nie pomoże. Pewne sprawy wymagają czasu, a Ty musisz im go dać. Wiem, że to się łatwo mówi - uśmiechnęła się do mnie - Ale jak weźmiesz sobie to do serduszka, to będzie to łatwiejsze do zrealizowania. Ja miałam tak samo, nagle wszystko się zwaliło - spojrzałam na nią - jak wyjechałaś, moja babcia zachorowała na raka, u mojej mamy też były takie podejrzenia... Daniel miał dużo pracy i nie miał w ogóle na nic czasu, ja się starałam pomóc mu jak najlepiej umiałam, ale nie zawsze mi to wychodziło i uznawałam to jako moją porażkę, martwiłam się, że jako jego żona nie będę umiała sprostać wszystkim zadaniom w przyszłości. Do tego nie wyrabialiśmy się ze wszystkim finansowo... A później na dwa dni wylądowałam w szpitalu i okazało się, że mam kamicę nerkową... - w moich oczach pojawiły się łzy... Co ze mnie za świadkowa i przyjaciółka, skoro wyjechałam, kiedy ona najbardziej potrzebowała mojego wsparcia? Przytuliłam ją
- Kochanie... Przepraszam...
- Ale za co? Wariatko no daj spokój - zaśmiała się i otarła mi łzę z policzka
- Za to, że nie było mnie, kiedy mnie potrzebowałaś... - spuściłam głowę
- Nadziejko, przecież o niczym nawet nie miałaś pojęcia - uśmiechnęła się do mnie i podniosła głowę, żebym na nią spojrzała - A wiem, że gdybyś wiedziała, to przyleciałabyś pierwszym lepszym samolotem. Dlatego Ci nic nie mówiłam, wolałam żebyś sobie odpoczęła psychicznie, bo chociaż o Ciebie mogłam się nie martwić
- Kocham Cię - przytuliłam ją - Ale obiecaj mi, że będziesz mi mówiła wszystko! I nie zważała na moje samopoczucie! Chcę Ci pomagać i być przy Tobie, kiedy jest Ci źle...
- Też Cię kocham! Już jest w porządku. Dałam upust wszystkim złym myślom i nastawiałam się tylko pozytywnie, a wiesz dlaczego?
- Dla malutkiej?
- Też, ale głównie dlatego, że pewna cudowna kiedyś blondyneczka, mówiła mi że nie wolno zastępować dobrych uczuć i myśli tymi złymi - uśmiechnęła się do mnie, ja również
- Kiedyś była mądra... Jak na blondynkę - dodałam i się zaśmiałam
- Teraz też jest, tylko zeszła trochę na bok z dobrej ścieżki, ale niedługo na nią wróci - puściła mi oczko
- Wróci, wróci. Już jedną nogą na niej jest.
- I to mi się podoba! Dobra, czas zmienić temat na jakiś lżejszy
- Noooo, ładna dziś pogoda - zaśmiałam się - A tak serio, chcesz zobaczyć zdjęcia USG? - rozpromieniłam się
- No pewnie!

