poniedziałek, 1 lipca 2013

Rozdział 18.


Resztę tego i cały następny dzień spędziłam w łóżku z wymówką, że źle się czuję. W sumie nie kłamałam, tylko że źle czułam się psychicznie, a nie jak wszystkim powiedziałam fizycznie. Obudziłam się rano w niedzielę i leżałam bezczynnie w łóżku, dopóki ktoś delikatnie nie zapukał do drzwi mojego pokoju. 
- Proszę - powiedziałam. 
- Mogę na chwilę? - zapytała mama Nathana
- Jasne - uśmiechnęłam się lekko i podniosłam do pozycji siedzącej
- Przyniosłam ci śniadanie - uśmiechnęła się i podała tacę z tostami i szklanką soku.
- Jej, dziękuję bardzo, nie trzeba było...
- Już wiem, że dbasz o moich chłopaków i w końcu jedzą normalne obiady, a nie te świństwa, więc chciałam  ci się jakoś odwdzięczyć - uśmiechnęła się ciepło
- No fakt, żadne z nich gotować nie potrafi - zaśmiałam się - albo po prostu umieją mnie wykorzystywać
- Myślę, że bardziej im się nie chce - śmiała się razem ze mną - Jak się czujesz? - zapytała po chwili
- Już lepiej. Nic mnie od rana nie boli, więc chyba w końcu wstanę z łóżka 
- Nie o to pytałam - spojrzałam na nią. Miała pogodny i uśmiechnięty wyraz twarzy, lecz trochę zmartwiony
- Nie rozumiem? - powiedziałam cicho spuszczając wzrok 
- Przecież wiem, że tak naprawdę nic cię nie bolało, Kochanie. Coś cię męczy, widzę to w twoich oczach - nie wiedziałam, co powiedzieć. Ta kobieta, mimo że tak krótko mnie zna, przejrzała mnie praktycznie od razu. - Możesz mi zaufać - dotknęła mojej dłoni - Spójrz na mnie - powiedziała ciepło z uśmiechem. Spojrzałam w jej oczy. Identyczne jak jej syna. Oczy, które uleczyły moje serce. 
- Nie wolno trzymać w sobie rzeczy, które męczą. Trzeba je wypchać na zewnątrz, żeby tobą nie zawładnęły. Jak złapią cię w swoje sidła, to będą trzymały dotąd, dopóki nie wycisną z ciebie wszystkiego dobrego - ścisnęła mocniej moją dłoń
- Wiem, Pani Sykes, ale ja całe życie byłam zamknięta. Zawsze wszystko trzymałam w sobie i dopiero od niedawna, delikatnie otworzyłam moim myślom drzwi, żeby wyszły na zewnątrz. Póki co robię małe kroczki do przodu...
- Po pierwsze, mów mi Karen jak reszta - uśmiechnęła się - A po drugie, może czas zrobić trochę większy krok? Jak nie teraz, to kiedy? Po co czekać na coś, co i tak ma się stać. Lepiej ten proces przyspieszyć
- Nie wiem, czy dam radę... - uśmiechnęłam się lekko
- To spróbuj. Może uda mi się pomóc rozwiązać Twój problem
- Rozwiązać się go nie da, Pani... Karen - poprawiłam się
- Dlaczego tak myślisz? - odetchnęłam głęboko
- Przedwczoraj odkryłam... - wdech, wydech... - Odkryłam, że jestem w ciąży...
- I to właśnie to dzieciątko jest dla ciebie problemem? - zapytała
- Nie, nie dziecko jest problemem. Dla mnie nowe życie jest czymś pięknym i czuję się dumna, że mogę pozwolić temu maleństwu się rozwijać we mnie. Tylko chodzi o to, że ja nie jestem z jego ojcem już ponad trzy miesiące... On ma inną dziewczynę, zresztą też w ciąży... A ja zawsze chciałam, żeby moje dziecko miało dwoje rodziców, żeby przez oboje czuło się kochane. Nie chciałam żeby czuło się jak ja, że ojciec umył ręce jak się tylko o mnie dowiedział... Marzyłam, żeby móc mojemu dziecku zapewnić wszystko, czego tylko będzie potrzebowało... A teraz nie wiem, czy dam sobie sama radę... Boję się, że gdzieś popełnię jakiś błąd... - wpadłam w monolog, ale Karen słuchała mnie uważnie, cały czas dodając mi otuchy gładząc mnie kciukiem po trzymanej przez siebie dłoni. 
- Rozumiem twoje zmartwienia, słoneczko. Ale musisz być dzielna i teraz skupić się przede wszystkim na tym, żeby na tym etapie niczego mu nie brakowało, czyli przede wszystkim dobrze się odżywiać i brać odpowiednie witaminy i przede wszystkim potrzebne ci żelazo - uśmiechnęła się. Reszta przyjdzie z czasem, uwierz mi. Nie można nauczyć się jak być dobrą matką, to wychodzi z nas automatycznie. Jak będziesz je kochała, to ono będzie to czuło i to dla niego będzie pełnia szczęścia. Powiedz mi, czy ty odczułaś w dzieciństwie, że brakuje ci taty?
- Szczerze? Nigdy... Miłość mojej mamy w zupełności mi wystarczała
- No widzisz. I ona na pewno miała te same obawy, ale dała radę i ty też dasz. Tylko musisz się skupić na tym, żeby urodziło się zdrowe i pełne sił, a reszta potoczy się swoim kierunkiem. Wiem, że chciałaś inaczej, ale życie nie zawsze układa się po naszej myśli i podkłada kłody pod nogi. A naszym zadaniem jest, żeby ucierać mu nosa i te kłody przeskakiwać - uśmiechnęła się
- No to chyba sporo się jeszcze naskaczę - zaśmiałam się
- Nie ty jedna, uwierz mi - dołączyła się do mnie - To co? Mogę cię oczekiwać na dole?
- Pewnie - uśmiechnęłam się - Tylko się trochę pozbieram.
- No to świetnie - wstała
- Wiesz, zazdroszczę Nathanowi, że ma tak cudowną mamę blisko siebie
- No nie aż tak blisko jak bym chciała - uśmiechnęła się, a ja odwzajemniłam ten uśmiech
- Żałuję, że moja mama nie żyje, dogadałybyście się
- Przykro mi, Kochanie... Ale jakbyś potrzebowała kiedyś pogadać, to zapraszam 
- Dziękuję, na pewno kiedyś skorzystam - powiedziałam i uścisnęłam ją
- No to czekam na dole, może pomożesz mi zrobić obiad?
- Z przyjemnością! 
- Świetnie - uśmiechnęła się jeszcze raz i wyszła z pokoju. 