Jak obudziłam się, to Kasi nie było obok. Musiała śmignąć do Daniela. Wstałam, wykonałam poranną toaletę i założyłam ciuchy. Zeszłam na dół i zastałam wszystkich w kuchni mocno dyskutujących. Nie słucham ich rozmowy, wzięłam sobie tylko miskę płatków i udałam się do salonu spałaszować śniadanie. Włączyłam telewizor i oglądałam MTV. Po chwili dołączyła do mnie reszta i spędzaliśmy leniwi poranek przed tv. Patrzyłam tępo w ekran, do czasu, kiedy zobaczyłam na nim Nathan'a. Nie był sam, tylko z dziewczyną na zdjęciu. Usiadłam wyprostowana.
- To ładnie... - wymsknęło się Tom'owi - Dajcie głośniej.
... Bromfield tak świętowała swoje 17 urodziny. Widać było, że członek brytyjsko-irlandzkiego boysbandu chciał wynagrodzić Dionne ostatni nawał pracy w studiu. Zobaczcie jak świetnie bawili się na Karaibach, nie szczędząc sobie czułości. Niestety żadne z nich nie potwierdziło jeszcze tego związku..." Nie słuchałam już dalej słów wypowiadanych przez prowadzącą program. Widziałam tylko zdjęcia Nath'a, całującego inną. Zrobiło mi się tak cholernie źle, że nie wiedziałam, co w tym momencie zrobić. Rozryczeć się i wylać łzy, które tak mocno usiłowały wcisnąć mi się na oczy, czy po prostu wybiec i nigdy nie wrócić. Miałam jedną wielką gulę w gardle, która uniemożliwiała mi wypowiedzenie chociaż jednego słowa. Wszyscy się obruszyli, a ja starałam się uspokoić.
- Nadia, skoczysz ze mną do sklepu? - spojrzałam na Tom'a. Kiwnęłam tylko głową i zeszliśmy do garażu. Kiedy tylko wsiadłam do samochodu, wybuchnęłam płaczem, a Parker mnie przytulił.
- Przykro mi, Słońce... - wyszeptał a ja się w niego wtuliłam. Kolejny raz w życiu poczułam się wykorzystana. Fakt, jestem w ciąży z kimś innym. Nie mam prawa winić go za to, że nie chce być ze mną, ale boli mnie to, że tak szybko się pocieszył... Że wyjechał z inną, żeby nie myśleć o mnie... Albo po prostu nie byłam dla niego tak ważna jak on dla mnie... Może on podchodził do tych wszystkich pocałunków, przytuleń, czułości inaczej niż ja... A to bolało mnie jeszcze bardziej.
- Tom, dziękuję, że mnie stamtąd wyciągnąłeś... - wychrypiałam i otarłam łzy.
- Widziałem, że Cię wmurowało... Szkoda mi było patrzeć na Ciebie jak się męczysz...
- Dziękuję, że Cię mam. Kocham Cię jak brata, Tom - uśmiechnęłam się do niego
- Wiem, Siostro - puścił mi oczko - i przykro mi patrzeć na to jak bardzo jest Ci ciężko... - przytulił mnie
- Jakoś dam radę... Czas zapomnieć o nim. Teraz już o tym wiem. Będę twarda. Obiecuję Ci. Od tej pory. Koniec z łzami. Tylko czasem mogę potrzebować Twojej pomocy... -spojrzałam na niego
- Zawsze, kiedy tylko będziesz chciała, to jestem do Twojej dyspozycji - uśmiechnął się do mnie
- Dziękuję - odwzajemniłam gest - Dobra, to jedziemy do tego sklepu, bo nie możemy chyba wrócić z pustymi rękoma
- No dobra, to co kupujemy? - zapytał i odpalił silnik
- A pojedziemy do centrum handlowego?
- Nie ma problemu, a po co?
- Po pierwsze, kupisz coś Kels - puściłam mu oczko - Niech to będzie powodem Twojego wyciągnięcia mnie z domu, a ja się rozejrzę za czymś innym
- Za czym?
- Chyba muszę powoli zacząć robić zapasy dla Maluszka - pogładziłam się po brzuchu
- ooo jestem za! - powiedział i ruszyliśmy na małe zakupy. Najpierw poszliśmy kupić bransoletkę dla Kels. Potem udaliśmy się do sklepu z ciuszkami dla dzieci. Tom nie mógł mnie stamtąd wyciągnąć przez bite 2 godziny.
- Słońce, tak właściwie opłaca Ci się kupować już ciuszki jak nie wiesz, czy to będzie chłopiec czy dziewczynka?
- Ja czuję, że to będzie chłopiec - uśmiechnęłam się i kolejna malutka koszula powędrowała do koszyka.
- A jak jednak będzie dziewczynka?
- No to zaraz pokupuję i dziewczęce sukieneczki - powiedziałam i udałam się na dział takowych
- A to nie lepiej poczekać? Po co marnować pieniądze?
- Toooom, daj mi sobie poprawić humor, co? - przebierałam wieszaczki
- No dobra... To może weźmiesz to? - pokazał mi różowe body z napisem "I love my mummy"
- Oo słodkie, dawaj - nastawiłam koszyk. Tom wziął go ode mnie i wrzucił do środka ciuszek. Kupiliśmy jeszcze kilka słodkich par bucików, skarpetek, body, spodenek i innych i obładowani wróciliśmy do samochodu.
- No. To teraz wiem, co robić, jak będę znów zdołowana - uśmiechnęłam się szeroko
- Wiesz, ciąża dobrze Ci robi - zaśmiał się - Przynajmniej dzięki niej potrafisz czasem nastawić się pozytywnie
- Bo mam dla kogo żyć - uśmiechnęłam się i zapięłam pasy. Pojechaliśmy jeszcze po małe spożywcze zakupy i dojechaliśmy akurat na obiad do domu. Po posiłku pokazałam ciuszki Kasi i obie wzruszałyśmy się na widok maluteńkich buciczków. Dałam jej kilka różowych sukienek, które kupowałam z myślą o mojej małej imienniczce.
- Dziękuję, Kochanie. Śliczne są! - rozłożyła je przed sobą
- Wiem! Moja mała siostrzenica nie będzie chodziła w byle czym! - zaśmiałam się
- Dobrze, że Tom Cię wyciągnął na zakupy. Widzę, że naprawdę Ci pomogły.
- Taaak. Nawet nie wiesz jak bardzo... Rano nie wiedziałam, co mam zrobić, rozważałam paniczny wybuch płaczu i ucieczkę stamtąd...
- No i w sumie jakby na to nie patrząc, to uciekłaś - zachichotała
- Haha, ale nie było to podejrzane, Tom mnie poprosił o pomoc w zakupach - wystawiłam jej język.
- No dobrze, dobrze - wyszczerzyła się do mnie