Ja z kolei wysłałam uśmiech sama do siebie. Naprawdę ta rozmowa dała mi niezłego kopa do tego, aby się cieszyć, a nie załamywać. Poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic. Umalowałam się, ubrałam i rozczesałam włosy zostawiając je rozpuszczone. Zeszłam na dół, rzuciłam wesołe 'dzień dobry' siedzącym w salonie i udałam się do kuchni.
- Jestem, co mam robić? - zakomunikowałam i wstawiłam naczynia po moim śniadaniu do zmywarki
- Widzę, że czujesz się już lepiej - puściła mi oczko Karen
- Zdecydowanie - uśmiechnęłam się od ucha do ucha
- Świetnie! To może zrobisz jakąś surówkę do obiadu?
- A co na obiad? - zapytałam i zajrzałam do piekarnika, w którym coś się piekło
- Pieczeń.
- Mmm... Pyszotka. No dobra, to coś wymyślę dobrego - powiedziałam i zajrzałam do lodówki wyjmując po kolei różne produkty. - Co powiesz na sałatkę z sosem ziołowo-czosnkowym?
- Idealna, słoneczko.
- Cieszę się, bo sprzeciwu bym i tak nie przyjęła.
- Wariatka - zaśmiała się mama Nathana 
- Ale zadowolona, to chyba dobrze, co?
- No pewnie! - śmiałyśmy się razem
- A co tu tak wesoło? - do kuchni wszedł Tom i skubnął mi ogórka, którego właśnie kroiłam 
- Zaraz przestanie, jak ci poodcinam te twoje paluchy - pogroziłam mu nożem z uśmiechem
- Oho, widzę że dobrze się już czujesz, więc uciekam - zaśmiał się i uciekł z kuchni
- No, no. Wychowujesz ich sobie widzę, podoba mi się - puściła mi oczko Karen
- No pewnie. Łatwo nie mają