Kilka dni później obudziłam się jednocześnie z pozytywną i negatywną myślą. Dzisiaj idę na kolejne usg, co napawało mnie wielkim szczęściem. A z drugiej teoretycznie dzisiaj jest termin powrotu Nathana... No nic, czas podnieść się z łóżka. Poszłam do łazienki, a potem nałożyłam na siebie zestaw. Zastałam na dole Kasię.
- Widzę, że znowu malutka nie dała Ci dłużej pospać? - uśmiechnęłam się i ją ucałowałam
- No niestety, nie czuję żeber
- Ciekawe kiedy ja zostanę skopana od wewnątrz - puściłam jej oczko i wzięłam się za krojenie ogórka na kanapki, które już praktycznie były gotowe.
- Mam nadzieję, że nie doświadczysz tego bólu - zaśmiała się
- Pożyjemy, zobaczymy
- Pójdziecie ze mną na USG z Danielem?
- A dzisiaj masz?
- Mhm
- No pewnie - uśmiechnęła się
- Super, będzie mi raźniej. Tom nas zawiezie.
- Co znowu ja ? - wszedł do kuchni i ziewnął - Czy Wy naprawdę nie macie co robić? Wstałem wcześniej zrobić śniadanie, ale Was się nie da uprzedzić... - usiadł zrezygnowany, a my się zaśmiałyśmy
- Tomuś, Ty nasza dobra duszyczko - poczochrałam go po włosach - Jutro zostawiamy Ci z rana kuchnię, co Ty na to?
- Obiecujesz?
- Haha obiecuję.
- No to trzymam Cię za słowo - wyszczerzył się - A jak zobaczę którą w kuchni to osobiście wykopię i skończy się szoferowanie
- Dobrze, dobrze - puściłam oczko Kasi - Ale dzisiaj jeszcze zdążysz nas zawieźć na badania, co?
- Nie ma problemu. Zrobiłyście już te kanapki, bo głodny jestem...
- Haha, właśnie skończyłyśmy - Kasia podała mu talerz, a ja zaparzyłam herbaty.
- Jesteście nieocenione - zajadał się
- Wiemy! - powiedziałyśmy jednocześnie i uśmiechnęłyśmy do siebie.

O godzinie 12 czekaliśmy już w poczekalni w przychodni.
- Pani... Adamczyk? - recepcjonistka uśmiechnęła się do mnie - Zapraszam do gabinetu pani doktor
- Już idę, dziękuję - odwzajemniłam gest i udałam się do doktor Blackburn
- Dzień dobry - wysłała mi uśmiech - zapraszam. - Weszłam i usiadłam na przeciwko niej podając wyniki badań, które poleciła mi zrobić. Trochę się bałam, bo po tych badaniach miała stwierdzić, czy z moim dzieciątkiem jest wszystko w porządku...





Hej, Misiakiii <3
Miałam dodać wczoraj, ale uznałam, że dzisiejsza okoliczność będzie lepsza do dodania rozdziału ^^
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO JAAAAAY :DD






Ten przystojniak jest dokładnie dwa lata starszy ode mnie :D Kto by pomyślał ^^
Dziękuję za życzenia dobrej zabawy na panieńskim ^^ Udało się i było świetnie, mimo że bez alkoholu, bo przyszła panna młoda w stanie błogosławionym ;) 
W ten weekend weselicho i jako świadkowa będę musiała pić za nas dwie, także czuję, że będzie gruuubo :D
Mam nadzieję, że uda mi się jeszcze przed ślubem dodać kolejny, ale nie obiecuję. Tak jak na studiach powrót do normalności oznacza się tekstem "po sesji", tak teraz u mnie jest to "po weselu" :P
No to co Miśki? Może w prezencie urodzinowym dla Jay'a i dla mnie pobijemy rekord komentarzy? Hem? ;) LICZĘ NA WAS! :***

Ściskam i kocham <3

12 komentarzy:

  1. I znowu się przyczyniłam do powstania tego rozdziału :D
    Jestem mega zadowolona :D
    Czekam tylko na powrót Nathana ^^
    A wgl to się jaram już kilka dni ;DD
    Wiadomo czym *.*
    I zaraz będziemy rozmawiać ^^
    Przekaż dla Jaya najlepsze życzenia :)
    A Tobie to nie składam i już ;p wredna Siostra ;p
    Dobra i tak wiesz, że Cię kocham <333
    Buziaki Miśku ;*****

    OdpowiedzUsuń
  2. Awwwwwwwwwwww :3
    Uhuhuhuh czekam na powrót Natha xd co to się będzie działo
    mam nadzieję, że z dzieciątkiem będzie wszystko oki :)
    Ahhh Tom Tom no nie możesz kobietom w ciąży poszoferować?
    ouesnfuosbeavoaubs WYCZUWAM NIEZŁEGO KACA xd 1. Urodziny Jaya 2. Weselicho
    Życzę miłej zabawy :)
    Pisz szybko nexta
    I NIECH KAC NIE MĘCZY TAK STRASZNIE
    Wenyyy Kochana ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Co za dupek z tego Nathan -_- Nie mogę doczekać się jego powrotu.
    Rozdział zajebisty :)
    No to Kochan udanej zabawy :]
    Ja wesele miałam w tamtą sobotę :D
    Ale nie mogę odespać nawet do dziś.
    Pozdrowienia i do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  4. *bierze patelnie, wałek, krzesło, piłkę, piłe mechaniczną, nóż, widelec, łyżkę, długopis, kapcie, butelkę, torebkę, poduszkę, igłę, nici, książkę*
    DAWAĆ MI NATHANA!
    Najpierw bd. Go pizać patelnią, potem wałkiem, postawię pod ścianem pożucam krzesłem, poodbijam w niego piłkę, zrobię mu masakrę piłą mechaniczną, pożucam nożem, widelce i łyżką, zadźgam długopisem, piznę kapciami i torebką, wypełnie poduszkę cegłami i bd. Go bić, na koniec wezmę igły z nitką i zszyje do stanu normalnego i na odchodnę piznę książką najlepiej ponad 2000 stronową.
    JAK ON TAK MÓGŁ!
    OJ NATHAN TEGO NIE PRZEŻYJE!
    Dobra, ogarniam się.
    Nathanowi należy się to co powyżej.
    Nie dość, że oszukał to jeszcze zranił.
    Chwileczkę zaraz przyjdę tylko skoczę z mostu.
    Już.
    Why on to zrobił!?!?!?!??!?!?!?!
    Zły Nathan nie dobry Nathan!
    Nie dostanie przez tydzień jedzenia i zamknijmy go w budzie!
    Buhahahahahahabu xD
    Moje pomysły załamują również mnie.
    Nie wiem co mnie walnęło, ale doszłam do wniosku, że to nie cegła.
    To musiałbyć fortepian......
    Dobra bez jaj, ogarniam się!
    Nadeszłaa wiekopomna chwila mojego ogarnięcia.
    Życzę Ci weny, żeby kacyk był mniejszy po weselichu, bo jeśli po weselu kaca nie ma to to nie było dobre wesele xD
    (Mówi to 14/15 latka więc coś jest na rzeczy xD)
    Idę wsadzić mordunię w kubełek z wodunią i próbować nie bul bulać.
    Pozdrawiam.




    Indica

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie no jak mogłaś skończyć w tym momencie!? Tak fajnie się czytało..
    Oby z dzieckiem wszystko było dobrze ^^
    Ale obawiam się powrotu Nathana co za idiota pociesza się inną laską ;/ Zatłukła bym go normalnie ...
    Ale Tom jak potrafi wyczuć kiedy wyciągnąć gdzieś Nadię.. Hahaha te zakupy mnie rozwaliły ;D
    Normalnie zazdroszczę ci pomysłów ;)
    Oddaj trochę wenyyy ^^
    Czekam na długiego nexta i weny Kochana :**
    Wpadaj do mnie :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękne to było!!!!!!!!