Nim się obejrzeliśmy, a byliśmy po obiedzie i rodzina Nathana zbierała się do powrotu do Gloucester. Zaczęłam żałować, że cały wczorajszy dzień przeleżałam w łózku...
- Cieszę się, że cię poznałam - uściskałam Jess - I mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy - uśmiechnełam się do niej
- Obowiązkowo! Następnym razem przyjeżdżacie do nas i mam nadzieję, że już nie będziesz się źle czuła...
- Na pewno nie - powiedziałam i uśmiechnęłam się ukradkiem do Karen, z którą teraz była moja kolej, żeby się pożegnać
- Dbaj o siebie, Kochanie i pamiętaj, co Ci mówiłam. Jak masz jakiś problem, możesz na mnie liczyć - uśmiechnęła się i utuliła mnie.
- Dziękuję. Naprawdę bardzo mi pomogłaś - powiedziałam cicho, żeby tylko ona usłyszała - Lekkiego powrotu i do zobaczenia - uśmiechnęłam się
- Do zobaczenia - powiedziała i wysłała mi piękny, promienny uśmiech.
Najdłużej żegnał się oczywiście Nathan i widać było, że żal mu było, że rodzina musi wyjechać. W końcu zapakowali się do samochodu i machaliśmy im dopóki nie wyjechali z posesji.
- No to co, wchodzimy do domu? - klepnął Sykes'a w plecy Max
- Wy idźcie, ja się przejdę na spacer.
- Sam? - zapytał Tom
- Tak, sam. Narazie - powiedział i poszedł
- No to pożytku z niego dzisiaj nie będzie, widzę... - mruknął pod nosem Jay - To co, oglądamy jakiś film?
- Jasne, ale ja wybieram! - krzyknął Tom i pobiegł do domu żeby pierwszemu dorwać pilota do kina domowego.
- Po moim trupie! Nie będą oglądał znów jakiś idiotyzmów! - odkrzyknął Jay i pobiegł za nim.
My ze śmiechem udaliśmy się powoli za nimi. Usadowiłam się na fotelu i czekałam w milczeniu, ale z uśmiechem na twarzy aż się wszyscy zbiorą. Dziewczyny poszły po coś do picia, a chłopcy licytowali się, co obejrzeć. Patrzyłam na nich i napadła mnie refleksja, że cholernie cieszę się, że tu jestem i ich poznałam. Zdałam sobie sprawę, że moje życie tak naprawdę wcześniej nie miało tego blasku, jaki ma teraz dzięki nim. Wiem, że mogę na nich zawsze liczyć i gdy będę miała problem, to mi pomogą. W końcu to oni pozbierali mnie do kupy jak tu przyjechałam. Dzięki nim się otworzyłam, co prawda w głównej mierze dzięki Tom'owi i Nathan'owi, ale reszta też miała w tym swój udział. Muszę się im odwdzięczyć za tą dobroć i otwartość jaką od nich dostałam. Dlatego, jak już wszyscy usiedli zapytałam:
- Zanim zaczniemy oglądać, mogę wam coś powiedzieć?
- A nie możesz po filmie? - Jay
- A nie możesz chociaż raz nie marudzić? - zaśmiałam się
- Jay, dorośnij w końcu. Mów, słońce - powiedziała Kelsey i się uśmiechnęła. Rozejrzałam się po wszystkich dookoła. Brakowało tu Nathana, wiem o tym. Ale wydaje mi się, że przy nim nie potrafiłabym tego powiedzieć...
- Chciałam wam coś powiedzieć - uśmiechnęłam się lekko - Należą wam się przeprosiny za to, że byłam taka niedostepna przez cały mój pobyt...
- A teraz robisz się dotepna, mówisz? - przerwał mi i pomachał brwiami Max
- Nie w tym sensie, Kochany - zaśmiałam się - Chodzi mi o to, że byłam zamknięta w sobie, ale dzięki wam - spojrzałam na Tom'a i uśmiechnęłam się do niego - otwieram się i zmieniam na lepsze. Chciałam was przeprosić też za wczoraj... Bo wcale nie bolała mnie ani głowa, ani brzuch, ani nic innego. Po prostu czułam się źle psychicznie i potrzebowałam spokoju, żeby oswoić się z myślami i z... czymś o czym chcę wam powiedzieć - przerwałam na chwilę
- No to mów, dzieciaku mój - powiedziała Iza. Wzięłam głęboki wdech
- A więc.... Jestem w ciąży - powiedziałam szybko i patrzyłam na ich reakcję. Najpierw dłuuuuga cisza i każdy wbijał we mnie wzrok z oczami jak 5zł, a potem jeden wielki krzyk.
- Aaaa! Matko będę ciocią! - krzyknęła Iza, wyściskała mnie i wycałowała
- A ja wujkiem! - zacieszył Tom i przytulił mnie mocno - Będzie dobrze, Słońce - powiedział mi do ucha i pocałował w policzek
- Mam nadzieję - uśmiechnęłam się do niego.
- Gratuluję, Kochanie! - Kelsey oplotła mnie ramionami - Ale fajnie, będe ci pomagać - uśmiechnęła się
- Przypomnę Ci to! - zaśmiałam się. Wyściskałam się jeszcze z Max'em, Sivą i Nareeshą. Jay siedział bez ruchu na kanapie i patrzył przed siebie.
- Jay, wszystko ok? - zapytałam
- Będę wujkiem... - powiedział cicho i tak refleksyjnie, że wybuchnęliśmy śmiechem
- Tak, Jay. Będziesz wujkiem
- Matko... Będę wujkiem! - krzyknął i wstał - Nauczę go grać na perkusji! - zacieszył i mnie przytulił.
- Haha, Jay jesteś niemożliwy... - powiedziałam i też go przytuliłam.
- No to co? Jaki film oglądamy? - zapytałam i usiadłam ponownie na fotelu z szerokim uśmiechem na ustach i ulgą, że mam to za sobą.







Jestem na chwilę, Miśki! :*
Dodaję rozdział i musze się zastanowić, co będzie dalej, bo jeszcze mam pewien dylemat i nie wiem, które rozwiązanie wybrać :D
Poza tym jeszcze zostało mi 9 egzaminów do napisania, ale w ten weekend, także po nim jestem w końcu wolna od wszelkiej nauki <3 I będę częściej w końcu pisać :) Mam nadzieję, że Was nie zanudzam i będziecie dalej mnie wspierać!! :*
Witam Alexandrę! Cieszę się, że jesteś i że Ci się podoba! :)) Mam nadzieję, że będziesz wpadać częściej :))
Oraz ROSĘ! Ależ mi Cię tu brakowało, Kochana! :) :**

Nie było mnie przez weekend i od razu widać, że rok szkolny się skończył, bo mam sporo zaległości w Waszych rozdziałach :P Kilka nadrobiłam, ale na więcej już brak mi sił - wybaczcie, ale jutro nadrobie :)
Nie przedłużam, następny po weekendzie, mam nadzieję, że wytrzymacie i będziecie dalej ze mną :)

ŚCISKAM! :***

12 komentarzy:

  1. Jaka miła Mrs. Sykes xd Kobieta wie co powiedzieć ;)
    Dobrze, że wszystko im powiedziała. I cieszę się, że tak to odebrali
    Jay ma jakieś opóźnione reakcje powinien udać się do lekarza... ;d
    Rozdział moja droga świetny :P
    Czekam na następny :)
    Weny, bejbuś :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozmowa z Karen jak wiesz mistrzostwo :))
    W życiu bym tego lepiej nie napisała <3
    I Jay na końcu haha xDD
    I jak się wszyscy cieszyli :D
    Bo powiedziała!
    Tylko szkoda, że Nathana nie było..xd
    I teraz będziesz miała problemy dwa hahaha ;p
    I jeszcze się coś niecoś zrymowało xp
    Ale spoko, ja Ci pomogę :D W końcu od czego jest rodzina :D
    Mam nadzieję, że pozdajesz wszystko ładnie i czekam na rozwój sytuacji <3
    Buziaki ;***

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne, świetne, świetne....

    Świetny rozdział jak zawsze, mam nadzieję, że wszystkie twoje egzaminy poszły dobrze i, że wybierzesz najlepsze rozwiązanie tej historii. Trzymam kciuki i weny. :P