    Ta rozmowa z Kasią- BOMBA- Prawie się popłakałam.
    Oby tak dalej. Weny życzę i zajrzyj do mnie, już niedługo nowy. :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Oby z dzidziusiem było wszystko dobrze:) Czekam na to jak wróci Nathan uciekinier jeden:D Fajnie, że Nadia może polegać na Tomie:))) Rozdział supppper czekam na nexta prosze dodaj go jeszcze w tym tygodniu;) DariaGeorgeTW

    OdpowiedzUsuń
  8. E no. Co to za jaja. Nathan TY CIAAAAAAAPOOOOO. Rany boskie facet - ogarnij dupę. Taka laska przed nosem, a ten u tej żaby Dionne szczęścia szuka. Rozpedz się i walnij lbem w sciane chlopie ^^.

    a co do reszty. Hah, Tom jest taki kochany i jest jak brat dla Nadii - hah to samo napisałam w swoim dzisiejszym rozdziale, nie majac pojęcia jeszcze o Twoim. hahaa my to udane ;D.

    jeeeeejć, mam nadzieje ze z dzidziusiem będzie dobrze wszystko. Ba ! Jestem pewna ze tak będzie ^^ !.

    ciesze się ze panieński się udal. Młoda panna w stanie blogoslawionym ? Ciut nie jak tutaj ;). hah będzie faazzzka na weselichu, ja to wiem, Ty to wiesz, obie to wiemy, wiec nastawiaj się na wzorowego kaca niedzielnego xd. hueh hueh. ;)

    tylko tam mi nie zdychaj zbyt długo, bo czekam na następny rozdzialik także wiesz. Kac kacem, ale next ma być ;D

    PS czy ja wcześniej bylam slepa czy dopiero teraz zmienilas wygląd bloga ? Jeśli jestem slepa to wybacz, a jeśli mam racje ze dopiero teraz sa nowości, to wybacz ze Ci powinszuję, bo bardzooommmm mi się podoba ;D.

    także do nn Złotko Trójkątne ;*

    <3

    OdpowiedzUsuń
  9. witam beje! ;)
    oj dosiengnie rego malego gnoja moj gniew! ugh ten sebil maly glupi! dghjjgfd wkurzylam sie jak zobaczylam to byli straszne -,- fuj.
    tak mu szkoda Nadu biedna wszystko sie na niom zwalilo ;( dobrze ze jest Tom on jest taki kochany i Kasia ;)
    i te ubranka ! ;) awwww nie dziwie sie ze jej sie chumor poprawil.
    aa Max?!wiedzialam ze sie wkurzy ale kurde mysle zw ta rozmowa Nadu z Iza cos jej dala .
    nosz kurde zalej jestem zdenerwowana tym gnojem wstrentnym jednm . ..
    aaaaaaa pisz sztbko bo chce wiedziec jaka jest plec dzieciatka!
    tak ze bejbe czekam!

    a no i Happy Birthday to youuuuu happy birthday to you an Jay Bird ;)

    ztxze ci kochana weeeeeeny mnustwo ,zeby wszystko ci sie dobrze ukladalo ,poznania sqojego osobistego Nathana a jeslu juz jest to szczenscia z nim ,zdrowia zdrowia i jeszcze raz pieniendzy ;) i wszystkiego czego sb zyczysz slince ;)
    a no i wsoanialego weselicha druchno! ;) baw sie dobrze ;)
    do wkrutce mam nadzieje ;*
    ps.zajebiscie jest miec urodzint wtedy co nasz loczkowaty Jay ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. oczy Jay'a na tym zdjęciu są takie smutne i jakby po płaczu, że mam ochotę wsiąść do pierwszego samolotu do Londynu, znaleźć Jay'a i go wyściskać za całe życie ;)
    rozdzialik baardzo fajny, mimo tego fragmentu z Nathanem, ale zakupki dla maluszka pomogły, takie maluteńkie buciczki ; D
    do nexta Misiaaa ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam ochotę udusić Nathana! Jak to napisała S an, ma taką świetną dziewczynę pod nosem, a on co wyprawia? Jedzie na Karaiby z jakąś Dionne. -,- Może chce zastąpić sobie nią Nadię? -,- Pff. mam nadzieję, że nie! Dionne - wynocha, ale to już! ;p
    Awwww, jaki Tom jest opiekuńczy i słodki. *-* Dobrze, że Nadia ma koło siebie takiego przyjaciela, jakim jest Tom. ;) Z dzieciątkiem Nadii na pewno wszystko jest dobrze. ;) Wiem to! ^^ Hahah, zakupy zawsze pomagają, zwłaszcza kupno takich maluteńkich, słodkich ciuszków! :) Ach, jak ty nas uwielbiasz katować... zawsze kończysz w takich pięknych momentach. ;c
    Słońce Ty moje! Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin! ;* I wybaw się na tym weselu, choć pamiętaj, że czekamy na nexta. ;D Weny Kochana, do następnego! ;***

    P.S. Widzę, że zmieniłaś wygląd bloga - jest śliczny, bardzo mi się podoba. ;))

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję! :)