    OdpowiedzUsuń
  4. soedifvnsoudbgvousbvfogsbDOGVibsdOIvgbsodivgsodnb MOWĘ MI ODEBRAŁO KOCHANA ! iodshuivsbduvb JAKIE CUDO ! NORMALNIE MEGAAAAA ! Nieziemski rozdział !
    Rany powiedziała immmmm o ciąży :3 Hahahaha zaciesz Jaya - bezcenny *-* Już go sobie wyobraziłam XD Ale jestem ciekawa jak zareaguje Nathan... Coś nie sądzę, że będzie szczęśliwy z tego powodu... A tak btw to oni wiedzą, że to jest dziecko byłego chłopaka ? :o
    I jeszcze ta rozmowa z Panią Sykes :) Zawsze wie co powiedzieć i jak pocieszyć. Złota kobieta !
    Pisz szybciutko nexta
    Wenyyy Kochana ♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  5. I takie podejście Nadii mi się podoba. ;)
    Na pewno wszystko pójdzie po jej myśli - dzieciątko urodzi się zdrowe, a ona w 100% spełni się jako matka. :)
    Och, jaka ta mama naszego Sykesa jest sympatyczna. <3
    Tak się zastanawiam co jest z Nathanem, jakoś dziwnie się zachowuje...
    Rozdział cudny, zresztą jak każde poprzednie. ;)
    Weny słońce i trzymam kciuki, abyś wszystko zdała. ;* Do następnego! ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. A dziękuje za miłe powitanie :) Muszę przyznać że twój blog jest jednym z najlepszych jakie przeczytałam ;D Obyś dalej trzymała dobrą formę :)) Nie mogę się doczekać następnego rozdziału :P A i życzę duuuuuużo weny :D buziaczki ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. ŁOOOOOOOO
    Jay będzie wujkiem :3
    Ciekawe jak zareaguje Nathan, jestem tego ciekawa :)
    Rozdział tak śietny że nie mogę go opisać!
    Pisz szybciutko nexta i weny Kochana :**
    Wpadnij--> samanthaithewanted.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. rozdział cudny jak zawsze ;) mam nadzieję że wpadniesz do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozmowa z panią Sykes, naprawdę mocno przydała się Nadii. Potrzebowała tego. Co prawda powiedziała im już o ciąży, ale najtrudniejsze jeszcze przed nią. Powiedzieć o tym Nathanowi. To z pewnością nie będzie dla niej łatwe, ale lepiej żeby zrobiła to jak najszybciej. Chyba lepiej żeby dowiedział się tego od niej, a nie od chłopców, prawda? To było by dla niego naprawdę nieprzyjemne, z resztą dla niej też. Tak wgl to Nathan jest jakiś taki... dziwny. Oni muszą ze sobą poważnie porozmawiać, bo nie wytrzymam.
    Czekam na nexta ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Olaboga!
    Mama Natha jest wspaniała!Zawsze wiedziałam ,że Karen to spoko babka ;)
    Oj Nadia potrzebowała takiej rozmowy.
    Tylko mnie ciągle zastanawia ten nie obecny Nath ,podejrzanie...
    Aaaaaaaaa!Powiedziała im!OMG!Byłam w szoku i pewnie oni też.Jprld Jay rozwalił wszelkie systemy ;D
    Ale by były jaja jak by oni myśleli ,że to Nathanowe dziecię xd hahah
    Z niecierpliwością czekam na kolejny tyt mój 1/3 tórójkątu ;*
    + zapraszam na nowy do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. woho ! ja ciez pierdziele <3 ;D. jeeeeeeeeeej otworzyla nam się nasza Malutka i Karen jej pomogla. stwierdzam ze mama Nathana to spoko babka XD.
    tylko i tak się zdziwiłam ze ona bez kitu jest w tej ciąży O_o. myslalam ze jakas wkrętka będzie, ale chiba nie. no raczej nie skoro powiedziała to już reszcie. Ło matko, ciekawe to będzie ^^.

    A co z Nathanem dzieje się, powiedz Ty mi tu teraz szybko Słodziaku ;> . Jakis PRZEdziwny się zrobil. Gosc ma chyba jakiś problem - stwierdzam -.- . dobra, dość ze stwierdzaniem na dziś bo nominowana "Stwierdzaczką" zostane *_* .

    dziękuję Słońce za opisanie sytuacji na studiach i punkt zaczepienia ;* czekam na wyniki rekrutacji aktualnie, które mam dopiero za 1,5 tyg. ;/
    A Ty dziubek 3m się, zalicz te wszystkie egzaminy jak najlepiej potrafisz i ciesz się wakacjami !
    Zreszta ba ! - jestem pewna ze wszystko pojdzie dobrze jak nie BARDZO dobrze. Przeciez zdolna z Ciebie bestia ;* ;].

    czekam na nexciorka z niecierpliwieniem ;*

    1/3 Trójkąta ^^
    <3

    OdpowiedzUsuń
  12. yey nadrobiłam w końcu zaległości, przyznam, że zajęło mi to mnóstwo czasu, ale jestem dumna z siebie, że czytam twoje opowiadanie :)
    jest świetne :D
    czekam na next i jak masz tt. to mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach ? @le0kadia
    to do następnego :***

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję! :)